Na tle polskiej mizerii politycznej, tak wewnętrznej, jak i zagranicznej warto zastanowić się, co stanowi o wielkości polityka, o jego nieprzemijających osiągnięciach, mowach, pismach propozycjach, rozstrzygnięciach i decyzjach. Blisko dwa tysiące lat temu w Rzymie żył jeden z mistrzów rzemiosła politycznego Gajusz Juliusz Cezar. Trzysta lat przed nim zatrząsł posadami politycznego świata inny geniusz tej profesji Aleksander Wielki, któremu też warto poświęcić chwilę uwagi. Z różnych powodów ich naśladowcy po dzień dzisiejszy zaledwie zbliżyli się do wielkości obu swoich poprzedników. Żaden z późniejszych wodzów, cesarzy, przywódców i polityków nie osiągnął tak wielkiej sławy i takiego znaczenia jak ci dwaj starożytni wodzowie. Może jeszcze najbliżej nich był Napoleon Bonaparte. Jednakże jego kolejne porażki militarne w wyniku, których znalazł się na wyspie św. Heleny wynikały nie tylko z przewagi przeciwników, ale też z niedostatku geniuszu politycznego, którego po prostu mu zabrakło. Aleksander Wielki i Juliusz Cezar schodzili z areny historii w pełni swej chwały. Przypatrzmy się, jak dochodzili oni do swoich godności, osiągnięć i nieprzemijającego znaczenia. Kim byli? Tu można zapytać, czy teraz, kiedy świat ma tyle zmartwień na głowie, historia starożytna może nam w czymś w ogóle pomóc, czy jest ona tylko nic nieznaczącym wspomnieniem, legendą i bajką. Myślę, że historia ludzkości jest jedna, i ta starożytna w niczym nie jest ani lepsza, ani gorsza od tej współczesnej, która jest tak samo pouczająca, ciekawa i zawsze aktualna.
Opozycjonista
Juliusz Cezar, urodził się 12 lipca w 100 roku przed Chrystusem. Dorastał do lat męskich, gdy konsulem był Bulla, przywódca rzymskiej arystokracji. Jego poprzednikiem na tym stanowisku był bliski krewny Cezara – Mariusz przeciwnik wszechwładnej arystokracji. Mariusz był doskonałym wodzem, który ośmiokrotnie pełnił urząd konsula, wygnany przez Sullę z kraju, tułał się na wygnaniu. Cezar ożeniony z córką Cynny, sojusznika Mariusza, nie usłuchał dyktatora Bulli, który kazał mu się z nią rozwieść. Utracił część majątku, odebrano mu godność kapłana Jowisza. Ukrywał się w górach, a następnie w Azji Mniejszej. Po śmierci Sulli wrócił do Rzymu i prowadził procesy przeciwko nadużyciom arystokracji. Wszystkie je przegrał, gdyż sędziami byli arystokraci. Jednakże w opinii rzymian narzucił on pogląd o sprzedajności sądów senatorskich. Na pogrzebach swej żony i ciotki wygłosił mowy wychwalające swój ród i spokrewnionych z nim przywódców demokracji. W tym czasie był on już doskonałym szermierzem, jeźdźcem i pływakiem, znanym ze wstrzemięźliwości i pogardy dla obżarstwa oraz opilstwa ówczesnych magnatów. Tymczasem Italia chyliła się ku upadkowi. Wstrząsnęło nią powstanie Spartakusa. Bohaterami byli jego pogromcy Krassus i Pompejusz. Tania siła robocza niewolników doprowadziła do upadku całe rolnictwo Italii. Opłacało się żywność tylko importować. Tu kwitły tylko gaje oliwkowe, ogrody i winnice. Tłumy rzymskiej biedoty żyły z darmo rozdawanego zboża.
