Poza Maxem Bornem fizykiem atomowym pozostali śląscy nobliści są zapomniani w powszechnej świadomości mieszkańców tego regionu. Oczywiście w elitarnych kręgach nauki są tam znani i cenieni. Ich pamięci ufundowano tablicę pamiątkową na Uniwersytecie Wrocławskim, a dawny wrocławski plac Dąbroszczaków, gdzie mieści się siedziba Wydziału Fizyki nazwano jego imieniem. Wszystkich noblistów pochodzących ze Śląska było jedenastu.
Pierwsza nagroda
Otrzymał ją Paul Ehrlich urodzony w 1854 roku w Strzegomiu. Była to nagroda w dziedzinie medycyny. Medycynę studiował na Uniwersytecie Wrocławskim. W czasie studiów fascynowała go osobowość wielkiego anatoma patologicznego i histologa Wilhelma von Waldeyra, twórcy teorii neuronów. Wraz z nim przeniósł się z Wrocławia do Strasburga. Potem po odbyciu wielu praktyk z zakresu barwienia komórek znów wrócił do Wrocławia. Tu jednak jego badania spotkały się z szyderstwami kadry naukowej. Na jego zdolnościach poznał się jednak znany patolog Julius Conheim, który zaopiekował się młodym Erlichem. Pod jego kierunkiem obronił on w Lipsku pracę doktorską, a następnie został asystentem genialnego lekarza klinisty Theodora von Frerichsa w szpitalu Chartie w Berlinie. Tu poświęcił cały swój czas badaniom laboratoryjnym. Dzięki wsparciu finansowym teścia założył prywatne laboratorium w którym prowadził w sposób nieskrępowany swoje badania. Posługując się wysokotoksycznymi białkami (rycyną i abiryną) udowodnił, że w żywym organizmie powstaje antytoksyna: antyracyna. Jego sławny „eksperyment z mamką” wykazał błędność teorii o dziedziczeniu odporności po ojcu. Dzięki temu dokonał rozróżnienia pomiędzy odpornością czynną a bierną i po raz pierwszy użył terminu „przeciwciała”. Dzięki fundacji Franciski Speyer, wdowy po jednym z najbogatszych żydowskich bankierów, za sumę 2 milionów złotych marek ufundowała ona instytut o nazwie „Georg – Spayer – Haus für Chemoteraphie” Pozwoliło to Erhlichowi na zastosowanie związków arsenowych w zwalczaniu syfilisu, a potem kiły. W czasie tych zajęć przyszła wiadomość ze Sztokholmu, że otrzymał on za „prace nad odpornością” wspólnie z rosyjskim zoologiem i mikrobiologiem Ilią Illiczem Miecznikowem Nagrodę Nobla z medycyny za rok 1908. Wśród wielu wyróżnień otrzymał tytuł doktora honoris causa wrocławskiej uczelni. Wybuch wojny światowej głęboko go poruszył i w Boże Narodzenie miał pierwszy atak serca. Drugiego ataku 20 sierpnia 1915 roku już nie przeżył. Pochowany został na cmentarzu we Frankfurcie nad Menem.
Adam Maksymowicz
Napisano na podstawie: Piotr Greiner – Nobliści ze Śląska. Dom Współpracy Polsko – Niemieckiej. Gliwice – Opole 2005.
komentarze
Panie Adamie
Zwracam uwage na literowki:
jest: Chartie, powinno byc: Charite.
jest: antyracyna, powinno byc: antyrycyna.
Tyle w kwestii czepiania sie. Dalej nastepuje goraca pochwala i zyczenia dalszego powodzenia w pisaniu o Noblistach.
Ethidium Bromide -- 01.04.2008 - 18:43Literówki
Niestety przydałby się korektor. Dziękuję za uwagę.
Podróżny -- 01.04.2008 - 20:29Pozdrawiam
Adam M.
Panie Adamie!
Ten genialny lekarz był klinicystą czy klinistą?
Tak poza tym, to znów strzał w dziesiątkę!
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 01.04.2008 - 22:25Pochwały godne dociekania
Mój znajomy,fanatyczny wrocławianin, (z dziada pradziada, nie zas z Bieszczad) podczas wizyty w Sydney dowiedział sie ze zdumieniem, że Max Born jest tam postacią znaną. Wszyscy, z którymi sie akurat zetknął, doskonale wiedzieli, kto byl dziadkiem Olivii Newton-John.
Przeciętny Polak nawet takiej wiedzy nie ma. Rzuciłem dla ciekawości przed chwilą sondujące pytanie. I co? -“Chyba jakies Żydzisko..” No proszę! Ślepej kurze się trafiło!
Jeżeli ktoś ma w domu chorego na ostrą bialaczkę szpikową, to o Ehrlichu dowie sie z konieczności. Lepiej, żeby się dowiedzial inaczej. Dla poszerzenia wiedzy, bo postać kapitalna!
Pozdrowienia!
tarantula
tarantula -- 02.04.2008 - 09:48Klinista
Jak podaje autor książki na którą się powołuję to jednak “klinista” (str. 20).
Podróżny -- 02.04.2008 - 10:01Panie Adamie!
Obawiam się, że jest to literówka, bo mnie klinistę Firefox podkreśla na czerwono, a klinicysty nie.
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 02.04.2008 - 10:05Być może
Zawodowo nie jestem w tej branży mocny. Byc może, że literówka wkradła się również do wydawnictwa, na które się powołuję. Przy okazji porozmawiam w tej sprawie z fachowcami. Dziękuję za uwagę. Z zawodowego przyzwyczajenia podaję na ogół źródła z których czerpię informacje. mimo uwagi i sprawdzania tekstu pozostają drobne i niedostrzegalne dla autora błędy, których od strony zawodowej i specjalistycznej z powodu braku czasu autor nie jest w stanie usunąć oraz z braku wymaganej cierpliwości nie jest w stanie zauważyc. Za to wszystko przepraszam i proszę o uwagi, poprawki itp. wspólnymi siłami doskonalące przedstawiony tekst.
Pozdrawiam
Pozdrawiam
Podróżny -- 02.04.2008 - 10:29