Dotknął Pan czegoś o czym myślę już od jakiegoś czasu.
Jeśli od jakiegoś czasu traktować w znaczeniu rozszerzającym, to pewnie ze dwa lata, ale jeśli zbliżyć się do realiów to od kilku dni.
Nakładają mi się, jak to zwykle bywa, rozmaite poziomy – to kim byłam, kim jestem, kim chciałabym być...
Sprzeczne we mnie potrzeby i postawy.
Z różnych względów, niekoniecznie własnego wyboru, zazwyczaj jestem człowiekiem granicy. Zawieszona między… a między…
Tak naprawdę to chciałabym, przynajmniej raz na jakiś czas, wyłączyć radary. Bo wie Pan, nikt temu nie wierzy. To jest jak gadanie wiejskiej wariatki.
Już pomijając to, że ja wiem, ale przecież sama swojemu wiedzeniu zaprzeczam.
A teraz pojawiła się we mnie myśl, że przecież to co napisałam wyżej jest absolutnie niezrozumiałe ani dla Pana, ani dla nikogo.
Więc może do rzeczy Gretchen, co?
Sieć jest uosobieniem nieprawdziwości, autokreacji. Sieć jest miejscem braku.
Tu nie ma żadnych relacji, żadnych prawdziwych połączeń. Mogą się zdarzyć, ale pod jednym warunkiem – wyjścia z sieci.
Czasem myślę, że kogoś tutaj lubię a zaraz potem przychodzi myśl, że to absurdalne. Nie można lubić kogoś kogo się nie zna.
Można budować coś wspólnie o ile to wspólnie jest realne.
Mogę się bardziej lub mniej zbliżać do rozumienia tego co ktoś pisze, lub całkowicie tego nie rozumieć.
Ale nie mogę tym samym uznać, że rozumiem czlowieka. A już tym bardziej uznać, że tego kogoś znam. Jakkolwiek.
Jakie to bywa trudne, oddzielenie tych dwóch płaszczyzn!
Awatar nie jest osobą. Co więcej, zauważyłam że im bardziej osobiście piszę oddalając się od poziomu awatara, a pokazując prawdziwą kobietę, to tym bardziej odbijam się od własnej ściany.
Ja się odbijam, żeby nie było wątpliwości.
Mój awatar może być nawet zajmujący dla kogoś, ale poznanie mnie (choćby w sensie formalnym) już jest czymś zupełnie innym. Może być rozczarowujące, bo przecież rozmowa zaczyna się z innego poziomu niż tekst.
Życie Panie Yayco jest zupełnie gdzie indziej.
Pisanie jest jedynie jego częścią. Nawet dla osób piszących do kości uczciwie.
Życie jest gdzie indziej.
Relacje i więzi są gdzie indziej.
Umiejętność ustawienia granicy jest jedną z najważniejszych.
Czy ja umiem?
Uczę się. Trochę umiem.
Mam wrażenie, że ominęłam z braku umiejętności, to co najważniejsze z tego o czym chciałam powiedzieć.
Panie Yayco
Dotknął Pan czegoś o czym myślę już od jakiegoś czasu.
Jeśli od jakiegoś czasu traktować w znaczeniu rozszerzającym, to pewnie ze dwa lata, ale jeśli zbliżyć się do realiów to od kilku dni.
Nakładają mi się, jak to zwykle bywa, rozmaite poziomy – to kim byłam, kim jestem, kim chciałabym być...
Sprzeczne we mnie potrzeby i postawy.
Z różnych względów, niekoniecznie własnego wyboru, zazwyczaj jestem człowiekiem granicy. Zawieszona między… a między…
Tak naprawdę to chciałabym, przynajmniej raz na jakiś czas, wyłączyć radary. Bo wie Pan, nikt temu nie wierzy. To jest jak gadanie wiejskiej wariatki.
Już pomijając to, że ja wiem, ale przecież sama swojemu wiedzeniu zaprzeczam.
A teraz pojawiła się we mnie myśl, że przecież to co napisałam wyżej jest absolutnie niezrozumiałe ani dla Pana, ani dla nikogo.
Więc może do rzeczy Gretchen, co?
Sieć jest uosobieniem nieprawdziwości, autokreacji. Sieć jest miejscem braku.
Tu nie ma żadnych relacji, żadnych prawdziwych połączeń. Mogą się zdarzyć, ale pod jednym warunkiem – wyjścia z sieci.
Czasem myślę, że kogoś tutaj lubię a zaraz potem przychodzi myśl, że to absurdalne. Nie można lubić kogoś kogo się nie zna.
Można budować coś wspólnie o ile to wspólnie jest realne.
Mogę się bardziej lub mniej zbliżać do rozumienia tego co ktoś pisze, lub całkowicie tego nie rozumieć.
Ale nie mogę tym samym uznać, że rozumiem czlowieka. A już tym bardziej uznać, że tego kogoś znam. Jakkolwiek.
Jakie to bywa trudne, oddzielenie tych dwóch płaszczyzn!
Awatar nie jest osobą. Co więcej, zauważyłam że im bardziej osobiście piszę oddalając się od poziomu awatara, a pokazując prawdziwą kobietę, to tym bardziej odbijam się od własnej ściany.
Ja się odbijam, żeby nie było wątpliwości.
Mój awatar może być nawet zajmujący dla kogoś, ale poznanie mnie (choćby w sensie formalnym) już jest czymś zupełnie innym. Może być rozczarowujące, bo przecież rozmowa zaczyna się z innego poziomu niż tekst.
Życie Panie Yayco jest zupełnie gdzie indziej.
Pisanie jest jedynie jego częścią. Nawet dla osób piszących do kości uczciwie.
Życie jest gdzie indziej.
Relacje i więzi są gdzie indziej.
Umiejętność ustawienia granicy jest jedną z najważniejszych.
Czy ja umiem?
Uczę się. Trochę umiem.
Mam wrażenie, że ominęłam z braku umiejętności, to co najważniejsze z tego o czym chciałam powiedzieć.
Może więc jeszcze wrócę i napiszę?
Dobrej nocy życzę Panu, o świcie niemal…
Gretchen -- 24.08.2008 - 01:22