Najpierw był zaśmiecony plac tak jak u mnie, za pierwszym razem.
Potem weszła ekipa tak jak za pierwszym, drugim i następnymi…
Wykopali fundament pierwszy sam kopałem, z entuzjazmem, i dół na wapno też.
Zalali a po 4 dniach weszli, konstrukcję ścian wznosząc przy budowie mojego pierwszego domu przebrałem 40 tys. szt. cegieł, te na elewacje, te na ściany wewnętrzne, każdej przecierając lico.
Po tygodniu był już obwód całego parteru biłem po 14 godzin dziennie deski na dach, wracałem do domu dziko szczęśliwy, usypiałem ze zmęczenia przy kolacji, patrząc na śpiące dzieci.
W piątek wyjechali, zmęczeni okradli nas ze szczętem, wtedy jak wykopałem szambo i spałem w surowym budynku, jeszcze bez tynków, sprzedałem, nie miałem jak pociągnąć.
Wrócili, położyli belki stropwe zbudowałem drugi dom do stanu surowego, już bez takiego entuzjazmu, okradli nas 2 raz już nie ze szczętem, okradli nas na wyrost bo i z kredytu, ze wszystkiego.
Dzisiaj obili DOM płytą, zaczyna napierać kształtu, dla tych co nie maja wyobraźni wzrokowej znowu sprzedałem, wywędrowałem gdzie indziej, mając 10% wartości inwestycji zbudowałem 3 dom, udało nam się w nim zamieszkać, było już nas pięcioro.
Przechodząc dzisiaj wieczorem z Ciapkiem, słyszałem głośne rozmowy, przyjechał Gospodarz, wykłócał się o coś z ekipą razem z dobrze płatna pracą straciłem DOM, bank ma swoje prawa, to był trzeci dom, który budowałem a pierwszy, który udało się nam zamieszkać.
Niedaleko obok mnie ktoś buduje DOM, w systemie kanadyjskim.
Przychodzę tam prawie codziennie, majster jest moim krajanem. Nawet tego nie wie.
DOM rośnie jak na drożdżach.
Dotykam palcami desek, delikatnie.
One pachną. Nie chcę jednak aby został na nich mój ślad.
Pechowy odcisk.
Zazdrość.
Że ja już nie mam tej wiary.
W DOM.
I w kogo jeszcze, panie Poldku?
komentarze
ech, Igła...
sprowadziłeś mnie na ziemię
smutno
życie
Bloxer -- 21.04.2008 - 22:14No i co ja mogę powiedzieć?
Mocny tekst. Prawdziwy w sobie. Świetnie napisany.
yayco -- 21.04.2008 - 22:51Igła
ja myślałem (wydawało mi się ) że to sie skończyło parę lat temu…
max -- 21.04.2008 - 23:02Prezes , Traktor, Redaktor
wiara w DOM
jak napisać by bardziej pesymistycznie nie było, bo ja w taki z pachnących desek też straciłam, ale Igło masz rodzinę, a to jest Twój prawdziwy dom
AnnaP -- 21.04.2008 - 23:09>Igła
Kiedyś mi o tym mowiles, ale nie wiedzialem ze to az tak bylo…
Ale dom, to dom – rzecz jakby na to nie patrzeć. Wazniejsze w zyciu jest na szczescie co innego.
Choć to też wazne jest…
pozdrowienia
Jacek Ka. -- 22.04.2008 - 09:59Panie Igło
poniewaz ja czytam pomiedzy wierszami słabo, a tak po prawdzie – to w ogóle: co oznacza, ze okradli ze szczętem? znaczy się kto? z czego?
Griszeq -- 22.04.2008 - 10:05bo to, że okradli Pana z nadziei, to doczytałem… przeraża mnie to, że jest to możliwe w ogóle… ale skąd się to wzięło?
no chyba, ze sie za bardzo wpieprzam z tymi pytaniami, to przepraszam…
Igła
Nie przepadamy za soba, ale wobec pańskieggo stosunku emocjonalnego zawartego we wpisie, i pytania do Poldka, który też ma pewne problemy, pozwolę sobie zasugerować, aby raczył Pan pójść do kościoła i pomedytować nad sobą w czasie Mszy św.
KJWojtas -- 22.04.2008 - 21:15Proszę tego nie traktować jako złośliwość. Przeciwnie. Niektóre Pana wpisy i komentarze w…ą mnie tak, że z przyjemnością wyrwałbym Panu jaja. Zwłaszcza czynione w odniesieniu do religii i wiary prostych ludzi. I pewnie tak by zostało tyle, że wspominam sobie, że sam kiedyś byłem równie w…ny na świat i okolicę. Zatem to tak jakby samego siebie…
A co do wiary. Miałem to opisać przy innej okazji, ale może będzie to Panu pomocne.
Ileś lat temu miał miejsce u mnie kryzys małżeński. M.in. na tle tego, że chciałem i przymuszałem dzieci do zdobywania jak największej ilości umiejętności. Podobno byłem zbyt wymagający, bo na jedzenie nie bardzo starczało, a ja namówiłem córkę do nauki jazdy konnej.
No i zdarzyło się, że w galopie spadła z konia. Szpital. Prześwietlenie wykazało złamane dwa żebra, obrażenia wewnętrzne i pęknięte dwa kręgi szyjne. Przynajmniej pół roku w gorsecie.
Chyba rozumie Pan moją sytuacje rodzinną. W podziękowaniu za to, co jest, i w intencji poprawy zdrowia (bo przecież mogła być na wózku), postanowilem kilkudniowy post. Zdarzenie miało miejsce w niedzielę. Ogladałem zdjęcia roentgenowskie.
Przez kilka dni pracowałem – robiłem betonowe wylewki wokół domu, a nie miałem betoniarki, mieszłem wszystko ręcznie. Dużo piłem, ale zdarzało się, że jak przeholowałem z wysiłkiem, to czarne płaty latały mi przed oczyma.
Niewiele rozmawialiśmy w domu z żoną. Chyba zrozumiałe.
W piątek pojechaliśmy do szpitala. A lekarz stwierdził, że możemy córkę zabrać do domu. A pęknięcia kręgów szyjnych? Nowe prześwietlenie nie wykazało.
Dlatego bardzo proszę, aby Pan wypowiadał się w sprawach wiary w nieco bardziej stonowany sposób.