Widać, że każdy jakoś się zmaga z tematem, bo tak naprawdę to to są nasze INDYWIDUALNE zmagania. Rydzyki, polityki, historyki i pismaki – oni tylko próbują upiec swoje pieczenie albo wysmażyć swoje konfitury. W kwestii przyzwoitości narodowej musimy zacząć od przyzwoitości indywidualnej każdego z nas.
Ja na szczęście do kwestii polsko-żydowskiej podchodzę zupełnie nienaukowo, bezcytatowo i zupełnie nie obchodzi mnie, co Żydzi zrobili złego Polakom, a co niby miałoby usprawiedliwiać cokolwiek…
Mnie obchodzi jedynie jak ja, jotesz, odczuwam te sprawy. Wczoraj wreszcie zacząłem zmagania ze “Strachem” i pierwsze kilkanaście stron czytałem jak skamieniały. Niby wszyscy wiemy, znamy liczby, sprzeczamy się o nie. Ale jak na razie, na początkowych kilkunastu stronach Gross przytacza tylko relacje NASZE – Polaków, gojów! Tych nielicznych przerażonych, którzy na gorąco potrafili wyartykułować emocje, zapisać je. I przechować i pokazać. Nielicznych, bo większość pewnie obawiała się okazać sąsiadom, krajanom współczucie albo chociaż tylko obrzydzenie zbrodnią.
Koszmarny jest wątek Ireny Sendlerowej, dziś naszej Bohaterki Narodowej zgłaszanej do Pokojowej Nagrody Nobla, a po wojnie sekowanej za filożydostwo. To była Nasza – Polka! I to Jej córka wspomina upokorzenia i utrudnienia życiowe. Za co? Za uratowanie Żydów? Wysługiwanie się Żydom? Troszkę się zmieniliśmy przez te pół wieku. Teraz zgłaszamy do Nobla! I jak mantrę powtarzamy, że najwięcej drzewek w Yad Vashem…
W Buczaczu wymordowano w krótkim czasie 2400 Żydów. Dlaczego mój ojciec do śmierci mi o tym nie opowiedział? Miał już 19 lat, urodził się w Buczaczu i do 1946 roku tam mieszkał. Nic nie widział? Nic nie słyszał? W domu nie komentowali tego, co dzieje się na ulicach? Przynajmniej mogę domniemywać, że mój dziadek w niczym nie brał udziału, bo po IWŚ był inwalidą bez jednej nogi… Moja Mama opowiadała mi o likwidacji Żydów z Łohiszyna na Polesiu. O dole ogromnym na wszystkie ciała i o moim dziadku, który zemdlał na ten widok i mało nie został wepchnięty w to piekło. Uratowali go sąsiedzi, tak jak i on zgonieni z całego miasteczka do zasypania zbiorowego grobowca. Opowiadała o kilkutygodniowym przechowywaniu trzyosobowej rodziny żydowskiej w ogromnej bece na zboże…
W mojej rodzinie nikt nie ucierpiał od żydowskich zbrodniarzy z UB czy od kolaborantów sowieckich. Moja Mama miała tylko miłe wspomnienia o żydowskich sąsiadach. Może dlatego jej mleko miało inny smak. Może dlatego wszystko oceniam po swojemu. Może dlatego wkurza mnie czytanie o tym, że tak naprawdę to Żydzi dyrygowali mordowaniem Żydów, kontygenty wyznaczały Judenraty ochoczo i bez przymusu a ewentualne zbrodnie moich kochanych rodaków były jednostkowe i zawsze wywołane bolesną reakcją na bestialstwo sowietów, którym Żydzi denuncjowali polskich patriotów i bohaterów.
komentarze
Pytasz, dlaczego nikt ci nie powiedzial...
dlaczego tak malo sie mowi itd.
Ja uwazam, nie ma w Polsce wiekszego antysemizmu niz w innych krajach. W calej Europie jest pewien procent antysemitow.
Jest natomiast wsrod Polakow dosc powszechna, nazwalbym to, niechec do narodu zydowskiego. Ta niechec kaze milczec o cierpieniu, ta niechec nakazuje niezauwazac autentycznych antysemickich zachowan.
Dam maly aktualny przyklad z Berlina. Pare dni temu jakis punk poszczul psem zydowskich uczniow w centrum Berlina. Szum na cale miasto, zareagowaly z potepieniem wszelkie wladze z burmistrzem Wowereitem na czele. Dyskusje w tv i w gazetach.
Dlaczego? Bo antysemityzmu sie milczeniem nie zwalczy.
Jerry
Szeryf -- 23.01.2008 - 13:34Dlaczego mi nie powiedział...
...mój ojciec – to mnie zastanawia. Przecież jedyni Żydzi, jakich znałem to Herman Perl z żoną i dwoma synami. Rodzina ta była zaprzyjaźniona z moją właśnie przez ojca. Już się nie dowiem, czy spotkali się dopiero we Wrocławiu, czy znali się może sprzed wojny. Ojciec urodzony w Buczaczu, chodził do gimnazjum w Tarnopolu. Herman Perl, wedle “Strachu”, zeznawał w 1948 roku w sprawie ludobójstwa w Brzeżanach. To niedaleko.
Mój ojciec też nie powiedział mi o Katyniu, tylko jego przyjaciel. Mój ojciec o przeszłości swojej w AK dopiero pod koniec życia wspomniał, bez żadnych szczegółów. Pewnie nosił w sobie różne obawy. Już się niczego nie dowiem…
jotesz -- 23.01.2008 - 13:52To chyba nie obawy?
