Wszystko wskazuje na to, że Czesi jako naród słowiański, graniczący z Polską, mający długą i dramatyczną historię są naszym naturalnym sprzymierzeńcem. Mimo różnorodnych zadrażnień, których nigdy nie brakuje nawet wśród przyjaciół wszystkie nasze dotychczasowe spory wydają się marginalne, małe i nieistotne wobec możliwości wspólnej polityki w UE i na całym kontynencie Europejskim. Po 1989 roku wydawało się, że nic nie stoi na przeszkodzie zacieśnieniu wzajemnych relacji, konsultacji i współpracy. Dowodem na to miało być utworzenie Trójkąta Wyszehradzkiego z udziałem Polski, Czech i Węgier, a potem Słowacji. Niestety, twór ten okazał się martwy. Może nie całkiem, bo od czasu do czasu odbywają się wzajemne kurtuazyjne spotkania, z których jednak nic nie wynika. W Polsce niezależnie od miłościwie nam panującej opcji politycznej krytyczne stanowisko prezydenta Czech Vaclava Klausa względem wszechmocy prawa UE jest negatywnie przyjmowane i komentowane. Również jego stanowczy sprzeciw wobec prób odwracania historii Czech poprzez niemieckie żądania anulowania powojennego ustawodawstwa usuwającego Niemców z Czeskich Sudetów, nie budzi u nas ani zachwytu, ani poparcia. Brak koordynacji obu tak bliskich sobie państw zemścił się w drugiej wojnie światowej, a dziś jest jakby powtórką z tej samej sceny historii współczesnej. O ile politycy polscy, jakby nie zauważają naszego południowego sąsiada, o tyle nie zapomina o nich przynajmniej nauka polska.*
Deklaracja
W sprawie czesko – niemieckich stosunków politycznych na uwagę zasługuje traktat z 1991 r. o dobrym sąsiedztwie i przyjaznej współpracy między obu państwami. Ziomkostwa niemieckie traktat ten oprotestowały, żądając anulowania powojennych dekretów prezydenta Beneša, gdyż przymusowe wysiedlenia utożsamiały one ze zbrodnią (Völkermord), której można było zapobiec na drodze rokowań, wzajemnych porozumień i układów. Ze względu, na to że podnoszący tę problematykę nie wiązali powojennych masowych wysiedleń Niemców z Czechosłowacji z konsekwencjami przegranej wojny, ani ze spontanicznymi aktami zemsty narodu czeskiego za represje Trzeciej Rzeszy, czeski parlament w dniu 24 kwietnia 2002 roku ogłosił znamienną deklarację. Punkt 2 tej deklaracji głosi: „Powojenne ustawy i dekrety republiki były realizowane i zostały wykonane w okresie po ich wydaniu i dzisiaj na ich podstawie nie mogą już powstać żadne nowe stosunki prawne”. Równie stanowczy jest punk 3 tej deklaracji: „Stosunki majątkowe i prawne, które z nich wyniknęły, są niepodważalne, nienaruszalne i niezmienne.” Tuż po uchwaleniu tej deklaracji prezydent Vaclav Klaus ostrzegł polityków niemieckich, austriackich i węgierskich przed skutkami antyczeskiej kampanii. Jednocześnie podkreślił on, że Edward Beneš był pierwszym mężem stanu, „który czeskiej polityce zdołał nadać wymiar europejski i światowy, który wytyczył jej jasny demokratyczny kierunek, zdołał przekuć myśli i idee w działalność polityczną, zmieniającą wielowiekowy porządek Europy Środkowej.” Powtórny wybór Vaclava Klausa na prezydenta Czech w dniu 15 lutego br. zdaje się świadczyć, że jego stanowisko w tej sprawie podziela zdecydowana większość Czechów. Na niemieckie zarzuty o niesprawiedliwym ich traktowaniu przez czeskie prawo prezydent odpowiedział, że „to nie Czechosłowacja wywołała tę wojnę i to nie ona ma na sumieniu dziesiątki milionów ofiar.”
