Motto: “Mądry mówi: Sądzę, lecz mylić się mogę... Półgłówek za wszystko daje zawsze głowę”.
Z mieszanymi uczuciami, wklejam ten tekst tutaj, ponieważ w lipcu był przez moment w salonie 24. Wklejam też – istotny mym zdaniem dla całokształtu – komentarz Eine. Pojawiła się też wówczas Sosenka i Lorenzo. Ich wypowiedzi nie cytuje, mają szansę wykazać się jeszcze raz.
Otrzymałem ongiś w internecie pytanie: “O czym może pisać taki cienias(było ostrzejsze słowo)? No, właśnie o czym?”.
Jako człowiek dobrze wychowany oczywiście odpowiedziałem. Odpowiedziałem kolejnymi publikacjami tekstów. Nie wiem czy damę, która zadała mi to pytanie usatysfakcjonowałem.
Odczuwam wyjątkową predyspozycję do przedstawienia poniższego tekstu, zważywszy, iż w latach 70-tych skończyłem 5 godzinny, nie wieczorowy kurs psychologiczny dla przodowników pracy, ze szczególnym uwzględnieniem wykwalifikowanych pracowników rolnych.
Z zażenowaniem zauważam, że sztuka prowadzenia sporów w salonie 24 nie istnieje. Z całą odpowiedzialnością stwierdzam więc, że ludzie są niezwykle kłótliwym i agresywnym gatunkiem… Wielu salonowiczów z olbrzymią mieszaniną brutalności i chamstwa, a jednocześnie z karalnym wprost brakiem uroku osobistego, próbuje zdyskontować, a przynajmniej ośmieszyć swego oponenta…... Prostactwo dyskusji, komentarzy, traktowanie z góry, arogancja – nieodmiennie wywołują we mnie odruch wymiotny, z przemożnym pragnieniem udania się pod prysznic dezynfekcyjny…
Byłoby nieuczciwe twierdzić, iż piramidalne bzdury w sferze faktów, logiki, słów i emocji występują tylko po jednej stronie barykady.
Dlaczego generalnie nie umiemy ze sobą dyskutować? Mój kumpel Stachu mówi krótko: “bo kóltóra to jakie cuś, że się ma albo ni ma”.
Część odbieranych informacji harmonizuje z tym, co na ów temat wiemy i w co wierzymy. Pewna część z nich natomiast, jest niezgodna z sobą lub z tym, co sądzimy o różnych sprawach. Gdy żywimy przekonanie o nieposzlakowanej uczciwości swego przyjaciela { tak, tak – tacy też się zdarzają } bądź wierności żony lub męża i jednocześnie otrzymujemy wiadomość, że dopuścił się on kradzieży lub zdrady, zaczyna występować w nas zjawisko polegające na przeżywaniu sprzecznych treści poznawczych.
Ta niezgodność postrzeganych przez nas informacji jest właśnie “dysonansem poznawczym”, który wywołuje zwykle stan napięcia (kary), który staramy się zredukować. Redukcja tego napięcia, a więc przykrości jest nagrodą.
Człowiek generalnie zachowuje się w taki sposób, by unikać kar i szukać stanów przyjemnych, czyli nagrody. Dlatego też występuje w nim tendencja do manipulowania napływającą informacją w taki sposób, by zredukować napięcie, czyli uwolnić się od przeżywanego dysonansu poznawczego.
Można by więc się z tej prawidłowości tylko cieszyć.
Niestety, nie zawsze przyczynia się ona do szukania prawdy, a raczej występują tendencje do manipulowania napływającą wiedzą w ten sposób, by uwolnić się od przeżywania dysonansu poznawczego.
Znamy wszyscy doskonale z autopsji tendencyjne, zniekształcone postrzeganie informacji, mogące wywołać dysonans poznawczy. Tak, tak – na meczu naszego kochanego Lecha, Górnika czy Legii, często nieświadomie widzimy mniej fauli ze strony własnej drużyny niż sędzia i więcej fauli drużyny przeciwnej. Dzięki temu niezachwianie wierzymy, że nasza własna drużyna jest lepsza…
Czyż nie uważamy, że osoba opisująca jakieś rzekomo brzydkie postępki naszego kumpla, kłamie po prostu i basta ? To mechanizm tendencyjnej interpretacji informacji.
