Życie – samo w sobie – które stało się moim udziałem jest jak zagrana w moją stronę piłeczka. Skoro żyję więc ten serwisodebrałem, :-)))
“Oswieceni” mówią, żem człowiek który posiadł “życie” ma władze absolutną: może nie liczyć się z pochodzeniem “owej piłeczki” ani z zasadami gry.. .
A tymczasem życie jest czymś co mi się przydażylo a nie musiało.. , piłeczkę zagrano w moją stronę – nie z pustki ale od Osoby.
Moje życie może być pasjonującym meczem pomiędzy Stwórcą a Mną – gdy podejmę zagrywkę. I to nie po to aby ktoś kogoś musiał ogrywać ale chodzi o pewną współpracę. Radosną współpracę porównywalną do rozgrywania meczu z cenionym przyjacielem którego towarzystwo się bardzo ceni – nie wyobraża sobie życia bez niego.
Mieć odwagę i być szczęśliwym, to przyjąć “piłeczkę” i przyjąć zasady gry. Bóg zapewnia o swojej obecności ale na Jego zasadach.
A więc:
- piłeczka to ,dar życia z którym mogę zrobić jak z piłeczką cokolwiek chcę
- Ewangeliczne przesłanie, przykazania, to zasady radosnego “meczu” dzieki któremu mogę “ogrzewać się” w towarzystwie przyjaznego i dobrze mi życzącego Stwórcy
- trzecie wyjście: ja otrzymując “piłeczkę” niszczę ją.. . Staje się to dla mnie przekleństwem gdyż drugiej już nie będzie.. .