Redakcja TXT weszła w posiadanie nienapisanego jeszcze, najnowszego wystąpienia premiera Tuska. Oto one.
To jest przemówienie nie napisane przez jakąś tam panią Kotecką. Osobę nikt czyli media mogą, na niej i jej narzeczonym, sobie poużywać do woli.
To jest jednak wypowiedź Tuska, który jeszcze nie wiedział, że zostanie premierem Rzeczpospolitej. Więc panie premierze Tusk!!!!
Czas spełnić zapowiedzi, odesłać do kąta durną, zatęchłą, wredną bohaterszczyznę. Polactwo zagonić do pożytecznej pracy a nie grzebania w grobach bohaterów.
Czas, krok po kroku, przywołując pozytw/nych/istycznych bohaterów rozpocząć marsz.
Marsz po równych autostradach, chodnikach do nowoczesnych fabryk i zakładów, technologii i wynalazków.
A po pracy na stadiony i areny.
Już czas.
Już czas.
Polskość jako zadany temat…
Wydawałoby się: tylko usiąść i pisać. A tu pustka, tylko gdzieś w oddali przetaczają się husarie i ułani, powstańcy i marszałkowie, majaczą Dzikie Pola i Jasna Góra, dziejowe misje, polskie miesiące, zwycięstwa i klęski. Zwycięstwa? Jak wyzwolić się z tych stereotypów, które towarzyszą nam niemal od urodzenia, wzmacniane literaturą, historią, powszechnymi resentymentami? Co pozostanie z polskości, gdy odejmiemy od niej cały ten wzniosło-ponuro-śmieszny teatr niespełnionych marzeń i nieuzasadnionych rojeń? Polskość to nienormalność – takie skojarzenie narzuca mi się z bolesną uporczywością, kiedy tylko dotykam tego niechcianego tematu. Polskość wywołuje u mnie niezmiennie odruch buntu: historia, geografia, pech dziejowy i Bóg wie co jeszcze wrzuciły na moje barki brzemię, którego nie mam specjalnej ochoty dźwigać, a zrzucić nie potrafię (nie chcę mimo wszystko?), wypaliły znamię i każą je z dumą obnosić. Więc staję się nienormalny, wypełniony do granic polskością, i tam, gdzie inni mówią człowiek, ja mówię Polak; gdzie inni mówią kultura, cywilizacja i pieniądz, ja krzyczę Bóg, Honor i Ojczyzna (wszystko koniecznie dużą literą); kiedy inni budują, kochają się i umierają, my walczymy, powstajemy i giniemy. I tylko w krótkich chwilach przerwy rozważamy nasz narodowy etos odrobinę krytyczniej, czytamy Brzozowskiego i Gombrowicza, stajemy się normalniejsi. Jest jakiś tragiczny rozziew w polskości – między wyobrażeniem a spełnieniem, planem a realizacją. Jest ona etosem pechowców, etosem przegranych i zarazem niepogodzonych ze swą przegraną. Wolność jest w nim wartością najwyższą – [——] [Ustawa z dnia 31 VII 1981 r. O kontroli publikacji i widowisk, art. 2 pkt 6 (DzU nr 20 poz. 99, zm.: 1983 DzU nr 44 poz. 204)] porywa się na czyny wielkie z mizernym zwykle skutkiem. Polskość w rzeczy samej jest nieadekwatną do ponurej rzeczywistości projekcją naszych zbiorowych kompleks€w. Piękniejsza od Polski, jest ucieczką od Polski tej na ziemi, konkretnej, przegranej, brudnej i biednej. I dlatego tak często nas ogłupia, zaślepia, prowadzi w krainę mitu. Sama jest mitem. Tak, polskość kojarzy się z przegraną, z pechem, z nawałnicami. I trudno, by było inaczej. “Czym jest nasze życie? – pisał Andrzej Bobkowski w Szkicach piórkiem (ile w nich trafnych uwag o polskości!). – Nawijaniem na kawałek tekturki krótkich kawałków nitki bez możności powiązania ich ze sobą. Gdzie mam szukać metryki urodzenia mojego dziadka? Gdzie odnaleźć ślad prababki? Do czego przyczepić cofającą się wstecz myśl? Do niczego – do opowiadań, prawie do legend tego kraju, kt€ry wynajął sobie w Europie pok€j przechodni i przez dziesięć wieków usiłuje urządzić się w nim z wszelkimi wygodami i ze złudzeniem pokoju z osobnym wejściem, wyczerpując całą swą energię w kłótniach i walkach z przechodzącymi. Jak myśleć o urządzeniu tego pokoju ładnymi meblami, bibelotami, serwantkami, gdy błocą ciągle podłogę, rozbijają i obtłukują przedmioty? To nie jest życie – to ciągła tymczasowość życia motyla i dlatego w charakterze naszym jest może tyle cech przypominających tego owada. Jakim cudem mamy być mrówkami?...” Gdy spisuję te luźne uwagi, czuję w każdym momencie, że coś umyka, że z wielkim trudem formułuję nawet banalne myśli. Refleksja zniekształcona jest nastrojem, emocją, a i te są zmienne. Bo choć polskość wywołuje skojarzenia kreślone przez historię, jest ona także przecież dzianiem się, jest niepewnym spojrzeniem w przyszłość. I szarpię się między goryczą i wzruszeniem, dumą i zażenowaniem. Wtedy sądzę – tak po polsku, patetycznie – że polskość, niezależnie od uciążliwego dziedzictwa i tragicznych skojarzeń, pozostaje naszym wspólnym świadomym wyborem.