Edward Beneš kontra Adolf Hitler
Po dojściu Hitlera do władzy w 1933 roku rozpoczęła się kampania o prawa mniejszości niemieckiej w Czechosłowacji. Niemcy zamieszkali w przygranicznym pasie żądali coraz większych ustępstw, czując nacisk i poparcie którego udzieliła im III Rzesza. Początkowo Beneš nie zamierzał im ustępować, traktując niemiecką mniejszość tak, jak każdą inną zamieszkałą na terenie republiki. Pod naciskiem niemieckim i próbami umiędzynarodowienia konfliktu prezydent usiłował zaakceptować niektóre jej żądania. Konflikt gwałtownie wybuchł po Anschlussie Austrii 13 marca 1938 r. Wtedy już pojawiły się nowe żądania autonomii, które zostały odrzucone. Żądania te przywódca Niemców sudeckich Heinleinen wcześniej już uzgodnił z Adolfem Hitlerem. Prezydent usiłował znaleźć wyjście z tej sytuacji proponując Niemcom sudeckim utworzenie pięciu okręgów z niemiecką administracją z wysokim przedstawicielem w rządzie. Wtedy padło kolejne żądanie inkorporacji tych części kraju do Rzeszy. Przeświadczeni o gotowości zachodnich mocarstw do kompromisów na rzecz Hitlera, czechosłowaccy wojskowi żądali wypowiedzenia Niemcom wojny. Stanowczej czechosłowackiej odpowiedzi obawiali się wojskowi, którzy w poufnym memorandum do Hitlera wskazywali na niedostatki uzbrojenia armii oraz na możliwości powstania koalicji antyniemieckiej. W toku przemówienia przeplatanego atakami wściekłości Hitler stanowczo odrzucił ich wszelkie zastrzeżenia. Jedynie wojska powietrzne pewne swej przewagi jednoznacznie popierały przygotowany plan agresji (Fall Grűn). W ślad za tym niemiecki minister spraw zagranicznych Joachim Ribbentrop poinformował brytyjskiego ambasadora Neville Hendersona, że „wszystkich Czechów nie wyłączając kobiet i dzieci, należałoby wytępić”.
Monachium
W tej atmosferze 29 września 1938 roku premierzy Anglii, Francji, Włoch i kanclerz Niemiec (Neville Chamberlain, Eduard Daladier, Benito Mussolini, Adolf Hitler) podjęli w Monachium decyzję o przyłączeniu obszarów sudeckich do Rzeszy Niemieckiej. Jednostki Wehrmachtu wkroczyły 1 października na obszar Sudetów. Czechosłowacja straciła na rzecz Rzeszy 30 tys km² i ok. 5 mln mieszkańców, w tym 250 tys. Czechów i Słowaków. Korzystając z tej sytuacji rząd polski 30 września wystosował ultimatum, żądając w ciągu 12 godzin oddania Śląska Zaolziańskiego. Tydzień wcześniej Beneš wystosował pismo do prezydenta RP Ignacego Mościckiego z propozycją przyjaznego załatwienia sporów polsko – czechosłowackich, który pozostał bez odpowiedzi. Kilka dni później prezydent Beneš ustąpił ze swego stanowiska i opuścił kraj udając się na emigrację. Szczątkowe państwo czeskie jeszcze funkcjonowało tylko pół roku. W lutym 1939 roku Hitler zaproponował udzielenie „gwarancji” dla istnienia tego kraju, pod warunkiem jednak ogłoszenia neutralności, rozbrojenia armii, wystąpienia z Ligi Narodów oraz zabezpieczenia praw mniejszości niemieckiej. Rząd czechosłowacki zwlekał z udzieleniem odpowiedzi na te postulaty. Wobec tego wojska niemieckie 15 marca 1939 r. zajęły Pragę. Dzień później do stolicy Czechosłowacji przybył Adolf Hitler, gdzie na zamku praskim proklamował ustanowienie Protektoratu Czech i Moraw pod zwierzchnictwem Trzeciej Rzeszy.
