Stoi on w Paryżu na przeciw wejścia do Luwru na palcu Pyramides obok hotelu „Regina”. Jest on symbolem walki Francuzów o wolność swego kraju. Jej cnoty wojskowe, odwaga, zmysł strategiczny i państwowy oraz osobiste bohaterstwo są wzorem i przykładem dla wszystkich orientacji politycznych w tym kraju. Jednocześnie jest ona świętą męczennicą Kościoła katolickiego. Dziś w dniu 6 stycznia 2012 roku mija dokładnie 600 rocznica jej urodzin. W Polsce Joanna D’arc jest mało popularna, żeby nie powiedzieć, że nieznana. Polska historia w czasie Drugiej Wojny Światowej otarła się o ten pomnik. Obok niego w wyżej wspomnianym hotelu mieściła się siedziba rządu polskiego na emigracji. Hotel ten obwieszony jest flagami wielu państw świata. Nie ma tam żadnej tablicy pamiątkowej. Nie ma też polskiej flagi. Nie dba o to ani MSZ, ani Wojsko Polskie, ani ambasada RP we Francji. Tu można tylko dodać, że podczas tej wojny ostanie strzały w obronie Francji oddali Polacy z brygady gen, Ducha, która otoczona przez wojska francuskie i niemieckie przeszła do Szwajcarii, gdzie została internowana.
Pastuszka
Urodziła się w ubogiej wiosce Domremy na terenie Lotaryngii. W kraju położonym na pograniczu Niemiec i Francji. Wraz z innymi dziećmi pasła w polu owce. Przez szesnaście lat mieszkała w nudnej wiosce na skraju cywilizowanego świata. Nigdzie nie bywała, niczego nie widziała. Nie potrafiła ani pisać, ani czytać. Nigdy nie trzymała w ręku żadnego oręża. Potrafiła jedynie prząść i szyć. Znała katechizm, modlitwy i opowieści o świętych. O prawie, sądach i procedurach też nic nie wiedziała. Jednak skutecznie potrafiła przeciwstawić się pomówieniu o złamanie obietnicy małżeństwa i sama zwycięsko obroniła się przed sądem. Zdumiony sędzia nazwał ją „cudownym dzieckiem”. Lecz nawet do tej wioski docierały wieści z wojny stuletniej. Nie były one dobre. Zawarte traktaty dawały francuski tron po śmierci Karola VI Burgundczykom, a następnie Anglikom. W dalszej perspektywie Francja miała być wykreślona z mapy Europy. Króla Karola VI uważano za obłąkanego, który w stanie depresyjnym gotów był zgodzić się na wszytko czego od niego żądano. Wkrótce zmarł on dając pole do likwidacji Francji. Prawnym dziedzicem był Karol VII, wydziedziczony następca francuskiego tronu. Ścigany banita. Joanna przejęta tymi wieściami w polu miała widzenie w polu Michała i wielu świętych. Powiedzieli jej, że Bóg ją wybrał, aby poprowadziła wojska, oswobodziła Francję i ukoronowała Karola VII.
Wódz naczelny
Wkrótce udała się do najbliższego kasztelana Vaucouleurs prosząc go o eskortę wojskową, aby mogła dostać się na dwór Karola VII. Kasztelan ją wyśmiał i kazał odesłać do domu. Ona jednak nie ustępowała stale twierdząc, że ma taki nakaz boski. Po wielu kolejnych najściach kasztelan ustąpił. Odbyła długą i niebezpieczną drogę zajętą przez wroga. Dotarła wreszcie do króla, którego przekonała, co do swojej roli. Uniwersytet w Poitiers zażądał jej przesłuchania. Trwało ono trzy tygodnie bez przerwy. Zasiadała przed uczonym trybunałem nie czując lęku i odpowiadając trafnie na wszystkie zadawane jej pytania. Zyskała sobie tym podziw całego dostojnego towarzystwa. Dzięki temu w wieku lat siedemnastu została wodzem naczelnym francuskiej armii. Za swoich podwładnych miała księcia i zasłużonych francuskich generałów.
