Kazimierz „yes yes yes” Marcinkiewicz postanowił o sobie przypomnieć – w swoim klasycznym stylu, to znaczy jak tu dużo mówić żeby nic nie powiedzieć. Mam nadzieję, że pogłoski o jego starcie w wyborach prezydenckich to tylko plotki – bo jeśli nie, to ten facet całkowicie utracił kontakt z rzeczywistością.
Dokonania w dotychczasowej karierze politycznej ma z gatunku mizernych – jako premier nic wielkiego nie zdziałał (acz, powiedzmy szczerze, niewiele spieprzył – może dlatego, że zajęty był balami studniówkowymi, machaniem do kamery i temu podobnymi działaniami). Ale zasmakował w bywaniu na szczycie – co robić, chciałoby się zapytać wzorem Włodzimierza Iljicza? Z prezesurą PKO nie wyszło, wielka kariera w świecie londyńskiej finansjery też jakoś nie przekłada się na polityczne profity, Platformie chyba przestał być potrzebny po dorżnięciu watahy („Murzyn zrobił swoje”)...
Czemu o tym piszę? Jeszcze jeden były, odstawiony na boczny tor – historia, jakich w polskiej polityce setki. Niestety sfrustrowany Kazio postanowił podzielić się ze światem szczegółami swojego życia osobistego. Kryzys wieku średniego, wymieniamy starą zużytą żonę na nowy model – nic specjalnego, prawda?
Ale po raz pierwszy w swojej karierze Kazio zrobił coś oryginalnego: wyznaczył nowe standardy w dziedzinie tego, jak nisko można się stoczyć w zapamiętałym ekshibicjonizmie.
Kazio się zakochał
http://www.se.pl/wydarzenia/kraj/marcinkiewicz-zona-nie-byla-zaskoczona_...
Kazio nie jest winien, to ta okropna rodzina nie chciała z nim dzielić trudów zmieniania Polski i świata – więc znalazł pocieszenie w, hm, powiedzmy że ramionach uroczej asystentki.
http://fakty.interia.pl/polska/news/marcinkiewicz-zrzuca-wine-na-rodzine...
Kazio jest człowiekiem z zasadami, który nigdy nikogo nie oszukiwał, a żona o wszystkim wiedziała
http://www.elondyn.co.uk/newsy,wpis,1920
Po zrobieniu wokół siebie zamieszania, Kazio się kaja
http://kmarcinkiewicz.blog.onet.pl/
Dobra, wystarczy – powyższe linki dają chyba niezłą próbkę żałosnych prób zwrócenia na siebie uwagi, które ostatnio uskutecznia były premier. Staram się być człowiekiem tolerancyjnym i nie osądzam decyzji Marcinkiewicza jako takiej. Jego małżeństwo, jego sprawa – może jest bawidamkiem który zdurniał na widok młodszego egzemplarza, a może małżeństwo i tak było fikcją pozbawioną uczucia i takie rozwiązanie jest uczciwsze. Nie wiem, i prawdę powiedziawszy średnio mnie to obchodzi.
Natomiast gdybym spotkał byłego premiera, to nie miałbym specjalnej ochoty podać mu ręki. Rozpadło ci się małżeństwo – trudno. Znalazłeś nową miłość – mazel tow, gratulacje. Ale na miłość boską, jeśli rozstanie z kobietą, z którą spędziłeś ponad ćwierć wieku coś znaczyło, to zamknij się („umieraj jak mężczyzna”, przypomina się stary dowcip). Co z ciebie za facet, że robisz z byłej żony pośmiewisko, w dodatku zwalając na nią całą odpowiedzialność? Nową kobietę traktując jak maskotkę do pokazywania się w tabloidach? Wywlekając prywatne sprawy na wierzch? Tfu, żenada.
Zdaniem lekarzy pracujących w klinikach zajmujących się sztucznym zapłodnieniem, wskutek chorób cywilizacyjnych i zanieczyszczenia środowiska z mężczyznami jest coraz gorzej – co w szczególności odbija się na jakości nasienia, z którym muszą pracować lekarze.
Gdy tak patrzę na Kazia i paru innych ludzi z wierchuszki to wydaje mi się, że problem sięga dalej niż kwestie czysto fizjologiczne. Coś się ludziom poprzestawiało w głowach i oplata się w gazetach jakieś żałosne androny, które jeszcze kilka lat temu zrobiłyby z każdego faceta pośmiewisko. Podobno styl to człowiek – i chociaż brzmi to jak oklepany frazes, nie mogę sie od niego opędzić w konkteście telenoweli zaserwowanej nam przez byłego premiera.
Kazia M. nazwano kiedyś Dodą Elektrodą polskiej polityki – że niby też go pełno w tabloidach i jest znany z tego, że jest znany. Osobiście uważam to porównanie za dość krzywdzące – z trzech powodów.
Primo, Doda jest osobą ciężko pracującą – polecam zapoznanie się z rozkładem jej koncertów, ta kobieta (podobnie jak Ich Troje) nie jęczy o dofinansowanie i mecenat tylko gra jakieś stachanowskie ilości koncertów. Że potem za zarobione pieniądze świruje? No i na zdrowie, w przeciwieństwie do ślicznego Kazia pani Rabczewska nie robi tego za moje pieniądze.