Dekrety Beneša
Utworzony na emigracji rząd czechosłowacki nie uznał postanowień z Monachium i podjął studia i prace nad przygotowaniem praw umożliwiających powojenne wysiedlenie Niemców z terenów przygranicznych. Powoli i z oporami pozyskiwał dla tego celu najważniejszych aliantów. Po wojnie, kiedy nie istniał jeszcze legalny rząd, prezydent Beneš miał pełnię władzy i przygotowane na emigracji dekrety niezwłocznie wprowadził w życie. Na ich podstawie z terenu Czech wysiedlono 1 767 tys. osób, 584 tys. z Moraw i 183 tys. ze Słowacji. Wywłaszczono bez odszkodowania ok. 3 mln ha ziemi należącej do kolaborantów i zdrajców. Nastąpił spadek gęstości zaludnienia z 114 osób na 1 km² w 1938 roku do 96 osób. W wyniku wysiedleń nazywanych tu „odsunem” wyludniły się takie miasta, jak Karlovy Vary, Marianske Lazne, Opava i Liberec. Rząd przyjął założenie, że na swoim terenie nie będzie tolerować żadnej zorganizowanej grupy narodowo – politycznej skupiającej mniejszość niemiecką. Nie będzie też żadnego „niemieckiego kierunku” gospodarczo – politycznego lub kulturalnego. W krajach czeskich nie zezwala się na prowadzenie jakiejkolwiek polityki niemieckiej. Rząd będzie dążył, by liczba Niemców w Republice była możliwie mała, tak aby nie było „niemieckiego” obszaru. Rząd oceniał jednak akcje te jako mało skuteczne, zbyt powolne i ustępliwe wobec Niemców. Oficjalne śledztwa przeprowadzone już w latach dziewięćdziesiątych XX wieku stwierdziły, że ofiarą „dzikich” wysiedleń padło od 20 do 40 tys. ofiar.
Sąsiad
Nasz południowy sąsiad przeszedł kolejne etapy prześladowania ze strony Niemiec. Była to całkiem inna historia niż nasza, zarówno ta przedwojenna, jak i powojenna. Niezależnie jednak, od różnic cel polityki niemieckiej w stosunku od obu narodów i państw był ten sam: podporządkować całkowicie wszystkie decyzje interesom niemieckim. Wszelką opozycję likwidować bez żadnych skrupułów. To, że inaczej na terenie obu państw prowadzono politykę eksterminacji wynikało ze strategicznych niemieckich interesów. Czas powojenny już dawno się skończył. Stare rachunki dobrze byłoby rozpatrywać wspólnie, budując na ich fundamencie również wspólną przyszłość. Poznanie skomplikowanej historii naszego sąsiada winno nam niewątpliwie w tym pomóc. Szczególnie godna uznania jest jego stanowczość w sprawach powojennych decyzji określona trzema słowami, że są one niepodważalne, nienaruszalne i niezmienne.
Adam Maksymowicz
*Karol Jonca – Dekrety prezydenta Edvarda Beneša. Niemcy w czechosłowackiej doktrynie politycznej i prawnej z lat 1920 – 1945. Wydawnictwo Uniwersytetu Wrocławskiego. Wrocław 2005.
komentarze
Można by napomknąć
o rozmowach pomiędzy Rządem Benesza i Sikorskiego o powojennej unii obu państw.
Igła -- 16.04.2008 - 10:25I jak zwykle w polityce rozsądek nie zwyciężył.
Igła
Panie Adamie!
W tej kwestii i w stosunku do Czechów i Słowaków ma Pan we mnie zdecydowanego sojusznika. Jest to o tyle zabawne, że w sprawach polsko-polskich różnimy się, jak sądzę, dość mocno. Dobrze jest budować na sojuszach a nie na różnicach.
Sądzę jednak, że Czechów nie interesował by nadmierny związek z Polską, w obawie, by nie zostać przytłoczonymi wielkością i liczebnością partnera. Zwłaszcza tak nieprzewidywalnego jak Polska, przynajmniej dla tak racjonalnego narodu, jakim są Czesi. Przecież tak niedawno rozstali się z braćmi Słowakami, z którymi łączyło ich dużo więcej!
jotesz -- 16.04.2008 - 10:56:)
Rozsądek
Wbrew pozorom Czesi kierowali się doskonale wykalkulowanym rozsądkiem politycznym. Zależało im przede wszystkim na usunięciu Niemców ze swego kraju. Do tego pomysłu usiłowali pozyskać wielkie mocarstwa. Sowieci byli przeciwni unii Czech z Polską, dlatego Czesi porzucili ten pomysł, bo Polska nie miała nic do powiedzenia w sprawach międzynarodowych, a sojusz z Polską mógł im tylko zaszkodzić przez zrażenie sobie Sowietów do zamiaru usunięcia Niemców.
