Ostatnimi czasy bardzo nieregularnie udzielam się na blogach. Przyczyn – poza sytuacją osobistą, jest kilka:
- Brak naprawdę odpowiedniej platformy (TXT wieje nudą, S24 jest wykręcony na ultra-prawo i nie ma szansy, żebym trafił na SG z nawet poważnym tekstem, kiedy wpada tam każdy bzdet Maryli czy Ściosa, inne blogi są w ogóle jakieś drętwe i bez sensu- może nie umiem znaleźć?)
- Natrętne przytłoczenie prowadzonych dyskusji tematyką religijną. Ja już naprawdę wiem wszystko, co chyba w każdej sprawie mają do powiedzenia katolicy. W tym, co mówią są tak bardzo obliczalni – do bólu – że już nudzi mnie ich monotonne klepanie wytratych formułek, niczym różańcowych litanii.
- Ogólnie niski poziom prowadzonych dyskusji, które zbyt łatwo zamieniają się w osobistą nawalankę a merytoryczna argumentacja schodzi na dalszy plan. Ogólnie słaba znajomość i brak przywiązania do klasycznych reguł argumentacji, brak logiki wypowiedzi, uciekanie w boczne wątki, brak skupienia i rozeznania.
Ale najbardziej irytująca przypadłością naszej blogosfery jest skonność całych środowisk do wyrzucania poza nawias dyskusji nieodpowiadających im poglądów. Mamy doczynienia z gwałtownym nawrotem cenzury. Kasowanie wpisów, blokowanie uczestników, tworzenie blogów zamkniętych jest coraz częstszą praktyką:
Nie zgadzasz się z moimi poglądami? – No to nie pozwolę ci kutasie komentować na moim blogu!
Manierę tę – jak dla mnie – rozpoczął jakiś czas temu na S24 niejaki Paliwoda, który zasłynął ze swego samurajskiego miecza, którym odcinał dyskutantów, którzy pozwolili sobie nie zgodzić się z jego dość radykalną wizją obecności chrześcijaństwa w życiu publicznym. On chyba też pierwszy wypowiedział słowa, które potem często widziałem powtarzane przez jego gorliwych naśladowców na skrajnej prawicy:
Z tymi, co mają inne poglądy nie ma co dyskutować. Dyskusja jedynie zaciera jasność przekazu. Należy zachować czystość przekazu.
Polska blogosfera zaczyna zatem dzielić się na nieżyczliwe sobie, nieporozumiewające się ze sobą obozy. Jeśli Azrael (Cień Azraela) napisze coś na S24, to choćby był to ciekawy i inspirujący tekst, to można być nieomal pewnym, że jedyne pochodzące z prawej strony sceny komentarze, jakie pod nim się znajdą, to będą wyzwiska zupełnie bez związku z tematem. I odwrotnie – jeśli ktoś nie identyfikowany z “Zakonem” ośmieli się napisać coś na blogu Nicponia czy FYMa, to jego wpis zostanie niezwłocznie usunięty a osoba piszącego – wybanowana.
Te łudząco podobne do praktyki PRL zachowania naszych prawicowców są o tyle irytujące, że przebija przez nich duch bolszewizmu: pod pozorem forum swobodnej wymiany opinii tworzy się płaszczyznę konsolidacji elektoratu, co de facto powinno mieć miejsce gdzieś na witrynach partyjnych. Natomiast platformy blogerskie służyć powinny – w moim skromnym mniemaniu – właśnie do swobodnej wymiany poglądów z “resztą świata”. Niestety – niezdrowa chęć zachowania propagandowej wyrazistości w duchu czerwonej książeczki Mao znajduje coraz szersze rzesze zwolenników i z S24 przeniosła się tutaj – na TXT, co jest dość śmieszne, ponieważ ten portal wydaje się mieć dość wąską “klientelę”, więc blokując możliwość zamieszczania komentarzy jednemu czy dwóm komentatorom ryzykuje się tym, iż zamieszczone wpisy pozostaną nieraz zupełnie “bez echa”.
Nic tam – Polska to dziwny kraj. Obyczajowo więcej łączy nas z USA niż Zachodnią Europą. Ameryka również się dzieli i liberalni demokraci nie chcą już nie tylko dyskutować ale nawet mieszkać w pobliżu konserwatywnych republikanów. Miasta dzielą się na osiedla wg upodobań politycznych i ogólnie – lajfstylowych mieszkańców. Lewicujący demokrata w dżinsach nie chce spotykać się w sklepiku z karcącym spojrzeniem garniturowego republikanina, chociaż obu łączy praca w jednej korporacji. Zjawisko to opisuje np. praca dwójki autorów z Princetone i Columbia University pt. Partisans without Constraint (do ściągnięcia tutaj ).