Droga do władzy
W 66 roku otrzymał urząd edyla kulturalnego, na którym zasłynął z niesłychanej okazałości igrzysk. Poszedł na to cały jego majątek i zadłużył się jeszcze na ogromne sumy. Wszystkie tego rodzaju urzędy łącznie z konsulem były bezpłatne. Dawały zaszczyty i władzę, ale ubieganie się o nie było niezwykle kosztowne. Kupowanie głosów, choć formalnie zabronione, było bardzo powszechne. Między legendy odeszły już czasy, kiedy wystarczyło mieć dobre nazwisko, sławę i przemówić do zgromadzenia, aby być wybranym. Teraz trzeba było przemówić przede wszystkim do kieszeni. Kandydat – candidus, czyli czysty, biały, w takiej też szacie starł się pozyskać zwolenników stojąc na ulicy, z gronem swoich doradców, którzy wskazywali, z kim ma rozmawiać i co obiecać. Kandydat chodził po sądach podejmując się obrony i wędrował przez miasto od rana do wieczora. W ten sposób dojrzały już Juliusz Cezar osiągną pierwszą dożywotnią godność arcykapłana Pontifex maximus, który był oficjalnym zwierzchnikiem kultu państwowego. W roku 62 jest pretorem i wyjeżdża do Hiszpanii, gdzie dowodzi walkami z barbarzyńcami odnosząc sukcesy. Ma prawo powrotu do Rzymu i triumfalnego przemarszu jego ulicami. Zamiast tego wybiera jednak możliwość kandydowania na stanowisko konsula. Senat nie chce jednak by konsulem został Cezar. Wygranie wyborów umożliwia mu wsparcie finansowe ze strony Krassusa oraz poparcie Pompejusza. Przeciwnicy Cezara upowszechnili żart, że w roku tym było dwóch konsulów: Juliusz i Cezar. Z rozdziału prowincji Cezarowi przypadła spokojna kraina Galia Przedalpejska. Jego rywale doprowadzili jednak do powierzenia mu także Gali Zaalpejskiej (w przybliżeniu obszaru dzisiejszej Francji), który był niezwykle trudny do opanowania przez Rzymian.
Galia
Początkowo szedł przez Galię Zaalpejską od zwycięstwa do zwycięstwa. Wszelki zaczątek buntu tłumił w zarodku, niosąc postrach samym swoim imieniem. Spacyfikowany kraj jednak się ockną w najmniej spodziewanym momencie atakując rozproszone na zimowych leżach legiony. Cezara nie było w tym czasie w Galii i zanosiło się na to, że zostanie odcięty od swoich legionów. Ten jednak zdobył się na samotny rajd, w którym niebezpieczeństwo, przygody awanturnika i wytrzymałość psychiczna i fizyczna pozwoliły mu przedrzeć się przez teren zajęty już przez przeciwnika i dotrzeć do obleganych legionów. Jego geniusz wojenny, dyscyplina legionów oraz ich wyższość techniczna nad zbuntowanymi plemionami pozwoliły mu po raz kolejny odnieść zwycięstwo. Słynący z łagodności Cezar kazał całą starszyznę wymordować, a wszystkich mężczyzn sprzedać w niewolę. Przywódcę buntu godnego siebie wodza kazał ciągnąć za swoim rydwanem w Rzymie, a następnie zgładzić go w więziennych kazamatach. Dla barbarzyńców nie było żadnej litości. Cezar zniszczył na terenie dzisiejszej Francji wszystkie stare szczepy celtyckiej Galii. Jego triumf był całkowity. Całość kampanii wojennej opisał w „Pamiętnikach”, w których nie omijając porażek i trudności, ukazał zwyczaje i kulturę podbitych narodów. O sobie pisze zawsze w trzeciej osobie, jak o kimś obcym: Cezar zrobił, Cezar postanowił. Jest doskonałym kronikarzem. Pisze krótko, zwięźle, treściwie z utrzymaniem wartkiej narracji. Rzetelnie przedstawia przebieg wypadków.
