Marzenia konstytucyjne N: obywatelskie nieposłuszeństwo

Drodzy Czytelnicy, czy zastanawialiście się, dlaczego prawo obowiązuje?

Jeśli tak, to jesteście w dobrym towarzystwie. Ten osobliwy problem zaprząta ludzkie umysły od bardzo dawna, jeśli nie od zawsze.

Odpowiedzi były różne. Jedni mówili, że prawo zostało dane od Boga (na górze Synaj, poniekąd). Inni twierdzili, że to wynika z umowy. Z umowy człowieka z Bogiem, albo z umowy ludzi ze sobą. Jeszcze inni twierdzili, że bierze się to z jego (to znaczy prawa) wewnętrznej, immanentnej konieczności. Kolejni mówili, że prawo to minimum moralności, dla strzeżenia którego musimy ograniczyć swoją przyrodzoną wolność. Jeszcze inni zwalali odpowiedzialność na naturalny człowieczy konformizm i przyzwyczajenie i porównywali prawo do mody damskiej. Najprymitywniejsi, zawsze widzieli w tym jedynie przejaw lęku przed opresją ze strony władzy politycznej i przymusem policyjnym, które stoją na straży prawa.

To tylko przygarść przykładów. Nie ma powodu, aby te (wybrane dość dowolnie) legitymacje prawa mnożyć i objaśniać.

Jeśli nie zastanawialiście się nigdy nad tym problemem, to też nie ma sprawy. Polacy nie musza się nad tym zastanawiać. Zostali przez swoich dobrotliwych przedstawicieli zwolnieni.

Polska konstytucja jest wyjątkowa w wielu kwestiach. Złe języki, choćby i mój, powiedzą, że to świadczy o tym, że jest kiepska. Gdyby, bowiem, coś miało sens, to już dawno zostałoby wymyślone przez innych. Nie przejmujmy się argumentami złych języków. Polacy nie gęsi a swój język mają. A polska konstytucja jest wyjątkowa. Bo polska.

Jednym z przejawów tej wyjątkowości jest to, że zawiera ona w sobie obowiązek nieznany innym ustawom zasadniczym. Artykuł 83 Konstytucji powiada: Każdy ma obowiązek przestrzegania prawa Rzeczypospolitej Polskiej.

Nie jest moim celem wyśmiewanie tego zapisu i zastanawianie się, czy aby nie wynika z niego, że obowiązek ten obejmuje także tych, którzy nigdy o Rzeczypospolitej nie słyszeli. Wydaje mi się wystarczająco absurdalne to, że prawo (bo przecież konstytucja jest prawem najwyższym!), samo nakazuje przestrzegania prawa. Takie to proste. Prawie nikt nie zauważa, że to nonsens. Mało kogo to obchodzi.

Niestety jest to nonsens bardzo szkodliwy, albowiem w zarodku niweczy jedno z najbardziej ważnych, moim zdaniem, praw człowieka: prawo do obywatelskiego nieposłuszeństwa.

Nie będę tu przypominał szczegółowego rodowodu obywatelskiego nieposłuszeństwa. Wszyscy wiedzą, że wywodzi się ze sławnego ius resistendi. Pan Y pisał zresztą czas jakiś temu o Świętym Stanisławie. Nie czas tu i nie miejsce, aby dyskutować, czy ważniejszy jest Sofokles, czy Sokrates; wyprane z emocji tezy Cycerona, czy chrześcijańska aksjologia Akwinaty; formalne ujęcie problemu w Wielkiej Karcie, czy też może dziwny i niekonsekwentny racjonalizm Spinozy?

Nie ma też potrzeby, aby przypominać, że podstawowa różnica między prawem do oporu a obywatelskim nieposłuszeństwem polega na tym, że w tym pierwszym występuje podmiot zbiorowy, społeczny, obruszając się na tyrańską władzę. Obywatelskie nieposłuszeństwo jest sprawą poszczególnego obywatela, który działa sam, bo uważa, że prawo jest złe. Działa na swój rachunek i odpowiedzialność. Inni obywatele mogą podjąć jego trud i stanąć obok niego, ale każdy z nich działa, jako odrębny podmiot. Wszystko to opisano w literaturze, po wielokroć, odkąd Henryk Thoreau odmówił płacenia podatków na wojsko. Inni jedynie rozwijali jego pomysł. Niektórzy teoretycznie, jak Hanna Arendt, John Rawls, czy Per Herngren. Inni wprost: podejmując sokratejski wysiłek, jak Emile Zola, Janusz Korczak i Mahatma Gandhi.

Kłopot z obywatelskim nieposłuszeństwem, polega na pozornej sprzeczności. Jest ono świadomym i celowym naruszeniem prawa, a jednocześnie zakłada jednoznaczne podporządkowanie się prawu. Jest protestem przeciwko prawu, głośnym lub cichym wyrażeniem przekonania, że jest ono złe i szkodliwe, a jednocześnie zakłada podporządkowanie się sankcjom prawnym, wynikającym z naruszenia takich, czy innych norm prawnych.

Ta wewnętrzna sprzeczność jest rzeczywistym problemem. Jak bowiem odróżnić wybryk chuligański, od demonstracji na środku ulicy? Jak odróżnić niepłacenie podatków, wynikające z chęci zatajenia dochodów, od protestu przeciwko ich marnowaniu na wydatki wojenne? Jak odróżnić unikanie służby wojskowej z lęku i wygody, od odmowy udziału w zbrojnym wysiłku narodowym?

