Przez dwa dni kładłem się po wypiciu butelki wina. Budziłem się świeży i wypoczęty. Wczoraj jadłem warzywa i owoce. Obudziłem się z potwornym bólem głowy.
*
Dwadzieścia lat temu napisałem podręcznik dla nieumiejących czytać. Nie dziwiło mnie to. Dlaczego dziś mnie dziwi, że czytam liczący sześćdziesiąt stron utwór, napisany przez kogoś, kto nie umie pisać?
*
Przeczytałem, że wykopano bombę z czasów drugiej wojny światowej. Zacznę się bać, jak wykopią z trzeciej.
*
Baba Jaga wystąpiła z powództwem wzajemnym. Natychmiast zgłosili się adwokaci, gotowi pracować za darmo.
*
Okazało się, że im bardziej uniwersalny jest OpenOffice, doganiając w funkcjonalności produkt Microsoftu, tym wolniej działa.
*
Dowiedziałem się, że wychowanie dwojga dzieci kosztuje 380 tysięcy złotych. Niestety nie tylko ja. Moje dziecko zażądało rekompensaty za jedynactwo.
*
Naszło mnie dziwne pytanie: czy dźwięk unosi się ku górze, czy opada na dół?
*
Kiedy to wczoraj wieszałem, myślałem, że to tylko przerywnik. Okazało się, że miałem rację, ale w zupełnie innym sensie, niż sobie wyobrażałem.
*
Benzyna drożeje. Truskawki tanieją. Pani z mięsnego wieszczy zagładę cywilizacji Zachodu.
komentarze
&*%$#?
Jak się idzie na wojnę trza się liczyć ze stratami a nawet ze śmiercią.
Tymczasem w grach strategicznych można sobie kupić drugie życie.
Igła -- 31.05.2008 - 10:10Szanowny Panie Yayco
ze względu na informację o kosztach wychowania odciąlem mą córkę od używanych w domu srodków komunikacji masowej (na wszelki wypadek). Na portalach, na ktorych ona przebywa te koszty są i tak wliczone w interes, za który oczywiście ja placę.
Zaś co do dźwięku, to on raczej przechodzi mimo; gdy idzie z kolei o jego natężenie to niekiedy w moim przypadku osiagą ono poziom podlogi w lazience.
A jak odkopią bombę z trzeciej wojny, a my będziemy tego jeszcze świadomi, to wcale nie jest jeszcze tak źle. Problem, gdzie będziemy tego swiadomi.
Pozdrawiam sobotnio, szczęśliwy po powrocie z zakupów, podczas których robilem za wielbląda z portfelem
Lorenzo -- 31.05.2008 - 10:15Panie Y,
czyli mamy dowód, że trza pic wino, choć ja może lepiej nic juz nie będę pił, bo ostatnio wypiłem wieczorkiem dwa piwa i rano się obudziłem tak jak pan po tych warzywach i owocach.
Ale tak swoją droga to moja ulubiona pora roku, znaczy wowocowa się zaczyna, truskawki, czereśnie, maliny, wiśnie(wow, to jest to) i w dodatku (h)arbuzy.
No i do tego można winem przepijać:)
A i tak nie wiedzieć czemu wydaje mi się, że początek i koniec w tekście pańskim jakąś klamrą spiete są, może to przez te owoce, wystepujące i tu i tu.
Pozdrówka
grześ -- 31.05.2008 - 10:15Panie Yayco
Siedzę na wsi. Ptaki śpiewają. Spokój przychodzi chwilami.
(odchodzi jak się sieć rwie na przykład).
Pan się dziwi światu jak nie przymierzając ja…
Pozdrawiam zadumana
Gretchen -- 31.05.2008 - 13:01re: Absurdalia i odkrycia
Proszę szanownego Pana, też parę chwil przebywam na tym najlepszym ze światów i też dalej różne rzeczy mnie zadziwiają (pozdrawiam Panią Gretchen zazdroszcząc tego spokoju chociaż chwilami) , na ten przykład :
za najwłaściwszą metodę wychowawczą uznajemy my Polacy w 60% (wyczytałam to w jakimś sondażu w tym tygodniu) możliwość bezkarnego uczenia moresu małolatów przez bicie tychże, to reakcja na propozycję stworzenia prawnego zakazu takich poczynań
Pozdrawiam nieśmiało bo, po raz pierwszy na tym blogu
arundati.roy -- 31.05.2008 - 13:52re: Absurdalia i odkrycia
Nie jestem naiwna by sądzić, że jakikolwiek zakaz ten problem rozwiąże, w tym właśnie rzecz, że nie, ten sondaż mówi sam za siebie.