Coś dla was teraz, kochani palacze. Bagatelizowanie informacji. Znacie to przecież doskonale. Wiedza o szkodliwości palenia jest w dysonansie z faktem, że palisz kolego i chcesz być zdrowy. I uważasz, że wyniki badań nad szkodliwością palenia są wątpliwe, tendencyjne, lub odnoszą się do innych, bo ty sam należysz do specjalnie odpornych… A poza tym każdy musi umrzeć... Nieważne, tak twierdzisz, czy na raka płuc jako palacz, czy na raka “ogólnego”.
Czyż nie jest znana nam kolejna forma unikania dysonansu w postaci unikania informacji ?
Nieuważnie słuchamy wtedy oponenta, okazujemy brak zainteresowania proponowaną przez niego lekturą, wyjaśniającą jego racje. Oj, znamy to znamy, prawda ?
Albo rzadko, chyba najrzadziej wyrzekamy się swego dotychczasowego poglądu i przyjmujemy punkt widzenia polemisty. A tak właściwie, stwierdzamy to z namaszczeniem, zdanie rzekomo przeciwne sprowadza się do naszego i wcale z nim nie koliduje…
Wyjątkowo dobrze znosi dysonans poznawczy człowiek mający umysł otwarty. Cechuje go tolerancja i gotowość do rozważenia wielu stanowisk. Tolerancja ta, wynikająca zarówno z kultury osobistej, jak i małego poczuci zagrożenia i lęku, obca jest umysłom dogmatycznym. Umysł ten cechuje się zaślepieniem w uznawaniu własnych poglądów i w przekonaniu, że tylko one są słuszne i dopuszczalne.
Zaślepienie w uznawaniu własnych poglądów i brak argumentów podważających zdanie przeciwnika wymusza niejako jedyną skuteczną strategię, w sposób częstokroć ordynarny podważając jego dobre imię: “... jesteś głupi”, “... mówisz jak inteligentny inaczej “, “ty Downie” – oto “ argumenty “ rzucane na szalę polemiki i przyjmowane radośnie przez słuchaczy, bądź czytelników zainteresowanych skandalem…
No i to by było na tyle, co zapamiętałem podczas kursu dla wykwalifikowanych robotników rolnych. Niewykluczone, że podzielę się innymi jeszcze tematami, zważywszy, że kurs był pięciogodzinny, a opowiedziałem raptem sekwencję jednogodzinną.
Komentarz Eine:
- Gdy w rozmowie natrafiam na rażący brak kultury u partnera, ordynarny język, epitety pod adresem osób biorących udział w dyskusji – wycofuję się z niej natychmiast. I dobrze się stało, że Pana tekst został zaakcentowany w salonie.
Niepokoi mnie dodatkowo, nikła wartość z punktu widzenia logiki formalnej, wielu postów i polemik.
Powiem dosadnie: wchodzące nowe pokolenia moich rodaków nie wynoszą ze szkoły i studiów, umiejętności logicznego myślenia, dowodzenia swoich racji, obalania logicznego wywodów adwersarza. Jednocześnie, w mass mediach panuje królestwo pseudologiki, błędy wnioskowania występują co krok. Ścisłość i rzeczowość jest bardzo rzadkim zjawiskiem na forach. To tylko skromne uzupełnienie do Pana pożytecznego postu.
komentarze
ze wstydem przyznaję
że jestem z tych kłótliwych i agresywnych, na dodatek jestem nietolerancyjny. ot taki Polak statystyczny. :)
“...mama anarchija, papa stakan partwiejna!”
Docent Stopczyk -- 09.01.2008 - 20:47Bez komentarzy
Co prawda Redaktor Jacek Jarecki, tuż obok zachęca do komentarzy, przyznam się jednak, że również ze względów poruszonych w tym tekście apelowałem do moich Czytelników o wstrzymanie się od tego rodzaju wystapień dotyczących moich tekstów. Za zrozumienie i poparcie serdecznie dziekuję. Dziś rano umieszczony tekst “Muzeum sacrum Vratislawiensis” ma zero komentarzy i niech tak już to zostanie. Jutro ukaże się druga część i mam nadzieję, że komentatorzy okażą swą litość pozostawiając go równiez z kontem zerowym.