Są tacy, co powiedzą, że różnica tkwi w mediach i polityce. Że protest pojedynczego obywatela zwykł się źle dla niego kończyć, jeśli nie zostanie ogłoszony obywatelskim nieposłuszeństwem, przez media, a jeszcze lepiej przez polityków. Nie będę tutaj wyciągał na światło dzienne, ani protestów dziennikarzy przeciw lustracji, których znaczenie i ranga zostały przez nich samych stworzone, ani żenującego przypadku uznania, przez Marka Borowskiego, działań Andrzeja Leppera za obywatelskie nieposłuszeństwo. Większość z nas pamięta te wydarzenia. Albo powinna pamiętać.

Obywatelskie nieposłuszeństwo, nieuregulowane prawnie, zawsze będzie dwuznaczne. Problem rośnie geometrycznie, jeżeli konstytucja nakazuje każdemu przestrzeganie prawa, stanowiąc formalną barierę dla, skierowanego przeciw prawu, działania obywatelskiego i otwierając szeroko drzwi politycznej i propagandowej manipulacji. Czy pamiętacie Państwo jak nierozpędzenie stoczniowców tłumaczono wrażliwością społeczną policji? Nóż za, obraźliwy dla umysłu, nonsens.

Spytacie, zatem, drodzy nieliczni czytelnicy, którzy dotarliście do tego miejsca, jak zapytał (choć w innej sprawie) Lenin: co robić? Odpowiedź nie jest prosta. Po pierwsze należy dążyć do zniesienia bezwzględnego obowiązku przestrzegania prawa. Można go zastąpić obowiązkiem poddania się wyrokom sądów.

Różnica jest zasadnicza, bowiem sad ma prawo i obowiązek rozważenia całości zagadnienia. Różnych okoliczności i przesłanek. Sąd, a nie politycy. I nie mówcie mi, że w Polsce są złe sądy. Są. Dziś. Jeżeli przyjmiemy, że nic się nie zmieni, to przestańmy dyskutować o przyszłości. Przestańmy też krytykować rzeczywistość, w jej wymiarze prawnym i politycznym. Po co się męczyć? W ogóle: zróbmy sobie grilla z piwem, albo rozmawiajmy o sportach drużynowych. Niektórzy to uważają za poważną dyskusję. Mylą się. To tylko dodatek.

Wróćmy do rzeczy. Krokiem dalej idącym byłoby wskazanie sądom, czym jest obywatelskie nieposłuszeństwo. Bo sędziami są ludzie, konformiści. Rodzice drogo kosztujących dzieci. Łatwiej im uciec w formalizm prawniczy, niż rozważać aksjologiczne problemy obywatelskiego nieposłuszeństwa. Dlatego marzy mi się Konstytucja, w której zostanie zawarte prawo obywatela do nieposłuszeństwa. Prawo wyjątkowe, bo przecież prawo do naruszenia prawa. Prawo warunkowe i podlegające sądowej weryfikacji.

Nie będzie to nowy wynalazek. Niemcy już to, w zasadzie, zrobili. Tak, właśnie oni. Uporządkowani, formalistyczni Niemcy. Wiem, że dla niektórych, wskazywanie na niemiecki wzór jest tożsame z wyzuciem się z patriotyzmu. Mnie to nie przeszkadza. Mam głupków nosie i przedkładam jakość nad prowizorkę. Zresztą Niemcy doszli do tego dzięki doświadczeniu z nazizmem i normami, które udając prawo, były złe do szpiku kości. Powiedzmy, że pisząc (a ściślej – poprawiając) swoją konstytucję, brali pod uwagę także złe dziedzictwo. Najgorsze. Szkoda, ż nie można tego powiedzieć o polskiej konstytucji.

Rozwiązanie niemieckie jest proste. Do 1968 roku artykuł 20 Konstytucji określający podstawy ustroju prawnego RFN brzmiał następująco:
Artykuł 20
(1) Republika Federalna Niemiec jest demokratycznym i socjalnym państwem federalnym.
(2) Wszelka władza państwowa pochodzi od narodu. Naród sprawuje ją poprzez wybory, głosowania oraz poprzez specjalne organy ustawodawstwa, władzy wykonawczej i wymiaru sprawiedliwości.
(3) Ustawodawstwo jest związane porządkiem konstytucyjnym, zaś władza wykonawcza i wymiar sprawiedliwości ustawą i prawem.

Został on uzupełniony ustępem czwartym, w brzmieniu:
(4) Wobec każdego, kto usiłuje obalić ten porządek, wszyscy Niemcy mają prawo do oporu, jeśli inne przeciwdziałanie nie jest możliwe.

Jakkolwiek użyto tu określenia tradycyjnego: prawo do oporu, to interpretacja idzie dalej, kierując się w stronę obywatelskiego nieposłuszeństwa.
Interpretacja, bowiem reszta była już sprawą orzecznictwa i nauki prawa. Nie szło nawet o to (choć było ważne), aby wszyscy Niemcy, oznaczali także każdego Niemca. Każdego z osobna. Największym problemem jest, co oczywiste, określenie, co to znaczy: jeśli inne przeciwdziałanie nie jest możliwe.

Przyjmijmy, za klasyczną doktryną, że: – obywatelskie nieposłuszeństwo jest wyrazem woli obywatela (który może występować wraz z innymi obywatelami, jeżeli podejmą oni samodzielnie i nieskrępowanie taką decyzję); – jest działaniem jawnym (w każdym bądź razie nie jest skrywane przed opinią publiczną; – jest działaniem namierzonym nie na obronę jednostki, ale na ochronę innych praw i wolności obywatelskich (w tym sensie prawo do obywatelskiego nieposłuszeństwa trzeba uznać za prawo niesamoistne); – prawa bronione, powinny być naruszone przez działania władzy publicznej (nie można posługiwać się obywatelskim nieposłuszeństwem przeciwko innym obywatelom); – obywatelskie nieposłuszeństwo polega na naruszeniu prawa obowiązującego (jest nielegalne, w wąskim sensie); – droga obywatelskiego nieposłuszeństwa zakłada poddanie się ocenie prawnej sądu i poniesienie konsekwencji.

