Od kilku dni prowadzę rozmowę na temat życia ludzkiego a konkretnie kryterium jakie decyduje o tym, że “człowiek” staje się człowiekiem.
Podczas wczorajszego wpisu: http://www.tekstowisko.com/comment/549630/Szanowny-Panie-Jerzy
przyszło mi do głowy, że są takie sytuacje w życiu – nie tylko w etapie “płodowym” ale także dużo późniejszym, że brak miłości z “zewnątrz” zabija.
Może to dziwnie zabrzmiało ale proszę czytać dalej.
Nie tak dawno można się było dowiedzieć, że chłopiec – nastolatek popełnił samobójstwo gdyż smsami przekazywano między kolegami i koleżankami jego zdjęcia w pozie intymnej… . Skutkiem tej zabawy smsowej było popełnienie przez niego samobójstwa.
Kilka miesięcy temu z podobnych powodów popełniła samobójstwo dziewczyna którą molestowali seksualnie chłopcy i tę sytuację nagrywali na kamerę w tel. komórkowym.
Obydwa przypadki skończyły się śmiercią i z całą pewnością powodem był brak Miłości ze strony kolegów… .
Bezbronny człowiek osaczony przez innego człowieka traci poczucie bezpieczeństwa, traci poczucie godności, traci poczucie własnej wartości – zostaje odarty.. .
Zostaje obdarzony tym co miłością ani w głębokim tego słowa znaczeniu nie jest, ani w ogólnoludzkim tego słowa znaczeniu.
Te dwie osoby nie zostały potraktowane po ludzku. I to było przyczyną śmierci.
Może ktoś powie, że używam wielkich słów ale przecież “kochaj bliźniego jak siebie samego” definiuje się w naszych relacjach z ludźmi i tej miłości w tych przypadkach zabrakło.
Ale jeszcze nie koniec. W dyskusji którą prowadzę – mój adwersarz, zawodowy psycholog – twierdzi, że istota ludzka zyskuje człowieczeństwo w momencie urodzin – przecięcia pępowiny, gdy może samodzielnie wtedy żyć poza organizmem Matki.
Oki. Można zrozumieć tę tezę. Ale przecież współczesna medycyna potrafi przytrzymać przy życiu wcześniaki które przyszły na świat w bardzo wczesnej fazie rozwoju.
A skoro wcześniaki stają się ludźmi gdyż się urodziły – wydostały się poza organizm Matki to można śmiało powiedzieć, że stawanie się człowiekiem nie zależy od miesiąca ani tygodnia jaki upłynął od poczęcia. Gdyż dzieci urodzone nie ok9 miesięcy od poczęcie ale znacznie wcześniej zyskują status praw człowieka.
A przecież aby rozpoznać człowieka nie należy wyjmować go z łona Matki, można to samo stwierdzić na ekranie USG.
A więc stawanie się człowiekiem to nie momement przecięcia pępowiny i pozbawienie tego połączenia z organizmem Matki. Gdyż – ktoś kto był przy porodzie swojego dziecka – pamięta doskonale moment, gdy dziecko już przyszło na świat ale jeszcze pępowina nie jest przecięta.
Sądzę, że nie ma na świecie człowieka dorosłego który powiedziałby, że póki pępowina nieodcięta to nie widzimy człowieka w noworodku ale “bezimienny” pozbawiony Ojca i Matki “płód”. Który na miano człowieka nie zasłużył jeszcze. I w momencie przecięcia pępowiny można doznać olśniania: płód staje się w sekundzie człowiekiem a jak nożyczki tępe to w kilku sekundach.(sam odcinałem pępowinę dwa razy przy przujściu moich dwu synów na świat.
****
Wiec skoro człowieczeństwo dziecka nie zależy od miesiąca, tygodnia od poczęcia – medycyna coraz wcześniej urodzone dziecko potrafi dochować przy życiu i nikt nie twierdzi, że ten wcześniak nie jest człowiekiem ale przyznaje mu się taki status prawny, to czym uzasadnić zarzuty postulaty zwolenników aborcji na życzenie????
Wg mnie jako sankcjonowanie prawa do zimnego -pozbawionego nawet cienia, pierwiastka MIłości – stosunku do drugiego człowieka jest sankcjonowanie braku Miłości która zabija.
A zabite dzieci w okresie płodowym jeśli straciły życie to tylko dlatego, że nie były kochane…. .
Pomiędzy Bajki więc tłumaczenie, że względy społeczne, itp. To Tylko brak miłości…. .
Pewnie niektórzy czytelnicy się denerwują w tym momencie. Ale dodaje to zdanie:
Owszem – sytuacja bezpośredniego zagrożenia życia Matki jest przypadkiem szczególnym.
Ale pozostałe argumenty są po prostu miałkie i egoistyczne.
Najbliżsi go nie obdarzyli miłością więc…. – nie “urodziły się” a bardziej precyzyjnie mówiąc, nie ujrzały światła dziennego.
Zabłysnęli jak spadająca gwiazda na chwilkę i odeszli jako niechciani i niepokochani.
****
8W opisanych przypadkach śmierci wszystkich występuje ten sam motyw – braku miłości w pewnych momentach życia,8
8które spowodowały śmierć.*
Wszystkie przyczyny śmierci w tych przypadkach powstały w głowie człowieka: kolegów i rodziców poczętego… . Był to brak relacji Miłości.
Pytanie nr jeden. Czy NAS jako społeczeństwo XXII wieku stać na taki gest aby zapewnić minimum miłości dla poczętych a także poprzez stworzenie warunków rozwoju, zepewnienia im elementarnego bytu na który u najbliższych liczyć nie mogą.
Kościół Katolicki to robi poprzez Caritas: Domy Samotnej Matki i “okienka” gdzie można zostawić noworodka.
Ale czy jako społeczeństwo – Państwo powinniśmy coś z tym zrobić zamiast sankcjonowania prawem prawa do niekochania drugiego człowieka…? “Niekochania” nawet do granicy pozbawienia życia?
A wydawało się, że nasza cywilizacja tak owładnięta jest tolerancją a także ogromną wrażliwością na ginące roślinki i zwierzątka.
Zgadzam się, że prawne nakłanianie kogoś do urodzenia brzmi mocno… . Ale może Państwo w takich przypadkach
przewidzi jakąś zachętę lub bonusa dla Bohaterskiej Matki która jednak poświeci te kilka miesięcy, urodzi a potem
zadecyduje co dalej?
Może jakiś bonus Państwa albo może jakąś fundację trzeba by było założyć aby takim Matkom pomagać, nagradzać,
a jeśli nie zdecydowałyby się po porodzie na wychowywanie to zapewnić im jako Państwo ludzkie i godne życie.
Bo brak Miłości zabija.. – nie wiadomo czy nas jako społeczeństwo nie może spotkać podobne doświadczenie. Przecież w obliczu II wojny światowej… ktoś uznał, że nasze prawa dla “nich” nie znaczą nic.
Może mamy – jako Ci których obdarzono miłością bo żyjemy – jakieś zobowiązanie wobec tych którzy takiego szczęścia nie mają?
Tak sobie myślę... – bo brak miłości jest poważną i śmiertelnie poważną sprawą.
Pozdrawiam Świątecznie!