Można powiedzieć, że w osobie pułkownika Jana Rzepeckiego zawarte są wszystkie dole i niedole Powstania. Był jednym z prominentnych jego przywódców, trzeźwy realista, zdolny, inteligentny i niezwykle pracowity. Miał za sobą chwile wzniosłe, pełne zasług, i osiągnięć w służbie podziemnego państwa polskiego. Jednocześnie jako realista po wojnie szybko porozumiał się z komunistami unikając w ten sposób represji. O swoich podwładnych mordowanych w tym czasie w katowniach UB po prostu zapomniał. Propaganda PRL wiele razy wykorzystywała jego opinie o swoich kolegach z Komendy Głównej AK. Dziś wiadomo, że byli to ludzie, którzy nie mogli podołać sytuacji w jakiej postawiły ich wypadki dziejowe. Rzucanie jednak na nich oskarżeń w ówczesnym czasie było równoznaczne z kwestionowaniem i poniżaniem całego wkładu wojskowego konspiracji skupionej wokół rządu londyńskiego. Było to tym bardziej haniebne, że sam Rzepecki pełnił w KG AK jedną z kluczowych pozycji będąc szefem Biura Informacji Prasowej (BIP) i w związku z tym miał duży wpływ na takie, a nie inne kształtowanie się poglądów dowódców najwyższego szczebla. Pisząc o tym wszystkim zdaję sobie sprawę, z pewnego sprzeciwu i negacji, jakiej będzie poddany tego rodzaju tekst o charakterze demaskującym. Z tego względu zaznaczam, że nie jest moją intencją, ani zamiarem poniżanie kogokolwiek, odbieranie mu należnych zasług i stronnicze opisywanie ujemnych cech charakteru oraz podejmowanych decyzji. Będąc jak najdalej od tego rodzaju metod staram się jednak ukazać prawdę o dniach „krwi i chwały”, wychodząc z założenia, że nic nie jest tak ciekawe jak właśnie prawda.
Zamach majowy
Zastaje Rzepeckiego na stanowisku dowódcy batalionu w Oficerskiej Szkole Piechoty (OSP), która wraz ze Szkołą Podchorążych (SP) opowiedziała się po stronie Prezydenta. W związku z tym był świadkiem i uczestnikiem wszystkich najważniejszych wydarzeń związanych z przebiegiem walk w Warszawie. Osobiście oddany Prezydentowi z przekonania walczył po słusznej stronie legalnej władzy. Był w ochronie Prezydenta podczas sławnej jego rozmowy z Piłsudckim na moście Poniatowskiego. Po zamachu został usunięty ze swego stanowiska. Na uwagę zasługuje bardzo drobiazgowy i szczegółowy jego opis wypadków przygotowany w wiele lat po wojnie i po raz pierwszy opublikowany w 1956 roku. Rzepecki był przeciwnikiem piłsudczyków. Publiczne wywlekanie wszystkich ich błędów i lojalności opartej na micie „wodza” dobrze służyło propagandzie PRL, która miała jeszcze wtedy za głównego swego przeciwnika tysiące i setki tysięcy żyjących w kraju zwolenników marszałka. O tym, jak wysługiwał się Rzepecki nowym „panom” świadczy jego relacja o losach zaginionego generała Zagórskiego: „ W wiele lat potem uzyskałem wiadomość następującą: oto, Miładowski dowiózł Zagórskiego do Belwederu, gdzie tenże został stawiony przed Piłsudckim w obecności Wieniawy i Becka. W toku gwałtownej rozmowy, w której Zagórskiemu wypomniano wszystkie przewiny sięgające aż do czasów, gdy był narzuconym przez Austrię szefem sztabu Komendy Legionów, Piłsudcki miał go uderzyć w twarz, na co Zagórski odwzajemnił się jakimś uderzeniem. Nastąpiła błyskawiczna reakcja obecnych w postaci cięcia szablą Wieniawy i strzału z pistoletu Becka, co żywot Zagórskiego zakończyło.”1
Wojna