Donald Tusk
To dobra mowa. Oby jej autor przekuł ją w czyn.
Czyn, a nie pijarowski moderunek.
I naprawdę kim trzeba być, żeby tę mową pluć Tuskowi w twarz i zarzucać mu zdradę? Ale to już na marginesie.
Czas.
Czekamy Panie Premierze Tusk.
komentarze
Igła
czemu uważasz że to Tuskowe mogłoby być?
Prezes , Traktor, Redaktor
max -- 02.05.2008 - 11:06Co?
Jeżeli on ją wygłosił to jego.
Igła -- 02.05.2008 - 11:11I to za to mowę go opluwają , zdrajcą i zaprzańcem nazywają im któryś bardziej głupotą nadęty, tym bardziej pluje.
czekaj bo nie kumam
to wygłosił (jeżeli tak to w tych dawnych gdańskich czasch tak?)
czy nie wygłosił, bo się pogubiłem…
Prezes , Traktor, Redaktor
max -- 02.05.2008 - 11:15Maks
to jest przemówienie do Kaszubów, jeszcze ocenzurowane przez komunę.
To z tego przemówienia pisomatołectwo wyciąga jedno zdanie, mające świadczyć o tym, że Tusk sprzedał siebie a teraz nas Niemcom.
Igła -- 02.05.2008 - 11:17Nienapisane? Niewygłoszone?
Kto napisał? Kto wygłosi? Dlaczego powołują się na Brzozowskiego? Dlaczego, dlaczego…Tekst zamieszczony przez Pana Igłę, rzeczywiście bardzo zręczny.
Małgorzata -- 02.05.2008 - 11:21Przywołanie Bobkowskiego tylko przynosi splendor. Zresztą słowa wspaniałego pisarza są niezwykle mądre, naprawdę oddają to nasze polskie pasowanie się z historią, z rzeczywistością.
Maxie
To raczej była odpowiedź Tuska na ankietę rozpisaną przez miesięcznik “Znak” pod tytułem “Czym jest polskość?”.
Tekst ten ukazał się w numerze 11-12/1987, str. 190.
A czy Tusk gdzieś go wygłaszał? Nie wiem.
Magia -- 02.05.2008 - 11:23Igła
wiesz, myslę sobie że młody Tusk więcej miał ciekawości w sobie niż ten starszy
młody miał wizję- jakąś ale nie był skuteczny
Rokita z Jarkiem tylko wizję mają/mieli taki typ polaka-romantyka rozpamiętującego dawna chwałę, lubujacego się w gloryfikacji klęski i podnoszenia partosu
Prezes , Traktor, Redaktor
max -- 02.05.2008 - 11:26Magia
dziekuję, teraz pokojarzyłem jak coś tam ktoś pluł na niego za tamten tekst
od razu lepiej się czyta z tą świadomością :)
max -- 02.05.2008 - 11:28Prezes , Traktor, Redaktor
Maxie
Do tej pory plują, bo nic nie rozumieją. Uczepili się, jak rzepy psiego ogona 2-3 zdań i dobudowali sobie do nich własną ideologię. Durnowatą.
Magia -- 02.05.2008 - 11:34Łażą i bredzą. Niech im będzie na zdrowie.