Secundo, tabloidy rozpisują się o szaleństwach, wybrykach, zejściach i rozejściach Dody i Majdana, ale nie przypominam sobie, żeby któreś z nich opowiadało ze szczegółami o prywatnych sprawach (pyskówek na wizji w kontekście gwiazd, lodu i tańca nie liczę – choć fakt, mamy tu element wspólny z Marcinkiewiczem czyli pasożytnictwo na publicznej kasie; inna sprawa, że gdyby ludzie nie chcieli tego oglądać, program by zdechł – a czy ktoś się pytał widzów o chęć oglądania Kazia?).
Tertio, Doda ma znacznie ładniejszy tyłek niż były premier. Ale może to tylko kwestia mojego seksizmu.
komentarze
re: Kaziu zakochał się
Pozazdrościł Kazio Sarkozy’emu nowszego modelu :-D
ania -- 28.01.2009 - 13:28@ania
No tak, ale ten francuski gnom jednak nie opowiadał o wszystkim w gazetach…
Banan -- 28.01.2009 - 13:32Konradzie Szanowny
wygląda na to, że nagle Ci się sporo wolnego czasu znalazło. Kazio – w ramach ogólnoświatowego kryzysu postanowil nie być gorszy i też sobie kryzysik zafundował. A na drzewo z tą całą ferajną!
A w Krakowie pełna deprecha: deszcz ze śniegiem i wiaterek na dodatek. U Ciebie pewnie słoneczko i niebiesko niebo.
Pozdrawiam serdecznie
abwarten und Tee trinken
Lorenzo -- 28.01.2009 - 13:35Chciałam tylko przypomnieć
że Kazio należał kiedyś do ZCHN.
Tego jakie wartości wyznawała ta partia mam nadzieję przypominać nie muszę.
Zastanawiam się tylko dlaczego ludzie kojarzeni z prawą stroną summa summarum wychodzą albo na hipokrytów albo na błaznów?
Delilah -- 28.01.2009 - 13:41Modlił się pod figurą...
...a diabła ma za skórą!
jotesz -- 28.01.2009 - 13:51@Lorenzo
Pogoda wróciła do trendu, czyli przeciwieństwa krakowskiej: od rana w Amsterdamie rzeczywiście słonecznie i (w miarę) bezchmurnie.
A z czasem tak sobie, stąd nasilenie obecności blogowej (jak twierdzi Dominik).
ukłony
Banan -- 28.01.2009 - 14:09Bananie,
fakt, żenada zupełna.
Mnie jedna rzecz rozbawiła masakrycznie:)
“ To prawda, że uciekałem w pracoholizm, byłem pochłonięty zmienianiem Polski, świata”
Gość nie dość, że ekshibicjonista i że bawi się uczuciami żony i dzieci opowiadając pierdoły w mediach, to jeszcze megaloman totalny.
jakie zmienianie Polski, jaki zmienianie świata?
Przecież to był pionek w rękach braci K., poza tym, szczerze mówiąc zbłaźnił się jak mało który premier polski, te studniówki, kopanie piłki, przecinanie wstęg i uczestniczenie w każdej pierdółce, by tylko media go pokazały, to było totalnie komercyjne i żaden chyba polityk ani przed nim ani po nim aż tyle żałosnego (i nieskutecznego, mym zdaniem) piaru nie stosował.
W każdym razie chyba ma ów pan kompleksy totalne,trza mu było do Big Brothera iść a nie do polityki, jak ma takie potrzeby brylowania wśród publiczności.
P.S. Niektórzy twierdzą, że Doda jeszcze śpiewać umie, choć wykonuje taką muzykę, żeja tego nie zauważam, ale jakis talent u niej można podejrzewać.
A u Marcinkiewicza?
grześ -- 28.01.2009 - 14:24Delilah, tu chyba
pasują oba określenia twoje:)
pzdr
grześ -- 28.01.2009 - 14:25>Grzesiu
A i owszem, casus Kazia to koniunkcja obu tych przypadków.
Cieszę sie, że choć czasem się zgadzamy:)
Delilah -- 28.01.2009 - 14:49Delilah,
ano czasem i zgodzić się trzeba.
A Marcinkiewicz mi jakoś zawsze działał na nerwy swa osobą.
pzdr
grześ -- 28.01.2009 - 16:12brawo Banan brawo
zgadzam sie w zupelnosci z twoja recenzja Miernotkiewicza. swoja droga, to jego “yes yes yes” bylo chyba jedynym, co umial powiedziec po angielsku ;)
Grzes :
“jakie zmienianie Polski, jaki zmienianie świata?
Przecież to był pionek w rękach braci K.”
przypomnial mi sie duet Mazurek – Zalewski (z tygodnika Wprost)
MAW -- 28.01.2009 - 18:16“Kaziu, a mozesz chociaz wyjsc na siusiu bez pozwolenia ?”
Banan,
puenta jest najlepsza :D
No coś ty
Pkt. 2 bezzasadny, oni to robią na okrągło (znaczy takie mam wrażenie, bo się specjalnie nie interesuję).
Wyższość Dody nad KM wynika tylko z pkt. 3:)
Dymitr Bagiński -- 29.01.2009 - 07:57@Dymitr
To dalej jednak jest przewaga…
Banan -- 29.01.2009 - 08:20