Kiedy wkrótce szedł do Timny po raz drugi, by dziewczynę pojąć za żonę, [Samson] zboczył z drogi, aby obejrzeć padlinę lwa, a oto rój pszczół był w cielsku lwa oraz miód. Nabrawszy go nieco do swoich dłoni, poszedł dalej i idąc jadł (...)
(Ks. Sędziów 14, 8)
Co można napisać o muzyce tak prostej jak bzyczenie pszczoły? A raczej roju pszczół. Muzyce, w którą można całkowicie wsiąknąć, tracąc kontakt ze światem. Sam nie wiem… Ale kiedy wybrzmiała ostatnia wibrująca nuta najnowszej płyty Earth poczułem się jak noworodek wyciągnięty z ciepłych i gęstych wód płodowych.
Słucham “The Bees Made Honey In The Lion’s Skull” i mam wrażenie, że muzyka dociera z innej przestrzeni. Przenika przez błonę bębenkową i oblepia mój mózg jak miód, a jej słodka monotonia spływa wprost do trzewi.
Powrót do rzeczywistości nie jest wcale przyjemny. Ale przecież można włączyć odtwarzacz na repaet.
Pamiętacie jak w “Zmiennikach” Marian Koniuszko zajadał się miodem z heroiną? Earth to pszczoła, która produkuje właśnie taki miód…
Historia Samsona, który jadł miód powstały na padlinie jest równie niezwykła jak historia Mariana Koniuszki, któremu trafił się słoik z domieszką syjamskiej heroiny. Obaj czerpią moc ze złocistej mazi, ale ta moc nie jest zasługą pszczół. Siła Samsona to lew. Za wizje Koniuszki odpowiada krokodylowy.
Wiem, że piszę bzdury, ale naprawdę niewiele da się napisać o sztuce tak mocno oddziałującej na wszystkie zmysły. Tej płyty trzeba posłuchać całym swoim jestestwem, nie tylko uszami. Trzeba ją wchłonąć.
To nie jest proste. nie da się tego zrobić prasując koszule, albo prażąc naleśniki. Skutki mogą być opłakane. Dla koszul … bo czy dla naleśników to nie wiem? Nie ubieram ich na co dzień...
Mogę tak długo, ale chodzi mi o to że muzyka jaką od prawie 20 lat raczy nas zespół ze Seattle wymaga od słuchacza absolutnego oddania. To soundtrack do naszego życia, a raczej umierania. Monotonnego nawijania dni i nocy na licznik, którego nie da się cofnąć.
To muzyka piękna, smutna, przerażająca i radosna. Sprzeczność? Niekoniecznie … Zdobądźcie tą płytę jakimkolwiek sposobem. Naprawdę, nic nie będzie już takie jak kiedyś :) ...
komentarze
Docent,
jakie bzdury, zajebista recenzja
właśnie sobie włączyłam Engine of Ruin
Tak mi się miód skojarzył od razu z tym:
“O chleb się ściera kiep
Gdy chleba braknie jedzcie muszki
Święty Jan z miodkiem jadł szarańczę
I przed Bogiem tańczył
Bóg mu swoje pozwolił całować nóżki
Bóg mu swoje pozwolił całować nóżki “
Z utworu “Hymn Pokoju” Pidżamy Porno.
pzdr
grześ -- 05.11.2008 - 20:58"Engine of Ruin"
jak dotarłem do tego fragmentu płyty nie ma było już odwrotu … a wiesz jaki obraz mi się wtedy zwizualizował...?
jak byłem mały to z klasą pojechaliśmy Petrochemii Płockiej na wycieczce … to była zima, więc wcześnie zrobiło się ciemno … zakład wyglądał jak gigantyczna choinka, a przy tym było tak ciemni i chicho, że ten industrialny pejzaż stał się nagle przytulny, ciepły i bliski …
Docent Stopczyk -- 05.11.2008 - 21:08
Docent
zachęciłeś,
fest
:)
prezes,traktor,redaktor
max -- 05.11.2008 - 21:08muszę jednak napisać
że to jest prosta, ale nie łatwa muzyka … nie chciałam pisać recenzji … nie potrafię.
to co napisałem to są moje odczucia, ale zdaję sobie sprawę, że w jakiś sposób ustawiają odbiór … a nie ma nic bardziej fascynującego niż doświadczyć czegoś bez absolutnie żadnego backgroundu.
to coś jak wypić setkę wódki na pusty żołądek :)
Docent Stopczyk -- 05.11.2008 - 21:14
Słucham "Omens..."
coś jak Neil Young z Truposza, znaczy że klimat :)
prezes,traktor,redaktor
max -- 05.11.2008 - 22:48max
bardzo dobry trop! bardzo dobry! sposób gry Neila miał bardzo duży wpływ na gatunek zwany drone … tutaj to słychać...
Docent Stopczyk -- 05.11.2008 - 22:53
To fajnie
bo takie dobre:)
a kto jeszcze gra drone?
prezes,traktor,redaktor
max -- 05.11.2008 - 22:58sztandarowa kapela drone
to obecnie Sunn O))) (wymawia się normalnie: sun). – http://en.wikipedia.org/wiki/Sunn_O)))
oni zresztą zaczęli grać jako tribute band Earth, a nazwa po części nawiązuje właśnie do nazwy zespołu ze Seattle. po części po drugą inspiracją jest marka wzmacniaczy Sunn. i tu kółko się zamyka, bo jeden z koncertowych albumów Earth ma tytuł “Sunn Amps and Smashed Guitars”
z płyt Sunn O))) polecam na początek “Altar” nagrany we współpracy z japońskim Borisem, ale w nagraniu tej płyty brał udział m.in Kim Thayil z Soundgarden. piękna płyta!
a tu próbka
sam Boris – http://en.wikipedia.org/wiki/Boris_(band) też wart uwagi, chociaż ten zespół nigdy nie skupiał się na jednym gatunku
obczaj sobie też koniecznie Jesu – http://en.wikipedia.org/wiki/Jesu_(band) (znakomity jest ich ostatni split z Battle of Mice – też polecam – riffy jak z Black Sabbath i vocal momentami przypominający Bjork ;-))
zacznij też od tego arta http://en.wikipedia.org/wiki/Drone_music i poskacz po linkach
...
Docent Stopczyk -- 05.11.2008 - 23:16
późną jesienią zaciągnęło od tej muzy:)
prezes,traktor,redaktor
max -- 05.11.2008 - 23:18>max
mi bardziej pasuje do tej frazy
„Najokrutniejszy miesiąc to kwiecień
spod ziemi martwej wyciąga gałęzie bzu,
miesza wspomnienie z pożądaniem,
niepokoi wiosennym deszczem zdrętwiałe korzenie”
Docent Stopczyk -- 05.11.2008 - 23:23