Pozdrawiam
arundati.roy -- 31.05.2008 - 14:12Panie Igło
Jak się idzie na wojnę trza się liczyć ze stratami a nawet ze śmiercią.
Tymczasem w grach strategicznych można sobie kupić drugie życie.
Dlatego ja wolę grać z komputerem w kierki.
A na wojnę nie wybieram się jakoś. W robocie bylem zamiast tego.
Pozdrawiam pokojowo
yayco -- 31.05.2008 - 14:21Panie Lorenzo,
ze względu na informację o kosztach wychowania odciąlem mą córkę od używanych w domu srodków komunikacji masowej (na wszelki wypadek). Na portalach, na ktorych ona przebywa te koszty są i tak wliczone w interes, za który oczywiście ja placę.
Zaś co do dźwięku, to on raczej przechodzi mimo; gdy idzie z kolei o jego natężenie to niekiedy w moim przypadku osiagą ono poziom podlogi w lazience.
A jak odkopią bombę z trzeciej wojny, a my będziemy tego jeszcze świadomi, to wcale nie jest jeszcze tak źle. Problem, gdzie będziemy tego swiadomi.
Pozdrawiam sobotnio, szczęśliwy po powrocie z zakupów, podczas których robilem za wielbląda z portfelem
Doskonale Pana rozumiem, Panie Lorenzo. Choć różnię się w szczegółach.
Niestety, jako ojciec Jedynaczki (przez duże J) muszę się liczyć z roszczeniami tejże. Niedobra jest prasa, co takie zamieszcza durnoty. Zwłaszcza we weekend. Zwłaszcza przed Dniem Dziecka.
Co do dźwieku, to ja właśnie nie mam pewności. Mam wrażenie, że on opada, a potem się odbija. I mnie dobija.
Co do bomby, to odwrotnie do Pana. Wolałbym się nie dowiedzieć. Z moim systemem wiary, to wydaje się lepszym rozwiązaniem.
Ja zakupy zrobiłem daleko po Panu. Za to w krakowskim sklepie. Analogia zoologiczna wydaje mi się bardzo adekwatna.
Pozdrawiam, trochę zipiąc
yayco -- 31.05.2008 - 14:35Panie Grzesiu,
pisze Pan:
czyli mamy dowód, że trza pic wino, choć ja może lepiej nic juz nie będę pił, bo ostatnio wypiłem wieczorkiem dwa piwa i rano się obudziłem tak jak pan po tych warzywach i owocach.
Ale tak swoją droga to moja ulubiona pora roku, znaczy wowocowa się zaczyna, truskawki, czereśnie, maliny, wiśnie(wow, to jest to) i w dodatku (h)arbuzy.
No i do tego można winem przepijać:)
A i tak nie wiedzieć czemu wydaje mi się, że początek i koniec w tekście pańskim jakąś klamrą spiete są, może to przez te owoce, wystepujące i tu i tu.
Z tym piwem, to ja już zaprzestałem. Czasem tylko jeszcze zdrowotnie, znaczy na nerki. Ale to raczej po rabarbarze. No i do kaszanki smażonej. To obowiązkowo.
A co do owoców, to faktycznie robi się fajnie. Ja głównie za czereśniami jestem i czekam jak kania dżdżu. Do arbuzów mam stosunek ambiwalentny, bo lubię, ale mi się źle kojarzą.
A w kwestii klamer i innej literackiej galanterii, to cieszy mnie, gdy ktoś zauważa, że się trochę staram.
Pozdrawiam jak najchętniej
yayco -- 31.05.2008 - 14:34Pani Gretchen, czy pisząc:
Siedzę na wsi. Ptaki śpiewają. Spokój przychodzi chwilami.
(odchodzi jak się sieć rwie na przykład).
Pan się dziwi światu jak nie przymierzając ja…
Pozdrawiam zadumana
nie przesadza pani aby?
Na wieś Pani wyjeżdża? A jak mrówka Panią ugryzie, że o gzie nie wspomnę?
I ja na Pani miejscu to bym jednak wybrał, czy sieć, czy wieś.
A z tym dumaniem, to proszę nie przesadzać, bo będą za Panią wołać :Telimeno!