Od Orleanu do Reims
Nie czekając na decyzje sztabów ruszyła z małym oddziałem na odsiecz Orleanu. Osobiście poprowadziła wojsko do szturmu na wydawałoby się nie do zdobycia ufortyfikowane angielskie bastiony. Pod jej zapałem i brawurą forty te padały jeden po drugim. Doradcy królewscy za wszelką cenę dążyli do jej wyeliminowania. Doprowadzili oni króla Karola VII do całkowitej bezwolności decyzyjnej. Jej nalegania do pilnej kontynuacji rozpoczętego dzieła natrafiały na głuchy opór ze strony króla . Wreszcie wyraził on zgodę na bardzo ograniczoną ofensywę przeciw Anglikom. Mimo znacznie słabszych sił odnosi ona kolejne świetne zwycięstwa zdobywając dla Francji kluczowe twierdze Jaregau oraz Meung i Beaugency. Anglicy mając przewagę liczbową zmusili ja do bitwy w otwartym polu pod Paty, gdzie w świetnym stylu pokonała ona naczelnego wodza Anglików („angielskiego lwa”) – Talbota. Był to cios, po którym Anglicy nie zdołali się już otrząsnąć. Bitwa ta stanowiła początek końca obcej dominacji dławiącej Francję już od trzech stuleci. Potem nastąpiła wielka kampania nad Loarą. Jej kluczem było zdobycie twierdzy Troyes. Która otwierała drogę do Reims. Tu w katedrze doprowadziła ona do ukoronowania Karola VII. Jej misja była skończona. Kiedy nowo koronowany król zapytał ją czego ona pragnie, powiedziała, że dla siebie niczego. Prosi tylko, aby jej wioskę dożywotnio zwolniono z podatków. Słowa tego dotrzymano jednak tylko przez kolejne trzysta sześćdziesiąt lat. Dotrzymywano wtedy, kiedy Francja była uboga. Kiedy stała się bogata natychmiast o tym zapomniano. Joanna prosiła, aby pozwolono jej wrócić do swojej rodzinnej wioski i do prostego życia u boku matki i przyjaciół z dzieciństwa. Na to się jednak nie zgodzono.
Zdrada
Jej ostatnia kampania wojenna związana była z przegraną ofensywą na Paryż. Była pod tym względem powstrzymywana na wszelkie sposoby. Została ciężko ranna. Prosiła, aby jej nie zabierać z pola walki. Powiedziała, że albo zdobędę Paryż, albo umrę. Paryża nie zdobyła. Król zarządził odwrót i rozpuścił armię. Podczas jednej z potyczek pod murami Campiegne, została schwytana przez swoich wrogów. Mogła się wycofać do miasta, ale uniemożliwiono jej to wcześniej zamykając bramę. Ukończyła akuratnie 18 lat. Jej kampania wojenna trwała trzynaście miesięcy i na zawsze zapisała się we wszystkich podręcznikach historii. Od tego momentu stała się jeńcem wojennym. Jan Luksemburski, którego była jeńcem chciał oddać ją z powrotem Francuzom za odpowiednim okupem. Zarówno król, jak i wszyscy jej podwładni książęta i generałowie nie ruszyli przysłowiowym palcem w bucie. Joanna dwukrotnie usiłowała uciec z niewoli. Jednakże szczęście ją opuściło i każdorazowo w wyniku pechowych wydarzeń została ponownie schwytana.
Sąd kościelny
W końcu z polecania Anglików i za ich pieniądze wykupił ja biskup Cuchon, pragnąc ją osądzić za noszenie męskiego przyodziewku i za inne bezbożne praktyki. Była to ukryta zemsta Anglików, która miała być zrealizowana rękoma zdradzieckich Francuzów, a już najlepiej przy pomocy francuskich duchownych. Tak też się stało. Joannę zamknięto w lochach zamku w Rouen. Trzymano ją w żelaznej klatce. Przykuta była do kamiennej kolumienki za ręce nogi i za szyję. Trwało to szereg miesięcy. Razem z nią zamknięto w tej klatce grubiańskich angielskich żołnierzy, którzy strzegli jej dzień i noc. Przebywała w niewoli przez rok od chwili pojmania. Przez trzy miesiące odpierała ataki kościelnych sędziów. Czyniła to z zapałem i ze wspaniałą strategią. Została opuszczona przez wszystkich jej przyjaciół. Walkę toczyła bez adwokatów i doradców. Wykazała się doskonałą pamięcią, odpowiadając trafnie i celnie na każde podstępne pytanie. Pytano ją, co spowodowało, że z tych lękliwych żołnierzy uczyniła walecznych i niezwyciężonych. Odpowiedziała: „Mówiłam im jedynie: Roznieście tych Anglików” i sama tak postępowałam”. Zarzucono jej, że jej sztandar wojskowy stał podczas koronacji przed wszystkimi innymi. Powiedziała, że „Dźwigał brzemię, zasłużył więc na ten honor”. Była ona sama jedynym świadkiem w swojej własnej sprawie. Niezależnie jednak od tego, co powiedziała i jak się broniła wyrok był z góry znany. Do niczego się nie przyznała. Gdy 30 maja 1431 roku w Rouen konała na stosie żołnierz angielski podał jej krzyż do ucałowania.