Magia
ostatnio czytałem tekst Igła “Tramwajęm jadę na wojnę” z sierpnia 2007, nie wiem czemu ale dla mnie obraz osoby popierającej PiS i myślącej podobnie jak Tusk w sprawach polskości, jest jak najbardziej normalnym obrazem. Ale dla wiedzących i zapatrzonych to zdrada, i to jest ból
Prezes , Traktor, Redaktor
max -- 02.05.2008 - 11:40Między Słowackim a Hamletem
Polska tradycja romantyczna wymaga aby najlepszymi politykami byli poeci. Ta tradycja jest aktualna również dzisiaj. Te wypowiedzi Tuska przypominają Słowackiego, kiedy pisał “Polsko , ty czerepie rubaszny….”. Mickiewicz go nienawidził. Czy dzis aby nie zostało troche tych nieporozumień jeszce z XIX wieku. Tuskowi jako romantykowi, nikt by tego zapewne nie wypominał, a może nawet uznał za zasługe. Tak sie jednak składa, że jest on tez politykiem, a tu całkiem inne prawa niz w poezji i literaturze. Tu hamletowanie jest źle widziane, tu wymaga się jednoznaczności i skutecznosci, a nie rozdartej duszy młodego Tuska. To Tuskowe “byc, albo nie byc”, oceniane jest na nie być. Zresztą każdy ocenia tak jak mu wygodniej. O ile poetów stac na szczerość i pieknoduchowstwo, to politycy w tej sprawie winni byc bardziej ostrożni. Stąd kłopoty Tuska.
Podróżny -- 02.05.2008 - 13:22I tak jest do dziś.
NELA Mickiewicz jest jedynym prawdziwym bohaterem naszej pieśni gminnej. Słowackiego się raczej nie cytuje i nie przywołuje no ale on nie polski, tylko słowacki czasami ktoś bardziej ambitny zacytuje Norwida, ale to wszystko o naszych romantykach. Żal.
NELA -- 03.05.2008 - 09:27Szanowni Blogerzy!
z okazji dzisiejszego Święta, leję zimnego szampana na Wasze rozgrzane głowy i wznoszę toast za wszystkich, również tych, o odmiennych poglądach.
MagdaF. -- 03.05.2008 - 10:31Uszanujmy to, nie obrzucajmy się inwektywami typu “PISomatołki” czy POpaprańcy”. Nie zaperzajmy się w dyskusjach, uszanujmy odmienne poglądy w każdej dziedzinie życia!
Nie kneblujmy epitetami, ironią czy drwiną innych, bowiem nie wygania się gości z własnego domu.
To nieeleganckie.
Nauczmy się rozmawiać, a nie tylko mówić, bo jak brzmi morał znanej bajki:
“...wszak i tak zginiemy w zupie”.
Serdecznie Wszystkich pozdrawiam: z lewa, z prawa, z prawa-lewa, z lewa-prawa i z centrum.
Panie Igło
Teraz to wygląda tak:
Szanowni Państwo!
W polskim kalendarzu pierwsze dni maja to czas radości i dumy. Odzyskując wolność i normalność, odzyskaliśmy możliwość świętowania. Nie musimy już w tych dniach demonstrować za lub przeciwko czemuś. Dziś święta państwowe to po prostu czas odpoczynku dla obywateli, a dla premiera okazja, by powiedział o tym, co uważa za ważne.
W cieszącym się wolnością bezpiecznym kraju nie ma lepszej demonstracji niż spędzająca ze sobą czas rodzina ani lepszego pochodu niż uśmiechnięci ludzie, spacerujący po parku. Pierwszy maja jest znów po prostu dniem, kiedy docenia się tych, którzy ciężko pracują. Zwyczajnie przypominamy sobie o tym, że praca jest wartością, a ludzie, którzy ją wykonują, zasługują na najwyższy szacunek.
Jutro w rocznicę uchwalenia pierwszej polskiej i pierwszej w Europie konstytucji będzie nas wszystkich, bez względu na podziały partyjne, rozpierać duma z naszej historii, osiągnięć państwa i tradycji prawodawstwa.
Wczoraj minęła czwarta rocznica wejścia Polski do Unii Europejskiej. Nam również, tak samo jak autorom Konstytucji 3 Maja, nie zabraknie odwagi i nowoczesności myślenia, abyśmy w nowej Europie znaleźli się wśród liderów i abyśmy to my wyznaczali kierunki jej rozwoju.
W wolnej Polsce, w Najjaśniejszej Rzeczypospolitej święta 1 i 3 maja nie mogą być obchodzone przeciwko komukolwiek. Są wspólne, należą do wszystkich Polaków. Symbolicznie spina je dzisiejszy Dzień Flagi Narodowej – sztandaru, pod którym każdy z nas, bez wyjątku, ma prawo stanąć z uniesioną głową.
Właśnie z tego wynikają zadania rządu i mnie jako premiera. Wszyscy mamy prawo do dumy, ale wszyscy mamy też prawo do korzystania z silnej, dostatniej Polski. Budując tę siłę i dostatek nie możemy zapominać o obowiązku wyrównywania szans. W interesie państwa i narodu jest bowiem, aby nikt z tego procesu nie był wykluczony. Dlatego jednym z podstawowych założeń mojego rządu jest zasada solidarności pokoleń.