Zjawisko to niepokoi amerykańską klasę polityczną, co wyrażano wielokrotnie w trakcie ostatnich wyborów prezydenckich:
Voters on average are less likely today to live in a community that has an even mix of Republican and Democratic voters than at any time since World War II. They are less likely to live near someone with a different political point of view and are more likely to live in a political atmosphere either overwhelmingly Republican or Democratic.
“I don’t think we are at a really dangerous stage,” said Cass Sunstein, a professor of law at the University of Chicago and an author of books exploring issues facing democracy, “but if it’s a case that people really are pretty rigidly Republican or Democratic and that’s widespread, that’s not healthy. Our democracy is supposed to be one where people learn from one another and listen.”
Sunstein’s concern is rooted in more than 300 social science experiments over the past 40 years that have found a striking phenomenon that occurs when like-minded people cluster: They tend to become more extreme in their thinking. They polarize.
W Polsce nie mamy jeszcze do czynienia z tą fizyczną separacją przeciwnych obozów politycznych – być może ze względu na ogólnie niską mobilność społeczną spowodowaną trudnościami w dostępie do zasobów lokalowych. Niemniej jednak na polskiej prawicy wyraźnie słychać głosy zawiedzenia ustrojem demokratycznym. Im bardziej staje się jasne, że sondażowe preferencje wyborcze obywateli nie dają prawicy wielu szans i im bardziej jest jasne, że nie wynika to ze zmowy mediów, które uparły się popierać Tuska – tym wyraźniejsze wydaje się prawicy rozczarowanie demokratycznym porządkiem jako takim. Tu i ówdzie pobrzękują szabelką monarchiści, wszędzie słychać głosy o upadku cywilizacji, wyczuwa się oczekiwanie na nowego charyzmatycznego lidera, który niczym Mesjasz poprowadzi Naród do Prawdy wbrew liberalnemu miazmatowi relatywizmu, wbrew wijącym się wszędzie gejom i lesbijkom, wbrew Antychrystowi. Na prawicy wyraźnie widać upowszechnienie się cynicznego przekonania, że demokracja to jedynie teatr służący zdobyciu władzy. A kiedy już się tę władzę ma, to należy jej używać w Dobrej Sprawie a nie w służbie demokracji, bo demokracja jest jedynie środkiem a nie celem. W Dobrej Sprawie dobrze jest demokrację cenzurować. Należy tłumić w zarodku poglądy nieprzychylne Dobrej Sprawie. Należy zamknąć usta powtarzające słowa Antychrysta. Demokracja jest jedynie środkiem a nie celem… Najlepiej jest zacząć u siebie – na swoim blogu, potem na swojej ulicy, potem na swoim osiedlu… Rwij chwasta zanim urośnie.
komentarze
tytuł
+
Igła -- 14.04.2009 - 20:48Zbigniewie
Doskonały tytuł, a i treść mnie bardzo zaciekawiła. To może jeszcze nie ten czas, nie wczoraj, nie dziś na jutro na to cobyśmy chcieli, a czego jednak nie mamy. Można zawsze poszukiwać.... Jak mawiają, kto szuka nie błądzi. Zatem lepiej nie błądzić.
Pozdrawiam
Mireks -- 14.04.2009 - 20:59Sensowny bardzo wpis,
ja się odniosę tylko do części “blogowej”.
Dostrzegam od dawna coś podobnego, znaczy tworzenie się “gett”
Powstają nowe portale i nowe blogi, które sa jednorodne strasznie, mało jest blogów gdzie mogą się odbywać prawdziwe dyskusje.
No i wszystko to jest strasznie przewidywalne, wiem, co napisze Azrael, wiem co, kto i jak mu odpowie.
I odwrotnie wiem co napisze Toyah czy FYM i wiem, kto będzie za czy kto przeciw.
To tworzenie “gett” nie wpływa pozytywnie na rozwój blogosfery, szczególnie jesli dotyczy to małych portali, no bo np. jeżeli mamy osoby, co nie skomentują na TXT nigdy kilku blogów, tautorzy niekomentowanych blogów nie skomentują czy są są wycinani z innych i de facto nie ma prawie dyskusji.
Na Salonie 24 jest to widoczne mniej ze względu na dużą liczbę blogów, ale też jest.
No i z salonem jest problem, że nawet jak sie zaczanie ciekawa dyskusja, to zawsze się jakiś “rozwalacz” albo kilku tam znajdzie.