Polskie przygotowania do wojny opisał on w sposób kompromitujący najwyższe przedwojenne władze wojskowe. I w tym wypadku, podobnie jak z zamachem majowym wiedziano, że mniej chodzi tu o prawdę historyczną, a bardziej o propagandowe zwycięstwo komunistów, którzy na tle takich nieudaczników mieli wypaść jako geniusze strategii i dalekosiężnej myśli politycznej opartej o sojusz ze Związkiem Radzieckim. Choć Rzepecki nigdzie o tym wprost nie pisze, zarówno propaganda, jak i jako tako zorientowani w ówczesnych realiach ludzie doskonale zdawali sobie z tego sprawę. Wgląd we wszystkie ówczesne przedwojenne materiały wojskowe dawało Rzepeckiemu stanowisko wykładowcy w Wyższej Szkole Wojennej, której komendantem był gen. Tadeusz Kutrzeba. Wszystkie opinie zapewne prawdziwe i bezstronne potwierdzają wielkie kwalifikacje Rzepeckiego, jako wykładowcy. Jego szerokie zainteresowania, wytrwała praca nad własnym wykształceniem, zdolności analityczne i inteligencja budziły uznanie zarówno u jego przełożonych, jak i kolegów. Kampanię wrześniową odbył na stanowisku szefa III Oddziału Operacyjnego Armii „Kraków”. W swoich wspomnieniach podobnie jak dotychczas nie zostawił przysłowiowej suchej nitki na dowództwie tej Armii.
Powstanie
Zarys roli Rzepeckiego w Powstaniu można już odczytać z poprzednich odcinków. Jako jeden z najbardziej inteligentnych, rozgarniętych i wykształconych sztabowców pełnił funkcje szefa Biura Informacji Prasowej (BIP) o pseudonimie Prezes. Wiosną 1918 roku w Szkole Podchorążych do której uczęszczał Rzepecki, zjawił się nowy instruktor podporucznik 5 pułku piechoty Legionów Stefan Rowecki, któremu powierzono kurs klasy F (szóstej z kolei). Rzepecki został przydzielony jako jego zastępca i dowódca plutonu. W tej sytuacji powołanie go na szefa BIP było czymś całkowicie naturalnym. Rzepecki był zaufanym człowiekiem Grota – Roweckiego. Trzeba powiedzieć, że jako dowódcę Rzepecki cenił go najbardziej i nigdy nie wyraził o nim żadnej krytycznej oceny. Bora – Komorowskiego nie lubił i nie cenił. Uważał go za endeka, który bardziej podejmuje decyzje dla chwały własnej niż dla dobra kraju. Sam Rzeepecki miał przekonania lewicowo demokratyczne związane z PPS, SL i ze Stronnictwem Demokratycznym. Równie inteligentnego, pracowitego i zdolnego płk Kazimierza Iranka – Osmeckiego, jako rywala o odmiennych zapatrywaniach politycznych nienawidził zapewne szczerze, czemu daje wyraz w swoich wspomnieniach nigdy nie wymieniając jego nazwiska, ani nawet funkcji. Był gorącym zwolennikiem Powstania i dążył wszelkimi dostępnymi mu środkami do podjęcia decyzji o jego wybuchu. Środki te to przede wszystkim informacja, przy pomocy której paraliżował odmienne zdanie szefa wywiadu w tej sprawie. Można powiedzieć, że osiągnął on swój cel przedstawiając bardzo realistyczny scenariusz przyszłych wydarzeń. Na odprawie KG AK 22 lipca 1944 powiedział on znamienne słowa: „...jeśli nie opanujemy miasta, to uczynią to komuniści, co pozwoli Stalinowi utrzymywać, że nie istniejemy i że komuniści przedstawiają jedynie zorganizowane siły wojskowe i polityczne w Polsce. Byłaby to oczywiście straszliwa klęska – dodał – nie tylko dla AK, lecz także dla rządu londyńskiego, ruina pięciu lat walki i wysiłków.”2 Był to skuteczny szantaż wymuszający decyzje o Powstaniu, w wyniku którego główny ciężar pozbycia się Armii Krajowej szczęśliwie spadł na Niemców.
