może słowo nie jest odpowiednie, ale jakoś inne nie przychodzi mi do głowy.* Nie chodzi mi o masę w sensie tłumu, ale raczej o dostępność pewnych rzeczy, tak jak internet z pewnego elitarnego eksperymentu, stał się zjawiskiem masowym.
Kiedyś mógł Pan wybierać miedzy jedną gazetą, a drugą, trzecim periodykiem a piątym, ósmym seminarium a dziewiątym. Dziś może Pan wybierać między nimi, ale także między masą blogów, pośród których są lepsze i gorsze. To, że ma Pan ten wybór wynika z masowości/powszechności/dostępności do sieci i do pisania blogów. I w masie, która z tego korzysta, jest od groma grafomanów, ale i sporo (coraz więcej?) uczciwych i rzetelnych autorów.
Panie Yayco
może słowo nie jest odpowiednie, ale jakoś inne nie przychodzi mi do głowy.* Nie chodzi mi o masę w sensie tłumu, ale raczej o dostępność pewnych rzeczy, tak jak internet z pewnego elitarnego eksperymentu, stał się zjawiskiem masowym.
Kiedyś mógł Pan wybierać miedzy jedną gazetą, a drugą, trzecim periodykiem a piątym, ósmym seminarium a dziewiątym. Dziś może Pan wybierać między nimi, ale także między masą blogów, pośród których są lepsze i gorsze. To, że ma Pan ten wybór wynika z masowości/powszechności/dostępności do sieci i do pisania blogów. I w masie, która z tego korzysta, jest od groma grafomanów, ale i sporo (coraz więcej?) uczciwych i rzetelnych autorów.
pozdrawiam