A’propos “zielonej trawki”.
Jestem wielką zwolenniczką zmykania na nią kiedy w sali lekcyjnej/wykładowej wieje nudą.
Uskuteczniałam ten model już od szkoły średniej, zapisując rekord w jej annałach. Do tej pory nie pobity, jak na ostatnim spotkaniu pomaturalnym mi doniesiono.
Nawet w pracy, jednym z warunków jakie preferowałam, ponad wszystko inne, był brak “dupo-godzin”.
Nic tak nie odstręcza od nauki i szkoły, jak smęcący głodne kawałki nauczyciel czy wykładowca.
Dla kogoś, kto chce się uczyć a jednocześnie nie chce marnować życia na wysłuchiwanie jakiegoś pajaca, jedynym wyjściem jest “Homeschooling”.
Cierniu
A’propos “zielonej trawki”.
Jestem wielką zwolenniczką zmykania na nią kiedy w sali lekcyjnej/wykładowej wieje nudą.
Uskuteczniałam ten model już od szkoły średniej, zapisując rekord w jej annałach. Do tej pory nie pobity, jak na ostatnim spotkaniu pomaturalnym mi doniesiono.
Nawet w pracy, jednym z warunków jakie preferowałam, ponad wszystko inne, był brak “dupo-godzin”.
Nic tak nie odstręcza od nauki i szkoły, jak smęcący głodne kawałki nauczyciel czy wykładowca.
Dla kogoś, kto chce się uczyć a jednocześnie nie chce marnować życia na wysłuchiwanie jakiegoś pajaca, jedynym wyjściem jest “Homeschooling”.
Pzdr.
p.s. Fajny tekst.
Magia -- 10.09.2009 - 16:56