I z ks.Longchamps de Bérier pośrodku, który wzorem innych księży uśmiechał się dobrotliwie i bez sensu..
To u Pospieszalskiego w programie było.
Hołownia mówił konkretnie i do przodu. Karłowicz filozofował oszczędnie i obok tematu.
A ja sobie pomyślałem, że jestem idealnym odwzorowaniem badań statystycznych, o których była mowa.
Nie chodzę prawie do kościoła, a jeżeli już, to niechętnie.
Czy jestem letnim katolikiem albo czy wogóle jestem?
Księża nie są już dla mnie żadnym autorytetem o ile kiedykolwiek byli, no może poza jednym? Czy ja potrzebuję takich pośredników?
Hierarchia wzbudza u mnie już tylko szydercze skojarzenia, swoją hipokryzją i zaprzaństwem & fałszem, ot purpuraci na stanowiskach administracyjnych.
Ciepłym katolikiem jestem, wedle Milcarka też był. No jasne. Mam się starać i odwalić robotę za innych i jeszcze na tacę dać.
I, jak jestem na mszy, podczas podniesienia, padają słowa.
Oto wielka tajemnica wiary
Podnoszę wzrok i co widzę?
Cudacznie i bogato odzianego faceta zjadającego opłatek.
Boże, dlaczego?
Czy to moja wina?
komentarze
tak się zastanawiam
Czy nie za wiele oczekujemy?
s e r g i u s z -- 03.04.2008 - 23:45Do czego nam właściwie potrzebni wybitni pasterze?
Albo co by to było, gdyby w każdym mieście wojewódzkim był ksiądz czy biskup formatu Karola Wojtyły?
Czy to nie jest tak, że stajemy się podobni tłumowi oczekującemu cudu ?
Czy nie jesteśmy jak ci, co nie mogąc doczekać się Mojżesza, ulepili sobie wspaniałego boga ze złota?
Czy nie do tego nam są potrzebni Ci wyjątkowi, byśmy nie musieli, wysilając wzrok, szukać blasku Ducha w tych przeciętnych i nijakich? Albo w osłach, które w razie czego mogą nawet mówić ludzkim głosem?
Nie wiem, czy za wiele?
Wiem, że kościół był codzień obok mnie, ja do niego chodziłem, coraz rzadziej, aż przestałem.
On do mnie nie przyszedł.
Trochę na to czekałem.
Teraz już nie.
Za dużo pośredników na codzień.
Igła
Igła -- 03.04.2008 - 23:51hmmm..
To przypomnij sobie jakie to “asy” wybrał Jezus na apostołów. Zwykle niewiele albo nic nie rozumieli z jego nauczania. Za to chętnie kłócili się o to, który z nich ważniejszy itd.
Nie było lepszych? Dlaczego takich wybrał na “fundament Kościoła”?
s e r g i u s z -- 03.04.2008 - 23:56a mnie red. Hołownia denerwuje....
dlatego, że wydaje mu się, że wie jaki jest model “właściwego Katolika”.
Od dłuższego czasu go słucham i obserwuję... – nie mogąc go do końca zrozumieć.
Ale mam wrażenie, że podobny jest trochę do Pana Igły. (przepraszam za porównanie). To podobieństwo to wg mnie pewna blaza w mówienie o Kościele… . Skupiania się na tym jaki on niedoskonały, prostacki, zdewociały, nienowoczesny, itd.
A mi się ciągle wydaje, że Kościół i życie duchowe to coś bardzo w środku i tak niewidoczne, że i Ks.Twardowski na ulicy wyglądałby na smutasa i mruka… – gdyby nie to co pisał w swoich książkach, wierszach, i dzielił się swoją wiarą... .
Tak samo często “ci którzy z zawodu wszystko wiedzą i komentują” nie zdają sobie sprawy, że często Ci – wyglądający jak śp.Ks.Twardowski – niepokaźnie i na zdewociałych i tradycyjnych, smutnych ponurych niby są nosicielami skarbów o jakich się w głowie nie mieści “gadającym głowom”.... .
Zbyt wiele oceniania po pozorach a zbyt mało wgłębienia się i poznania ludzi naprawdę co czują i co wiedzą... .
Bo sam się na to złapałem i to pamiętam dobitnie na ks.Twardowskim.
Znając go wcześniej z jego wierszy i wesoło_mądrych opowiastek wydawało mi się, że to – jeśli chodzi o powierzchowność – showmen i haryzmatyk.
