Zakrzewo
Gdzie może być mniejsza stolica Polski? Pierwszą na ogół odpowiedzią jest, że w USA. Tam wszystko jest powielane z Europy i podobnie nazywane. Tymczasem tą Małą Warszawą w czasach przedwojennych Niemcy z przekąsem nazywali skromną miejscowość Zakrzewo położoną w północnej Wielkopolsce, w powiecie pilskim. Stało się tak dlatego, że od pierwszego rozbioru w 1772 roku ziemia ta przez 173 lata wytrwała po zaborem pruskim przy polskiej mowie, obyczajach, źródłach pisanych i przy polskiej kulturze narodowej promieniując swoim dorobkiem, również na obszar całego państwa niemieckiego. To w zamierzeniu przezwisko z biegiem czasu stało się honorowym wyróżnieniem. Na tą szczególną nazwę miejscowość ta zasługuje i dzisiaj, choć są już inne okoliczności i inne czasy.
Ksiądz Bolesław Domański
Znaczenie tej wioski wiąże się tu nierozerwalnie z ks. dr Bolesławem Domańskim, który w 1903 roku objął tutejsze probostwo. Był on nie tylko kapłanem, lecz także niestrudzonym społecznikiem, gorliwym patriotą, szermierzem sprawy polskiej na terytoriach zaboru pruskiego. Był doskonałym organizatorem. Zakładał kółka rolnicze i banki ludowe, chóry śpiewacze i związki sportowe, instytucje charytatywne i spółdzielnie oraz wszelkiego rodzaju organizacje dzięki, którym podnosił się poziom życia mieszkańców oraz wzrastała ich niezależność od wrogich im instytucji państwowych. Pomijając tu wiele niezwykłych osiągnięć zakrzewskiego proboszcza, które opisano w oddzielnych monografiach, warto zwrócić uwagę tylko na jeden element tej działalności jakim była budowa „Domu Polskiego” w Zakrzewie.
Dom Polski
Ksiądz Bolesław Domański zdawał sobie sprawę z konieczności oparcia swojej działalności na trwałym fundamencie materialnym, który będzie służył polskiej ludności w utrwalaniu jej tożsamości narodowej. Warunki te spełniał własny dom, gdzie mogła mieścić się szkoła, przedszkole, biblioteka, sale widowiskowe i zaplecze gospodarcze, a także własny bank i różne organizacje kuturalne, a także mieszkanie dla nauczyciela. Taki właśnie dom postanowił zbudować naprzeciw swojego kościoła ks. Domański. Ze składek Związku Polaków w Niemczech, którego od 1931 roku był aż do końca życia prezesem, oraz przy aktywnej pomocy mieszkańców Zakrzewa, rozpoczyna on budowę takiego domu w 1933 roku. W ciągu dwóch lat dom jest na ukończeniu. Mieści się w nim też siedziba Zarządu V Dzielnicy Związku Polaków w Niemczech. Całość złożona z dwóch dużych obiektów budowlanych otrzymuje nazwę „Domu Polskiego”. Jeszcze dziś rozmach planów i tempo jego wykonania budzą podziw dla talentów ich autorów i wykonawców. Pierwszy budynek od strony ulicy przeznaczony był na cele administracyjne i na biura organizacyjne. Tu również umieszczono bibliotekę. Równolegle do pierwszego budynku postawiono jeszcze większy od niego obiekt, który oddzielony jest o niego tylko placem podwórza. W nim na piętrze znajduje się duża sala widowiskowa na 200 osób, na parterze pod nią znajdowały się pomieszczenia przedszkola i ochronki dla dzieci wraz z zapleczem kuchennym. Salę teatralną zdobią piękne freski przedstawiające roku liturgiczny w życiu wiejskiej społeczności, których twórcą była artystka Janina Kłopocka, autorka znaku graficznego Rodła, stąd sala ta nosi też tę nazwę. W czasie wojny freski na żądanie Niemców miały zostać zniszczone. Polscy wykonawcy tego rozkazu postanowili tylko obłożyć je tynkiem, co okazało się zabiegiem wystarczającym. Po wojnie też ich nie odsłaniano, bo zdawano sobie sprawę, że komuniści mogą bardziej skutecznie doprowadzić do końca to, co przeoczyli faszyści. Tak freski dotrwały do lat siedemdziesiątych minionego stulecia. W latach tych Zakrzewo odwiedzał Edmund Osmańczyk, kiedyś żywo związany z działalnością księdza Domańskiego i Związku Polaków w Niemczech. W oparciu o jego poselski mandat i zainteresowanie wznowieniem dawnej działalności przez „Dom Polski” postanowiono podjąć próbę odsłonięcia przykrytych tynkiem fresków. W tym czasie zelżały już bezwzględne przedtem metody walki z Kościołem, więc nie spodziewano się gwałtownych reakcji władz. Tak też się stało. Dokonano tego metodą „samoczynnie odpadającego tynku” i powtórnego odkrycia malowideł, które do dziś są jedną z artystycznych atrakcji tego domu.