To raczej wyrzucenie z pamięci.
Teraz różnym pannom/idiotom wzdychającym wydaje się, że wojna to było siedzenie na barykadzie i śpiewy chóralne&deklamacje.
A wojna to krew, brud i wszy.
I wieloznaczne wybory moralne.
Napisz coś o żydach jacy sie o ciebie otarli albo ty o nich.
Igła -- 23.01.2008 - 14:26Ja wtedy napiszę o swoich wspominkach.
Igła
Szanowni!
Dziękuję za zainteresowanie…
Szeryfie – w Polsce może i antysemityzm mniejszy niż w innych krajach, ale mnie bardziej on uwiera. Gdy inflacja w Polsce większa niż w Niemczech, to też mnie ona bardziej uwiera… Poza tym, to od zawsze ciekawią mnie indywidualne przyczyny antysemityzmu. Podrzuciłem tę notkę także do S24 i tam odpisał ktoś, komu całą niemal rodzinę wymordowało NKWD z pomocą żydowskich, jego zdaniem, donosów. No, gdybym ja był tak doświadczony, pewnie też byłbym zajadłym antysemitą. Chyba, że byłbym aż tak dobrym chrześcijaninem, że wybaczyłbym i mordercom, i donosicielom, i całemu narodowi, któremu przypisywałbym, albo i nie, winy tych “moich” donosicieli oraz to, że zamordowali mi Jezusa.
Z tym Jezusem to też dla mnie fascynująca sprawa. Dla nas Bóg. Dla nas Mesjasz. Dla Żydów fałszywy mesjasz – takich mieli wielu i karali ich śmiercią. Dla Żydów Jezus był heretykiem, zdrajcą religii. Żydzi ukarali Żyda. I wszystkie inne narody, rasy, ideologie, mają im to za największą zbrodnię, za którą nienawidzi się Żydów do dziś, jeśli się jest choćby wyznawcą-rydzykowcą.
Za to, że my katolicy, paliliśmy naszych heretyków, albigensów, husytów, luteranów, hugenotów, protestantów, czarownice, no i Żydów, nie bardzo się wstydzimy. Ilu z tych spalonych, uduszonych, pomordowanych, stało się świętymi dla swych nowych religii – nie wiemy i nie interesuje nas to zbytnio.
Szanowny Igło – jedyni Żydzi, których dobrze znałem, to rodzina Perlów, o których napisałem w zasadzie wszystko. Najważniejsze dla mnie ostatnio jest to, że Hermana Perla spotkałem w indeksie “Strachu” i wyświetliły się te wspomnienia. O ile to ten sam Perl…
W roku 1971 jechałem na obóz studencki do Francji. Korzystając z możliwości jakie dawał bilet kolejowy, wysiadaliśmy po drodze we Wiedniu, Wenecji, Weronie, Mediolanie, San Remo i Monte Carlo. W tym ostatnim, w pięknym parku opodal kasyna, spotkaliśmy dwie dziewczyny, które same nas zaczepiły, słysząc język polski. To były Izraelki. Jedna pochodziła z Anglii a druga była Polką z Wrocławia. Miło się nam rozmawiało, choć na początku nasza krajanka z przekąsem wspomniała o tym, że jako “gorsza” została wyproszona z Polski, co było nawiązaniem do marcowej nagonki antysemickiej. Szybko wyjaśniliśmy, że z wypraszaniem nie mieliśmy nic wspólnego i dla zgody wypiliśmy na parkowej ławce flaszeczkę żytniej. Dziewczyny były niezwykle sympatyczne i chętne do znajomości, które nie mogły się rozwinąć, bo następnego ranka my jechaliśmy do Nantes a one do Rzymu.
Znałem też matkę i syna, o których dużo później dowiedziałem się, że byli Żydami. On był przyjacielem mego ojca ze studiów, jego matka była dobrą znajomą mojej Mamy, którą dość często odwiedzaliśmy. Zwykli normalni Polacy. Pan Janusz podarował mi wspaniałe klasery znaczków, co skutkowało wieloletnią manią filatelistyczną. W 1968 skrywał, choć nie przed nami, zadowolenie z izraelskich sukcesów militarnych. Było to na tyle skuteczne, że nie zostali zmuszeni do wyjazdu do Syjamu. Niemniej dla mnie oni nie byli Żydami, bo ja zupełnie nie miałem świadomości ani wiedzy o ich pochodzeniu.
Jest to jakaś dziwna prawidłowość, że ja na ogół ostatni dowiaduję się o żydowskości rodaków bliższych i dalszych. Może wynika to z obojętności mojej na te fakty. Może to jest ten neutrosemityzm…
Jak więc przedstawiłem – nie znałem osobiście zbyt wielu Żydów. Znam też Polaków o których ostatnio lub dużo wcześniej dowiedziałem się, że są pochodzenia żydowskiego. Michnika, Dorna, Geremka, Widsteina, Holoubka czy Geberta oceniam zawsze i wyłącznie za ich indywidualną działalność, każdego z osobna. Sa dla mnie Polakami! Dla mnie Polakiem był też Dzierżyński, bo to, że się splugawił i oficjalnie ogłosił, że nie jest naszym rodakiem, niczego nie zmienia. Był jednym z tych Polaków, którzy hańbili nasz naród. Wyrzekanie się czarnych owiec nic nie zmienia. Czarne owce mogą być tylko bolesną nauczką dla reszty stada, czego nie należy czynić!
Pozdrowienia i powodzenia
jotesz -- 24.01.2008 - 10:42