Jak go zobaczyłem w TV na żywo wgięłło mnie w fotel. Taki księżulko_bidulko pomyślałem… – czy to możliwe, że On pisze takie piękne wiersze i książki???
Miałem wtedy dużo lat mniej ale to moje spostrzeżenie nauczyło mnie szacunku dla ludzi którzy z zewnątrz wyglądają jak “zdewociały Kościół”..., gdyż nie wiesz, czy “w środku” nie masz tak wielkiej i żywej wiary, doświadczonej przez życie, o której nie ma pojęcia niejeden teolog czy katolicki publicysta… .
Boję się oceniania po pozorach…. .
Pozdrawiam i dobrej nocy życzę.
poldek34 -- 04.04.2008 - 00:11************************
“Kto pyta nie błądzi…”
Panie Poldku
Ja też czytałem kilka wierszy ks.Twardowskiego.
Igła -- 04.04.2008 - 06:43Czy pan sugeruje, że KK jest związkiem poetów?
Igła
Jak dla mnie to jest kluczowe,
,,I, jak jestem na mszy, podczas podniesienia, padają słowa.
Oto wielka tajemnica wiary
Podnoszę wzrok i co widzę?
Cudacznie i bogato odzianego faceta zjadającego opłatek.”
W sumie mam wrażenia, że jak się tak ma, to juz nawet dobrzy księża nam nie pomogą.
Znaczy mam wrażenie, że tu nie chodzi o księży mimo wszystko.
Pzdr
grześ -- 04.04.2008 - 07:43grześ
prawda
Prezes , Traktor, Redaktor
max -- 04.04.2008 - 08:09Igła
Ja też czytałem kilka wierszy ks.Twardowskiego.
Czy pan sugeruje, że KK jest związkiem poetów?
Igła
W pewnym sensie tak.. . Ludzi żyjących wg Ducha(natchnienia z wysoka – tym Jest Biblia… ). Nie jest to klub fitness czy konkurs na na miss lub mistera świata. Więc po “podniesieniu” na próżno oczekiwać przy ołtarzu “Pameli Anderson…” zamiast Księdza. A przecież po przeistoczeniu już na Ołtarzu jest Gość który przewyższa wszystko inne – nawet “Pamelę...” .
p.s
A wie Pan, że na gnoju rosną najlepsze warzywa… ? A przed “gnojem” wszyscy zatykają nocy i omijają go łukiem, tymczasem na nim rośnie najlepiej… .
Czasem omija się Księży szerokim łukiem jak “naturalny nawóz” zapominając, że za ich pośrednictwem przychodzi na Ołtarz to, na czym “Dusza rośnie najlepiej…” .
Po Panie Igło, najczęściej to pozory mylą.
Pozdrawiam.
************************
poldek34 -- 04.04.2008 - 08:15“Kto pyta nie błądzi…”
Panie Poldku
Ja nie twierdzę, że cały KK jest zły i wszyscy księża.
Ja usiłuje niezdarnie wytłumaczyć, że większość spotkanych księży nie jest dla mnie autorytetem, że obecna formuła KK spotkania z Bogiem dla mnie się wyczerpała.
Natomiast, jak mnie się pan spyta jak wedle mnie winna być, to odpowiem, że nie wiem.
P.S. Co do gnoju pod warzywa to się pan myli.
Igła -- 04.04.2008 - 08:23Igła
Panie Igło
Ja nie twierdzę, że cały KK jest zły i wszyscy księża.
Ja usiłuje niezdarnie wytłumaczyć, że większość spotkanych księży nie jest dla mnie autorytetem, że obecna formuła KK spotkania z Bogiem dla mnie się wyczerpała.
Natomiast, jak mnie się pan spyta jak wedle mnie winna być, to odpowiem, że nie wiem.
P.S. Co do gnoju pod warzywa to się pan myli.
Igła
Miło mi usłyszeć, że nie wszyscy… i że cały KK nie jest zły – to bliższe obiektywizmu.. . Za co dziękuję.
Gdybym chciał powiedzieć czy dla mnie większość spotkanych KSięży jest autorytetem pewnie odpowiedziałbym, to zależy.
Dlatego, że Księża mają swoje wady i zalety. Są bardzo różnymi ludźmi i najczęściej z wadami i przywarami właściwym zwykłym ludziom oraz najczęściej takich wad które nas bulwersują.
