Tacy młodzi, tacy zdolni, tacy uczciwi, tacy niezłomni…
Pamiętamy wszyscy co mówiło się na prawicy o Sławomirze Centkiewiczu i Piotrze Gontarczyku i ich książce o Wałęsie.
Pamiętamy też co mówiłem ja i inni, sceptyczni wobec rewelacji wspomnianych autorów. Minęło nieco czasu i proszę dzisiaj – Saakaszwili potwierdza, że osobiście wydał rozkaz napaści na Poludniową Osetię a w Polsce odnaleziono oficera SB, który zdaniem Centkiewicza i Gontarczyka miał zwerbować Wałęsę i nie żyć. Znaleziono go w dodatku nie gdzieś daleko, na wyspach Surinamu, lecz w Gdański, tuż pod nosem gdańskiego oddziału IPN i w dodatku człowiek ten wcale się nie ukrywał.
Kłamstwa jak kaczuszki – krótkie mają nóżki. Okazało się, że nasi wspaniale zapowiadający się adepci nauk historycznych uśmiercili niewygodnego świadka. Czemu niewygodnego? Ponieważ oficer ów nie potwierdza ustaleń naszych badaczy. Twierdzi, że Wałęsa nigdy żadnym TW nie był i że wkonał z nim tylko kilka rozmów, które niczego istotnego nie wniosły.
Na prawackich portalach brzęczy jak w roju much nad ciepłym gnojem. “Jak można dawać wiarę SB-kom?” – pytają zdenerwowani zwolennicy tezy o esbeckim rodowodzie Wałęsy. Ich światopoglądu nie niepokoi fakt, iż całą wiedzę na temat rzekomej współpracy Wałęsy z SB Centkiewicz i Gontarczyk zaczerpnęli z archiwów tej szacownej instytucji. Byli do tych SB-ckich papierów aż tak przekonani, że za zbyteczne uznali zapytać samego Wałęsę co o tym wszystkim myśli… Teraz Centkiewicz tłumaczy się, że o śmierci Graczyka dowiedział się z dokumentów sądu lustracyjnego… Oto młodemu historykowi historia dała fangę w nos! Nie należy dokumentom wierzyć bezkrytycznie. Ani tym z sądu lustracyjnego, ani SB-ckim archiwom!
Bardzo dobrze się stało, że kapitan Edward Graczyk jednak żyje. Tak nieoczekiwanie zamanifestowała się nieznośna lekkość bytu. Oto jak na dłoni możemy zobaczyć jak łatwo można zmanipulować informację o czyjejś współpracy. Potwierdza się również przykry fakt, iż pewni swej nienagannej czystości mogą być jedynie ci, co wówczas nie robili nic, co mogłoby zwrócić uwagę Systemu. Naprawdę czyści okazują się tchórze i oportuniści.
I dlatego rzeknę sobie tutaj: na pohybel prawackiej moralności ! Na pohybel tym, co w imię politycznych rozgrywek wolą szczuć dawnych opozycyjnych towarzyszy walki nie robiąc przy tym nic albo bardzo niewiele, aby rozliczyć prawdziwych katów czasów komunizmu.
komentarze
Powtórzę za prawakami:
Każdy tajny policjant będzie chronił swoich agentów, więc nie jest to żaden “niewygodny świadek”.
Dymitr Bagiński -- 29.11.2008 - 09:05Pomyłka do co mało istotnego faktu (śmierć esbeka), nie ma znaczenia dla oceny książki.
Najlepsze świadectwo książce wystawił sam Michnik – była o tym kiedyś dyskusja na TXT, można znaleźć cytaty. Napisał coś, co ja odebrałem jako: “może nawet jest to rzetelna książka, ale i tak odp…. się od Wałęsy” (to była opinia:))
Tak sobie myślę,
że to czy ten eSBek żyje czy nie zyje, nie rozstrzyga nic o współpracy Wałęsy jednak.
Oczywiście jest to co on mówi, wazne, ale nie powinno być chyba decydujące jeżeli są inne dowody.
tak samo by było, gdyby twierdził, że Wałęsa wspólpracował, też by nie trzeba brać tego na 100 proc.