Wojna domowa
Zawarty w 60 roku pierwszy triumwirat pomiędzy Krassusem, Pompejuszem i Cezarem w wyniku, którego w następnym roku został on wybrany konsulem w kilka lat później był już martwy. Krassus padł pod Karrami, a Pompejusz sam sobie przyznał urząd konsula, żądając od Cezara powrotu do Rzymu, jako zwykłego obywatela po wygaśnięciu jego mandatu w Galii. Dla potwierdzenia swej władzy Pompejusz zatrzymał dwa legiony pierwotnie przeznaczone na wojnę w Galii. Sprzyjający Pompejuszowi senat pozbawił Cezara namiestnictwa i prawa ubiegania się o urząd konsula. Cezar z werdyktem tym nie pogodził się. Chcąc zachować dowództwo wydał cały swój majątek na wypłacenie żołdu swoim legionom. Samym Galom tak okrutnie dotąd zwalczanym natychmiast zmniejszył podatki i dał im prawo do życia według swoich zwyczajów, co zapewniło mu spokój w podległej prowincji. Wtedy przystąpił do walki ze swoimi przeciwnikami w Rzymie. Liczył on na powolną erozję władzy senatu i jego pupila Pompejusza, śląc do nich posłów, proponując rokowania, rozmowy, kompromisy i porozumienia. Senat jednak nienawidził Cezara uważając go za warchoła, i uzurpatora, którego intrygi są poczynaniami niewypłacalnego dłużnika. Tak samo Pompejusz mający wyraźną przewagę polityczną i militarną nad swoim konkurentem nie kwapił się do żadnych porozumień i rozmów. Rozprawę, z której czerpiemy wiedzę o przebiegu wojny domowej napisał sam Cezar. Jego niewątpliwy geniusz wojskowy, dyplomatyczny, taktyczny i strategiczny jaśnieje tu pełnią chwały. Można by oczywiście zakwestionować rzetelność tego opisu wszak Cezar pisze sam o sobie, a jak wiadomo w takich przypadkach obiektywizm i rzetelność to cnoty, które na ogół wymaga się od innych, a nie od siebie. W tym przypadku jest jednak inaczej. Cezar nie ukrywa swoich błędów, porażek, pomyłek i słabości. Jednakże nie ugina się pod przeciwnościami losu, a w beznadziejnych sytuacjach potrafi znaleźć zaskakujące dla wszystkich wyjście, które w konsekwencji przynosi mu kolejne zwycięstwo. Jego genialne pomysły, rozwiązania i chwalebne metody postępowania tak w sytuacjach beznadziejnych, jak i zwycięskich mogą być nadal wzorem dla polityka i męża stanu.
Adam Maksymowicz
komentarze
Panie Adamie!
Świetnie się czyta. Brakuje mi tylko kilku wisienek na tym torcie. Opisu kilku decyzji pokazujących na przykładzie czego spodziewali się przeciwnicy, a co Gajusz Juliusz Cezar zrobił.
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 29.08.2008 - 15:34Wiśnie na torcie
Te wiśnie miały być w kolejnych odcinkach napisanych o GJC na podstawie jego pamiętników “O wojnie domowej”. Początkowo nawet miałem zamiar pod tekstem dopisać : c.d.n., ale przezornie postanowiłem poczekać na reakcje. Wobec jednak nikłego zainteresowania tematem na razie zrezygnowałem z jego kontynuacji. Jakoś starożytność naszych domorosłych polityków nie interesuje. Podobnie mam przygotowane materiały o Aleksandrze Macedońskim, ale trzeba chyba poczekać na lepsze czasy. Teraz piszę kolejne odcinki o dowódcach Powstania Warszawskiego, które zamierzam wkrótce opublikować. Prawdopodobnie jednak efekt będzie ten sam jak wyżej. Dziękuję za sygnał o tym, że rzecz nadaje się do czytania.
Podróżny -- 29.08.2008 - 19:02Pozdrawiam
Panie Adamie!
Pańska skromność jest powalająca. Przecież Pan ma doskonałe pióro!
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 04.09.2008 - 14:18Nie przyszedłem chwalić
W nawiązaniu do Cezara, proszę pozwolić , że Pana pochwały pod moim adresem skomentuję słowami Marka Antoniusza( jego wiernego stronnika i przyjaciela), które wygłosił w Senacie rzymskim, tuż po zamordowaniu Cezara. Brzmiały one następująco; “Nie przyszedłem Cezara chwalić....”
Podróżny -- 04.09.2008 - 18:15Pozdrawiam