Takie ujęcie nie rozstrzyga jeszcze wszystkich wątpliwości. Doktryna niemiecka (i orzecznictwo) dopracowały się jeszcze kilku dookreśleń. Można z tego skorzystać bezpłatnie.

Przede wszystkim zwracano uwagę na to, że niezbędne jest wcześniejsze, bezskuteczne, wykorzystanie wszystkich dostępnych środków protestu i oporu, zgodnych z prawem. Innymi słowy, zaniechanie drogi prawnej, na rzecz obywatelskiego nieposłuszeństwa, niweczy je w zarodku i czyni zwykłym naruszeniem prawa.

Podnoszono też, że obywatelskie nieposłuszeństwo ma sens tylko wtedy, gdy istnieje jeszcze szansa na pomyślny wynik. Innymi słowy, nie można w ten sposób protestować przeciwko wycięciu lasu, jeżeli został on już wycięty.

W końcu, środki przedsiębrane powinny być adekwatne do celów. Zablokowanie metra ze względu na zniesienie zniżek na bilety dla studentów zostanie uznane za nadużycie. A w każdym razie może zostać uznane. Analogie z przekroczeniem granic obrony koniecznej są bardzo na miejscu. Myślę, że nazwanie obywatelskiego nieposłuszeństwa mianem obywatelskiej obrony koniecznej, nie jest wielkim nadużyciem intelektualnym, choć jest znaczącym uproszczeniem.

Tyle i tylko tyle.

Chciałbym, aby polska konstytucja otwierała drogę ku takiemu myśleniu o sprawach obywatelskich. Na razie ją zamyka i otwiera drogę do nihilistycznego odrzucania prawa dla partykularnych interesów, dla pustosłowia dziennikarzy i fałszywej troski o kryminalistów.

Ci, którzy łamią prawo w obronie wartości, które powinno ono chronić, są wyśmiewani, lekceważeni i pałowani. Chyba, że komuś jest na rękę wykorzystanie ich dla własnych celów.

N

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Stało się!

Wreszcie po wielu zapowiedziach słowo przyrzeczone stało się ładną,przyjemną rozprawką.

Przeczytałem tekst i na pewno wrócę do niego nie jeden raz.
Podoba mi się bardzo.Jest o czym dyskutować.
I co ważne moim zdaniem jest szansa na szerszy oddźwięk niż Tekstowisko.

Zastanawiam sie czy potrafimy tę szansę wykorzystać,czy już do tego dojrzeliśmy.

Pozdrawiam serdecznie


Panie Zenku,

akurat odnośnie tego tekstu, to tak wiele zapowiedzi nie było. Ale może Pan Y coś namieszał.

Pozdrawiam w imieniu zarządu komisarycznego

N


Panie Yayco

w kwesti formalnej, ktoś czuwa nad Pana hasłem?

pozdrawiam w niepokoju

Prezes , Traktor, Redaktor


Szanowny Panie Yayco

a cóż to za nowy podpis,co on kryje w sobie?

Jestem zaniepokojony!!!!

Czy namieszałem z zapowiedziami,może ,ale czy nie wolno mi się pomylić,ludzka rzecz.
Ważne,że to jest mądre i do mnie przemówiło,o!

Niezmiennie pozdrawiam z szacunkiem


Panie Maxie,

przykro mi, ale Pan Y jest chwilowo nieobecny, a może nawet niedysponowany. Szczegóły znajdzie Pan w komentarzu do jego notki, która została umieszczona dziś w nocy w archiwum.

Ale ogólna odpowiedź na Pana pytanie brzmi: tak

Pozdrawiam w imieniu zarządu

N


Panie Zenku,

drogę do wyjaśnienie znajdzie Pan w odpowiedzi dla Pana Maksa.

A jeśli przemówiło, to się bardzo cieszę.

Pozdrawiam

N (za zarząd)


WSP yayco,

Mnie się to wydaje bardzo rozsądną, konstruktywną propozycją.

Ale: nie umiem sobie wyobrazić w jaki sposób hipotetyczna grupa obywateli mogłaby doprowadzić do takiej nowelizacji konstytucji.

Choć z drugiej strony: życie bywa bogatsze od moich wyobrazeń.

A ze strony trzeciej: straszna ze mnie anarchistka w głebi duszy (przypuszczam, ze spadek po tradycji liberum veto nie jest tu bez znaczenia) i dlatego mnie osobiscie nie jest potrzebne konstytucyjne przyzwolenie na obywatelskie nieposłuszeństwo. Mysle, ze da się działac w tym duchu w sposób, który nie powoduje konieczności narażania się na odpowiedzialnosc karna.

zdrowia, szczęścia i pieniędzy życzę...


Panie Yayco pod zarządzem komisarycznym

Bardzo ciekawe co Pan N robi Panu Y pod tym zarządem, ale proszę nie traktować tego jako pytania.

Sprawa przestrzegania naszego prawa przez obywateli innych i dalece bardziej egzotycznych krajów wywołała mój nieskrywany chichot.

Ładne to jest a Panu się nie podoba?