Podróżny -- 16.04.2008 - 11:00Wspominając w tym miejscu gen.Sikorskiego trzeba wspomnieć w rocznicę wybuchu walk w Gettcie Warszawskim, że bohaterskich żołnierzy żydowskich wywróżnił on najwyższymi polskimi odznaczeniami wojskowymi w tym Virtutii Militarii.
Sprawy polsko -polskie
Nie zauważyłem tych różnic z joteszem. Z drugiej strony, cóż to byłaby za dyskusja, gdybyśmy się we wszsytkim zgadzali. Ważne tylko jest aby rozmawiać ze sobą, wymieniać argumenty, dowody, a być może, że obaj wzajemnie wraz z czytelnikami dowiemy się czegoś, nauczymy i wzbogacimy swoją wiedzę o skomplikowanych dziejach tego świata.
Podróżny -- 16.04.2008 - 11:08I jak tu się dziwić
opiniom, że nas tu nie powinno być.
Igła -- 16.04.2008 - 11:11Mali typu Litwa, Czechy, Słowacja Białoruś boją się nas i obawiają. Jesteśmy dla nich za duzi.
Wielcy, Niemcy, Rosja są zbyt mali aby nas zlikwidować ale na tyle mocni aby trzymać w cuglach.
I bądź tu mądry Polaku.
Igła
Z tym porozumieniem, Szanowny Panie Podróżny,
to mogą być kłopoty. Dużo Pan pisał o historii Śląska. I bardzo dobrze. Chciałbym jednak przypomnieć o istnieniu białych, a raczej niekiedy dośc krwawych plam z naszej wspólnej polsko-czeskiej historii. Jedna z nich jest historia zniszczenia dolnośląskich miasteczek, ktore przed I wojną należały do Austro-Węgier, a do których rościły sobie prawo Czechy.
Większość z nich nie została, jak się powszechnie sądzi, zniszczona w toku działań wojennych między Rosjanami a Niemcami, lecz w trakcie walk, do których doszło między Rosjanami a jednostkami armii czeskiej.
Oto Rosjanie zepchnęli do Odry, a potem za nią wojska niemieckie. W lukę, jaka powstała, weszły jednostki armii czeskiej, którym nikt nie dał odporu, jako że polska II dywizja WP szła razem z Rosjanami pod Budziszyn.
Dopiero na skutek protestów polskich część jednostek rosyjskich powróciła i siłą (!) zmusiła Czechów do powrotu na swe tereny. To wtedy właśnie doszło do wspomnianych zniszczeń. Polskie jednostki ze względów politycznych nie brały udziału w tych walkach (bo to były walki!). O tych wydarzeniach w Polsce prawie w ogóle nie pisano. Pierwsze teksty pojawiły się dopiero po 1980 r., były to bodaj wspomnienia jednego z ówczesnych burmistrzów polskich w “Polityce” oraz kilka artykułów w “Gazecie Krakowskiej”, gdy red. nacz. był Maciej Szumowski. Potem nastąpiła ponownie cisza.
Ponoć podobne nastroje rewindykacyjne funkcjonowały w stosunku do Śląska Cieszyńskiego. Czy wie Pan cos na ten temat? Literaturę żródłową chyba trudno znależć – może jakieś wspomnienia.
Pozdrawiam serdecznie
Lorenzo -- 16.04.2008 - 11:55Panie Lorenzo
Pan znasz jakąś historię , której nie było.
Nie druga dywizja , tylko II Armia WP.
Armia czeska w składzie brygady stała sobie wtedy spokojnie w Anglii.
A Czechy były pod okupacją niemiecką dlużej niż same Niemcy.
Czesi wzniecili powstanie w Pradze w takim samym stylu jak Francuzy w Paryżu.
Żeby było śmieszniej to głównym składnikiem armii czeskiej byli własowcy, którzy porzucili wtedy Niemców i chcileli się zrehabilitować.
Owszem Czesi mieli roszczenia do Kotliny Kłodzkiej tylko, że nie mieli jej czym zawojować.