A o niewierze w esbeckie papiery i o tym, by nie wierzyć esbekom, to jednak głównie antylustratorzy mówią, nie prawaki.
pzdr
grześ -- 29.11.2008 - 09:12Centkiewicz
to pisał bajki o Odarpim.
sajonara -- 29.11.2008 - 09:40Bajki o Wałęsie napisał Cenckiewicz.
Esbek martwy jest więcej wart niz esbek zywy. Dla książki tu przytaczanej żywotność Graczyka jest małoważna.
Skoro Graczyk zaprzecza
i Wałęsa zaprzecza, to znaczy prawdę mówią, a Cenckiewicz łże. No pięknie.
Panie Zbigniewie, Pan do przedszkola się już cofa z taką argumentacją.
Jak rozumiem, jeśli w dowolnej sprawie oskarżony w sądzie zaprzeczy swej winie, choć na sędziowskim stole leżą dokumenty i zeznania świadków, to Sąd musi dać wiarę oskarżonemu?
To po co komu Sądy, co?
P.S. na plus zaliczam Panu tylko to, że w produkcji wściekłej piany jest Pan tysiące kilometrów za RRK, choć nadajecie jak na komendę.
s e r g i u s z -- 29.11.2008 - 12:14Ale
z ostatnim zdaniem, znaczy z tym o dorwaniu katów to całkowicie się zgadzam. W sensie, że trzeba. Ale z insynuacją, że niedorwanie ich ma coś wspólnego z prawactwem to już znowu przedszkolna obsuwa.
s e r g i u s z -- 29.11.2008 - 12:30Dymitr Bagiński
Każdy tajny policjant będzie chronił swoich agentów, więc nie jest to żaden “niewygodny świadek”.
Może tak, a może – nie.
Można śmiało postawić tezę, że zrobi tak jak to będzie odpowiadało jego interesom.
Niedawno red. Wyszkowski umieścił w sieci wyznania esbeka, który mówił o tym jak Wałęsę przywieźli z innymi zatrzymanymi autobusem podczas wypadków grudniowych. Nie było w tych wyznaniach niczego sensacyjnego ale wyraźnie chodziło w nich o to, aby Wałęsę obciążyć. Dla Wyszkowskiego relacja ta była na tyle wiarygodna, że umieścił ją w sieci. Choć to przecie esbek gadał.
Poza tym, zgadzam się zasadniczo ze Szczęsnym – tego typu wpadka osłabia tezy z książki a to dlatego, że tezy te oparte są na wątpliwym materiale dowodowym. Nie dyskwalifikuję tego materiału z góry – wymagam jednak aby był weryfikowalny przez inne źródła. A jak do tej pory nie jest. Przeciwnie – jest kwestionowany.
Tezy książki są oparte na kopiach dokumentów, których wiarygodność nie została w żaden sposób dowiedziona. Główny argument tych wszystkich, którzy mają zaufanie do esbeckiej dokumentacji czyli przekonanie, że czas potwierdza jej wiarygodność w tysiącach innych przypadków, może być fałszywy w tym właśnie przypadku.
To, że esbecja nie fałszowała swojej własnej dokumentacji w przypadku tysięcy innych osób nie oznacza, że nie fałszowała w przypadku Wałęsy. Po prostu.
pozdrawiam ak
Artur Kmieciak -- 29.11.2008 - 15:56Uprzejma prośba do Autora
Czy mogę prosić o merytoryczną krytykę pobieżnej analizy przebiegu sprawy, przedstawionej w tekście:
http://kataryna.salon24.pl/104410,index.html
Oczekuję z zainteresowaniem.
Sliders -- 29.11.2008 - 17:40Sliders
Czy mogę prosić o merytoryczną krytykę pobieżnej analizy przebiegu sprawy, przedstawionej w tekście:
A czy, korzystając z gościny gospodarza mogę zapytać kto prosi?
z poważaniem ak
Artur Kmieciak -- 29.11.2008 - 23:57Artur Kmieciak
Ja proszę.
Sliders -- 30.11.2008 - 00:54Pyta Pan o mój PESEL czy coś innego?