Są dwa pokolenia, którymi musimy zająć się w szczególności. Seniorzy, których doświadczenie i odpowiedzialność są nam bardzo potrzebne oraz dzieci i młodzież, od których zależy nasza przyszłość.
Dla seniorów stworzyliśmy program przywracania do pracy osób po 50. roku życia. Sam skończyłem już 50 lat i nieskromnie powiem, że to niezły wiek na odpowiedzialną pracę. Przygotowując program prywatyzacji, przewidzieliśmy stworzenie rezerwy emerytalnej, która zagwarantuje nam godziwe emerytury. Do Sejmu skierowaliśmy już ustawę zwalniającą emerytów z płacenia abonamentu radiowo-telewizyjnego. Uważam, że państwo polskie powinno być stać na taki gest. Gest wobec ludzi, którym tak wiele zawdzięczamy.
Naszym najważniejszym zadaniem – i na tym chciałbym dziś skupić swoją uwagę – jest najmłodsze pokolenie. Moją największą ambicją jest, aby polskie dzieci miały takie same szanse rozwoju, jak dzieci w najlepiej rozwiniętych krajach Europy. Takie same, a może nawet większe. I jestem pewien, że jest to możliwe i że jest to najlepszy sposób, aby Polska wykonała drugi wielki krok, aby stanęła wśród europejskich liderów i najwyżej rozwiniętych krajów świata.
Zaczniemy od sprawy podstawowej, od bezwarunkowego prawa do ciepłego posiłku. Głodne dziecko to hańba, z którą walczyły już poprzednie rządy. W wyniku tych działań skala problemu znacznie się zmniejszyła, ale ja sam nie zaznam spokoju, dopóki nie będę miał pewności, że w Polsce żadne dziecko nie chodzi głodne.
Wprowadzimy program, dzięki któremu każde dziecko w publicznej szkole podstawowej będzie miało prawo zjeść obiad bez pokazywania zaświadczeń, kwitków, udowadniania, że jest wystarczająco biedne. Jeśli dziecko prosi o jedzenie to znaczy, że jest głodne i ma być nakarmione.
Nie mniej ważnym warunkiem rozwoju jest poczucie bezpieczeństwa. Doniesienia mediów o tragediach, których ofiarami padają dzieci, budzą grozę. Niestety, znaleźć można także opisy dramatów, które rozegrały się w naszym kraju.
Rząd w swych działaniach nie może opierać się jedynie na doniesieniach prasowych. Dlatego poprosiłem odpowiednie ministerstwo o przygotowanie raportu w tej sprawie. Na jego podstawie powstanie program walki z przemocą wobec dzieci. I żeby było jasne – mówimy tu o ochronie przed znęcaniem się i gwałtem, o elementarnym bezpieczeństwie, do którego niezbywalne prawo mają wszyscy, a szczególnie ci, którzy sami nie mogą się bronić.
Dzieciom najedzonym i bezpiecznym trzeba zapewnić odpowiedni rozwój fizyczny i umysłowy. Jeśli chodzi o rozwój fizyczny, to nie ma nic lepszego niż sport. Uruchomiliśmy zatem program “Boisko w każdej gminie” i zainteresowanie gmin jest naprawdę ogromne. Pierwsze kilkaset boisk powstanie już w tym roku. Sztuczna murawa do piłki nożnej, dobra nawierzchnia do koszykówki, oświetlenie, ogrodzenie, prysznice, a ponadto odpowiedzialni i profesjonalni opiekunowie i trenerzy. Być może będzie to miało dobry wpływ na nasz sport wyczynowy, ale przede wszystkim kolejne pokolenia Polaków będą zdrowsze, sprawniejsze, przyzwyczajone do aktywnego wypoczynku.
Szanowni Państwo, nad rozwojem umysłowym młodych Polaków czuwają polscy nauczyciele i z dumą możemy powiedzieć, że wywiązują się z tego zdania wspaniale. Polscy uczniowie na tle swoich rówieśników z innych krajów wypadają zazwyczaj rewelacyjnie. Jednak we współczesnym świecie nawet najlepszy polski uczeń przegra rywalizację ze swoim kolegą z Zachodu, jeśli komputer i internet nie będą dla niego środowiskiem naturalnym.
Oczywiście wiele polskich dzieci ma swoje komputery i godzinami buszuje po internecie, a rodzice wręcz zamartwiają się, że ich pociechy spędzają zbyt wiele czasu przed ekranem. Ale równie wiele polskich dzieci dostępu do komputera nie ma, a w dzisiejszym świecie jest to najprostsza droga do wykluczenia. Tu może pomóc państwo.