Pozdrawiam, jednakże
yayco -- 31.05.2008 - 14:38Pani Arundati,
bardzo mi miło, że Pani zajrzała do mnie i napisała:
Proszę szanownego Pana, też parę chwil przebywam na tym najlepszym ze światów i też dalej różne rzeczy mnie zadziwiają (pozdrawiam Panią Gretchen zazdroszcząc tego spokoju chociaż chwilami) , na ten przykład :
za najwłaściwszą metodę wychowawczą uznajemy my Polacy w 60% (wyczytałam to w jakimś sondażu w tym tygodniu) możliwość bezkarnego uczenia moresu małolatów przez bicie tychże, to reakcja na propozycję stworzenia prawnego zakazu takich poczynań
Pozdrawiam nieśmiało bo, po raz pierwszy na tym blogu
myślę sobie, że czasami warto kierować się zmysłem etycznym, a nie badaniami opinii publicznej. Mam wrażenie, że opinia publiczna ciągle mi drogę zajeżdżała dzisiaj, bo jej słoneczko za bardzo przygrzało.
A jak się tą opinią nie przejmować (co nie znaczy, żeby jej nie badać, wręcz przeciwnie!), to i o spokój łatwiej.
A dziwienie się jest zdrowe na życie. Już dawno to Jonasz Kofta trafnie skonkludował.
Pozdrawiam bardzo uspokojony
yayco -- 31.05.2008 - 14:45Panie Yayco
Nieśmiało.
Na wsi, to jeszcze na dodatek, trutnie latają.
Coby zapylić.
Niekoniecznie kwiatek.
I niekoniecznie intelektualnie.
Nooo.., ale..
Wszak, wiosna.
Wszystko co żywie, truchta, pełźnie i lata, do słońca ciągnie.
Tylko pan pomiędzy placem budowy a parkingiem….
Igła -- 31.05.2008 - 14:46Sie przemykasz.
Czujnie.
Panie Igło,
widzę, e Pan do formy powracasz, choć nie wiem czy to dobrze, bo forma to, powiedziałbym, dyskusyjna.
Ale w kwestii przyrody i wsi, to już proszę sobie bezpośrednio z Panią Gretchen plotkować.
Ja jako alergiczny wiele o tym wiedzieć nie mogę. A nawet nie powinienem.
Nigdzie się ponadto nie, przemykam tylko siedzę wygodnie i trochę się podśmiewam.
Z różnych takich.
Pozdrawiam leniwie, ale nie mniej jednak stanowczo
yayco -- 31.05.2008 - 15:04Hm, a z kogo się pan podśmiewa,
że tak wścibsko zapytam.
A pan Igła nie dość, że wraca do formy, to w swych wizyjnych komentarzach jest klasą sam dla siebie.
Znaczy, niepowtarzalny jest.
Acz czasem bredząco niepowtarzalny.
Pozdrawiam.
grześ -- 31.05.2008 - 15:10Panie Grzesiu,
powiem tak: zależy kiedy i przy jakiej okazji.
Czasem z siebie też, choć rzadko, niestety.
A co do Pana Igły, to się z Panem zgadzam.
Nie zawsze wiadomo, o co chodzi, ale wiadomo, że to coś ważne być musi.
Pozdrawiam, ze stężałą od powagi twarzą
yayco -- 31.05.2008 - 15:14Panie Yayco
Ja z kobitkami to nigdy większych problemów, coby się dogadać nie miałem.
Choć nigdy takim macho jak pan, pewnym siebie koneserem skwaśniałych&zepsutych owoców nie byłem.
Bo to na wątrobiane samopoczucie ma wpływ i na minę.
Igła -- 31.05.2008 - 15:14Skwaśniałą (ma).
Nie mówiąc o wypadaniu włosów.
Tu i tam.
Panie Igło,
proszę sobie nie dworować ze starszego człowieka.
Jaki macho. Z moim wzrostem? Z moim wąsem? Z moją zapadniętą klatką piersiową?
A jeśli o skwaśniałe się rozchodzi, to nie rozumiem, o czym Pan do mnie rozmawia.
Czy o kobietach? To powiedz Pan, które są skwaśniałę, żebym cukrem posypał, albo uciekł jak przyjdą bić Pana szanownego.
Bo może jednak o ogórkach kwaszonych?
To ja się wtedy nie znam.
I proszę o nie czepianie się mojej łysiny.
Pozdrawiam ozięble
yayco -- 31.05.2008 - 15:18Panie Yayco
Ja dworować?
Niby z pana?