Wycinanie czy blokowanie, nie licząc skrajnych wypadków (spam, wzywanie do nienawiści czy przestępstwa, totalne chamstwo) zabija dyskusję i zabija portal/blog.
Ogólnie coraz więcej portali i blogów, coraz mniej ciekawych tekstów.
No i człowiekowi nie chce się łazić po całym necie, wolałby w jednym miejscu najciekawsze rzeczy mieć.
A tu ostatnio exodus z TXT jeszcze nastąpił:(
P.S. Pobronię Nicponia, jednak u niego nie raz i nie dwa odbywały się dyskusje i rozmowy, i kłótnie, i tu i w S24 i uczestniczyły w nich bardzo różne osoby.
grześ -- 14.04.2009 - 21:31Co nie znaczy, że Artu nie zachowywał się czasem wobec niektórych chamsko.
P.S.
A i totalnie odmienne spojrzenie mam na blogi czy dyskusje o wierze i religii, ja tam niewierzący i wątpiący od dawna jestem, a z prawdziwą radością zawsze czytam blog Bianki, Rafała, Odysa itd
Na Poldka czasem się wkurzam, ale też go czytam z przyjemnością.
I mam wrażenie, że akurat to nie jest problemem blogów, że się gada o wierze czy religii.
grześ -- 14.04.2009 - 21:39Ziggi
Nawet jak masz rację, że srodowiska sie w necie zamykają, to nie znaczy, ze nie trzeba się probowac w te zamykajace się grupy wzajemnego wsparcia i adoracji wbijać.
To mimo wszystko ciekawsze jest od tylko uczestnictwa w jakiejś jednej takiej grupie (co same w sobie jakimś złem nie jest.)...
Dlatego nie marudz czlowieku tylko rób swoje i pisz gdzie i co Ci się podoba… ;-)
Najwyzej komus podpadniesz i sie zwyzywacie wzajemnie :-)
pzdr
Jacek Ka. -- 15.04.2009 - 11:25Zbigniewie,
masz rację – stawiam kolację! Choć i mi się zdarzyło wyciąć komentatora, to jednak w sytuacji niemerytorycznej tylko osobistej i chamskiej uwagi.
To nie jest wina platform, tylko ludzi. Nie umiemy rozmawiać z oponentami bez agresji, nieuzasadnionej wyższości. Zazdroszczę ludziom, którzy bez emocji omijają inwektywy, chamskie zaczepki i próbują spokojnie przekazać swoje racje. Tobie też puszczają nerwy, nawet przy najzwyczajniejszym aspartamie czy glutaminianie!
:)
Jeśli jednak posiadasz wiedzę, którą uważasz, że powinieneś się podzielić z niewiedzącymi, to nie odsyłaj ich od razu do szkół. Piszesz znakomicie i przekonywająco, więc daj nam margines bezpiecznej nieznajomości tematu.
I na koniec – ja jestem również za zamkniętymi forami. Dlaczego chętni nie mogą się spotykać we własnym gronie i pogadać, nie chcąc być nagabywanymi przez trollów i chamów? Są miejsca publiczne, otwarte szeroko i są miejsca kameralne, niszowe. Można chadzać i tu i tam…
Pozdrowienia i powodzenia
jotesz -- 15.04.2009 - 09:52Nie mam nic przeciw zamkniętym blogom/forom,
acz na PIno się wkurzyłem, że bloga zamknęła, znaczy dla wybranych zrobiła a poczytać bym ją chciał.
Acz tendencja wydaje mi się troszkę niepokojąca, znaczy coś jak zamknięte osiedla.
A od świata i ludzi odgrodzić się nie da.
I zresztą Jotesz słusznie pisze, że wszystko zalezy od ludzi.
A w każdej większej grupie znajdą się bardzo różne osoby i pojawią się te same problemy z komunikacją.
Nie ma cudów i utopii.
Zresztą dobrze to widać było na TXT, tak się niektórzy spinali, by to miejsce było inne/lepsze/wolne od chamstwa, nieagresywne, że de facto awantury tu wybuachały nieraz o najmniejszą pierdólkę i brakowało ludziom i dystansu i poczucia humoru a nadwrażliwi byli niczym ja w realu:)
Dlatego ja od pewnego czasu nie mam żadnych oczekiwań wobec żadnego miejsca w necie, pisać mogę wszędzie i gadać, widzę zalety i blogów pojedynczych i TXT i nawet Salunu 24.
Znaczy, wolny żem:)
Albo se wmawiam.
grześ -- 15.04.2009 - 11:12