Autorytetem zależy w jakiej dziedzinie. Gdyż w moich spotkaniach z Księżami najczęściej byli oni autorytetami w: – sztuce – samochodach – podróżach – duchowości – Biblii – muzyce – komputerach – ewangelizacji
Widzi Pan, wypisałem kilka tematów o których spotkani księża wypowiadali się z takim żarem jak pewnie św.Paweł o Zmarwychwstaniu i swoim nawróceniu.
Ale ja akceptuję ich przywary, zainteresowania – mimo, że czasem interesują się i są ekspertami w tych dziedzinach dla których nie zostali Księżmi. Gdyż każdy ma swoją “piętę achillesa…” i każdy człowiek potrzebuje pracy nad sobą. Każdy człowiek jest zdolny do najgorszego grzechu… . A bycie księdzem, nauczycielem, prezydentem tej zdolności i ryzyka nie pomniejsza.
Gdyby Pan mnie zapytał dlaczego to akceptuję, odpowiedziałbym, że Ja przedewszystkim czuje się sam odpowiedzialny za swoją Wiarę i relację z Bogiem. Oni są odpowiedzialni za swoją Wiarę i relację.
A szanuję ich za to, że kiedyś gdy byli młodzi, oddali swoją młodość i najlepsze lata dla Boga. Może to dla kogoś nic takiego, to dla mnie bardzo dużo.
A ponieważ bez Kapłana nie ma “Oto wielka Tajemnica Wiary”, ani “Pan udpuścił Tobie grzechu idź w pokoju”. Jestem realistą i wolę nawet byle jakiego Księdza niż żadnego. My także mamy wpływ na “jakość” Księży.
Przysłowie mówi “szanuj księdza swego, możesz mieć gorszego…”. Ale to też nie oznacza, że należy przymykać oko na to gdy Ksiądz przegina… – można, i należy czasem powiedzieć krytykę. Ale krytyków więcej niż kiedykolwiek – wydziały teologiczne produkują ich w ogromnych ilościach. Otwarcie możliwości studiowania teologii dla świeckich było ryzykiem gdyż w tych sprawach często młodzi adepci mają większą wiedzę niż nie jeden proboszcz. Proboszcz w mojej dawnej parafii nawet nie miał magisterium z teologii… i czuł kompleksy z tego powodu gdyż conajmniej dwie osoby z jego wychowanków miały magisteria… – jeden z nich ma doktorat.
p.s.
Co do gnoju się nie zgadzam, gdyż to zależy. Wszak mamy różny gnój: kurzy, koński, krowii.. . Trza umieć nawozić.
Pzdr.
************************
poldek34 -- 04.04.2008 - 08:59“Kto pyta nie błądzi…”
Igło
Na początek drobna zgryźliwość: przytoczone słowa nie padają podczas podniesienia.
Narzekasz na brak autorytetu księży. Sergiusz słusznie odparł. Jezus nie wybierał na uczniów żadnych autorytetów. Ot, apostołowie: zapalczywy prostak “od pługa (od sieci) oderwany”; chciwiec dla kasy kolaborujący z okupcyjną i bezbożną władzą; dwóch braci, którzy widzieli okazję na zrobienie kariery…
Prócz nich jedna kurewka i kilka prostych kobiet…
A przecież miał na podorędziu głęboko religijnych, oczytanych, świadomych i rozumnych — faryzeuszy i innych.
Najbardziej kumaty ze wszystkich był Judasz.
To na tej skale zbudował Swój Kościół.
Gdyby Kościół opierał się na wspaniałych, silnych ludziach, po cóż byłby potrzebny Bóg? Mielibyśmy klub ludzi godnych podziwu i tyle. Coś jak MENSA. Czy inne ugrupowanie nadludzi. Ci nie dość doskonali byliby skreślani i cześć pieśni.
Chrześcijaństwo jest jednak czymś przeciwnym.
Więc jeśli w sakramencie nie widzisz Boga, a jedynie człowieka czyniącego puste gesty — to nie jest wina (jedynie) tego człowieka.
Ale Twój zarzut, że ci, którzy mieli być apostołami, stali się biurokratami — jest bardzo ważny. I poważny. Moim zdaniem, bodaj najważniejszy.
Kościół dostał od Chrystusa konkretną misję. Ma być solą. Światłem. Ma głosić Ewangelię. Nie pamiętam ani jednego zalecenia, by Kościół miał administorwać.
To duży problem, IMHO.