Igła -- 16.04.2008 - 12:33Swoją waleczność wykazali natomiast w 1920r kiedy to cała armia czeska zaatakował 2 rezerwowe bataliony WP w momencie jak Tuchaczewski szturmował Warszawę.
Na skutek zaciętych walk zajęli większość Śląska Cieszyńskiego z Ołomuńcem , Trzyńcem i połową Cieszyna.
W czasie II wojny pili piwo i robili dla szkopów doskonałe czołgi i ciężarówki. Do ostatniego dnia okupacji.
Igła
Fantazje
Cóż, trudno. Wyciągam prawicę do każdego, kto ze mną chce rozmawiać. Jeżeli jest to dla Lorenzo trudne, przykro mi. Mam jednak nadzieję, że jeszcze będziemy przyjaciółmi. Co, do Czechów, to walki z Sowietami to czysta fantazja. Odnośnie źródeł proszę o zwrócenie uwagi na odnośnik pod tekstem. Z pracy tej korzystałem przy pisaniu tekstu. prof. Karol Jonca, o którym napisałem tekst pt. “Profesor klasyczny” był jednym z najlepszych znawców spraw niemieckich w Europie, również szanowany z tego powodu w Niemczech. Są tam fotokopie i odpisy oryginalnych dokumentów w sprawach o których rozmawiamy. Proszę się z tym zapoznać. W pełni zgadzam się z wypowiedzią Igły, żadnej armii czeskiej nie było, a jeśliby nawet, to nigdy nie odważyłaby się ona sprzeciwić Sowietom nawet jednym strzałem. To nie był jeszcze rok 1968. Sowieci palili i niszczyli śląskie miasteczka z dwóch powodów: 1. musieli je zdobywać, 2. mienie germańskie trzeba niszczyć. Palono całe osiedla zabytki, zamki, tylko dla zabawy. Nikt tu oprócz Niemców z nimi nie walczył. Czeskie pretensje były tylko dyplomatyczne, na są w książce, o której wspominam załączone dowody. To Sowieci bardziej niedowierzali Armii Polskiej nawet pod swoim dowództwem i aby nie prowokowac dalszych sporów terytorialnych podjęli decyzję o przynależności Ziemii Kłodzkiej do Polski. Ten akurat zakątek Śląska został najmniej zniszczony w czasie działań wojennych.
Podróżny -- 16.04.2008 - 13:17Pozdrawiam
Igło!
Z tym Ołomuńcem coś chyba pokiełbasiłeś – jest solidnie umieszczony w Czechach i to dość daleko od Polski, oczywiście, jak na czeskie odległości…
jotesz -- 16.04.2008 - 14:09:)
Ołomuniec to najpiękniejsze czeskie miasto wśród średnich. Wśród wielkich Praga, wśród małych Czeski Krumlov.
Panie Joteszu
Teraz.
Igła -- 16.04.2008 - 14:13Kiedyś to nie było takie duże.
A w całym Księstwie Cieszyńskim, z Ołomuńcem, Polacy byli najliczniejsi, potem szkopi, żydzi, Czesi.
No żydzi byli jak szkopi.
Igła
Szanowny Panie Adamie (i po częsci Panie Igło)
Ależ to jakies nieporozumienie, mnie się doskonale czyta Panskie teksty, a nawet, jak to napisałem w jednym z komentarzy – stały się one zaczynem pomysłu, który już przekazałem mojej córce młodszej, by wraz z kolegami ze szkoły zaczęli robić coś podobnego o Małopolsce.
Wracając jednak do tematu. napisałem tylko to, o czym przeczytałem i co mnie – szczerze mówiąc – wówczas niepomiernie zdziwiło. Było to jednak ponad 20 lat temu. Spróbuję więc dotrzec do źródeł czyli wspomnianych artykułów, bo trudno sądzić, by były to jedynie wymysły kilku ludzi. Tym bardziej, że trudno mi sobie wyobrazić, by ówczesna “Gazeta Krakowska” i “Polityka” puszczały teksty bez sprawdzenia.
