No widzę, że coś się w Pana samopoczuciu zmieniło – bo mnie brać za mężczyznę?
Muszę przyznać (opierając się na doświadczeniach realnych), że nie nazbyt często mi się to zdarza, żeby ktoś się pomylił.
Ostatni raz to miało miejsce… Zaraz… zaraz… No tak na oko gdzieś, to ze dwadzieścia lat temu.
Wracając do meritum.
Gdyby to była gra wyobraźni to byłaby to fatamorgana, a nie hologram. Aż tak daleko nie idę.
Jednostronne patrzenie zarzuca mi Pan niesprawiedliwie. O!
Pomyślałam też o tej kobiecie, ale do niczego się mojej myśli przypiąć nie dało to pominęłam.
O tej kozie nie pomyślałam, ale mnie Pan teraz zainspirował.
Panie Yayco, toż to przecież jest esencja tego o czym ja do Pana dzisiaj piszę.
Coś miało miejsce (proszę wybaczyć brak definicji sytuacji) i miało bez cienia wątpliwości, prawda?
Prawda – sama sobie odpowiadam, skoro Pan poszedł na przerwę.
Facet zażył przyjemności, subiektywnie tak to odczuwał, ale nie wiedząc o dość istotnej zmianie w wynegocjowanej umowie, nie wie w czym uczestniczył tak naprawdę.
Koza też w tym uczestniczyła i też nic nie wiemy o tym czym dla niej była ta sytuacja.
I to jest to!
Wydaje nam się, że coś wiemy, że jesteśmy w jakiejś relacji, tymczasem szczególnie często w kontaktach wirtualnych (choć przecież nie tylko w nich, w realnych to też się może zdarzyć) możemy się znaleźć w sytuacji tego mężczyzny.
To teraz możemy zadać sobie pytanie: z kim w gruncie rzeczy umilił sobie czas wywleczony przez Pana facet?
Z kobietą, czy z kozą?
Z jego perspektywy z kobietą, z perspektywy mojej z kozą.
W kontakcie wyłącznie wirtualnym niestety nie możemy sprawdzić czy czasem po drugiej stronie nie ma kozy.
Panie Yayco
No widzę, że coś się w Pana samopoczuciu zmieniło – bo mnie brać za mężczyznę?
Muszę przyznać (opierając się na doświadczeniach realnych), że nie nazbyt często mi się to zdarza, żeby ktoś się pomylił.
Ostatni raz to miało miejsce… Zaraz… zaraz… No tak na oko gdzieś, to ze dwadzieścia lat temu.
Wracając do meritum.
Gdyby to była gra wyobraźni to byłaby to fatamorgana, a nie hologram. Aż tak daleko nie idę.
Jednostronne patrzenie zarzuca mi Pan niesprawiedliwie. O!
Pomyślałam też o tej kobiecie, ale do niczego się mojej myśli przypiąć nie dało to pominęłam.
O tej kozie nie pomyślałam, ale mnie Pan teraz zainspirował.
Panie Yayco, toż to przecież jest esencja tego o czym ja do Pana dzisiaj piszę.
Coś miało miejsce (proszę wybaczyć brak definicji sytuacji) i miało bez cienia wątpliwości, prawda?
Prawda – sama sobie odpowiadam, skoro Pan poszedł na przerwę.
Facet zażył przyjemności, subiektywnie tak to odczuwał, ale nie wiedząc o dość istotnej zmianie w wynegocjowanej umowie, nie wie w czym uczestniczył tak naprawdę.
Koza też w tym uczestniczyła i też nic nie wiemy o tym czym dla niej była ta sytuacja.
I to jest to!
Wydaje nam się, że coś wiemy, że jesteśmy w jakiejś relacji, tymczasem szczególnie często w kontaktach wirtualnych (choć przecież nie tylko w nich, w realnych to też się może zdarzyć) możemy się znaleźć w sytuacji tego mężczyzny.
To teraz możemy zadać sobie pytanie: z kim w gruncie rzeczy umilił sobie czas wywleczony przez Pana facet?
Z kobietą, czy z kozą?
Z jego perspektywy z kobietą, z perspektywy mojej z kozą.
W kontakcie wyłącznie wirtualnym niestety nie możemy sprawdzić czy czasem po drugiej stronie nie ma kozy.
Hologram Panie Yayco, jak nic hologram.
Gretchen -- 24.08.2008 - 15:48