Bo od Boga (przez Kościół) potrzebujemy kokretnego ratunku z egzystencjalnej śmierci. Nie pieczątki i wpisu do ksiąg.
odys -- 04.04.2008 - 12:09Panie Odysie
Wiem, że jestem grzesznikiem.
Wiem.
Wiem też, że nie mam powołania ani chęci bycia kaznodzieją.
Mam to co mam, lenistwo mam, wątpliwości mam, pytania mam.
Tyle, że ja cały czas oczekuję, że przyjdzie kapłan i weźmie mnie za rękę. podpowie, poprowadzi, zachęci.
Pewnie tacy są, sam takiego poznałem.
Tylko ilu ich jest?
Dlatego, jak słucham pastorów protestanckich, to mam wrażenie, że mówią bardziej zrozumiałym, lepszym językiem. Gdybym bardzo potrzebował, to do nich bym poszedł.
Tyle, że się zatrzymuję, jako Polak-Katolik. Bo to zdrada jakaś by była.
No i kto do mnie przychodzi?
Igła -- 04.04.2008 - 12:20Przez radio, prasę, telewizję, internet?
Przychodzi do mnie fanatyk toruński w różnej postaci-społecznej, politycznej, religijnej, którego za zdrajcę i głupca mam.
I otwarcie mówię, takiego szczuję psem.
Igła
Odys,
Odys: “Kościół dostał od Chrystusa konkretną misję. Ma być solą. Światłem. Ma głosić Ewangelię. Nie pamiętam ani jednego zalecenia, by Kościół miał administorwać.
To duży problem, IMHO.
Bo od Boga (przez Kościół) potrzebujemy kokretnego ratunku z egzystencjalnej śmierci. Nie pieczątki i wpisu do ksiąg.”
To jest problem – zgadzam się, że można odnieść wrażenie, że biurokracja “pożarła Ducha”.
Jest to – powiem – poważny problem jak “wyprodukować Księdza” aby wyszedłwszy z seminarium stał się Apostołem. No jak???
Pomażę sobie teraz na głos:
A gdyby tak, każdy Apostoł – Ksiądz wychowywał sam swojego następcę, jak to w pierwszych wiekach apostołowie szli po dwóch… . I w pewnym momencie – Apostoł-Ksiądz wybiera czas aby go wyświęcić na Księdza-Apostoła..?
Wtedy nie byłoby święcenia podług wiedzy ale podług Ducha i rozumienia Ewangelicznego stylu życia.
Ale zejdźmy na ziemię. Znam dobrze organizację Zakonów – byłem 4 lata u Franciszkanów i miałem okazję poznać od kuchni jak wygląda tzw. struktura administracyjna. Zakony są zorganizowane na wzór wojska: Generał, oraz Dowódcy którzy stoją na czele Prowicji lokalnych. Każdy ślubuje posłuszeństwo i jak żołnierz realizować ma misję i haryzmę wg jakiej charakteryzuje i identyfikuje się Zakon.
Sęk w tym, jeśli w zakonie(jak w wojsku) zabraknie karności, obowiązkowości i żarliwości. Wtedy wietrzeje, zatraca swoją misję, swój charater, a zakonnicy sami nie wiedzą “po co są”.
Myślę, że cała administracja Kościelna jest potrzebna ale musi być równowaga pomiędzy Prawem a Duchem. Jeśli Kapłani staną się jedynie urzędnikami – czyli mało gorliwymi Księżmi. Kościół będzie postrzegany jako organizacja… . Gdyż Kapłan jednak jest poprzez swoją posługę następcą Apostołów.
Jednak z drugiej strony – całe szczęście – że świeccy nie oglądają się na “niegorliwych księży” a sami podejmują trud zmierzenia się z własną słabością i ze zbudowaniem osobowej relacji z Bogiem korzystając z sakramentów.
Ja – pewnie zauważyliście – że staram się na ogół nie zajmować(pisząc o Kościele) o KSiężach, gdyż chcę akcentować to co działa w moim życiu: jestem sam po imieniu wezwany przez Boga na chrzcie św. – bo za mnie i w moim imieniu wyrzekł się ktoś szatana oi grzechu abybym żył w tzw.“wolności dzieci Bożych”.
Podejmuję to zobowiązanie i mówię “Sprawdzam”.
Natomiast czekanie na Księdza jest wg mnie głupotą. Gdyż Pismo św. mówi jasno i wyraźnie: “Jeśli się nie nawrócicie obaj zginiecie…”.