Na świecie odbyła się już informatyczna rewolucja. Przyszedł czas, abyśmy my urządzili informatyczną rewolucję w naszych szkołach. Chciałbym Państwu ogłosić, że powołuję zespół, który opracuje program pod wszystko mówiącym hasłem – “Dostęp do komputera dla każdego ucznia”. Tak jak każdy polski uczeń ma prawo do ciepłego posiłku, tak powinien mieć też dostęp do komputera, oprogramowania edukacyjnego i internetu. To zrewolucjonizuje polską edukację i wyrówna szanse między dziećmi z rodzin biednych i bogatych.
Jak Państwo wiecie, w tych dniach prowadzę ze swoimi ministrami prace nad budżetem. Zapowiedziałem już, że będę bezwzględnie obcinał zbędne wydatki, ale – drodzy Państwo – są takie cele, na które trzeba wydawać pieniądze, bo to, co zainwestujemy dziś, przyniesie nam stokrotne zyski w przyszłości.
Chcę dzisiaj przy okazji święta obiecać, że na jedzenie dla dzieci, na ich bezpieczeństwo, edukację i rozwój – pieniędzy nie zabraknie. Tak, byśmy patrząc jak rośnie nowe pokolenie Polaków, z coraz większą dumą mogli patrzeć na nasz narodowy sztandar. W takie święto jak dziś, a także każdego dnia.
Życzę Państwu w tych dniach spokojnego, radosnego świętowania, spacerów i pięknej pogody.
Jacek Jarecki -- 03.05.2008 - 11:00Źródło : PAP
Igła
no dobrze, Tusk, patriotą jest i basta. Do historii nie ma pretensji – historii Polski.
No to powiedz dlaczego:
a. Dlaczego minister edukacji w rządzie Donalda Tuska pragnie zakończyć edukację historii i geografii w I klasie LO?
b. Dlaczego “minister od polskości i patriotyzmu” – minister kultury nie chce, by Polska była „krajem muzeów i nekropolii” ? Dlateczego też, stawiał opór budowie Muzeum Ziem Zachodnich i Muzeum Historii Polski ?
c. dlaczego Niemcy za cenę pogorszenia stosunków z Polską forsują kwestie “Widocznego znaku” a Polska ogranicza “dziedzinę pamięci”
Skoro rzeczywiście dla Tuska historia nie jest garbem to dlaczego jest niefrasobliwy w stosunku do uprawiania polityki przywracania pamięci o naszej historii i idzie nie dziwi go, że NIemcy za cenę jakości stosunków politycznych z Polską forsują własne pomysły.
Może za klkadziesiąt (być może) lat to Niemcy będą mogli naszym wnukom, prawnukom zapytać co robimy na ich ziemiach a nasze prawnuki nie będą w stanie powiedzieć “co robią POlacy na ziemiach należących niegdyś do Niemiec… .
To jest bardzo prawdopodobne jeśli rząd Tuska będzie tak frasobliwy o świadomość historyczną i pamięć o naszych dziejach, kulturze i tożsamości.
Ukłony.
************************
poldek34 -- 03.05.2008 - 23:12“Kto pyta nie błądzi…”
Poldku
To ja odpowiem na pytania stawiane Igle.
Najpierw muszę zastrzec że jestem miłośnikiem historii i zwolennikiem aktywnej polityki historycznej (acz nie w wydaniu braci Kaczyńskich lub, apage, Giertychów).
Patriotyzm nie musi być ściśle związany z historią. Nie jestem pewien ilu chłopów w armii kościuszkowskiej znało dzieje Rzeczpospolitej – ale patriotyzmu im nie odmówię.
A. Szkoła
W liceach program jest przeładowany co owocuje tym, że
a) nauczyciele się nie wyrabiają (vide – casus tegorocznego egzaminu z j. polskiego)
b) uczniowie pracują wg zasady 3xZ: zakuć, zdać, zapomnieć
c) bezmyślne zakuwanie jest uzupełniane ściąganiem i kopiowaniem tzw. bryków.
Jest tak nie od dziś i coś z tym trzeba zrobić.
Prócz tego jest masa nowych dziedzin, o których wypadałby młodym ludziom coś powiedzieć. Choćby jakiś cień podstaw ekonomii.
Albo rozciągniemy szas nauki w LO do 5 lat, albo ograniczymy program nauczania do poziomu realnego. I, choć jestem z zamiłowania i talentów humanistą, wolę przyciąć historię niż matematykę. I, choć kocham Mickiewicza, jestem za ograniczeniem listy lektur, zwłaszcza z epoki romantyzmu oraz doadaniem do programu klasyki filmu.
Sądzę, że takie są motywy i kierunki działania Ministerstwa Edukacji.
Dodajmy, że pani Hall wie dobrze jak wygląda nauka w liceum.
