Pewnie się nie pomylę, jeśli wyrażę publicznie taką myśl kołatającą się koło głowy – znowu kolejny dzień Wszystkich Świętych, znowu znicze, lampki, odwiedziny miejsc pochówku… , wspomnienia, niepewności, wątpliwości co do sensu, sensu życia.. . Bo nie łudźmy się, nie każdy kto zapala lampkę, czyni ukratkiem znak krzyża – z “tradycji” lub z przekonania – wierzy w odpust zupełny, czy świętych obcowanie… . Piszę powyższe gdyż dziś właśnie dowiedziałem się w rozmowie z kolegą z pracy, że odpust zupełny to wymysł i ściema…. .
Ale nie o tym chcę pisać.
Chcę podzielić się tym co usłyszałem w Trójce dziś. Że święto Wszystkich Świetych to dzień zaproszenia i przypomnienia o tym, że jesteśmy powołani do świętości.
No bo powiedzmy sobie szczerze – czy Ci na których grobach zapalimy lampkę, zmówimy jakąś modlitwę myślą czy słowem, uronimy może łzę czy uśmiechniemy się na wspomnienie o tych którzy mieli swoiste poczucie humoru – czy nie najlepszą modlitwą za naszych zmarłych byłoby realizowanie projektu stawania się świętym co dnia?
Pewnie się trochę czytelnik uśmiecha pod nosem.. . Ale tak naprawdę “pęk zniczy rozświetlających ciemność wieczorną cmentarza” nie jest znakiem świętości? Świętości będącej najwazniejszym bo ostatecznym powołaniem człowieka, być może jedyne i najwazniejsze “Westerplatte” mojego, twojego jestectwa na ziemi.
Mogłoby nas przecież nie być, a jesteśmy. Skoro jestesmy to mamy przywilej stania się świętymi. I chyba Wszystkich Świętych to właśnie “milczący krzyk światła modlący się o święte życie? dla każdego z nas.
“MIlczący krzyk”, który także wyrażają także Ci co odeszli, ale nie mają już “ust”, by wypowiedzieć to “o czym śpiewają”(o ironio) – znicze które zapalamy…. .
W dzień Wszystkich Świętych, Świetość uśmiecha się do nas szczególnie i zaprasza do swojego ciepła które uosabia każda świeca lub lampka niezaleznie od ceny i splendoru zewnętrznego… .
Wbrew pozorom(ja mi się zdaje) świętują ten dzień święci (i w przenośni i w pełnym tego słowa znaczeniu).
Ci którzy już nimi są jak i Ci którzy się nimi stają... a może się nimi nie staną. Lecz świętują nie zdając sobie sprawy z tego co tak naprawdę swiętują.... .
A może każdy inaczej rozumie świętość i może najważniejsze jest aby wg tego rozumienia starał się żyć? Przecież na to rozumienie świętości w jakimś sensie zapracowali także Ci których miejsca pochówku i pamięci odwiedzimy… .
Wiele możnaby dalej snuć ale chyba przerwę i pokontynuuję patrząc w oczy świec na grobach moich bliskich.