Pana Igłę oczywiście przepraszam za pomyłkę dotyczącą zamiany II Armii WP na II dywizję. Zaś co do powstania w Pradze i udziału w nim własowców polecam książkę Thorwalda “Źołnierze radzieccy w armiach Hitlera” wydaną przez PWN w latach 90-tych. Sprawa własowców jest bardziej skomplikowana nż się wydaje, a i propaganda słusznie zapomnianego reżymu robiła swoje wedle wytycznych.
Podrawiam serdecznie
Lorenzo -- 16.04.2008 - 14:15W armii Hitlera
Pana Lorenzo przpraszam, oczywiście, że nieporozumienie, pisałem do jotesza, ale w trakcie pisania gdzieś, akurat był na podglądzie Lorenzo i stąd pomyłka. Jeszcze raz przepraszam. Na pewno będziemy przyjaciółmi. Co do meritum sprawy, jak sam Pan pisze “Żołnierze radzieccy w armii Hitlera”, tak , to mogli być oni, ale pod dowództwem niemieckim i to zarówno liniowo – frontowym, jak i operacyjnym, czyli jednak żołnierze Hitlera. Mogli się podawać za Czechów, chcąc wywołać nieporozumienia między sojusznikami, albo chcieli uzyskać lepsze warunki kapitualacji, ale równie dobrze mogli się podawać za Chińczyków. Ten numer w żadnym wypadku nie miał szans powodzenia ze względu na bardzo dobry wywiad wojenny NKWD, który doskonale wiedział kto jest kim naprawdę. Po prostu Czesi pod swoim dowództwem nie mieli żadnej armii pod koniec wojny. Sowieci z nimi walczyli, ale jako z jednostkami niemieckimi, a nie czeskimi. Gdyby Czesi rzeczywiście walczyli z Sowietami to na miejscu by ich rozwalano, tak jak Niemców, a w najlepszym wypadku skończyliby na Kamczatce.
Podróżny -- 16.04.2008 - 17:05Podróżny
Aby uzasadnić relacje między Polakami a Czechami trzeba choćby uwzględnić działanie Czechów w czasie walk z czerwonymi na Syberii. To była niczym nie uzasadniona podłość. Także w przytaczanych opisach (przez Igłę) dotyczących Śląska Cieszyńskiego.
KJWojtas -- 16.04.2008 - 18:25Generalnie ich mentalność polega na wygrywaniu zawsze okazjonalnych korzyści i krzyczeniu jacy są poszkodowani.
Co nie znaczy, że akurat w odniesieniu do Niemców nie mają racji.
I proszę też pomyśleć, że powódź, która zniszczyła Wrocław ma dziwne konotacje; niektórzy widzieli czeski śmigłowiec strzelający do wałów zbiornika którego wody były przyczyną katastrofy. To tylko przywidzenie, Tylko skąd znaleziono tam kawałki metalu ze znakami armi czeskiej?
Ale to tylko insynuacje.
Panie Krzysztofie!
Proponuję nie powtarzać plotek, bo ktoś może to potraktować poważnie i będzie wstyd.
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 16.04.2008 - 22:05Panie Adamie!
Już od 1989. roku były próby współpracy z, w owym czasie, Czechosłowacją. Problem polegał na tym, że Czesi i Słowacy byli tak zapatrzeni na zachód, że nie chcieli słyszeć o współpracy. Zatem nie cała wina leży po naszej stronie.
Moment zajęcia Zaolzia przez Rzeczpospolitą był wybrany fatalnie, a ja chciałbym wiedzieć, czy rzeczywiście Hitler reprezentował w Monachium interesy polskie i węgierskie.
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 16.04.2008 - 22:12Panie Lorenzo!
Tylko proszę zacząć od określenia granic Małopolski, bo obecne Województwo Małopolskie obejmuje około ⅓ Małopolski. Również Galicja miała niewiele wspólnego z Małopolską. (Poza tym, proszę nie zwalać na dziecko, tylko wziąć się samemu do roboty.)
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 16.04.2008 - 22:17Wina
Tu nie chodzi o winę, tylko o nasze zaniedbania, które są faktem. Moim zdaniem zanim walniemy w cudzą pierś, najpierw trzeba w swoją. Dzisiaj przed południem będzie dalszy ciag czeskiej sprawy.
Podróżny -- 16.04.2008 - 23:52Pozdrawiam serdecznie
Adam M.
