W grudniową noc, gdy Pinochet Py-Ry-Ly, sybirak, gen. W. Jaruzelski wypowiedział narodowi wojnę, miałem 7 lat. Brak Teleranka, tak powszechnie wspominany wśród moich rówieśników dziś dla mnie jest chyba tylko mocno zakorzenionym w świadomości mitem, a nie żywym wspomnieniem.
Nie pamiętam żadnych skotów, ani żołnierzy grzejących dłonie przy koksownikach. Może dlatego, że patrole stały w moim mieście na rogatkach, a ja w tym wieku nie miałem potrzeby zapuszczać się tak daleko? Nie pamiętam żeby było jakoś bardziej biednie, bo cały czas było chujowo (pardą), np. cytryny zjadałem ze skórką i pestkami aż do około 1988 roku …
W sumie zima jak zima. Na pewno wtedy była, czego nie można powiedzieć o drugiej odsłonie III RyPy.
Z tamtego okresu zapamiętałem kilka mniej lub bardziej krotochwilnych sytuacji o czym niżej.
Pamiętam na przykład jedną taką zadymę. A jakże, pod kościołem. To było demo w obronie zdjętych w Technikum Rolniczym w Miętnem krzyży. Rok około 1984, chyba wiosna … kupa ludzi z przewagą milicji obywatelskiej, suki, ZOMO. Była nawet armatka wodna, a ja biedny szedłem do dentysty…
Jakbym napisał, że bez namysłu wyrwałem płytę chodnikową i z okrzykiem “emo – gestapo!” rzuciłem się na błękitny szpaler, a całe to zdarzenie mnie, wówczas 10 latka, ustawiło na zawsze w pozycji jaskiniowego antykomunisty, to by była fajna historia, nie? Ale ja zwyczajnie uciekłem, bo kocioł był przezajebisty. Drugi raz taki młyn dane było mi zobaczyć na koncercie Slayera…
Inna sytuacja. To było na bank wcześniej, bo zgłębialiśmy tajniki pisania. Klasyka. Pani zadaje do napisania frazę z jakimś wyrazem. Traf chciał, że było to słówko “rząd”. Nie wiem czy naszej pani, której szczerze nienawidziliśmy bo lała nas linijką po dupach, chodziło o aparat ucisku, czy rząd krzeseł. Łorewa… Ważne, że na lekcji nauczania początkowego mój kolega nieświadomie wykazał się dojrzałą postawą świadomego antykomunisty. Otóż napisał był on takie piękne i prawdziwe zdanko: “Rząd rządzi Polską, Jaruzelski rządzi rządem.” (a może: żond żondzi polskom jaruzelski żondzi żondem)... Pamiętam to doskonale, bo nasza pani zburaczała na twarzy i Grzesio dostał w dupę, a gdy pani ochłonęła kazała mu przyjść z mamą, na co nasz młody opozycjonista powiedział: “Moja mam nie ma dla pani czasu” ... Tak było … Muszę mu to przypomnieć na Naszej Klasie …
Doskonale za to wrył mi się w pamięć czas “przełomu”. Pamiętam jak z kumplem, w ostatniej klasie podstawówki, na “okienkach” słuchaliśmy za szopą na ławce Moskwy i Dezertera (z takiego Grundiga mono), a na przerwie chodziliśmy wokół ławek w klasie krzycząc “Andrzej Gwiazda! Andrzej Gwiazda!”. Za cholerę nie wiedziałem wtedy kto to jest Andrzej Gwiazda …
Pamiętam też zabawny fakt, jak na praktykę na historię przyszedł do nas taki młody chłopak, student i naopowiadał nam takich rzeczy o Katyniu, o łagrach i generalnie napakował te praktyki antykomunizmem tak, że mieliśmy pod rząd dwa apele prostujące nasze i tak skrzywione umysły …
Jakoś tak w okolicach Okrągłego Stołu (czytaj Targowicy) łaziliśmy z kumplem po mieście. Byłem wtedy takim młodym pankowcem. System, babilon, srata tata, a na plecach “Dezerter” napisany farbą klejową (kurtkę trzymałem w piwnicy żeby starzy przypadkiem nie zobaczyli :))... Wtedy ostatni raz pogoniła nas emo za moro, na którym był ów Dezerter. Złapali nas i musieliśmy obrywać guziki z orzełkami :).
I na koniec mój jedyny akt heroizmu. Już po zaprzedanych wyborach kontraktowych dostałem od kolegi nalepkę “Solidarności” RI. To było trochę jak opakowanie zastępcze, bo chciałem normalną “Solidarność”, a nie jakichś chłopków-roztropków. Jak wracałem do chaty to tę nalepkę machnąłem na stojącą pod szkołą milicyjną nyskę. Dziś sobie myślę, że równie dobrze mógłbym nalepić na tę sukę Myszkę Miki …
Pozdrawiam wszystkich Polaków!