B. Kultura
Myślę, że Polsce z pewnością potrzeba odkłamania i opublikowania najnowszej historii. Ale bardziej jeszcze potrzeba nam budować kulturę narodową już nie tylko na martyrologii. Trzeba wzmacniać dziedziny kultury przez stulecia oporu zupełnie zaniedbane.
Np. Francuzi i Włosi za niezwykle istotny element swej tożsamości narodowej mają sztukę kulinarną. Włoskie wzornictwo jest nie tylko znakiem rozpoznawczym tego narodu, ale gigantyczną kopalnią pieniędzy. To samo dotyczy wizerunku Paryża jako stolicy sztuki. O sukcesach muzeum sztuki nowoczesnej w Bilbao nie muszę wspominać.
Sądzę, że p. Zdrojewski, bazując na doświadczeniach z szykowania wrocławskiego Expo, chce takiegio świeżego u nas (a oczywistego na świecie) spojrzenia na kulturę i dziedzictwo narodowe.
Chodzi o to, by Polska nie była w oczach nas samych i całego świata krajem jedynie tragicznej historii i taniej siły roboczej.
C. Woda na młyn niemieckich odwetowców z Bonn ;)
Dlaczego Niemcy spuszczają ze smyczy dość paskudne tęsknoty niektórych środowisk – jest zagadnieniem istotnym tak dla Niemców, jak dla nas i dla całej Europy. Z pewnością milczeć o tym nie wolno.
Ale nie sądzę by wypromowanie polskiej anty-Steinbach było jakimkolwiek rozwiązaniem. Zwłaszcza, że jeśli mamy naśladować niemieckie sentymenty, to zaraz powstanie pomysł nieuznawania wschodniej granicy przez jakieś Ziomkostwo Lwowskie... Tego chcesz? Jeszcze nam potrzeba by na Ukrainie, Litwie i Białorusi tak Polakami straszono ludzi, jak u nas Niemcami się straszy.
Moim zdaniem daje się te deklaracje i działania godzić z patriotyzmem.
Czy są słuszne? Czas pokaże. Ale nazywanie ich zdradzieckimi, jest paskudne.
PS. Polecam wysuniętą przez Filipa Memchesa tezę iż PO jest postendecka, a PiS postpepeesowski… :) Zabawne i daje do myślenia.
odys -- 04.05.2008 - 01:58@
No i patrzcie, jaki Tusk wielki i wspaniały!
wiki3 -- 04.05.2008 - 09:05I te przemęczone nadmiarem wiedzy biedne dzieci!
To dlaczego absolwent dawnego technikum (czteroletniego) wie znacznie więcej niż obecny po liceum?
Czy “dziesiąt” lat temu młodzieńcy mieli większe głowy? Może ich dyski twarde miały większą pojemność?
Odys
Twoją wizję proporcji przedmiotów humanistycznych do ścisłych przyjmuję jako Twoją a nie minister Hall. Gdyż Hall o tym nie mówi.
Co do polityki historycznej -> przywracania pamięcie a’la KAczyński -> Muzeum Powstania Warszawskiego oraz to co uczyniono w tym względzie podczas prezydentury LEcha K świetnym obrazkiem jak można przywracać pamięć.
Wolę więc Kaczyńskiego niż Zdrojewskiego wstydzącego się martyrologii Polski.
Najważniejsza rzecz:
wspominasz o nowej wizji nauczania historii. Sęk w tym, że Hall rozpoczyna debaty: jak uczyć historii. Ale zaczyna od końca: proponuje ograniczenie wykładania jej nie mówiąc dlaczego, jakim kosztem i co w zamian.
Wg mnie należy określić:
a. co ma być uczone
b. w jaki sposób
c. określić długość kształcenia tego co określa “a” i “b”.
Natomiast Hall robi wszystko na opak a od poprzestawiania liczby godzin danego przedmiotu nic sięnie dzieje poza totalnym bałaganem i haosem.
Polityka historyczna i przywracania pamięci jest konieczna w sytuacji gdy Niemcy są bardzo zdeterminowane w promowanie swojej martyrologii ofiary II WOjny Światowej.
Polska ma swoją historię i powinna dbać o pamięć o niej. Ta historia nie jest wymierzona w kogokolwiek gdyż to nie my napadaliśmy na NIemcy ale oni na nas. Więc nie rozumiem dlaczego ma ktoś się bać, albo dlaczego Polacy mają się bać swojej historii.
Natomiast tak jak PO i SLD powołują się na standardy państw europejskich w innych dziedzinach, tak nie rozumiem dlaczego rząd PO zachowuje się zupełnie inaczej niż NIemcy w sprawie pamięci historycznej????
