od razu o faryzejstwie pisał (albo i nie Pan, bo nie tylko o Pana tu idzie – przepraszam bardzo), to by pewnie nie było problemu, ale Pan sobie dopiero teraz to trudne słowo w googlu odnalazł, jak się zdaje. Wcześniej się ono nie pojawia, za to chrześcijanin chrześcijanina, chrześcijaninem pogania, nieprawdaż?
Czy Pan jest pewiem, że krytycy chrześcijaństwa nie posługują się religią w polityce, czego Pan jakoby nie trawi?
Co do kwestii, kto jest nawiedzony, to nie mam kwalifikacji, ale dopuszczam, że tacy są nie tylko po jednej stronie. Ze statystyki mi to wyszło.
A zaś względem oceniania wielkości, to proszę wybaczyć, już wyrosłem.
Jakbyś Pan, Panie Grzesiu,
od razu o faryzejstwie pisał (albo i nie Pan, bo nie tylko o Pana tu idzie – przepraszam bardzo), to by pewnie nie było problemu, ale Pan sobie dopiero teraz to trudne słowo w googlu odnalazł, jak się zdaje. Wcześniej się ono nie pojawia, za to chrześcijanin chrześcijanina, chrześcijaninem pogania, nieprawdaż?
Czy Pan jest pewiem, że krytycy chrześcijaństwa nie posługują się religią w polityce, czego Pan jakoby nie trawi?
Co do kwestii, kto jest nawiedzony, to nie mam kwalifikacji, ale dopuszczam, że tacy są nie tylko po jednej stronie. Ze statystyki mi to wyszło.
A zaś względem oceniania wielkości, to proszę wybaczyć, już wyrosłem.
Byś Pan sobie lepiej Zeliga oglądnął…
yayco -- 13.01.2008 - 23:41