Nie chodzi o lęk ale o to, że czekanie na nawrócenie “księdza” jest stratą czasu i drogą na zatracenie tak naprawdę.
Odys, administracja jest bardzo ważna. Ale ona jest tylko administracją. Tym czym dla muzyków jest “skład nut i Biblioteka”. Jednak mnie bardzo buduje postawa świeckich ludzi.
Wracając do mojego stażu u Franciszkanów -> wyszedłem gdyż wolałem normalne, życie w świecie zamiast życia trochę ekskluzywnego. Lepiej się czuję jednak jako świecki Katolik niż zakonny. I mam takie wewnętrzne przekonanie, że żyjemy w epoce Świętości Katolików Świeckich.
Też sobie myślę (teologicznie), że te łaski od Boga których nie przyjmują niefrasobliwi Kapłani spływają na świeckich – trochę ku zawstydzeniu tych pierwszych, :-)))
Czas na nas Panowie. Kościół i Królestwo Boże należy do nas.
Pozdrawiam!
************************
poldek34 -- 04.04.2008 - 14:07“Kto pyta nie błądzi…”
Igła
Wiem, że jestem grzesznikiem.
Wiem.
Wiem też, że nie mam powołania ani chęci bycia kaznodzieją.
Mam to co mam, lenistwo mam, wątpliwości mam, pytania mam.
Tyle, że ja cały czas oczekuję, że przyjdzie kapłan i weźmie mnie za rękę. podpowie, poprowadzi, zachęci.
Pewnie tacy są, sam takiego poznałem.
Tylko ilu ich jest?
Dlatego, jak słucham pastorów protestanckich, to mam wrażenie, że mówią bardziej zrozumiałym, lepszym językiem. Gdybym bardzo potrzebował, to do nich bym poszedł.
Tyle, że się zatrzymuję, jako Polak-Katolik. Bo to zdrada jakaś by była.
No i kto do mnie przychodzi?
Przez radio, prasę, telewizję, internet?
Przychodzi do mnie fanatyk toruński w różnej postaci-społecznej, politycznej, religijnej, którego za zdrajcę i głupca mam.
I otwarcie mówię, takiego szczuję psem.
Igła
Proszę się nie obrazić ale Pan wygląda na takiego, że do Pana puka już tylu zatroskanych “o Pana duszę”, że z tego nadmiaru aż głowa boli… .
Znam taką ciekawą historię na ten temat:
Pływa sobie bardzo wierzący żeglarz po morzu aż tu nagle zerwała się burza. Więc widząc zagrożenie “spiął pośladki” i zaczął się jakoś bronić przed tą burzą na swoim czółenku oczywiście gęsto śląc akty strzeliste ku niebo o pomoc.
Podpłynęła pod niego większa łódź i chciała go na pokład zabrać, ale on odmówił bo przecież się modlił do nieba o pomoc a nie o jakiś nędzny statek. Więc dalej walczy i wysyła akty strzeliste o pomoc. W końcu przypłynął pod niego kuter rybacki. No ale on odmówił, bo czekał na interwencję z samego nieba a nie na jakiś cuchnący rybami kuter… .
W końcu utonął. Gdy stanął przed tronem Boga zaczął się skarżyć, dlaczego Bóg nie zesłał żadnego anioła, nie uciszył burzy anie nie uczynił cudu.
Na to Bóg rzekł:
Wysyłałem do ciebie kuter rybacki, wysyłałem ci na pomoc inny statek ale ty odrzuciłeś moją pomoc więc utonąłeś... .
Panie Igło mam wrażenie, że Pan tej pomocy ma za dużo: to Rydzyk, to tylko Jeden Kapłan porządny… . Ale PAn sobie wymarzył “na białym koniu..”.
A może i przez tego zdrajcę – jak przez oślicę – Pan Bóg także do Pana mówi?
Nie przyszło Panu do głowy, że to Pan Bóg wybiera sposób aby Pana uratować, a nie Pan?
Niech Pan pomyśli o tym.
W Bilblii jest kilka świetnych przykładów na postawę wybrzydzania na “apostołów” i nieakceptowania formy w jakiej Bóg chce człowieka przygarnąć.
Nie mogę się powstrzymać aby Panu nie zacytować tego wersetu:
Przeto przypatrzcie się, bracia powołaniu waszemu!
Niewielu tam mędrców według oceny ludzkiej, niewielu możnych, niewielu szlachetnie urodzonych.