Pozdrawiam lekko wstrząsana nadal


Szanowna Pani Anno,

w tekście powyższym nie ma ani słowa o tym, że ma to zrobić jakaś hipotetyczna grupa obywateli. Nawet mi to do głowy nie przyszło. Obywatele powinni wpływać. Na innych obywateli. Na swoich przedstawicieli.

Dodam, że ta idea nie jest wcale nowa i wśród co poniektórych, zwłaszcza młodszych wiekiem, konstytucjonalistów, wydaje się całkiem popularna.

A jeśli będzie zmieniana konstytucja, to oni będą w tym grzebać.

Ponadto zwracam Pani uwagę, że w tytule zwarte jest słowo marzenie.

I chyba mnie Pani nie zrozumiała. Nie ma obywatelskiego nieposłuszeństwa, bez zgody na poddanie się odpowiedzialności. Ona, ta odpowiedzialność, niekoniecznie musi być karna.

To nie znaczy, że nie ma innych dróg protestu. Są. Trzeba nich korzystać. Ale one nie mogą być nazywane civil disobedience, bo to nie jest to samo.

Pozdrawiam Panią


Pani Gretchen,

Pani się znowu nabija z ludzi, którzy nie potrafią składać liter w słowa? To ma Pani pecha, bo ich wkład w kształt aktualnie obowiązującej konstytucji jest znaczny. To widać, niestety.

Pani się łątwo śmiać. Podobnie jak różnym zagranicznym gościom, co ją czytają. A taki kolega W (dla przykładu) się musi wstydzić.

Panu Y się krzywda nie dzieje. Ostatnio był widziany jak coś instalował. W komputerze. Do tego się nadaje jak rzadko.

Pozdrawiam w zastępstwie

N


Mam prośbę, (OT)

poczytałem, udaję że nie wiem o co chodzi, bądź udaje że wiem- sam już nie wiem

ale N bym prosił o dłuższy nick (nie wiem po co ale tak mi przyszło do głowy)

doputy dopóki coś tam się nie zmieni, lub nic nie zmieni

czytam jeszcze raz…

Prezes , Traktor, Redaktor


Panie Maxie,

się nie da, albowiem formę rozwiniętą wykorzystał Grześ. Kiedy indziej i gdzie indziej.

Oczywiście mógłbym się odwołać do Trylogii dolara, ale bez przesady.

Ale proszę się nie kłopotać, jeśli Pan sam coś wymyśli, to ja to rozważę i być może mi się spodoba.

Pozdrawiam w zastępstwie

N


Ja też nie na temat,

bo jeszcze tekstu nie przeczytałem i wziąwszy pod uwagę, że jest około 30 stopni Celcjusza, więc do późnego wieczora nie ma widoków bym cokolwiek dłuższego i skomplikowanego przeczytał.

Więc mam pytanie, jak się teraz mam zwracać do pana:).
Bo już tych nicków zatrzęsienie się porobiło.

“Panie Maxie,

się nie da, albowiem formę rozwiniętą wykorzystał Grześ. Kiedy indziej i gdzie indziej.”

Ja prawa do Nikta odstępuję:) albo zawsze może być pan Ni©kt np.

Pozdrawiam.


.

.


Nobody, None, Nothing,

a z całym szacunkiem najlepiej jak Yayco combecknie, bo na zarząd kuratora naślem i co będzie wtedy?

swoją drogą to rzeczywiście zabawne (gorzko) bywają nasze kodeksy…

Prezes , Traktor, Redaktor


WSP yayco

“...że ma to zrobić jakaś hipotetyczna grupa obywateli. Nawet mi to do głowy nie przyszło.”

Oczywiscie. To mnie przyszło.

“... Obywatele powinni wpływać. Na innych obywateli. Na swoich przedstawicieli.”

My nie mamy wpływu przeciez – system “się” spetryfikował i to przy pomocy naszych pieniędzy w sposób, który w zasadzie uniemozliwia nam wpływ.

“Dodam, że ta idea nie jest wcale nowa i wśród co poniektórych, zwłaszcza młodszych wiekiem, konstytucjonalistów, wydaje się całkiem popularna.”

Z tego sie bardzo cieszę.
I wyciagam wniosek: ze jest jakaś realnie istniejaca grupa, na którą – byc moze – jest sens wpływac. Bo na polityków, proszę wybaczyc – sensu nie widzę.

“I chyba mnie Pani nie zrozumiała. Nie ma obywatelskiego nieposłuszeństwa, bez zgody na poddanie się odpowiedzialności. Ona, ta odpowiedzialność, niekoniecznie musi być karna.

To nie znaczy, że nie ma innych dróg protestu. Są. Trzeba nich korzystać. Ale one nie mogą być nazywane civil disobedience, bo to nie jest to samo.”

Wydaje mi sie, że wymysliłam takie – w bardzo konkretnej sprawie – niemozliwe. Na razie nie upubliczniam, bo nie jestem pewna czy mam dośc energii, zeby to rozpętywac.

zdrowia, szczęścia i pieniędzy życzę...


Panie Grzesiu,

zwracać się można jak dawniej. Firma działa jak działała, tylko zarząd kuratorski się ustanowiło. Ale można znieść, albo zakamuflować wrogie przejęcie.

Zresztą przyznam, że nawet ten nikt to jest skrót. Od trzech, które się nie składają w całość. Nikt to pierwsze z nich.

Ale może faktycznie nie będę się wygłupiał i wrócę do dawnej marki.

Zobaczę

Pozdrawiam

N


Szanowna Pani Magio,

on już się ograniczył. Niekoniecznie z własnej woli. Trwało to dość długo.

Bo był i sędzią, i prawodawcą. Czasem nawet katem był.

A potem tracil takie możliwości. Po kawałku.