Rodło i 5 Prawd Polaków
Za prezesury księdza Domańskiego w Związku Polaków w Niemczech powstał też znak Rodła. Przyczyną jego przyjęcia był zakaz używania znaku Orła Białego, jaki został wydany po dojściu do władzy Hitlera. Należało wymyślić inny znak, który symbolizowałby te same wartości. Pomysłodawcą tego znaku był dziennikarz Stefan Murek. Rysunek znaku biegu Wisły z zaznaczonym Krakowem jako kolebką polskości wykonała Janina Kłopocka, a nazwę wymyślił Edmund Osmańczyk przez połączenie dwóch słów „godło” i „rodnica”.
W dniu 6 marca 1938 roku doszło do najważniejszego wydarzenia w dotychczasowej historii Związku Polaków w Niemczech. Był nim jego pierwszy Kongres w Berlinie, na którym uchwalono słynne 5 Prawd Polaków, które ze względu na swoje uniwersalne wartości zawsze warto przypominać;
Prawda pierwsza – Jesteśmy Polakami!
Prawda druga – Wiara Ojców naszych jest wiarą naszych dzieci!
Prawda trzecia – Polak Polakowi bratem!
Prawda czwarta – Co dzień Polak Narodowi służy!
Prawda piąta – Polska Matką naszą – nie wolno mówić o matce źle.
Siedemdziesiąt lat później
Dwa lata temu w dniu 3 grudnia minęła 70 rocznica wybudowania „Domu Polskiego” w Zakrzewie. Z tej okazji przygotowano wiele atrakcyjnych występów, uroczystości, spotkań i imprez. Jest to tym bardziej godne podziwu, że dotyczy to bardzo małej społeczności tej miejscowości, która liczy sobie 1700 mieszkańców.
Pierwszym punktem programu był pochód mieszkańców wioski od „Domu Polskiego” do jej centrum, gdzie znajduje się kaplica Matki Boskiej Radosnej patronki Związku Polaków w Niemczech. Na czele stanęła w galowych mundurach, młodzieżowa, kilkudziesięcioosobowa orkiestra dęta Ochotniczej Straży Pożarnej, w większości złożona z dziewcząt. Za nią szły liczne poczty sztandarowe miejscowych szkół (Podstawowej im. Księdza Domańskiego i Gimnazjum im. Zjednoczonej Europy), klubu sportowego, straży pożarnej i inne, delegacja z Wrocławia niosła duży paner z Prawdami Polaków, liczni mieszkańcy i goście przybyli na uroczystości w takt marszowej muzyki przeszli ulicami wioski do kaplicy, gdzie odśpiewano „Rotę” oraz odmówiono modlitwę Edmunda Osmańczyka za sąsiadujące z nami narody. Pochód zatrzymał się przy pomniku „Obrońców polskości Ziemi Złotowskiej 1772 – 1945”, gdzie złożono wiązanki kwiatów. W kościele parafialnym odprawiono uroczystą Mszę św. Kazanie z tej okazji wygłosił ks. Stanisław Draguła z Wrocławia, który zwrócił uwagę na potrzebę zachowania dziedzictwa narodowego, czemu służyła i nadal służy obecna działalność „Domu Polskiego”. Po Mszy św. tuż za kościołem gdzie pochowany jest obok swoich poprzedników i następców ks. Bolesław Domański, złożono na jego grobie wieńce i wiązanki kwiatów. Przy wszystkich grobach, pomnikach i miejscach pamięci harcerze zaciągnęli warty honorowe. Sesja popularno – naukowa z kilkoma referatami i dyskusją była podsumowaniem tej części uroczystości. Z tej okazji nadeszły też liczne listy i depesze gratulacyjne z kraju i z zagranicy. Władze RP na uroczystościach reprezentowali dwaj posłowie Platformy Obywatelskiej: Stanisław Chmielewski i Adam Szejnfeld.
Wieczorem w sali Rodła odbyła się część artystyczna w której wystąpił młodzieżowy zespół tańców ludowych, chór „Tęcza”, orkiestra dęta oraz orkiestra podwórkowa. Wszystkie te zespoły są pod opieką „Domu Polskiego” i nagradzane były wieloma wyróżnieniami często o znaczeniu ogólnokrajowym. Szereg wielu innych jeszcze wspaniałych osiągnięć ma na swoim koncie ta jedyna w Zakrzewie instytucja kulturalna. Ostatnie dwadzieścia pięć lat swej świetności zawdzięcza ona utalentowanemu muzycznie małżeństwu Barbary i Henryka Szopińskich, którzy potrafią nawiązać do chlubnej przeszłości, lecz również realizują tysiące swoich pomysłów, zdobywając autorytet wśród miejscowej młodzieży, która garnie się do wykonywania ciekawych i dających satysfakcję programów muzycznych, literackich, kabaretowych, malarskich i wszelkich innych.
Podejrzewam, że mała stolica nie jest zauważana przez swoją wielką imienniczkę, choć w proporcjach twórców i uczestników wydarzeń kulturalnych zostawia ją daleko w tyle. Wydaje się, że gdyby ministerialni urzędnicy odpowiedzialni za narodowe dziedzictwo wychylili się trochę zza swoich biurek mogliby wiele nauczyć się i skorzystać również w Małej Warszawie.
Adam Maksymowicz