W PRL
Po Powstaniu, w obozie jenieckim Rzepecki był jednym z niewielu organizatorów powrotu powstańców do Polski. Wielu z nich już wtedy wiedziało jaki ich czeka tam los i postanowiło pozostać za granicą. Po wielu wydarzeniach Rzepecki został organizatorem i pierwszym szefem utworzonej przez niego 2 września 1945 roku organizacji „Wolność i Niepodległość” (WiN). Dla poakowskiego podziemia utrzymał jego dawną strukturę obszarową, która później ułatwiła aresztowania jej członków. Jak wspomina oficer jego osobistej ochrony instrukcje Rzepeckiego w tym czasie były mniej więcej takie: „...ukryć ludzi jak najwięcej, melinować na Ziemiach Odzyskanych, a w żadnym wypadku do lasu, bo w lesie was wybiją, raczej do więzień, bo z więzień was wyjdzie dziewięćdziesiąt procent, a w lesie zostaniecie po prostu wybici”3. Ta realistyczna ocena sytuacji wskazywała na doskonałe rozeznanie Rzepeckiego w celach i metodach komunistycznej walki z AK. Stanowisko strony komunistycznej wobec planów Rzepeckiego wyjawił płk Światło odpowiedzialny w UB za likwidację opozycji, który powiedział: „Stwierdzam z całą stanowczością, bo wiem to z partii i bezpieczeństwa, że ujawnienie Armii Krajowej było tylko pretekstem do jej całkowitej likwidacji. Chodziło o to, aby wreszcie rozszyfrować całą organizację, przeprowadzić aresztowania i zlikwidować. Bierut i jego klika oraz wywiad sowiecki zapędzili sami ludzi do lasu, likwidując celowo kierownictwo Armii Krajowej, niszcząc elementarne swobody demokratyczne i możliwość działania legalnej opozycji. Działali przy tym przez swoich agentów – prowokatorów, którzy organizowali grupy leśne, aby wyłapywać w ten sposób najbardziej aktywny element oporu przeciw reżimowi”3.
Przed sądem
Płk Rzepeckiego zatrzymano 5 listopada 1945 roku w Łodzi. Mimo upływu wielu lat do dziś nie ujawniono, kto go wydał w ręce UB. Już w kilka dni po jego aresztowaniu rozeszły się pogłoski, że Rzepecki „sypie”, nikt nie chciał jednak w to wierzyć. Wydawało się to nieprawdopodobne, że właśnie taki człowiek mógł się załamać, zawieść zaufanie podwładnych, okazać się nielojalnym wobec zwierzchników i wszystkiego czemu dotąd przewodził. Przebieg procesu potwierdził najgorsze. Bardzo trafną moim zdaniem, ocenę postępowania Rzepeckiego wygłosił oddany mu całkowicie jego obrońca znany warszawski adwokat Maślanko: „To nie jest tak, że człowiek aresztowany piątego listopada przyznał się szóstego listopada, ujawnił i tak dalej… Tytan tej miary się nie załamuje. On skapitulował z wewnętrznego przekonania, on się nie załamał. To był koniec ewolucji. To był przypadek, że to się zbiegło z aresztowaniem… To tylko przyspieszyło. Rzepecki się nie załamał. Rzepecki z własnego wewnętrznego przekonania skapitulował przed „Warszawą”, bo doszedł do wniosku, że to jest pożyteczne dla kraju, który ma ordery Virtuti Militari, który był profesorem Wyższej Szkoły Wojennej, który w podziemiu był w Armii Krajowej i w czasie Powstania, który był wodzem podziemia, nigdy nie był tak wielki, jak dnia szóstego listopada, który to dzień będzie historyczną datą, dniem w którym wódz podziemia skapitulował dobrowolnie, bo doszedł do wniosku, że trzeba z tym skończyć dla dobra kraju…” Płk Rzepeckiego skazano na osiem lat więzienia. Na drugi dzień po wyroku został ułaskawiony przez Prezydenta Bieruta. Mam nadzieję, że wyrok historii i potomnych będzie inny niż wyrok sądu PRL i łaskawość agenta NKWD.