Prawo do oporu (tym razem idzie mi o ujęcie średniowieczne: święty Tomasz, Magna Charta, takie tam) to raz.

Kontrakty feudalne, to dwa.

Oddzielenie sądów od administracji to trzy.

Idea dobra wspólnego, to cztery.

Podział władzy, to pięć.

Rechtstaat, to sześć.

Wyliczyłem tylko te najbardziej oczywiste.

W naszym przypadku zresztą problem jest inny. A nawet dwa. Prawodawca jest problemem innym, niż wymiar sprawiedliwości.

A w kwestii oczekiwań, to każdy sobie musi sam odpowiedzieć, czego oczekuje i czy (albo i co) zamierza w związku z tym oczekiwaniem zrobić.

Oczywiście można nic nie robić i czekać na koniec świata. Nudne zajęcie. Wiem coś o tym.

Pozdrawiam

N


Panie Maxie,

myślę, ze jak zainstaluje na drugiej partycji, to co ma zainstalować, to może wróci.

A co do zabawności, to to jest skutek tego, że ludzie niektórzy piszą, ale nie czytają co napisali

Pozdrawiam


Pani Anno,

teza o petryfikacji systemu jest socjologicznie nie do obrony, bo system społeczny nawet się nie ustabilizował. Struktura jest jeszcze in statu nascendi. Innymi słowy nie zgadzam się z Pani tezą i będę żył po swojemu.

Na polityków wpływać nie zamierzam, choć kilku znam. Ale nie utrzymuję stosunków towarzyskich. Znam parę innych osób.

Zwracam jedynie uwagę, że każdy musi roztrzygnąć sam, czy chce coś zmienić. A potem zastanowić się, co może zrobić, w związku z tym rozstrzygnięciem.

Można pisać. Można rozmawiać. Każda forma aktywności jest lepsza od siedzenia na przypiecku, i marudzenia.

Za życzenia dziękuję, choć życzenia zdrowia mi całkowicie wystarczą.

Resztę sobie skombinuję

Czego i Pani życzę


WSP yayco,

“teza o petryfikacji systemu jest socjologicznie nie do obrony, bo system społeczny nawet się nie ustabilizował”

Miałam na mysli system polityczny – ten finansujemy z naszych podatków, nie majac wpływu na “produkt finalny”.

Dlatego tak mnie uczieszyła informacja o młodych konstytucjonalistach.

A życzenia mam ustawione w podpisie ale jak Pan woli sam, to moge życzyć tylko zdrowia.


Pani Anno,

obawiam się, że ci młodzi konstytucjonaliści nie są tacy młodzi jak się Pani wydaje. Są młodsi od współtwórców konstytucji z 1997 roku. Nic więcej. Tamci zaś są prawie tak starzy jak ja. Nic fajnego.

Myślę też, że rożni ludzie mją rożny wpływ. A ten wpływ nijak się ma do tego, czy oni myślą, że mają, czy wprost przeciwnie.

Ja na przykład (zapewne równie fałszywie jak Pani) mam wrażenie, że mam pewien wpływ na produkt finalny. I mam do siebie pretensję, że nie chce mi się dostatecznie z tego wpływu skorzystać.

Pozdrawiam


WSP yayco

to prawda, napisał Pan “młodszych wiekiem”. No a teraz dodał Pan: “nic fajnego”. To szkoda. Bo juz myslałam, że jest gdzie sobie powpływać. (Bo jesli nie mam wpływu na to kto znajdzie sie na listach na moich przedstawicieli, to przygniata mnie to subiektywne poczucie braku wpływu, przygniata.)

zdrowia…


Panie Yayco

A ten N to niby z innej planety?

Tak, po pierwszym czytaniu miałem.

A teraz mam tak?
Bo nie kumamam.

Czy obywatelskie nieposłuszeństwo może być sprawą pojedynczą&osobistą, czy protestem zbiorowym?
Bo wspólnym w jednej sprawie?

PS – komentów nie czytałem


.

.


Pani Anno,

na subiektywne poczucie przygniecenia to ja już nic nie poradzę, niestety.

Pozdrawiam


Panie Igło,

może być protestem, nie tyle może zbiorowym (prawo pracy sobie zarekwirowało to pojęcie), ale liczebnym .

Zachowuje to indywidualny, obywatelski charakter protestu, który przecież nie stoi w poprzek temu, żeby obywatele mieli ten sam pogląd w tej samej sprawie i zebrali się w tym samym miejscu. Porozumienie między obywatelami, jeżeli jest wolne i nie jest odgórnie organizowane, nie zaprzecza obywatelskiemu nieposłuszeństwu, które się bierze z wolności jednostki do przeciwstawienia się złu.

Takie porozumienie, to bodaj konfederacja. Dziwne słowo, prawda?

Czego Pan nie kumka, nie rozumiem.

Co do obcych planet: zaprzeczam. Nawet zbyt stanowczo.

Pozdrawiam nie mniej, udając adresata Pańskiego pisania


Pani Magio,

niekoniecznie zrozumiałem wstęp.

Zrozumiałem ostatni akapit i pragnę donieść, że w pełni podzielam Pani zdanie względem ulokowania konstytucji z 1997 roku na śmietniku. To nawet nie musi być Śmietnik Historii. Zwykły wystarczy.

Cieszę się również, że podzielamy zdanie odnośnie artykułu 83. Paskudny on jest, jak koty.

Pozdrawiam konsekwentnie i stanowczo


yayco Myślę, że

yayco

Myślę, że nazwanie obywatelskiego nieposłuszeństwa mianem obywatelskiej obrony koniecznej, nie jest wielkim nadużyciem intelektualnym, choć jest znaczącym uproszczeniem.