Toć pan, wedle własnego opisu, wyglądasz jak sycylijski fryzjer albo za przeproszeniem, nawet kolumbijski handlarz .. no tych tam, co to te, tam młodzi na dyskotece, która kiedyś dancingiem była zwana biorą.
To niby, jak mógłbym z pana niewinnie pokpiwać?
Co?
Bojałbym się.
Psze pana.
Pozdrawiam bojaźliwie.
Igła -- 31.05.2008 - 15:28Panie Igło,
karnacją się różnię, ponieważ dla unikania świeżego powietrza blady jestem dosyć (jeśli pominąć plamy wątrobowe).
I proszę nie udawać. Już kto trzeba przeczyta o tych kwaśnościach.
Czy Pan by nie ma zakwasów i się Panu nie myli?
Pozostaję w zastanowieniu
yayco -- 31.05.2008 - 15:33Prosze Yayca
A samoopalacz i inne ingrediencje naskórne?
Toć pare osób widziało pana, jakeś Wisłę przekraczał.
W tupeciku.
Pozdrawiam rozpoznawczo (& z przytupem )
Igła -- 31.05.2008 - 15:39W tym rudym?
Faktycznie, trochę jest znaczny. Zwłaszcza jak się kto ciekawski rozgląda.
A samoopalacz? Na plamy wątrobowe?
Poczekaj Pan, aż sam do nich dorośniesz, to nie będziesz Pan taki wesoły bardzo
Pozostaję w oczekiwaniu
yayco -- 31.05.2008 - 16:01Prosze Yayca
Ja się nie zakwaszam, no chyba, że wieczorową porą, kiedy lekarstwo grejpfrutowym popijam.
Ja raczej w zasadzie za dnia, odpoczywam.
A pan tu inne&podejrzane kultury propagujesz.
Pozdrawiam zadziornie.
Igła -- 31.05.2008 - 16:12Panie zadziorny Igło,
jeszcze chwila i Pan zaczniesz kwiatki po rabatkach sadzać.
Nie idź Pan tą drogą!
Naturalny, mało karany obywatel, odpoczywa wieczorową porą, jak nieco temperatura odpuści.
Czego i Panu życząc, pozdrawiam
yayco -- 31.05.2008 - 16:20pewnie, że przeważnie lepiej sobie
zaufać czy też jak Pan to nazywa zmysłowi etycznemu, ale te sondaże jednakże nie po mojej myśli są, to tylko tyle
arundati.roy -- 31.05.2008 - 21:24pozdrawiam całkiem jak właśnie zauważyłam wieczorową porą
Pani Arundati,
proszę się nie przejmować.
Ktoś kiedyś powiedział, że trzeba umieć się pięknie różnić.
Wydaje mi się, że różnienie się od opinii publicznej w Polsce nie jest złym pomysłem.
Pozdrawiam wyraziście
yayco -- 31.05.2008 - 21:56Szanowny Panie Yayco
Pan jesteś w czepku urodzony,czyli szczęściarz!
Nie,żebym Panu zazdrościł,że w sobotę Pan pracujesz.
Phi,nic wielkiego;ja w sobotę i w niedzielę pracuję.Żadne to mecyje.
Stresuje mnie tylko to,że Pan flaszeczkę winka spożył na dobre samopoczucie i jest dobrze.
Natomiast ja dziwoląg jakowyś odkryłem.
W piątek otworzyłem smakujące mi wino.Wszystko było w najlepszym porządku; kolor,smak konsystencja.Zostawiłem pół buteleczki na zaś.
W sobotę po pracy i obiedzie wlałem do lampki ciecz zmętniałą i smakowo inną.
Tragedia,Panie.
Zżymam się na pogodę w sobotnio-niedzielne dni.
Zwłaszcza słoneczną,ciepłą,bo w dni takie piękny nadwiślański gród Kopernika opanowują meszki.
Atakują wściekle dotkliwie kąsając pozostawiając długotrwałe,swędząc-bolesne znaki na ciele.
Odgania ich trochę dym papierosowy,ale ileż papierochów można wypalić?
Dmuchając niczym parowóz marzę o zamkniętym,klimatyzowanym pomieszczeniu,wspominając komforty Szanownego Pana.
No użaliłem sie troszkie.
Pański tekst i komentarze przeczytane z rana wprawiły mnie,mimo meszek i zepsutego wina w nastrój przyjemny i serdeczny dla otoczenia.
Pozdrawiam sympatycznie,rychtując się do pracy
Zenek -- 01.06.2008 - 03:28