Wg mnie to wynika z tego co powidział Tusk a przywołał Igła. PArti Donalda Tuska daje do zrozumienia, że Polska histroria jest balastem przeszkadzającym w rozwoju. Sęk w tym, że Polacy świetnie odnajdują się w w gospodarkach rynkowych. Ale nie potrafią w gospodarce Polskiej gdzie rynek jest reglamentowany.
I nie jest to wina polityki historycznej ale tego, że w Polskim Państwie nie ma wolnego rynku a jednynie strefy wpływów.
Polityka historyczna może pomóc w tym, aby te strefy wpływów rozwalić. Ale jak dotąc nie można przeprowadzić ani dekomunizacji ani deubekizacji ani nawet lustracji dziennikarzy….. .
Można tego dokonać przywracając pamięć o najnowszej historii Polski. Dotąd nawet TK uważa, że wykonywanie prawa od zakończenia wojny było legalne. Więc nie można sądzić np sędziów za stalinowskie wyroki… .
Bez przywrócenia Pamięci nie można pozbyć się złodziei i bandziorów którzy przenieśli swoje wpływy i metody z państwa totalitarnego z tą różnicą, że mają dziś media: TVN i Polsat są założone przez funkcjonariuszy służb. Pamiętasz jak ze strachu przed lustracją mediów zrezugnowali Panowie |Walter i SOlorz w zasiadaniu w zarządzie swoich Mediów?
Tu tkwi sedno zaniechania przywracania pamięci. A Martyrologia jest konieczna. Jeśli chcesz promować inne zjawiska kultury w Polsce to nie metodą: albo – albo, ale jako rozrzeszenie dziedzin do wykładania. Ale jak chcesz poszerzyć spektrum dziedziny skoro Hall zmniejsza ilość godzin.
Pozdr.
poldek34 -- 04.05.2008 - 09:34************************
“Kto pyta nie błądzi…”
wiki3
To dlaczego absolwent dawnego technikum (czteroletniego) wie znacznie więcej niż obecny po liceum?
Czy “dziesiąt” lat temu młodzieńcy mieli większe głowy? Może ich dyski twarde miały większą pojemność?
1. Lepsi bywali nauczyciele. Być nauczycielem lat dziesiąt temu w Polsce było prestiżowo i niebiednie. Dziś to marna płaca, marna praca, ale za to bezpieczeństwo i pewne przywileje. No to jacy ludzie zostają w tym zawodzie? Ambitni i kreatywni?
2. Odsetek ludzi zdolnych do myślenia jest w społeczeństwie określony.
Jeśli dziesiąt lat temu szkoły średnie (choćby i technika) kończyło kilkanaście procent uczniów, a dziś kończy większość, średni poziom musi być niższy. Nie ma bata.
3. Nauczyciele wiedzieli czego uczyć. Mam na myśli humanistów. Wojnę wygrał Gustlik z Grigorijem, Śląsk był wiecznie polski, a Broniewski wielkim poetom był. Dziś nauczyciele mają w gazecie co innego niż w notatkach ze studiów i na wszelki wypadek Herberta “nie zdążają przerobić”. A Broniewskiego się wstydzą. Więc tłuką starożytność przez trzy semestry.
A tak w ogóle, to dziesiąt lat temu uczeń prócz wiedzy szkolnej mógł pamiętać wyniki wyścigu pokoju. Dziś musi poruszać się na rynku tysięcy marek i milionów produktów, rozumieć conieco z ekonomii (życie go uczy, nie szkoła), dociera do niego co dzień więcej informacji przez wszystkie media niż do jego ojca przez miesiąc peerelowskich dwóch kanałów TV, trzech radiowych i Trybuny Ludu.
A jego dysk twardyma tą samą pojemność.
odys -- 04.05.2008 - 16:08Poldku
A Martyrologia jest konieczna. Jeśli chcesz promować inne zjawiska kultury w Polsce to nie metodą: albo – albo, ale jako rozrzeszenie dziedzin do wykładania. Ale jak chcesz poszerzyć spektrum dziedziny skoro Hall zmniejsza ilość godzin?
Otóż nie. Rzecz w tym, że już kiedy ja byłem w LO, uczeń zdolny, pracowity i zainteresowany nie był w stanie wykonać minimum programowego ze wszystkich przedmiotów.
Interesowałem się przedmiotami humanistycznymi. Ale nie byłem w stanie przeczytać wszystkich lektur (obowiązkowych), jeśli miałem prócz tego wyrobić się z matmą i chemią na dostateczny.
A gdzie czas na rozwijanie zainteresowań?
Program nauczania trzeba koniecznie okroić i zmodernizować.
Nie widzę sensu, by moje dzieci, jak ja, strawiły rok w liceum na studiowanie wojen starożytnych Graków. By potem nie wyrobić się z Powstaniem Warszawskim!