Tyle i tylko tyle.

Chciałbym, aby polska konstytucja otwierała drogę ku takiemu myśleniu o sprawach obywatelskich. Na razie ją zamyka i otwiera drogę do nihilistycznego odrzucania prawa dla partykularnych interesów, dla pustosłowia dziennikarzy i fałszywej troski o kryminalistów.

Ci, którzy łamią prawo w obronie wartości, które powinno ono chronić, są wyśmiewani, lekceważeni i pałowani. Chyba, że komuś jest na rękę wykorzystanie ich dla własnych celów.

N

Szanowny Panie , też mi się tak marzy, pewnie nie powinnam nawet umieszczać tego komentarza bo akurat zgadzam sie z Panem od pierwszej do ostatniej literki i moje poparcie niczego nie wnosi do dyskusji ale wsparcie to też jakaś wartość i w tym duchu pozdrawiam


Pani Arundati,

bardzo dziękuję, że jednak Pani to napisała.

Alienacja polityczna bierze się w dużej mierze z tego, że ludzie myślą, że są sami, pozostawieni samym sobie wobec zwyrodniałej i bezdusznej maszyny politycznej.

A ta maszyna z naszego osamotnienia bierze swoją siłę.

Dlatego zawsze warto pisać, że się z kimś zgadzamy. Albo, że nie.

To zawsze jest coś warte

Pozdrawiam jak najserdeczniej


Panie Yayco TM

niech będzie i “TM”

oby skuteczne:)

ja sobie spokojnie czytam i coś pomaleńku mi świta, czy mogę zatem prosić o jakiś ciekawy przykład skutecznego nieposłuszeństwa z historii Europy po 68’ ?

Prezes , Traktor, Redaktor


re: Marzenia konstytucyjne N: obywatelskie nieposłuszeństwo

I znów sie zgadzam, dlatego idę teraz na spacer z moim czworonożnym przyjacielem a że akacje kwitną i upajają przynajmniej mnie swym zapachem pozdrawiam akacjowo


Panie Maxie,

ciekawy? I jeszcze skuteczny?

Pan to zadaje trudne pytania, Panie Maxie…

Przyznam, że mnie, może dla wieku mojego, ekologia nie rusza zanadto, a mam wrażenie, że w zachodniej części kontynentu, to obywatelskie nieposłuszeństwo bardzo często jest bronią ekologów.

W USA jest ciekawiej, bo i protesty antyaborcyjne i podatkowe. I antywojenne.

W Europie nuda i tree sitting. Europa dobrze odrobiła lekcję 1968 roku. Większość akcji ma charakter lokalny i nie zdobywa szerokiego rozgłosu. Ciekawe i widowiskowe są protesty antyfutrzarskie, zwłaszcza jak się protestujące rozbiorą. Protesty przeciwko polowaniom na lisa były niezłe.

Protesty przeciwko Pershingom w Niemczech była bardzo rozwinięte, ale ich skuteczność jest dyskusyjna, a dla mnie tym trudniejsza, że się z takimi protestami ani wtedy, ani dziś nie utożsamiałem.

Wolne od przemocy protesty Basków giną w zgiełku wokół tego, co robi ETA.

To jest codzienność drobnych protestów. Wielkie akcje zdarzają się tam, gdzie naruszenia praw człowieka są bardzo znaczące. Wedle zasady proporcji.

Mógłbym się wykpić i powiedzieć, że widowiskowe i skuteczne były protesty polskie. Ale nie wiem, czy Wolne Związki Zawodowe Wybrzeża usatysfakcjonują Pana? Nielegalne strajki stanu wojennego, manifestacje, nawet głupie oporniki w klapach marynarek.

Ja nie potrzebuję obywatelskiego nieposłuszeństwa, żeby wyrzucić Anglików z kolonii. Ja nie zamierzam przebudowywać świata.

Moim ulubionym protestem, przez lata, były przemarsze mieszkańców S. przez przejścia dla pieszych, chociaż czasem kląlem stojąc w korku. Bardzo ładną mają w S. obwodnicę teraz, wie Pan?

Pozdrawiam


Pani Arundati,

życzę miłego, akacjowego spaceru

Pozdrawiam


Dziekuję

ostatnio cienki ze mnie interlokutor, zbieram sie w sobie żeby coś mądrego (w miarę) napisac i zbieram materiał do dzieła

Prezes , Traktor, Redaktor


Panie Maxie,

proszę się nie tłumaczyć, tylko wpadać.

Pozdrawiam


WSP yayco,

dla porządku – subiektywnego – tylko:
do głowy mi nie przyszło, ze Pan coś poradzi.

zdrowia…


Wielce Szanowny Pan yayco

Właśnie na blogu u red. Leskiego pozwoliłem sobie oświadczyć, że jeśli jeszcze raz Rzeczpospolita będzie wymagać złożenia przeze mnie oświadczenia lustracyjnego, które to oświadczenie miałem okazję składać już co najmniej 4-krotnie, to pozwolę sobie na akt obywatelskiego nieposłuszeństwa – na każde pytanie odpowiem tak jak jeden z bohaterów “Dobrego wojaka Szwejka”.

Mam już bowiem dość ciągłego tłumaczenia się przed Najjaśniejszą Rzeczpospolitą z tego czego nie zrobiłem.

Czas żeby Rzeczpospolita przestała ciągle pytać co to ja dla niej nie zrobiłem i czas aby zapytać czego to Rzeczpospolita nie zrobiła dla mnie.

pozdrawiam nic nie robiąc


Szanowny Panie Arturze

Baaardzo mi sie spodobało sformułowanie, jakiego Pan był łaskaw użyć w swoim komentarzu dotyczącym tego, czego Najjasniejsza dla nas nie zdążyła zrobić (no bo chyba stwierdzenie, iż nie chce dla nas tego zrobić byłoby nieuprawnione:-). Jestem za.