Adam Maksymowicz
1 Jan Rzepecki – Wspomnienia i przyczynki historyczne. Czytelnik. Warszawa
1984.
2 Kazimierz Iranek – Osmecki. Powołanie i przeznaczenie. Wspomnienia oficera Komendy Głównej AK. Czytelnik. Warszawa. 2004.
3 Anna Sudliz – Sprawa pułkownika Rzepeckiego. Część I i II. Artykuł miesiąca. Głos Nr 60/61, 62/63. Warszawa, maj – czerwiec 1990, lipiec – sierpień 1990.
komentarze
Świetny txt,
i pisany od siebie ( nareszcie), z uczuciem.
I dodam jeszcze, że postawa płk. Rzepeckiego jest mi bliższa, niż Komorowskiego – po prostu realistyczna.
Przyczynki do takiej a nie innej jego decyzji są zawarte w tekście.
To tak na gorąco.
Igła -- 03.08.2009 - 15:51wartość?
Jaka jest wartość artykułu, skoro autor trzykrotnie błędnie pisze nazwisko przedwojennego ministra spraw wojskowych, Józefa Piłsudskiego?
kwestionariusz (gość) -- 03.08.2009 - 16:06Kwestionariusz
A jaka jest pańskiego wpisu, któryś pomylił artykuł z dyktandem?
Igła -- 03.08.2009 - 16:15re: Pułkownik Jan Rzepecki
Dyktando? Ktoś, kto próbuje twórczości, korzystając z książek, winien te książki najpierw przeczytać. Trudno zresztą powyższy tekst nazwać artykułem, skoro podstawowe wymogi ortografii nie zostały zachowane. Blog nie musi być śmietnikiem, a to tutaj nim jest.
kwestionariusz (gość) -- 03.08.2009 - 16:24nikt wchodzić nie musi
Blog nie musi być śmietnikiem, a to tutaj nim jest.
znaczy się , grzebiesz w śmietniku ? w poszukiwaniu pożywienia ? ach ten kryzys.
MAW -- 03.08.2009 - 16:26Chętnie przyjmiemy pana
do korekty w ramach czasu wolnego.
Igła -- 03.08.2009 - 16:27Skoroś już poprawił błędy ortograficzne, zdolny polonisto, to może coś napiszesz nam jako jeszcze zdolniejszy interpretator historii?
Korekta
Brawo, brawo i jeszcze raz brawo. Korekty nigdy dość. Za zgodą Igły tym razem nikomu nie dziekuje i nikogo nie przepraszam. Ortografię poprawiłem. Przyznam sie jednak, ze tekst ten pisałem, lub jak twierdzi jeden z komentatorów przepisywałem z ksiażek z duszą na ramieniu spodziwajac się gromów w sprawie takiego, a nie innego przedstawienia tej sylwetki.
Podróżny -- 03.08.2009 - 17:19Nie było napisu "Śmietnik"
Blog nie musi być śmietnikiem, a to tutaj nim jest.
znaczy się , grzebiesz w śmietniku ? w poszukiwaniu pożywienia ? ach ten kryzys.
Któż by się spodziewał, że autor tekstu w pewnym sensie patriotycznego, nie zna nazwiska jednej z najważniejszych polskich postaci XX wieku? Choć w sumie słowo “śmietnik” było zbyt ostre, przepraszam autora.
A z tą interpretacją historii to nie wiem o co chodzi, ja tu tylko sprzątam. W sensie: czytam. Nie interpretuję historii – chyba że ktoś tu mnie źle zrozumiał.
kwestionariusz (gość) -- 03.08.2009 - 17:29@Podróżny
Przeczytałem trzy razy, ale wydaje mi się, że zdanie:
Był to skuteczny szantaż wymuszający decyzje o Powstaniu, w wyniku którego główny ciężar pozbycia się sowieckich przeciwników szczęśliwie spadł na Niemców.