Podróżny -- 09.01.2008 - 21:29Panie Docencie!
Panu tak się wydaje tylko, Pan jest kulturalnym facetem.
Andrzej F. Kleina -- 09.01.2008 - 22:48Pozdrawiam…
Panie Podróżny!
Nie mam nic przeciwko emocjom ukierunkowanym na tekst antagonisty, czy tylko polemisty. Gorzej, gdy ma to charakter plucia osobowego.
Andrzej F. Kleina -- 09.01.2008 - 22:50Pozdrawiam serdecznie…
SzP Andrzeju
czego to człowiek nie zrobi żeby dobre słowo usłyszeć/przeczytać
aloha! ;-)
“...mama anarchija, papa stakan partwiejna!”
Docent Stopczyk -- 09.01.2008 - 23:10Panie Andrzeju
Jak Pan wie, jestem człowiekiem spokojnym nad wyraz. Ale czasami to mam ochotę zastosowac dobre rady Pana Makiawela, czyli zabić (ale pomalutku), porąbać na kawałeczki, zmielić i zaorać razem z glebą, a potem to wszystko jeszcze wapnem posypać:))) I tak do trzeciego pokolenia wraz z przyległościami, żeby mi sie po nocach nie śnli!
A poza tym, jak wspominałem na początku, jestem człowiekiem nad wyraz spokojnym, koncyliacyjnym i takie tam.
Pozdrowienia serdeczne przesyłam wraz z źyczeniami spokoju i wszyskiego dobrego.
Lorenzo -- 10.01.2008 - 10:59Szanowny Panie Lorenzo!
Tak, wiem. Skoro ma pan jednak czasami chęć aby porąbać, a nie czyni Pan tego, to jest to dowód wprost kultury osobistej, która emocje trzyma w garści.
Dzięki za pozdrowienia i życzenia, ściskam równie mocno…
Andrzej F. Kleina -- 10.01.2008 - 13:33Andrzej K
Panie Andrzeju. Pewnie takiego spokoju jak Pański to sie moze nabiera z czasem, choc ja to akurat czesciej obserwuje u ludzi coraz mniej tolerancji z wiekiem (zauwazyla to chocby u siebie Delilah).
Griszeq -- 10.01.2008 - 14:32Chciałbym, aby to było “czasem”, ale niestety jest “często” – że po przeczytaniu tekstu, jedyne co ciśnie ciśnie sie na usta, to doskonała wypowiedz Frycza z filmu “korowód”: tego co ty synku pierdolisz, to ja nawet nie bede komentowal (polecam całą tą scene – najlepsza w filmie).
staram sie oddzielic typowe trollenie i destruktywne zapedy mistrzow erystyki, ktorzy kazdego niewprawnego dyskutanta flekuja dla samej przyjemnosci osmieszania dyskutanta (bez wzgledu na jego tezy) od sytuacji, w ktorych jedyne co mozna powiedzec/napisac, to “glupis chlopie/babo jak but”. oczywiscie, dla kazdego granica jest subiektywna i moje wypociny tez ktos moze tak skomentowac, bo rece mu opadna. ale intencje zasadniczo dosc latwo wyczuc.
Panie Griszequ!
Podobno trening czyni mistrza, chociaz mój kumpel Stachu jako stary trener mówi, że łatwo można coś przeoczyć i się przetrenować. Mniej więcej 5 lat temu, jako stary dziad ale młody żurnalista zacząłem obrywać od miszczów lokalnego internetu. Jeden próbował obrazić mnie i moja rodzinę, odpowiedziałem mu, że jego ojciec pewno żałuje, że nie spuścił się w trawę i spłodził takiego idiotę. Więcej tego wzorca nie kultywowałem…
Andrzej F. Kleina -- 10.01.2008 - 15:34Andrzej Kleina
Tekst mocny.