Pozdrawiam serdecznie


Panie Arturze,

ja na razie składałem dwa razy, z czego jedno mi odesłali z powrotem.

Ale muszę panu powiedzieć, że akurat to nie przeszkadza mi najbardziej, choć rozumiem Pańskie rozgoryczenie

Pozdrawiam


Szanowny Pan yayco

A jaką formułę obywatelskiego nieposłuszeństwa widziałby Pan w polskiej konstytucji?

Czy sformułowałby Pan je wprost czy raczej wywodził z innej, bardziej ogólnej, zasady?

Wierzę, że ma Pan w tej materii własne przemyślenia…

pozdrawiam


Panie Arturze,

wydawało mi się , że na to pytanie odpowiedziałem w tekście.
Ale się powtórzę, nie stanowi.

Odpowiada mi model niemiecki: zamiast pustego obowiązku przestrzegania prawa, gwarantowane konstytucyjnie prawo do oporu.

Oczywiście można to zrobić inaczej.

Kochanowski ( Rzecznik, znaczy) proponował kiedyś, żeby wprowadzić obywatelskie nieposłuszeństwo do kodeksu karnego. Jako kontratyp (tak jak: obrona konieczna, stan wyższej konieczności, ryzyko naukowe itp).

Ja uważam, że to jest dobra droga, ale powinno być to poprzedzone stanowczą gwarancją konstytucyjną.

Tak sądzę, bo , jak pisałem, istotą tego prawa jest jego niesamodzielność. Może być stosowane tylko wtedy, gdy naruszane są inne prawa obywatelskie, które są wyszczególnione w konstytucji. Jako ostatnia instancja. Zresztą ten warunek ( po wyczerpaniu dostępnych środków prawnych ), powinien być też w konstytucji zawarty.

Mam nadzieję, że nieco rozjaśniłem.

Pozdrawiam


Szanowny Pan yayco

Owszem, rozjaśnił Pan wszystko,

natomiast co do pomysłu Kochanowskiego to miałbym wątpliwości dlatego, że jego propozycja zawęża zakres obywatelskiego nieposłuszeństwa jedynie do kwestii odpowiedzialności karnej, a przecież istnieje całe spektrum zachowań, które można sklasyfikować jako przejaw obywatelskiego nieposłuszeństwa, które z odpowiedzialnością karną nie muszą mieć związku.

pozdrawiam


Panie Arturze,

dlatego ja nie aprobuję pomysłu Kochanowskiego jako zastępczego, ale jako dopełniający zmianę konstytucyjną.

Konstrukcja i idea kontratypu w prawie karnym jest dość dobrze rozwinięta, bo wymusza to swoisty charakter sankcji karnych.

I jeszcze dodam, że trudno mi sobie wyobrazić obywatelskie nieposłuszeństwo w obrębie prawa cywilnego.

Więc jakie jeszcze sankcje, mogą spaść na tych, którzy są po obywatelsku nieposłuszni?

Ciekaw jestem Pana pomysłów

Pozdrawiam


Panie yayco

“Więc jakie jeszcze sankcje, mogą spaść na tych, którzy są po obywatelsku nieposłuszni?”

Na przykład dyscyplinarne.

pozdrawiam


Panie Arturze,

a czy może Pan podać przykład, bo nie jestem pewien. W przykładzie proszę wskazać na czym miałoby polegać naruszenie praw obywatelskich, skutkujące obywatelskim nieposłuszeństwem.

Pozostaję w oczekiwaniu


Szanowny Pan yayco

“a czy może Pan podać przykład, bo nie jestem pewien.”

Pozbawienie osoby lustrowanej pełnionej przez nią funkcji publicznej w razie niezłożenia przez nią w terminie oświadczenia lustracyjnego.

Pozbawienie funkcji nie następuje w tym przypadku w trybie postępowania dyscyplinarnego ale nie jest to także sankcja karna.

Natomiast z przypadku sędziego – złożenie sędziego z urzędu następuje w trybie postępowania dyscyplinarnego. Powstaje tylko pytanie czy ten przypadek – sędziego mieści się w granicach obywatelskiego nieposłuszeństwa.

Inny przykład – odmowa wykonywania obowiązków (np.płacenia składek) na rzecz organizacji (samorządu) do którego, dla osób wykonujący dany zawód, przynależność jest obowiązkowa. Sankcją jest odpowiedzialność dyscyplinarna. (podobnie jak zakaz reklamy, konkurencji czy nawet publicznej krytyki).


Panie Arturze,

muszę przyznać, że mam wątpliwości, czy opisane przykłady stasnowią manifestacje sprzeciwu przeciwko naruszeniu praw obywatelskich.

Nie bardzo wiem, dla przykładu, jakie prawa obywatelskie narusza obowiązek lustracyjny. Ja nie odczułem tego w ten sposób.

Nie twierdzę, żeby była jasność, że nie narusza. Po prostu mnie się tak nie wydaję. Jest to opinia subiektywna, nie pretendująca do wiążącej.

Niewątpliwie jednak obywatelskie nieposłuszeństwo nie oznacza protestów we własnym, partykularnym interesie. Jest obywatelskie, bo sprzeciwia się naruszaniu praw i wolności obywateli. Trudno oceniać, jeśli nie wiemy, jakie prawa i obowiązki mogły zostać naruszone.