Zasługuje na przeredagowanie. W obecnym kształcie jest nieco mętne i w pierwszym czytaniu sugeruje, że celem Powstania było danie impulsu do wybicia Sowietów rękami Niemców.
Co do meritum – bardzo ciekawe jest – są to niestety sprawy, których pewno nigdy się nie dowiemy, jakich argumentów – poza osobistym przekonaniem i ogólnymi stereotypami – używał Rzepecki, aby uwiarygodnić tezę, że źle rokujący zryw zbrojny (a właściwie – niezbrojny, zważywszy na stan powstańczego wyposażenia) będzie w ostatecznym rozrachunku korzystniejszy niż wyczekanie na moment wkroczenia Armii Czerwonej? Po prostu w całej sprawie nie rozumiem kwestii wojskowej – co powstrzymywało dowództwo AK przed ewentualnym rozpoczęciem działań powstańczych w momencie, kiedy ofensywa Sowiecka nabierze rozpędu i Niemcy będą zmuszeni do odwrotu? Dlaczego zignorowano raporty Iranka?
Serdecznie pozdrawiam i czekam na tekst całości w Wordzie.
Zbigniew P. Szczęsny -- 03.08.2009 - 17:55Patriotyczny tekst
To chyba jakaś pomyłka. Nie piszę tekstów patriotycznych tylko historyczne. Nazwisko znam bardzo dobrze. Niestety ułomność ludzka nie zna granic i moja również. Stąd tekst pisany w pośpiechu, bo nie tylko to mam w zyciu na głowie, zawierał błedy, których nie zauważyłem. Kwestionariuszowi jeszcze raz gratuluję spostrzegawczości. Oczywiscie, ze dla mnie dalsza dyskusja na ten temat jest krepująca, nie tylko z racji mego błędu ortograficznego, ile rangi poruszanej sprawy, w której udało sie znaleźć zaledwie żałosne przejęzyczenie, podczas gdy podstawowy problem polityczny i militarny najnowszej historii naszego państwa, gdzies tam ucieka i staje się mało waznym wobec zbrodni przeciw ortografii, jakiej dokonał autor tego tekstu.
Podróżny -- 03.08.2009 - 18:00Skuteczny szantaż
Sowieckimi przeciwnikami politycznymi byli Powstańcy. Sowieci starali sie ich wyeliminować mozliwie skutecznie, aby późnie tym łatwiej opanować Polskę. Tak to zdanie choć oddaje sens jest niepoprawnie zredagowane. Zaraz je poprawię na
Podróżny -- 03.08.2009 - 18:08...główny cięzar pozbycia się Armii Krajowej spadł szczesliwie … itd. Dziekuję za uwagę. Zaraz poprawię. Cztery teksty o Powstaniu za chwilę wyslę pocztą. Pozdrawiam.
Panie Podróżny
Pan pisz, tak jak najlepiej potrafisz, i interpretuj to co przeczytałeś pa uważaniju.
Korektą się nie przejmuj, zawsze się ktoś uważny znajdzie.
Ja tam lubie twoje tekst, i zapewne nie tylko ja, toteż krytyki jaka na ciebie idzie, nie bierz osobiscie ale raczej jako zachętę do rozmowy.
I rozmawiaj a nie tłumacz się.
————————————————————————————————
Ja np z twoja oceną/sugestią, że płk Rzepecki miał słaby kręgosłup a, i może wcześniej coś miał wspólnego z komuną nie kupuję.
On miał te szczęście w nieszczęściu , że był świadkiem/uczestnikiem historii w najważniejszych miejscach/punktach dla Polski.
Choćby na tym moście – co czytałem w jego realacji.
Moim zdaniem on był państwowcem.
Wybierał to co najlepsze wedle niego było dla RP.
