“Powiem bezczelnie, że zastosowana przeze mnie w czasie rozmów strategia miłości przyniosła pożądane efekty” – tak to powiedział dziś światu blond Kaszub, Donald T. Jak widać, kłótnia przed kamerami na użytek gawiedzi spod znaku “GW” i “ND” już się skończyła, obaj panowie wracają na swoje miejsca w szeregu i zgodnie pędzą ratyfikować Traktat, byle tylko uniknąć wstydu w oczach Europy. Uniknięto katastrofy pod hasłem referendum, no bo jakże to tak: pytać motłoch o zdanie? A jak niesłusznie odpowie? Toż światłe elity wiedzą lepiej – i poprowadzą nas za rękę do Europy. Więc o co ci chodzi, Banachewicz, przecież jest super…
Jest w tej miłości ponad podziałami coś z mezaliansu politycznego – Donald z PO, Lech z PiS… Bratnie kiedyś ugrupowania, a dziś zwarte w wojnie na śmierć i życie. Ale to takie wspaniale wzruszające, widzieć jak miłość zwycięża wszelkie różnice. Romeo i Julia nie mieli tego szczęścia, zła krew dzieląca
Kapuletich i Montekich była zbyt silna – nie to, co miłośnie irlandzka atmosfera panująca w naszej ojczyźnie od jesieni zeszłego roku.
I tak sobie dwaj kaczy panowie piją z dzióbków – dobrze chociaż, że nie przed kamerami, bo na pytanie “czy jadłeś obiad” musiałbym odpowiedzieć “nie, wręcz przeciwnie”.
Cóż, każdy ma takie dramaty szekspirowskie na jakie zasługuje.
komentarze
Bananie!
Czy sądzisz, że społeczeństwo rzeczywiście mogłoby wypowiedzieć się przeciwko „dalszej integracji”? Przecież ludzie są tak ogłupieni, że większość poszłaby spełnić swój „obywatelski obowiązek” i przyłożyć rączkę do pogrzebania niepodległości. Niestety.
Dlatego należało domagać się odrzucenia traktatu a nie referendum.
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 31.03.2008 - 05:18