Dlatego pisałem jednoznacznie o konieczność poddania się decyzji sądu.

Obywatelskie nieposłuszeństwo zawsze będzie sferą sporu i konfliktu interesów. To do czego trzeba dążyć to umożliwienie tego sporu i nadanie mu cech sporu prawnego.

Pozdrawiam serdecznie


Panie yayco

Oczywiście sam też nie jestem pewien tych moich przykładów, co do lustracji to naruszanie praw obywatelskich może polegać na tym, że nie wolno Państwu zmuszać obywateli pod groźbą pozbawienia prawa do pełnienia określonych funkcji (wykonywania zawodu) do wykazywania, że zachowali się w oczekiwany przez siebie (tj. przez Państwo) sposób.

Proszę przemyśleć jeszcze inny przykład.

Państwo nakłada na określonych płatników obowiązek składania deklaracji ZUS drogą teletransmisji danych.

W swoim czasie RP przyszło do głowy, żeby taki obowiązek odbywał się przy wykorzystaniu tzw. bezpiecznego podpisu elektronicznego, co wiąże się między innymi z koniecznością zakupu tzw. kwalifikowanych certyfikatów w jednym z trzech centrum certyfikacji. Te centra to nie są żadne instytucje publiczne tylko przedsiębiorstwa wpisane do specjalnego rejestru.

Oznacza to, że Państwo bez uzasadnionego powodu
nakłada na jednych (przedsiębiorcy),
obowiązek w postaci konieczności poniesienia na rzecz innych (centrów certyfikacji) ,
kosztów nabycia produktów określonego rodzaju (kwalifikowanych certyfikatów).

Naruszenie praw obywatelskich może polegać na pogwałceniu zasady swobody działalności gospodarczej polegającej na ustawowym przerzucaniu kosztów działalności gospodarczej jednych przedsiębiorców na innych przedsiębiorców.

Dodajmy, że obowiązek ten nie wynika z konieczności technologicznych tylko z decyzji Państwa aby w ten sposób upowszechnić (narzucić) bezpieczny podpis elektroniczny.

Sankcją jw tym wypadku obywatelskiego nieposłuszeństwa (odmowa składania deklaracji przy wykorzystaniu bezpiecznego podpisu elektronicznego) jest utrata prawa do ubezpieczenia społecznego, która poddana być może ocenie sądów.

pozdrawiam w niepewności


Panie Arturze,

to są dobre przykłady (ten drugi bardzo do mnie trafia, przyznam).

Przykłady dobre, głownie dlatego, że dyskusyjne.

Bo dotykają problemu wyboru i warunków ramowych.

To zawsze będą najbardziej drażliwe momenty: czy bycie przedsiębiorcą jest przymusowe, czy trzeba studiować, czy to mus jest zajmować stanowisko publiczne?

Myślę, że dopiero po latach wykształciłaby się jakaś praktyka orzecznicza.

Bo jest oczywiste, że wyroki byłyby kontrowersyjne i rodziły spory.

Oczywiście, gdyby miało się co wykształcać.

I dlatego jest o co zabiegać i o czym dyskutować

Pozdrawiam


ten wysoki przystojny to kto?

na profilu?

zapytauję grzecznie

jako ten w skórze sympatyczniejszy chyba, miał mniej lodowate spojrzenie

Prezes , Traktor, Redaktor


Rozmowa z Panem,

Panie Maxie, to jak robota w Radiu Erewan.

Ale skoro nas pytają, to odpowiadamy:

- Ten wysoki, przystojny, Panie Maxie, to Zugspitz. W sierpniu.

Pozdrawiam lojalnie


dziękuję pięknie

zatem opis zbyteczny do tego zdjęcia się wydaje

pozdrawiam i kończę psuć poważną notkę :)

Prezes , Traktor, Redaktor


Panie Maxie,

moja znajomość problemów ekonomicznych współczesnego świata nie jest znaczna, czy zatem, mimo wszystko, może Pan objaśnić, który to rynek reaguje tak żywiołowo?

Pozdrawiam z porannym zaciekawieniem


Służę:

przemyski, wczoraj

zdaje sobie sprawę z potrzeby utrzymania tajemnicy ale ja po prawej , Lorezno itd

według klucza

kłaniam się

Prezes , Traktor, Redaktor


Panie Maxie,

bardzo przyjemny rynek.

Zawsze bylem za rynkami ławkami na rynku, dzięki którym można, zwłaszcza w wieku starszym będąc, knuć na świeżym powietrzu

Pozdrawiam


Panie Yayco

dopiero teraz zauważyłem

problemem jest brak stolika do znaczonych kart lub wyznaczonych figur

dziękuje za informację.

Na przyszłość.

Prezes , Traktor, Redaktor


Panie Maxie,

zawsze można się posłużyć stolikiem wirtualnym. Można nawet stworzyć podstoliki.

Pozdrawiam, choć głowa mi pęka


Też na to wpadłem

laptop na nózkach, ba w takiej torbie na kółkach co to osoby w słusznym wieku na Kabatach się posługują idąc do HipMark.

no może nie tylko już na Kabatach (tam bywałem najczęściej) ale na pewno w Warszawie

co ciekawe, kiedyś napływowi się z tego śmiali, teraz im przyjdzie się kręcić z podobnymi jak zaczną sobie liczyć za te foliówki – co IMHO słusznym bedzie

spokojnej głowy życzę

Prezes , Traktor, Redaktor


Panie Maxie,

spokojna to ona jest aż nadto, ta moja głowa. Zapewne z powodu wymóżdżenia.

A mimo to boli. Osobliwość taka.

Pozdrawiam


Subskrybuj zawartość