I dlatego nie chciał dalszej, 2giej konspiracji ( wcześniej zaś parł do powstania).
Powstanie było klęską, 2konspiracja zaś, pogłębiła by tę klęskę.
Poszedł do wojskowego szkolnictwa, publikował.
Zostawil po sobie kolejne pokolenia, które podjęły trud…
I tyle..
Igła -- 03.08.2009 - 19:32Słaby kregosłup
Moze nie chodzi tu o słaby kregosup, ale jakies zauroczenie komuną, bo np. jego najblizszy współpracownik Kazimierz Moczarski, który w Powstaniu był mozna powiedziec szarym wykonawcą rozkazów swego szefa Rzepeckiego, w tym samym czasie otrzymał wyrok smierci do wykonania i bez ułaskawienia. Kilka lat czekał na jego wykonanie i doczekał się zwolnienia w 1956 roku z całkowicie zrujnowanym zdrowiem, a jego szef, którego polecenia wiernie wypełniał , był na wolnosci i ani słowem nie upomniał się o niego. To nie tylko zauroczenie komuną, to tez, tak jak w tym wypadku zwykła zdrada nie tylko ideii ale swoich najblizszych przyjaciół, których pozostawił na łasce losu. Takich przykładów jest więcej. Nie piszę o tych wszystkich szczegółach aby nie stwarzac wrażenia zacietrzewienia w kopaniu skądinąd zasłuzonego oficera KG AK. Nie chodzi mi o kupownie agenturalne itp. tego zapewne nie było i wydaje mi się , ze takiej sugestii starałem sie uniknac, byc moze, ze mi się to nie udało. Moje relacje oparte sa na dokumentach, od siebie starałem sie dodac tylko mozliwie krótki i powściągliwy komentarz łączący literacko wszystko w jedna całość. Nie mam zadnego powodu , aby nadmiernie bronić, czy atakować kogokolwiek z opisywanych w tym cyklu sylwetek. Nawet do Iranka, którego najbardziej cenię starłem się hamować swoje pochwały i wyrazy uznania. Oczywiście wszystko to może być lepiej lub gorzej napisane, ale zarówno do Rzepeckiego, jak i pozostałych dowódców nie mam żadnego powodu, aby ich z własnego uznania krytykować, lub chwalić. Uważałem, że ich dzieło mówi o nich samych najwięcej. Zapewniam, ze nie piszę po to, aby cokolwiek u mnie kupować, nie sprzedaję żadnej idei, żadnej nagonki, żadnego uprzedzenia. O niezwykłych talentach Rzepeckiego wspominam kilkakrotnie. Tekst ten był dla mnie bardzo trudny własnie z powodu wstrzymania sie od własnych oskarżeń. Powojennych ocen jego podwładnych nie cytuję ze wzgledów na to, ze moga być mało obiektywne, a ich wymowa jest dla Rzepeckiego druzgocąca.
Podróżny -- 03.08.2009 - 20:18Co do Rzepeckiego
to nadal się nie zgadzam.
Miał te szczęście, w nieszczęsciu że był w ważnych chwilach w dobrym miejscu.
Podejmował decyzje.
To był państwowiec.
I o Powstaniu, a potem przeciw 2giej konspiracji.
Kraj był w ruinie, bez granic, bez elit, pod komusza okupacją.
Miał się upierać, że należy bić się do końca, kolejne pokolenia młodzieży do lasu prowadzić?
Bzdura.
Został nauczycielem w szkolnictwie wojskowym.
Zostawił po sobie świadectwo i spadkobierców.
Kiedy czytam żałosne teksty endeckich autorów o ostatnich partyzantach zabitych przez KBW w ’62r. to tylko płakać mi się chce nad tragedią tych ludzi, nie nad jakąkolwiek ideą , która podobno nieśli? Niczego nie nieśli oprócz osobistej tragedii.