Jerzy Maciejowski, @
Odnośnie powodzi – opieram się na publicznie dostępnych materiałach prasowych jakie czytałem w tamtym okresie. Fakt, że był to chyba tylko jeden taki artykuł, później zapadła ściana milczenia.
I uwaga o armi czechosłowackiej; nie znam historii w 1945 roku, ale w lipcu 44 miała miejsce operacja preszowsko-dukielska, w której brał udział II Czechosłowacki korpus armijny w sile 6500 ludzi (być może błąd określenia nazwy oddziału bo z pamięci). A ponieważ do walki wkroczył w ostatniej fazie, to chyba Niemcy nie wytłukli wszystkich – bo z korpusu kawalerii gwardii z “doliny śmierci” pod Duklą to z okrążenia wyprowadzono ok. 1% stanu.
KJWojtas -- 17.04.2008 - 06:57Igło Drogi
W ramach szperania na początek taka informacja: 1 czechosłowacka Samodzielna Brygada Pancerna (-> pod takim hasłem w necie), fragment szlaku bojowego podczas II wojny światowej – 24.03.-15.04.1945 Żory i Wodzisław Ślaski (czyli jednak były na Slasku jednostki armii czechosłowackiej i brały udział w działaniach bojowych, Sowieci i nasi byli już nad Odrą w tym czasie, jesli nie dalej); 15.04.-05.05.1945 – udział w operacji ostrawskiej (co to za operacja?).
Pozdrawiam
Lorenzo -- 17.04.2008 - 15:28Nie wiem
Były jednostki czeskie formowane przez sowietów i były w Anglii i bodaj w Afryce, tam chyba jeden z jej oddziałów był podległy Brygadzie Karpackiej?
Nie odegrały żadnej roli operacyjnej.
Były kwiatkiem do kożucha.
Był też 1 albo 2 dywizjony lotnicze w RAF-e.
Był też tworzony w Polsce legion czeski w 38/39 roku.
Co do operacji ostrawskiej.
Weź pan daty, to pod koniec wojny jest, praktycznie.
Wjechali jako czerwona policja, przez bramę ostrawską,
Kejow pisał coś o próbie przełamania frontu w 44r pod Duklą, pewnie o Powstanie Słowackie chodziło.
Generalnie Czesi siedzieli w domu. Mieli doskonałe przydziały żywności i święty spokój, zamachowców na Heindricha wydali Niemcom w 3 dni.
Czeska Zbrojovka pracowała pełną parą produkując doskonałe wozy pancerne.
Specjalność – działa samobieżne i ciężarówki.
Ich niechęć ze Słowakami, wzajemna ( a znani mi Słowacy deklarowali nienawiść wręcz do Czechów, nie stosując innych słów jak świnie) w znacznej mierze wynikała, że oni tak naprawdę kolaborowali z Niemcami.
Wedle naszych kryteriów.
Igła
Igła -- 17.04.2008 - 15:45Acha
przepychanki o Śląsk Cieszyński pomiędzy nami a nimi, trwały do 47r.
Igła -- 17.04.2008 - 15:47Stalin “przydzielił” granicę z 38r.
I tak zostało.
Igła
Drogi Igło!
Którzy kolaborowali z Niemcami? Bo Słowacy mieli faszystowskie Państwo.
Natomiast czeska Škoda (czytaj szkoda) produkowała świetne czołgi, które dopiero w 1942 zaczęły być przestarzałe. Natomiast w 1940 na cztery armie pancerne atakujące Francję, jedna jechała na Škodach.
To tyle uwag. Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 20.04.2008 - 12:51Spór o szczegóły
Drodzy komentatorzy! Moim zdaniem toczycie spór o szczegóły według własnego rozeznania, które bardzo sznuję, ale nie bardzo mu dowierzam. Bardzo proszę o podawanie źródeł informacji. Oczywiście dyskusja jest luźna i każdy bez tego może wyrażać swoje zdanie. Tu nie jest Uniwersytet, ale w takich przypadkach zastosowane elementarnych metod naukowych byłoby wielce pomocne. Z tym faszystowskim państwem to jest tak trochę jak z tymi angielskimi przyjaciółmi, jeżeli się ich ma to wrogowi nie są potrzebni. Policja Ślowacka i służby wojskowe były zwykle zaprzedane Niemcom, lecz nie cały naród, który również “kolaborował” z polskimi emisariuszami, uciekinierami i wszelkimi innymi przeciwnikami Niemców. U Czechów takie postawy były dużo rzadsze. Wszystkie te zaszłości moim zdaniem czas jest przełamac i zabrac się za wspólne budowanie przyszłości.