Rehabilitacja
Po dwudziestu pięciu latach Francuzi jakby się nagle obudzili. Poddawano coraz bardziej w wątpliwość wszystkie zarzuty jakimi posłużył się sąd skazujący ją na spalenie na stosie. Teraz zgłosiło się tysiące świadków, którzy zeznawali o bohaterstwie Joanny. Od tego czasu trwały starania o uznanie jej świętości. Ostatecznie papież kanonizował ją w 1920 roku. Joanna nie miała nienawiści do Anglików, prosiła ich tylko aby opuścili kraj, który do nich nie należy. Podczas procesu wypowiedziała przepowiednię, że więcej stopa angielskiego żołnierza jako okupanta nie stanie na ziemi francuskiej. Jak dotychczas proroctwo jej zgadza się z rzeczywistością.
Hołd
Dziś w dniu jej urodzin prezydent Francji Nicolas Sarkozy przewodził w piątek na wschodzie kraju uroczystości z okazji 600-lecia urodzin francuskiej bohaterki narodowej Joanny d’Arc. Szef państwa określił ją jako symbol narodowej jedności i oporu w obliczu zagrożeń. Prezydent odwiedził w piątek niewielką miejscowość Domremy w Lotaryngii, gdzie – według większości dostępnych świadectw – przyszła na świat 600 lat temu katolicka święta, która przeszła do historii jako Dziewica Orleańska. Jako szef państwa miałem obowiązek oddać (...) uroczysty hołd należny tym, którym Francja zawdzięcza swoją wolność i wielkość” – powiedział Sarkozy w przemówieniu wygłoszonym w lotaryńskim Vaucouleurs, skąd nastoletnia pasterka wyruszyła w 1429 roku w zwycięską kampanię wojenną przeciw Anglikom. Prezydent nazwał Dziewicę Orleańską ucieleśnieniem “jedności narodowej” i “pierwszego francuskiego ruchu oporu w obliczu próby”. “Joanna nie należy do żadnej partii, żadnego stronnictwa, żadnego klanu. (...) Joanna jest Francją” – podkreślił szef państwa. Dodał, że Dziewica Orleańska jest “bez wątpienia Francuzką najbardziej znaną, poważaną i kochaną na świecie”. Zaznaczył, że Joanna d’Arc może być postrzegana dziś jako symbol patriotki laickiej Republiki, choć ucieleśnia ona
także “chrześcijańskie korzenie Francji”.
Adam Maksymowicz
komentarze
Aż się prosi
Nie wiem, jak komu, ale dla mnie wygląda jakoś tak tandetnie. Ale to oczywiście moje zdanie.
dorcia blee -- 07.01.2012 - 22:34Notka ciekawa, jak zwykle u Pana.
Pani Drociu!
Bo to jest tandetne w przeciwieństwie do tekstów pana Adama.
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 07.01.2012 - 22:46Panie Jerzy,
rzadko się z Panem zgadzam, ale tak!
W rzeczywistości wygląda jak złocianką pociągnięty, za chwilę łyszczył się będzie.
Powtarzam: tandeta.
Nikt takich cudów ze złota nie robi jak Ruscy. A Francuzi pojęcia o złocie nie mają.
Odpozdrawiam :)
dorcia blee -- 07.01.2012 - 23:09Podoba mi się!
Nie znam się na sztuce. Na moje rozeznanie jest to pomnik z dziewiętnastego wieku. Ponieważ podoba mi się Joanna D’arc, dlatego też i pomnik mi się podoba. Z góry prrzeprazsam za brak gustu, ale tak to już jest, że o gustach bodajże się nie dyskutuje. Tytuł został wzięty również z tych polskich wspomnień, o których piszę na początku tekstu. Nie chciałem naduzywać swoich spekulacji na ten temat, ale polska gehenna Drugiej Wojny Światowej zarówno na Zachodzie, jak i na Wschodzie, ma w soobie coś ze stuletniej wojny Francuzów z Anglikami.
Podróżny -- 08.01.2012 - 10:35Adam M.
Panie Adamie!
To, że moim i Dorci zdaniem jest to tandeta, to nie znaczy, że mamy rację. Poza tym znam ludzi zachwycających się Citroënem 2CV, bo był „tak brzydki, że aż piękny”. Nie to ładne co ładne, ale co się komu podoba.
Natomiast zainteresował mnie Pan poruszeniem tematu II wojny światowej. Nie wiem czy widział Pan, ale Channel 4 wyemitował na wyspach film dość uczciwie przedstawiający polski udział w bitwie o Anglię i zdradę Uinstona Czerczila. Jestem ciekawy Pańskiego spojrzenia na sprawę (naszego udziału w wojnie na zachodzie).
http://www.wykop.pl/link/936077/bloody-foreigners-dokument-o-dywizjonie-...
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 08.01.2012 - 12:34Panie Adamie:)
I dobrze, bo inaczej byłaby tu Korea PN.