Igła -- 03.08.2009 - 21:05Zgoda w niezgodzie
Zgadzam sie z koniecznościa pogodzenia się z losem. Nie pisałem nigdzie o konieczności dalszej walki itp. więc dyskusja w tej sprawie mnie nie dotyczy, bo jestem tego samego zdania mimo, że endek. Chodziło mi o pozostawienie podwładnych za których był odpowiedzialny w BIP-e, a którzy byli z nim do końca w WiN i w tym samym czasie zostali aresztowani a nastepnie skazani na śmierć. Ci ludzie go nie zdradzili niezaleznie od koncepcji, czy dalej walczyć, czy nie. Dla tych którzy byli za dożywotnimi kratami problem ten juz nie istniał. Chcieli jakoś wyjś z tego i oczekiwali pomocy. On swoim najbardziej oddanym i zaufanym dotąd ludziom jej odmówił i o to mi tutaj chodzi, a nie o to czy walczyć , czy nie. Nie usiłuję nikogo przekonywać do niczego, ale nie może być wzorem ktoś, kto swoich najbliższych w sytuacji krytycznej zostawia po prostu na lodzie i mówi, ze to nie jego, a ich problem. Po prostu tak się nie robi niezależnie od wyznawanych pogladów politycznych i innych koncepcji akceptacji rzeczywistości. Krytykowanie na łamach prasy PRL dowództwa KG AK, które realizowało jego koncepcje to czysty Makiawelizm. Czy to też mieści sie w kosztach rezygnacji z walki? Owszem rezygnacja z walki była pod każdym względem w tej sytuacji uzasadniona, ale w jego wykonaniu było to coś obrzydliwego i wstretnego, czego nie mogę ani polecac, ani akceptować.
Podróżny -- 03.08.2009 - 22:18Panie Adamie
Faktycznie, o człowieku świadczy jego całe życie. Pragmatyzm jest tak długo cenna zaleta, jak długo nie kłóci się z patriotyzmem.
griszeq (gość) -- 04.08.2009 - 08:45Rzepecki mogł być “nikim”. Stał się tubą propagandową komunistów, w dodatku w najgorszym czasie – dobijania resztek własnych (byłych) współtowarzyszy walki.
To szkalowanie IIRP oraz dowództwa AK było ewidentnym łaszeniem się do sowieckich namiestników, potwierdzaniem ich dominacji, osłabianiem ducha narodu.
Podpisuję się pod Pańską oceną – w działaniach Rzepeckiego czuć coś obrzydliwego i wstrętnego.
Pozdrawiam.
Niezależnie od ocen w komentarzach,
tekst napisany bez zbędnych emocji i wyważony. Dobrze się czyta. Zachęca do wgłębienia się w temat. Pamiętam tomiszcze generała Kirchmayera i dzieło Bartoszewskiego. Po wejściu zaczynałem się gubić w szczegółach, topografii miasta, którego przecież nie znam, nazwiskach. Chyba lepiej od uogólnienia wchodzić w szczegóły…
jotesz -- 04.08.2009 - 12:21Tomiszcze
Gen. kirchmayra mam. Jest ono juz przestarzałe, przynajmniej w kwestiach tu poruszanych. O ile przebieg walk i zwiazane z tym szczegóły są ważne ze wzgledu na udział w nich konkretnych ludzi, to jednak ze wzgledów edukacyjnych analiza przyczyn Powstania jest moim zdaniem najwazniejszym elementem historii Powstania, a o tym głucho w “patriotycznej” prasie, radiu i telewizji.
Podróżny -- 04.08.2009 - 14:10Nie znam ...
szczegółów zdrady Rzepeckiego. Znam jego teoretyczne książki tyczące wojskowości.
Igła -- 04.08.2009 - 14:23Czy ktoś może mi przybliżyć ten wątek?
WIN, proces itd.
