Marlboro białe. Ale wielbłądy też znakomite, w sobotę miałam okazję jarać amerykańskie bez akcyzy.
Banan: Gender studies to nie nauka tylko ideologiczne kazania głoszone przez ludzi nie nadających się do nauk ścisłych, humanistycznych czy sztuki. Przechowalnia dla elementów typu Środa.
Pino: Środa jest akurat głupia jak but z lewej nogi. Czytuję ją wyłącznie z namiętności do głupawych rozrywek pseudointelektualnych. Ale to nie ma związku z wartością gender studies jako takich.
Banan: No to niestety gender studies mają niefart, że najgłośniejsi reprezentanci to element typu Środy. Co jako człowiek o poglądach prawicowych rozumiem nawet, mając podobny problem – z hasłem prawica utożsamia się w Polsce Giertycha i Kaczyńskiego. Co nie rzutuje na meritum: to, co nie podoba mi się w gender studies to silny aspekt ideologiczny.
Pino: bo szumowiny (albo osoby niezbyt mądre, za to wyraziste dzięki swej jednorodności i pompatycznej recytacji frazesów) zawsze wypływają na wierzch. Swoją szosą, złapałam się ostatnio na rozkmince, że być może poprę jednego takiego komicznego nieudacznika w walce o reelekcję, o ile najpierw Platforma zdoła utwierdzić się u władzy. Ta zabawa w dobrego i złego glinę nieźle dezorientuje tę całą Brukselę, nie uważasz?
Oczywiście, że w genderze jest aspekt ideologiczny. Ale oni w życiu nie zdołają osiągnąć hegemonii kulturowej, o której kiedyś głośno zamarzyła kolejna moja faworytka – Kinga Dunin, w wywiadzie z Mazurkiem. Na każdego genderowca mogę Ci przedstawić jakiegoś mojego kolegę lub koleżankę o poglądach, jakby tu rzec, przeciwpołożnych. I to jest fajne. Ferment i w ogóle.
Bananie,
ma się wiedzieć. Logistyka rzecz kluczowa.
Marlboro białe. Ale wielbłądy też znakomite, w sobotę miałam okazję jarać amerykańskie bez akcyzy.
Banan: Gender studies to nie nauka tylko ideologiczne kazania głoszone przez ludzi nie nadających się do nauk ścisłych, humanistycznych czy sztuki. Przechowalnia dla elementów typu Środa.
Pino: Środa jest akurat głupia jak but z lewej nogi. Czytuję ją wyłącznie z namiętności do głupawych rozrywek pseudointelektualnych. Ale to nie ma związku z wartością gender studies jako takich.
Banan: No to niestety gender studies mają niefart, że najgłośniejsi reprezentanci to element typu Środy. Co jako człowiek o poglądach prawicowych rozumiem nawet, mając podobny problem – z hasłem prawica utożsamia się w Polsce Giertycha i Kaczyńskiego. Co nie rzutuje na meritum: to, co nie podoba mi się w gender studies to silny aspekt ideologiczny.
Pino: bo szumowiny (albo osoby niezbyt mądre, za to wyraziste dzięki swej jednorodności i pompatycznej recytacji frazesów) zawsze wypływają na wierzch. Swoją szosą, złapałam się ostatnio na rozkmince, że być może poprę jednego takiego komicznego nieudacznika w walce o reelekcję, o ile najpierw Platforma zdoła utwierdzić się u władzy. Ta zabawa w dobrego i złego glinę nieźle dezorientuje tę całą Brukselę, nie uważasz?
Pino -- 15.12.2008 - 23:52Oczywiście, że w genderze jest aspekt ideologiczny. Ale oni w życiu nie zdołają osiągnąć hegemonii kulturowej, o której kiedyś głośno zamarzyła kolejna moja faworytka – Kinga Dunin, w wywiadzie z Mazurkiem. Na każdego genderowca mogę Ci przedstawić jakiegoś mojego kolegę lub koleżankę o poglądach, jakby tu rzec, przeciwpołożnych. I to jest fajne. Ferment i w ogóle.