Aha, nie jestem Kataryną :)
Sliders
Wystarczy imię i nazwisko.
z poważaniem ak
Artur Kmieciak -- 30.11.2008 - 01:15Sliders
i jeszcze coś co pozwoli na weryfikację podanej tożsamości – na przykład nr telefonu kom.
ukłony ak
Artur Kmieciak -- 30.11.2008 - 01:17Artur Kmieciak
Nie ma problemu: Smok Trąbalski, miło mi Pana poznać.
Sliders -- 30.11.2008 - 01:19Dobranoc.
Artur Kmieciak
Świetne, naprawdę.
Sliders -- 30.11.2008 - 01:21Dobranoc.
Sliders
Jesteś żałosnym tchórzem Smoku Trąbalski.
I to tyle zostało z Twojego – Panie Smoku lustrowania Lecha.
Niestety, ja nie mogę powiedzieć, że mi było miło. Nigdy nie lubiłem autorów anonimów.
Ale dobrej nocy mogę życzyć. Niech się Panu, Panie Smoku kolorowe donosy śnią.
ak
Artur Kmieciak -- 30.11.2008 - 01:27Artur Kmieciak
Pan się dobrze miewa?
Sliders -- 30.11.2008 - 01:36Mam poważne wątpliwości.
Dobranoc.
@All
Chętnie bym zabrał głos, ale nie mogę – Malwinka skończyła roczek i właśnie wyszli goście… Postaram się włączyć jutro. Panie Arturze dziękuję za wsparcie, ale na blogach anonimowi komentatorzy – jak myślę – powinni być traktowani normalnie o ile nie grają poniżej pasa. Przecieżnie każdy chce raz po raz słyszeć na swój temat “Panie Szczęsny, czy pan się w ogóle szanuje?”...
Pozdrawiam,
Zbigniew P. Szczęsny -- 30.11.2008 - 01:44ZS
Zbigniew P. Szczęsny
Ależ ja ich traktuje normalnie.
Czy pytanie o tożsamość kogoś, kto chce rozliczać innych, a sam pozostaje anonimowy jest czymś nienormalnym?
Przecież ja nie pytam każdego, kto ma inne zdanie ode mnie o jego tożsamość. Ja pytam tego, kto chce wybory innych poddawać ocenie, rzec by można, poddawać skrupulatnej lustracji. W czym zatem grzeszę pytając kogoś takiego, kim sam jest w świecie realnym ?
A może Pan Smok boi się ujawnienia własnej tożsamości? Może obawa o pracę , o karierę, o dorobek, bo przecie zacząć z takim Wałęsą to nie w kij dmuchał, nie pozwala mu przyznać się kim jest w rzeczywistości? Jak milionom w komunizmie nie pozwalała pytać o rzeczy elementarne? Tylko taka obawa, jak dla mnie, odbiera mu prawo do stawiania pytań o życiorys Lecha. Chcesz pytać to pytaj jak obywatel, nie jak ubek.
To prosty test przecie.
Pytasz o cudze wybory, o cudzą odwagę, o cudzą zdolność do przeciwstawieniu się presji, Smoku? To sam udowodnij na ile odważny jesteś. Czym ryzykujesz? Pobiją cię, wywiozą w nieznanym kierunku, zatłuką na komisariacie? Grożą ci, tak samo jak Pani katrynie, najwyżej Wielkie Dioprie lub odciski na dupsku od wysiadywania przy komputerze po nocach, to co ci Smoku Trąbalski najwyżej grozi.
Wszystko wskazuje na to, że nigdy nie zostaniesz Smoku poddany takiej presji jakiej to Lech został poddany. Więc jesteś przynajmniej mu to winien aby się łaskawie przedstawić, skoro już uważasz się za lepszego od niego.
To do Pana Smoka było.
pozdrawiam ak
Artur Kmieciak -- 30.11.2008 - 02:08Panie Arturze
To że Wałęsa był poddany wielkiej presji nie oznacza, że mamy udawać, że coś się nie zdarzyło.
Dymitr Bagiński -- 30.11.2008 - 09:54Jeśli prawdą jest, że Wałęsa dał się złamać na początku lat 70-tych i po paru laty się z tego wyplątał, to jest to powód do chwały i uznania dla niego. Tylko że on idzie w zaparte a wraz z nim jego zwolennicy, więc zamiast chwały jest smrodek.