Jak Pan zapewne wie, jak ktos jest taki zawsze zapiety na ostatni guzik i trzyma fason (oraz nerwy na wodzy) w kazdej sytuacji, to gadac z nim nie da rady, bo to automat jest, a nie czlowiek. W kazdym razie ja mam problem, wiec dobrze wiedziec, zes Pan z normalnej gliny, a nie porcelanki.
Jako większy problem upatruję doskonale wyedukowanych i oczytanych mistrzow erystyki, ktorzy swa wiedze i lekkosc piora wykorzystuja do rozjezdzania walcem oponentow. Wszystko to z polotem, dowcipem, kultura oczywiscie. Logika, argumentacja, słownictwo na jawyższym poziomie. Ale zamysł jest z gruntu zły, bo destruktywny.
Griszeq -- 10.01.2008 - 16:17@
Dyskusja jest znacznie przereklamowana, a jej kultura to czysty humbug.
Sam fakt dyskutowania z kimś to dla tego kogoś wyraz uznania, na który niewielu ludzi zasługuje.
Triarius the Tiger (wymyślone przezeń na poczekaniu, co chyba widać ;-)
————————-
triarius -- 10.01.2008 - 22:13triarius
Szanowny Triariusie
A Pan sie potem dziwi wielką liczba komentarzy pod Pańskimi tekstami:)))
I zdadzam się z Pańska konstatacja, zawarta w ostatnim zdaniu Pańskiego komentarza.
Pozdrawiam serdecnie
Lorenzo -- 10.01.2008 - 22:20Panie Triariusie!
Ja o humbugach ni w ząb, najwyżej o hamburgerach, albo o halibutach, ale Pan nie o tym, to lecę tak off topic. Ponieważ ja jestem b. ambitny, składam Pańską charakterystykę o którą wniósł Pan na piśmie. Potrzebuję trochę danych, czy Pan jest z tych bengalskich, czy z tych innych…?
Andrzej F. Kleina -- 10.01.2008 - 22:30Pozdrawiam…
WSP Lorenzo!
Ja tak trochę straciłem oddech, jak przeczytałem u Pana czarnowidzenie o lokalnej prasie. Aż mnie w klacie pod mostkiem zakłuło, dobrze, że krótko.
Andrzej F. Kleina -- 10.01.2008 - 22:33Pozdrawiam…
Szanowny Panie Andrzeju
Pisalem o prasie zwyczajnej, informacyjnej, źe się będzie kończyć. Zaznaczylem natomiast, iż pozostaną periodyki z wyższej póki, miesięczniki, wydawnictwa fachowe. I do takich zaliczam Pańskie wydawnictwo. Więc ból byl niepotrzebny.
Jakis Pan się zrobil nerwowy ostatnio, co zrumiale w końcu – wydanie córki z domu, wydanie miesięcznika. Same wydatki:)))
Ale w końcu przyjda i wplywy, w szerokim tego slowa znaczeniu.
Lorenzo -- 10.01.2008 - 23:13Pozdrawiam serdecnie
Szanowny Lorenzo!
Od razu mi lżej się zrobiło jak to przeczytałem, mogę się spokojnie rzucić więc Morfeuszowi w ramiona, dobranoc…
Andrzej F. Kleina -- 10.01.2008 - 23:48@Andrzej
[Komentarz zmodyfikowałam]
Jeżeli ten tekst napisałeś pod wpływem dyskusji u Ewy Wanat, która zapłakała nad losem jakiegoś UBeka na zdjęciu z cyklu “Twarze bezpieki”, to rzeczywiście komentowałam wtedy u Ciebie tekst o kulturze. Dyskusja pod tekstem E.W. to była rzeczywiście walka błotna. Ale to i tak nic w porownaniu z dyskusjami u Eliego Barbura, gdzie sam autor psuje wszelką wymianę zdań (pisze prymitywnym językiem, niby-slangiem, i traktuje dyskutantów jak kilkuletnich głupków). Ten właśnie “przebój sezonu” udowodnił mi raz jeszcze, że Dział Polityka na dłuższą metę nie intersuje mnie jako miejsce wymiany zdań. I to tyle.
Kłaniam się zielono
Sosenka -- 14.01.2008 - 18:52