Gross narobił medialnego szumu
dopisując tezę do znanych, choć zamilczanych faktów.
W “Sąsiadach” Jedwabne miało być jedynie przykładem, a w rozumie było takich stodół było wiele.
I gdybyśmy potrafili powiedzieć: “Tak, proszę, znamy to, tu mamy dokumenty, tu wyroki powojennych sadów (akurat prawda), tu publikacje badaczy, którzy takie przypadki zinwentaryzowali … Wiemy, że w czasach wojny, gdy ludzie zwierzęceli, zdarzało się mnóstwo zła. Ale to historia. Dawno opisana i rozliczona.”
Otóż, gdybyśmy tak odpowiedzieli – nie byłoby sprawy. Tylko odgrzany kotlet, niszowa publicystyka historyczna. Kropka.
Ale nie! My (pisząc my nie mam na myśli mnie, Igły i jeszcze kogoś tam, ale Polaków jako ogół repretentowany publicznie przez polityków i media), otóż my zachowaliśmy się dokładnie tak, jak mógł sobie wymarzyć Gross. Swoim oburzeniem, zapewnieniami autorytetów (Strzembosz!), że sprawy nie było, przyznaliśmy mu rację. Sprawa jest gruba, Polacy wiedzą, ale się wypierają, nawet jak się im wyciągnie ich własne akta.
Teraz znów. Temat mordu kieleckiego był poruszany w naszych mediach. Wiemy o tym. Pisano o tle historycznym. Badający temat wskazywali ostatecznie, że prowokacje ubeckie prowokacjami, ale Polacy faktycznie Żydów bili.
Dlaczego pozwalamy temat na świecie nagłośnić Grossowi? Dlaczego polskie publikacje są niszowe lub ich nie ma?
I dlaczego, jak Gross nas nazwie antysemitami, to my jak te nożyce?
A twój tekst znowu jest spełnieniem marzeń autora Strachu. Nakłada mu pan swoją głupia gadką pełne kieszenie dolarów. Bo nadajesz sens jego tezie.
Bo Grossa kupują, czytają, cytują, dyskutują nie dlatego, że on jakieś nowe fakty publikuje. Nie. Dlatego, że pod skandaliczną tezę podkłada udowodnione lepiej lub gorzej, ale znane zdarzenia historyczne.
A skandaliczną tezę ty także uwiarygadniasz.
PS. zapraszam na mój blog, zapiszę historię prawdziwą, acz niewygodną.
Autorze
Gross narobił medialnego szumu
dopisując tezę do znanych, choć zamilczanych faktów.
W “Sąsiadach” Jedwabne miało być jedynie przykładem, a w rozumie było takich stodół było wiele.
I gdybyśmy potrafili powiedzieć: “Tak, proszę, znamy to, tu mamy dokumenty, tu wyroki powojennych sadów (akurat prawda), tu publikacje badaczy, którzy takie przypadki zinwentaryzowali … Wiemy, że w czasach wojny, gdy ludzie zwierzęceli, zdarzało się mnóstwo zła. Ale to historia. Dawno opisana i rozliczona.”
Otóż, gdybyśmy tak odpowiedzieli – nie byłoby sprawy. Tylko odgrzany kotlet, niszowa publicystyka historyczna. Kropka.
Ale nie! My (pisząc my nie mam na myśli mnie, Igły i jeszcze kogoś tam, ale Polaków jako ogół repretentowany publicznie przez polityków i media), otóż my zachowaliśmy się dokładnie tak, jak mógł sobie wymarzyć Gross. Swoim oburzeniem, zapewnieniami autorytetów (Strzembosz!), że sprawy nie było, przyznaliśmy mu rację. Sprawa jest gruba, Polacy wiedzą, ale się wypierają, nawet jak się im wyciągnie ich własne akta.
Teraz znów. Temat mordu kieleckiego był poruszany w naszych mediach. Wiemy o tym. Pisano o tle historycznym. Badający temat wskazywali ostatecznie, że prowokacje ubeckie prowokacjami, ale Polacy faktycznie Żydów bili.
Dlaczego pozwalamy temat na świecie nagłośnić Grossowi? Dlaczego polskie publikacje są niszowe lub ich nie ma?
I dlaczego, jak Gross nas nazwie antysemitami, to my jak te nożyce?
A twój tekst znowu jest spełnieniem marzeń autora Strachu. Nakłada mu pan swoją głupia gadką pełne kieszenie dolarów. Bo nadajesz sens jego tezie.
Bo Grossa kupują, czytają, cytują, dyskutują nie dlatego, że on jakieś nowe fakty publikuje. Nie. Dlatego, że pod skandaliczną tezę podkłada udowodnione lepiej lub gorzej, ale znane zdarzenia historyczne.
A skandaliczną tezę ty także uwiarygadniasz.
PS. zapraszam na mój blog, zapiszę historię prawdziwą, acz niewygodną.
odys: W drodze
odys -- 19.01.2008 - 19:59