Podróżny -- 22.04.2008 - 21:34Kolaboracja Czechów
polegała na akceptacji Protektoratu, milczące przyzwolenie na włączenie ich w machinę wojenną Niemiec, produkcję na rzecz Wermachtu doskonałego sprzętu.
A wszystko to wzamian za święty spokój, piwo, dobre kartki na żarcie i nie wcielanie do Wermachtu.
Igła -- 25.04.2008 - 15:21Igła
Stereotypy
Drogi Igło! Własnie przed chwilą wróciłem z Czech. Piwo maja swietne, ale to nie może byc zarzutem. Wydaje mi się, że albo nieuwaznie czytasz moje teksty, albo o nich zapominasz. Pisałem chyba w “Czeskich notatkach” o Milenie Jesenskiej i jej ksiązce, którą jeszce kilka dni temu widziałem w ksiegarni obok sklepu muzycznego na placu Kościuszki we Wrocławiu. Otóż nieformalna pod wzgledem prawnym, ale za to skuteczna pod wzgledem wykonawczym okupacja czeskich Sudetów rozpoczeła się w 1933 roku ze wszystkim jej skutkami podobnymi, jak w Polsce. To, ze Polacy nie reagowali i odmawiali Czechom pomocy srodze sie na nich samych zemściło. Dziś byłem na uroczystościach urodzin św. Wojciecha w Libicach nad Cidlinou. Byli czescy biskupi, politycy, przedstawiciele rządu, z Polski nikt. Dosłownie nikt. Żaden ksiądz, żaden biskup, żaden minister, poseł, wojewoda i burmstrz. Również Ambasada RP w Pradze odmówiła swego uczestnictwa. Śmiać się z naszego sąsiada jest łatwo, ale coś mi się wydaje, ze tak naprawde to ten się śmieje, kto się śmieje ostatni.
Podróżny -- 26.04.2008 - 22:23Podróżny
Jak zwykle nie jestem w stanie podać źródła, bo “łykalem ksiązki” gromadząc treść, a nie autorów; w jednym z opracowań dotyczacych stosunków polsko-czeskich spotkalem sie z twierdzeniem, że w okolicach 38 roku padła ze strony polskiej propozycja wspólnej walki z Niemcami.
Wsparta konkretnym planem opartym na sile czeskiej armii (tu pisał o czołgach Igla, a także lotnictwo bylo w dobrym stanie) i polskiej masie dobrze wyszkolonej i ruchliwej kawalerii itd.
Czesi ten plan ponoć odrzucili.
I jeśli chodzi o czeski ruch oporu. Nie rozwijał się, ale tylko dlatego, że Niemcy się nie zgodzili.
KJWojtas -- 27.04.2008 - 06:12Panie Krzysztofie!
Nie da wykluczyć się takiej propozycji, ale bez znajomości szczegółów nie ma co się na nią powoływać, bo mieliśmy konflikt o część Śląska Cieszyńskiego (nadal w Czechach) i mogło to być ceną nie do zaakceptowania dla Czechosłowacji.
A w Monachium Hitler miał się powoływać na roszczenia polskie i węgierskie pod adresem Czechosłowacji.
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 27.04.2008 - 08:03Propozycja
Propozycji współdziałania z Czechami nie było. Przynajmniej tej oficjalnej i formalnej, bo te maja swoje znaczenie i wage, wszelkie inne, osobiste rozmowy, kuluarowe dyskusje itp. byc moze były, lecz niczym konkretnym sie nie skończyły. Tu prosze o uwszym tekscie. Jak Czesi zwracali sie o pomoc do Polski do w odpowiedzi uzyskiwali albo ultimatum, albo znaczace milczenie milczenie. Warto w sprawach czeskich walnąć sie najpierw w swoje piersi, a potem dopoiero wysuwac zarzuty i oskarżenia pod ich adresem.
Podróżny -- 27.04.2008 - 09:12