Dla większości ludzi – zwłaszcza facetów, religia to zbiór wierzeń, prawd, czegoś co można sprowadzić do jednego słowa: doktryna.
Owszem, z pozoru tak to wygląda, tak jak poruszanie się samochodem w drodze a więc kierowanie się przepisami ruchu drogowego i znakami drogowymi. Jednak gdyby ktoś rozmiłował się w znakach i przepisach ruchu drogowego i z tego powodu wsiadał do samochodu by ich jak najwięcej spotkać, uznalibyśmy go za nienormalnego. Bo np. zaczął by jeździć do miast w którym jest najwięcej znaków drogowych i trzeba stosować najwięcej przepisów.. .
W jeździe samochodem ważna i podstawowa jest celowość podróży a nie przepisy i znaki, choć one ułatwiają bezpieczne dotarcie do obranego celu.
Podobnie jest z doktryną a więc przykazaniami, zasadami, etc. Są pomocne ale nie są celem samym w sobie i nie są istotą rzeczy. Są raczej środkiem do celu.
Chyba, że uznamy religię tylko za doktrynę więc przestrzeganie zasad będące celem samym w sobie.. .
Sprawy sercowe.
Centrum człowieka jest często określane mianem “serca” bo w nim zawarta jest podstawowa i najgłębsza przyczyna działania człowieka. Wg serca usta mówią, wg serca organizujemy własną rzeczywistość i życie, wg serca oceniamy wartość tego co posiadamy. Biblia bardzo krótko to określa: “Tam jest twój skarb gdzie jest Twoje serce”.
Pytanie zatem o Boga, szczęście, sens życia bierze się z serca człowieka gdyż tam odzywają się najgłębsze jego potrzeby i aspiracje. Tylko ten kto zdobędzie na stałą autoanalizę swojego serca ma szansę odkryć kim jest, kim chciałby być oraz co naprawdę chciałby robić oraz ku czemu dążyć. Jeśli nie zdobędziesz się na tę konfrontację możesz cały świat zyskać ale siebie utracić – zgubić.
Jestem naprawdę tym kim czuję się w głębi serca. Tyle wiem o sobie ile wiem o “zamiłowaniach” swojego serca.. .