Bóg wybrał właśnie to, co głupie w oczach świata, aby zawstydzić medrców,
wybrał to, co niemocne, aby mocnych poniżyć;
i to, co nie jest szlechetnie urodzone według świata i wzgardzone.”
( 1 Kor 1, 26-29 )
Pan Bóg wybiera… – nie człowiek w konkretnym celu.. . Odys o tym też pisał.
p.s.
wrzucam ciekawy artykuł O.Jacka Salija na ten temat: wybrania tego co głupie w oczach świata:
http://www.mateusz.pl/ksiazki/js-npp/js-npp_08.htm
Pozdrawiam.
************************
poldek34 -- 04.04.2008 - 14:25“Kto pyta nie błądzi…”
Panie Poldku,
przepraszam, ale czy Pan naprawdę serio to pisze?
“Bóg wybrał właśnie to, co głupie w oczach świata, aby zawstydzić medrców, wybrał to, co niemocne, aby mocnych poniżyć; i to, co nie jest szlechetnie urodzone według świata i wzgardzone.”
Niby Rydzyk wybrany?
dawniej KriSzu
Dymitr Bagiński -- 04.04.2008 - 21:58PANIE Dymitrze.
Z pewnością. Ale to, że wybrany nie oznacza niepokalany i wolny od grzechu… .
I nie oznacza też(skoro wybrany), że skoro udaje mu się dokonywać wielkich rzeczy to znaczy, że ma być to zachętą do stosowania zasady “cel uświęca środki”.. .
Można go nie lubić i krytykować za jego osobowość ale niech Pan przeglądanie ramówkę radia Maryja. Zobaczy Pan ile jest Ducha a ile polityki.
Poza tym, RM jest zagadką dla wielu a testerem tego czy to dzieło Boże będzie odejście jego założyciela.
Natomiast mnie zastanawia dlaczego RM ma tylu wrogów – myślę o przestrzeni medialnej i politycznej. Dlaczego budzi tyle lęków.. . Moja odpowiedź jest taka, że Medium nad którym nie mają kontroli politycy zawsze jest “oszołomskie”.
A niestety RM jest niezależne od polityków, abonamentów i subwencji a więc nie sterowne – tym tłumaczę czarną kampanię jaka wokół tego medium przetacza się w mediach prywatnych.
Gdyby RM miało przekręty finansowe już dawno SLD by Radio zamknęłło… . Tymczasem mamy “sikanie małego pieska” i nic poza tym. “Sikanie” = nawiązanie do wierszyka Cimoszewicza: “Piesek jak nie może ugryźć to przynajmniej obsika”. Jestem ciekaw jak długo pociągnęłaby Zetka czy RMF bez reklam – na samych datkach słuchaczy.
Pozdrawiam!
************************
poldek34 -- 04.04.2008 - 22:22“Kto pyta nie błądzi…”
RM niezależne od polityków?
Rydzyk jest politykiem, ot co!
dawniej KriSzu
Dymitr Bagiński -- 04.04.2008 - 22:52Panie Dymitrze
O.Rydzyk jest postacią kontrowersyjną. Na pewno budzą moje wątpliwości jego ambicje polityczne – jednak muszę uczciwie przyznać, że to nie jest oś jego dzieła i działalności.
To czego on dokonał w zakresie ewangelizacji w warstwie: – nauczania Kościoła – wspólnoty modlitwy za pośrednictwem radia: Liturgia Godzin, Masza św., Różaniec, Koronka do Miłosierdzia Bożego, Katechezy, nauczanie Jana PAwła II
są to niewątpliwe osiągnięcia na ogromną skalę.
Pan Igła sugeruje mu jego agenturalność. Powiem wprost -> słucalność jego stacji aż po Ural i za Uralem świadczy o tym, że musiał w jakiś sposób dotrzeć do służb, które przecież mają wpływ za naszą wschodnią granicą. Wg mnie musiał nieźle zapłacić... .
BIorąc pod uwagę powyższe uważam, że nie można dokonywać jednoznacznych, ocen gdyż to dzieło jeszcze trwa.
RM jest niezależne od polityków gdyż RM nie ma obowiązku popierać jakiejkolwiek partii. Popiera tę z którą im jest “po drodze”.
Trudno aby RM popierało czy partię mają niejasny stosunek do nauki KOścioła w kwestii rodziny, ochrony życia, itp.
Pozdrawiam.
************************
poldek34 -- 05.04.2008 - 10:00“Kto pyta nie błądzi…”