To trochę jak z biznesem. Cierpliwości trzeba. I z ludźmi trzeba rozmawiać. W biznesie to tylko kilku Pan musi przekonać, by projekt przeszedł w fazę realizji. Żeby oni (i Pan) mogli na tym zarobić. No i państwo także. Może przede wszystkim.
A w takim biznesie społecznym to wszyscy zarobią. Może niekoniecznie żywe pieniądze. Może trochę innych rzeczy zyskają na takim biznesie. Może tylko większy spokój. I łatwiejsze życie. I to im trzeba wytłumaczyć. Spokojnie i konsekwentnie. To się nazywa pozytywizm. Ale najpierw trzeba być nadal trochę romantykiem. Nawet na starość.
Szanowny Panie Griszequ
To trochę jak z biznesem. Cierpliwości trzeba. I z ludźmi trzeba rozmawiać. W biznesie to tylko kilku Pan musi przekonać, by projekt przeszedł w fazę realizji. Żeby oni (i Pan) mogli na tym zarobić. No i państwo także. Może przede wszystkim.
A w takim biznesie społecznym to wszyscy zarobią. Może niekoniecznie żywe pieniądze. Może trochę innych rzeczy zyskają na takim biznesie. Może tylko większy spokój. I łatwiejsze życie. I to im trzeba wytłumaczyć. Spokojnie i konsekwentnie. To się nazywa pozytywizm. Ale najpierw trzeba być nadal trochę romantykiem. Nawet na starość.
Pozdrawiam serdecznie
Lorenzo -- 13.03.2008 - 10:56