Pozdrawiam i czekam na dalsze ciekawostki :)
dorcia blee -- 08.01.2012 - 13:41Druga Wojna Światowa
Nasz udział w tej wojnie znam z perspektywy biografii gen. Władysława Sikorskiego. Z tego powodu zdaję sobie sprawę, że jest to w jakiś sposób spojrzenie nie pełne. Jednocześnie jest ono interesujące ze względu na centrum decyzyjne przynajmniej naszej polityki i naszych postulatów. Temat ten w jakiś sposób już na tych stronach poruszałem w starych tekstach z poprzedniego okresu “życia” TXT. Jeżeli jednak znajdą się nowe materiały powrócę do tej tematyki. Mam przygotowany tekst (muszę go znaleźć) o czeskiej polityce w Londynie, która w sumie była dużo mniej efektowana, ale za to dużo bardziej efektywna, co utrzymuje się po dzień dzisiejszy.
Podróżny -- 08.01.2012 - 15:33Pozdrawiam
Adam M.
Panie Adamie!
Oni mieli jednego Františka, za to mają film o swoim udziale w bitwie o Anglię. :) Są niestety skuteczniejsi. My krzyczymy o autostradach na mistrzostwa Europy w piłce kopanej, a oni budują rocznie kilka kilometrów. I tak robią to od ponad 20 lat…
Przykłady można mnożyć
Jerzy Maciejowski -- 08.01.2012 - 16:06Czesi
Niestety, tekstu o czeskiej polityce w Londynie nie mogę znaleźc. Nie ma jednak zmartwienia, bo mam materiały źródłowe na podstawie, których przy najbliższej okazji coś napiszę. Przy okazji tylko chciałem się podzielić swoimi doświadczeniami z polską polityką w Pradze. Oto Pani Konsul Anna Olszewska, jak sie wydaje reprezentująca wtedy PO, była doskonale zorientowana w tamtejszych stosunkach i niezwykle życzliwa i pomocna przy inicjatywie umieszczenia tablicy Wojciecha Korfantego w pobliżu zamku na Hradczanach. Jej następczyni desygnowana przez PiS zrobiła wszystko, co było w jej mocy, aby cały ten już bardzo zaawansowany pomysł utrącić, mając w tej sprawie całkowite poparcie ambasadora z tej formacji. Bóg jest jednak na niebie i okazało się, że miałem dojscie do wojewody wrocławskiego, który tę sprawę załatwił od ręki, nie liczac się w ogóle z przeciwnym zdaniem swoich kolegów z PiS w Pradze. Podaję ten przykład, bo nie jest tak, że wszystko, co PO, to jest antypolskie, i odwrotnie nie wszyscy w PiS są patriotami, tak jak sami się na ogół uważają.
Podróżny -- 08.01.2012 - 19:00Adam M.
Panie Adamie!
Może ci PiSowcy myśleli, że Wojciech Korfanty to zawoalowana opcja niemiecka?
Pozdrawiam ubawiony
Jerzy Maciejowski -- 08.01.2012 - 23:25Joanna D"arc i Wojciech Korfanty
Nie tylko tak myśleli, ale w nieoficjalnych wypwiedziach dla naszych sponsorów twierdzili, że był to “szpieg niemiecki”, którego PiS nie może i nie powinien wspierać. Podjęli też skuteczne próby szantażowania niezorientowanych w tej sprawie sponsorów, którzy po takich oswiadczeniach natychmiast się wycofali. Ambasada RP w Pradze rozpowszechniała tego rodzaju informacje na lewo i prawo. Kiedy ostatecznie zostali oni zmuszeni do zaakceptowania tej tablicy, kwestią ubliżajacych negocjacji była sprawa podania ręki organizatorom przez ambasadora RP. Co najciekwasze w tym wszystkim, to że ściśle w tej sprawie współpracowałem z senatorem Bronisławem Korfantym z Siemianowic (PiS), który w tej sprawie był całkowicie bezradny. Przypadkowo tak się składa, że biografia Wojciecha Korfantego, jest moim zdaniem w jakiejs mierze polskim współczesnym odpowiednikiemm Joanny D’arc. Reakcje Ambasady RP w Pradze tylko to moim zdaniem potwierdzają.
Podróżny -- 09.01.2012 - 10:37Adam M.
Panie Adamie!
Głupota nie ma barw politycznych. Gdy mówię ludziom, że dla mnie PiS i PO niczym się nie różnią, a od starej gwardii
ZSLPSL iPZPRSLD tylko trochę, to większość jest zaskoczona. Pan tylko potwierdził moje poglądy.Teraz kolej na Wojciecha Korfantego i II wojnę światową.
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 09.01.2012 - 13:17