Proces
W kontekście przedstawienia całej sylwetki Rzepeckiego w krótkim tekscie do czytania zabrakło juz miejsca na szersze omówienie tej sprawy. Oczywiście mógłbym napisać kolejny tekst dotyczacy tej sprawy na podstawie obszernych zebranych materiałów historycznych opublikowanych w postendeckim piśmie “Głos” wydawanym przez Antoniego Maciarewicza jeszcze w 1990 roku, który cytuję na końcu mojego tekstu. Mam jednak mieszane uczucia, czy nalezy to robić, aby nie uzyskac miana “endeka” wysługujacego sie tej partii i atakujacego człowieka, który ich zwalczał, stad łatwe podejrzenia o stronniczość itp., co wolałbym równiez ze wzgledów osobistych uniknąć. Stad moja powściągliwość w tej sprawie. Jeżeli jednak Czytelnicy TXT domagaja się tego, postaram się wkróce napisać taki tekst, odrebnie poświęcony tylko sprawie udziału Rzepeckiego w WiN i jego procesowi przed sadem. Ciekawoska w tym wszystkim jest fakt, ze za udział w Powstaniu został on uniewinniony, ale później aresztowany powtórnie za powojenny już udział w spisku wojskowym, co było wewnetrzna już rozgrywką między UB a wojskiem o władzę w PRL i było całkowicie sfingowane, za co po 1956 roku został zrehabilitowany.
Podróżny -- 04.08.2009 - 14:44Panie Adamie!
Jak zwykle doskonały tekst. Dziwi mnie Pańskie zastrzeganie się, że nie chce Pan dać nieżyczliwym argumentów do ręki. Oni nie potrzebują niczego. Znajdą drobiazg i nazwą Pana „endekiem”, „ubekiem” czy prościej „śmieciem”. Tyle, że każda krytyka najpierw świadczy o krytykującym a dopiero potem o krytykowanym. Dlatego nie należy przejmować się ludźmi mającymi „za złe”, że napisało się coś nie tak. Odrobina własnej oceny byłaby jak sól czy pieprz dla potrawy. Taka odrobina na koniec…
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 05.08.2009 - 14:04Tu jest ciekawy art.
o BIP-ie.
Polemika ze wcześniejszymi.
http://www.rp.pl/artykul/9157,345304_Mazur_o_Makowieckim__Widerszalu_i_B...
Igła -- 07.08.2009 - 06:22Polemika
Dziękuję za podaną informację. Ppolemika z autorami podającymi nieścisłe informacje, a nawet tendencyjne jest ze wszech miar uzasadniona.Poszerza ona nasze wiadomości,o których bardzo skrótowo piszę w tym tekście. Nie odnoszę wrażenia, aby bylą to też polemika z moim tekstem, gdyż nigdzie nie twierdzę o agenturalnej i jakiejkolwiek bezpośredniej współpracy a agenturą komunistyczną. Nie mniej wiele jest poszlak ( a to nie dowody) wskazujących na pewną współdziałalność, która mogła być samoistna i wypływała w złasnych i niezależnych opinii i decyzji. Jest to takie samo skojarzenie, jak dziś uznawanie krytyki posunięć wielu dowódcó Powstania jako powtarzania komunistycznych zarzutów z czasów PRL, które w wielu wypadkach były uzasadnione! Podobnie w polemice powtórzono wszystko to, co Iranek Osmecki ustalł juz w czasie okupacji w sprawie mordu pracowników BIP.
Podróżny -- 07.08.2009 - 09:38Wcześniej wymienieni
autorzy szli w kierunku opanowania BIP-u przez komunistycznych współpracowników i tym uzasadniali a nawet pochwalali morderstwo na jego współpracownikach.
Rzadko się o tym pisze ale podczas okupacji spory wewnętrzne nie wygasły a ponieważ broń była pod ręka a śmierć stała się codziennością to często sięgano po rozwiązania bandyckie.
Igła -- 07.08.2009 - 09:50Spory
OK. Zgadzam się. Jednakże morderstwa nie zostały dokonane przez przeciwników BIP w AK (o czym był przekonany Rzepecki), a były inspirowane z zewnątrz. Bandytów tępiono w AK niezależnie od ich sympatii politycznych. I to się chwali. Tak być powinno i dzisiaj.
Podróżny -- 07.08.2009 - 13:59