jak zwykle nie chodzi o film czy o Westreplatte, tylko o polityczną czy internetową nawalankę.
Takie mam wrażenie i tak zwykle bywa, gdy politycy zajmują się historią czy kulturą.
Znaczy gdy ingerują w nie.
pzdr
Acz z drugiej strony też jest dziwne, że twórcy nie szukają sponsorów, tylko zawsze oczekują pomocy państwowej.
A najgorsze że
jak zwykle nie chodzi o film czy o Westreplatte, tylko o polityczną czy internetową nawalankę.
Takie mam wrażenie i tak zwykle bywa, gdy politycy zajmują się historią czy kulturą.
Znaczy gdy ingerują w nie.
pzdr
Acz z drugiej strony też jest dziwne, że twórcy nie szukają sponsorów, tylko zawsze oczekują pomocy państwowej.
grześ -- 05.09.2008 - 18:44