To z pewnością smaczne i apetycznie wygląda – ale KUCHNIA to nie jest.
Ot, przedsmak zaledwie. Po godzinie zapomnisz, że jadłeś i dalej głodnyś.
To jak wsłuchanie się w słowa krzykliwe a puste.
Jak wizyta w przygodnej galerii.
Kuchnia to Sztuka.
Dzieła wymagające inteligencji, wiedzy, techniki, talentu, wyobraźni, sycące zmysły na długo.
Taki, na przykład kulebiaczek z kapustką i orzechami w drożdżowym, cieniutkim cieście albo i francuskim, jak twórca nieco z warsztatem na bakier. Alboć gołąbki nasze najzwyklejsze, paletą różności faszerowane: ryż, kasze, bułeczka, kartofelki tarte , soczewica zielona, cieciorka – a wszystko cebulką na boczku smażoną, czosnkiem do cierciorki koniecznym, mięskiem przednim mielonym obficie zdobione i posypką przypraw bogatą smaku i zapachu, ach, zapachu przydające.
Albo i pierożków mnogość, a wśród nich malutkie kołdunki do zup wszelakich dodawane co to nie tylko baraninką zasłynęły – ale do uchy i rybką ale i robactwem owym, które wspominasz, przepysznie się wydymające spod ciasta , które niby samą mąką i wodą jest, nawet bez jajka żadnego, a delikatniuchne, miękuteńkie, cieniuchne, w ustach się rozpływa, jak uszko wigilijne z barszczykiem na wywarze z grzybów w Imię Oczekiwanego spożywane.
A taka chłopska, solidna mamałyga zapiekana z różnościami w ilościach nieprzyzwoitych „co pod ręką”, w skorupce z serów tartych, kruszonych lub plastrami kladzionych , świeżutką śmietaną pokropiona i bazylią świeżą prószona.
Ileż barw, kolorów – a każdy drobiazg dodany z boku dzieł owych, pomidorek, ogóreczek, papryczka, kapustka, czerwoność, zieloność, żółtość – w ramie półmisków , talerzy, sztućców błyszczących i perlistości w kolorach znanych a wonnych chociaż by i w zwykłym ,seryjnej produkcji szkle na nóżce smukłej lub grubaśnej – dodaje powagi , namysłu, solenności przymierzenia się i z Dziełem zmierzenia uczciwego
I wiesz merlocie – to dopiero recepta na kryzys najlepsza. Nie migotliwie zwodnicze, obietnicą nasycenia kuszące….“głodne jedzenie”. Solidne, zdrowe, i….dostępne na każdą kieszeń. A ileż w tym historii, tradycji, polskości po ziemiach ościennych rozsypanej. Rzec można konserwatyzm liberalny w całej okazałości. Nawet i piątkom katolickim – hołd znajdziesz oddany.
A tym co najważniejsze w owej sztuce – dwie rzeczy tylko są: uczciwość i praca.
I nimi są smak i wielkość Twórcy mierzone..
Szepnij o tym swojemu Karczmarzowi – nie żebym mu karczmę klientami nabijać chciała, ale jeśli już do niego jaki głodny trafi – by sprostać szlachetności potrzeb ludzkich się starał.
Merlocie
To z pewnością smaczne i apetycznie wygląda – ale KUCHNIA to nie jest.
Ot, przedsmak zaledwie. Po godzinie zapomnisz, że jadłeś i dalej głodnyś.
To jak wsłuchanie się w słowa krzykliwe a puste.
Jak wizyta w przygodnej galerii.
Kuchnia to Sztuka.
Dzieła wymagające inteligencji, wiedzy, techniki, talentu, wyobraźni, sycące zmysły na długo.
Taki, na przykład kulebiaczek z kapustką i orzechami w drożdżowym, cieniutkim cieście albo i francuskim, jak twórca nieco z warsztatem na bakier. Alboć gołąbki nasze najzwyklejsze, paletą różności faszerowane: ryż, kasze, bułeczka, kartofelki tarte , soczewica zielona, cieciorka – a wszystko cebulką na boczku smażoną, czosnkiem do cierciorki koniecznym, mięskiem przednim mielonym obficie zdobione i posypką przypraw bogatą smaku i zapachu, ach, zapachu przydające.
Albo i pierożków mnogość, a wśród nich malutkie kołdunki do zup wszelakich dodawane co to nie tylko baraninką zasłynęły – ale do uchy i rybką ale i robactwem owym, które wspominasz, przepysznie się wydymające spod ciasta , które niby samą mąką i wodą jest, nawet bez jajka żadnego, a delikatniuchne, miękuteńkie, cieniuchne, w ustach się rozpływa, jak uszko wigilijne z barszczykiem na wywarze z grzybów w Imię Oczekiwanego spożywane.
A taka chłopska, solidna mamałyga zapiekana z różnościami w ilościach nieprzyzwoitych „co pod ręką”, w skorupce z serów tartych, kruszonych lub plastrami kladzionych , świeżutką śmietaną pokropiona i bazylią świeżą prószona.
Ileż barw, kolorów – a każdy drobiazg dodany z boku dzieł owych, pomidorek, ogóreczek, papryczka, kapustka, czerwoność, zieloność, żółtość – w ramie półmisków , talerzy, sztućców błyszczących i perlistości w kolorach znanych a wonnych chociaż by i w zwykłym ,seryjnej produkcji szkle na nóżce smukłej lub grubaśnej – dodaje powagi , namysłu, solenności przymierzenia się i z Dziełem zmierzenia uczciwego
I wiesz merlocie – to dopiero recepta na kryzys najlepsza. Nie migotliwie zwodnicze, obietnicą nasycenia kuszące….“głodne jedzenie”. Solidne, zdrowe, i….dostępne na każdą kieszeń. A ileż w tym historii, tradycji, polskości po ziemiach ościennych rozsypanej. Rzec można konserwatyzm liberalny w całej okazałości. Nawet i piątkom katolickim – hołd znajdziesz oddany.
A tym co najważniejsze w owej sztuce – dwie rzeczy tylko są: uczciwość i praca.
I nimi są smak i wielkość Twórcy mierzone..
Szepnij o tym swojemu Karczmarzowi – nie żebym mu karczmę klientami nabijać chciała, ale jeśli już do niego jaki głodny trafi – by sprostać szlachetności potrzeb ludzkich się starał.
RRK -- 27.01.2009 - 00:38