Ile to wody przepłynęło Wisłą od naszej ratyfikacji parlamentarnej? Ile czasu minęło od pierwszego referendum w Irlandii?
Brak ustawy kooperacyjnej napisanej przez PO nie dziwi ale Pan Prezydent posiada chyba inicjatywę ustawodawczą.
Biorąc pod uwagę możliwy okres leżakowania projektów ustaw, zgłoszonych przez kogoś innego niż partia rządząca, w szufladzie Marszałka Sejmu, to projekt prezydencki winien być złożony wiele miesięcy temu.
No i co, kurde?
No, trochę rence opadli.
Jak teraz prezydencka kancelaria nie weźmie się do roboty, to całkiem mi opadną.
Ciekawie rozwija się natomiast sytuacja w UK i Czechach.
Torysi podnieśli już otwarcie bunt przeciwko Cameronowi, bo ten ostatni, po irlandzkim “yes” zaczął się wycofywać rakiem z pomysłu referendum w UK, zostawiając niejako czeskiego prezydenta na lodzie. W czwartek będzie zjazd Konserwatystów i ustalenia, jakie na nim zapadną wiele pokażą.
W Czechach dzieje się równie dużo. Senatorowie, którzy zgłosili TL do ichniejszego Trybunału dali sędziom dużo trudniejsze zadanie do wykonania, niż poprzednim razem. A, jak wiadomo, podjęcie poprzedniego orzeczenia zabrało im 5 miesięcy.
Wydarzeniem, które przeszło moje najśmielsze wyobrażenia w temacie politycznej presji (poprzedni rekord – wystąpienie Barroso i Topolanka pt.: Klaus, nie podpiszesz to zabierzemy Czechom komisarza a ciebie poddamy impeachmentowi”), jest pojawienie się ambasadora Niemiec u przewodniczącego czeskiego Trybunału, tuż po złożeniu wniosku o powtórne zbadanie TL.
Coraz ciekawiej się robi, panie Referencie. Z czego wcale się nie cieszę, bo kiedy spadają kolejne maski, ukazują się prawdziwe twarze. Dość potworne.
Panie Referencie
Ile to wody przepłynęło Wisłą od naszej ratyfikacji parlamentarnej? Ile czasu minęło od pierwszego referendum w Irlandii?
Brak ustawy kooperacyjnej napisanej przez PO nie dziwi ale Pan Prezydent posiada chyba inicjatywę ustawodawczą.
Biorąc pod uwagę możliwy okres leżakowania projektów ustaw, zgłoszonych przez kogoś innego niż partia rządząca, w szufladzie Marszałka Sejmu, to projekt prezydencki winien być złożony wiele miesięcy temu.
No i co, kurde?
No, trochę rence opadli.
Jak teraz prezydencka kancelaria nie weźmie się do roboty, to całkiem mi opadną.
Ciekawie rozwija się natomiast sytuacja w UK i Czechach.
Torysi podnieśli już otwarcie bunt przeciwko Cameronowi, bo ten ostatni, po irlandzkim “yes” zaczął się wycofywać rakiem z pomysłu referendum w UK, zostawiając niejako czeskiego prezydenta na lodzie. W czwartek będzie zjazd Konserwatystów i ustalenia, jakie na nim zapadną wiele pokażą.
W Czechach dzieje się równie dużo. Senatorowie, którzy zgłosili TL do ichniejszego Trybunału dali sędziom dużo trudniejsze zadanie do wykonania, niż poprzednim razem. A, jak wiadomo, podjęcie poprzedniego orzeczenia zabrało im 5 miesięcy.
Wydarzeniem, które przeszło moje najśmielsze wyobrażenia w temacie politycznej presji (poprzedni rekord – wystąpienie Barroso i Topolanka pt.: Klaus, nie podpiszesz to zabierzemy Czechom komisarza a ciebie poddamy impeachmentowi”), jest pojawienie się ambasadora Niemiec u przewodniczącego czeskiego Trybunału, tuż po złożeniu wniosku o powtórne zbadanie TL.
Coraz ciekawiej się robi, panie Referencie. Z czego wcale się nie cieszę, bo kiedy spadają kolejne maski, ukazują się prawdziwe twarze. Dość potworne.
Pozdrawiam.
Magia -- 05.10.2009 - 09:51