Chyba za dużo hałasu o nic. Nie mówimy przecież o zastępowaniu matematyki w gimnazjach nauką o dzieleniu czasu niejakiego FERMO pomiędzy SB a seminarzystów.
Z tego co się doczytałem w artykule – sa to cztery godziny na studiach podyplomowych, na kierunku “Wiedza o kulturze XXIw” w “Instytucie Spraw Publicznych UJ”. Sprecyzowany kierunek, sprecyzowana katedra. Nie da się zaprzeczyć, że oceniając kulturę XXIw, rozważanie wpływu na nią ruchów gejowskich i lesbijskich jest zwyczajnie uzasadnione. To już nie czasy, gdy sprawy łoża trzymano dla siebie. Obecnie, w oparciu o manifestację seksualnych wyborów, tworzone sa filmy, sztuki teatralne, pisane książki, organizowane milionowe (czasem) happeningi. Kolorowe parady gejów czy drag queen sciągają setki tysięcy widzów, nie budząc pejoratywnych skojarzeń ani zachowań obserwatorów, bedac natomiast elementem zabawy. Faktem jest, że ta afirmacja własnej seksualności w szeroko pojętej kulturze jest dość jednostronna – nie przypominam sobie, abyśmy rozpatrywano jaki wpływ na repotarze czy futurologie miała heteroseksualność Kapuścińskiego czy Lema. Nie przypominam sobie choćby Janusza Gajosa, by bił się w piersi mówiąc – jestem hetero i jestem z tego dumny. No ale to tylko fakt. Nic więcej.
Wojowanie ze zmieniającą się kulturą to jak wkurzanie się na zmianę pogody.
A już w tym konkretnym przypadku – jak napisałem na początku: jest to tak niszowy kierunek, ze wszelka burza na ten temat jest jedynie burzą w szklance wody.
Bananie
Chyba za dużo hałasu o nic. Nie mówimy przecież o zastępowaniu matematyki w gimnazjach nauką o dzieleniu czasu niejakiego FERMO pomiędzy SB a seminarzystów.
Z tego co się doczytałem w artykule – sa to cztery godziny na studiach podyplomowych, na kierunku “Wiedza o kulturze XXIw” w “Instytucie Spraw Publicznych UJ”. Sprecyzowany kierunek, sprecyzowana katedra. Nie da się zaprzeczyć, że oceniając kulturę XXIw, rozważanie wpływu na nią ruchów gejowskich i lesbijskich jest zwyczajnie uzasadnione. To już nie czasy, gdy sprawy łoża trzymano dla siebie. Obecnie, w oparciu o manifestację seksualnych wyborów, tworzone sa filmy, sztuki teatralne, pisane książki, organizowane milionowe (czasem) happeningi. Kolorowe parady gejów czy drag queen sciągają setki tysięcy widzów, nie budząc pejoratywnych skojarzeń ani zachowań obserwatorów, bedac natomiast elementem zabawy. Faktem jest, że ta afirmacja własnej seksualności w szeroko pojętej kulturze jest dość jednostronna – nie przypominam sobie, abyśmy rozpatrywano jaki wpływ na repotarze czy futurologie miała heteroseksualność Kapuścińskiego czy Lema. Nie przypominam sobie choćby Janusza Gajosa, by bił się w piersi mówiąc – jestem hetero i jestem z tego dumny. No ale to tylko fakt. Nic więcej.
Wojowanie ze zmieniającą się kulturą to jak wkurzanie się na zmianę pogody.
A już w tym konkretnym przypadku – jak napisałem na początku: jest to tak niszowy kierunek, ze wszelka burza na ten temat jest jedynie burzą w szklance wody.
Pozdrówka.
Griszeq -- 16.12.2008 - 11:29