Zresztą, mają miec także czas na naukę posługiwania się internetem (to jest kupa wiedzy, którą dziś każdy zdobywa na dziko), powinny dowiedzieć się na czym polega kredyt, lokata, stopy procentowe i w ogóle masy innych rzeczy.
Nie da się wszystkiego naraz. Coś trzeba wyciąć.
Poldku, nie znam szczegółów działań p. Hall. Ale wizja szkoły, jaką roztacza, jej postrzeganie wyzwań i problemów, które przedtawia w wywiadach prasowych jest całkiem sensowna. Ma mój kredyt zaufania.
I nie zgadzam się z tłumaczeniem wszystkich działań rządu rzekomą antypolskością i wynarodowianiem. To po prostu wierutna bzdura.
PS. Kaczyńscy, prócz Muzeum Powstania Warszawskiego (za które im chwała) nie zrobili NIC. Jeśli tą placówkę można było uruchomić od zera po roku prezydentury w stolicy (sukces), to gdzie są muzea zbudowane w całym kraju przez dwa lata rządów — ponoć tak im na tym zależało?! Słowa, słowa słowa.
odys -- 04.05.2008 - 16:26odys
“to gdzie są muzea zbudowane w całym kraju przez dwa lata rządów”
Było i jest to związane z pieniędzmi. Brak kasy – brak takich przybytków kultury.
“dociera do niego co dzień więcej informacji przez wszystkie media niż do jego ojca przez miesiąc peerelowskich dwóch kanałów TV, trzech radiowych i Trybuny Ludu.”
Nie dociera, jest na to całkowicie odporny. Dociera jedynie piwko, durna gra komputerowa i debilna pseudo muzyka.
O czym mówi punkt drugi?! Ano o tym, że obecnie poziom jest bardzo niski.
wiki3 -- 04.05.2008 - 19:25Fakt, w pierwszej klasie technikum było nas 42, skończyło 15!
Poldek34
Popieram.
wiki3 -- 04.05.2008 - 19:26Pozdrawiam
wiki3
“to gdzie są muzea zbudowane w całym kraju przez dwa lata rządów”
Było i jest to związane z pieniędzmi. Brak kasy – brak takich przybytków kultury.
No nieźle. W budżecie Warszawy można było znaleźć pieniądze na niezłe muzeum w rok. W budżecie całej Polski nie dało się znaleźć już ani złotówki.
Cóż, Warszawa ma na pewno większy budżet.
Ale, ale!
O ile pamiętam, przez ponad rok rządów panowie Kaczyńscy władali jeszcze komisarycznie i w stolicy. To mogli choć jeszcze jedno muzeum postawić.
Cieszę się jednak, wiki3, że zauważasz brak pieniedzy na muzea. Na pewno usprawiedliwisz więc Zdrojewskiego, który postanowił nie budować muzeum ziem odzyskanych.
odys -- 04.05.2008 - 19:43wiki3
Nie dociera, jest na to całkowicie odporny. Dociera jedynie piwko, durna gra komputerowa i debilna pseudo muzyka.
Ech, ta dzisiejsz młodzież.
Za Twoich czasów była grzeczniejsza?
Piwo jak wiadomo nie istniało w ubiegłym stuleciu, a Piosenka o Nowej Hucie była prawdziwą muzyką wyzwalającą cały potencjał intelektualny młodych, ambitnych junaków zapatrzonych w lepsze jutro!
PS. Zapomiałeś wspomnieć o tych filmikach. Przy piwku. Co ściągają z internetu w BUW. Sam prezes widział.
odys -- 04.05.2008 - 19:47Odysie
Ukłony za odpowiedzi panu Wiki3.
Magia -- 04.05.2008 - 20:07Odysie
Obawiam się, że źle diagnozujesz zdolność nauczania naszej szkoły.
Spędziłem w niej 3 lata: LIceum Techniczne, Zasadnicza Szkoła Zawodowa.
MInister Halll może sobie robić plany i teorie ale ja się pytam kim ona chce je wcielić.
Gdyż dopuki rząd udaje, że płaci nauczycielowi doputy w szkole nauczyciele w szkole będą udawać, że pracują. To uproszczenie, ale niestety w szkole nauczycieli z powołania jest 20% najwyżej. Reszta pracuje bo musi – nigdzie pracy nie znajdzie.
Więc wg mnie problem skuteczności szkoły – jej niedoskonałości wynika z kiepskości kadr nauczania. Potem programów.
A co na to Hall????
Nic.
gdzie Ci dobrze opłacani i wykształceni nauczyciele z kampanii wyborczej się podziali? Z Irlandii jeszcze nie wrócili?
Halll zawraca głowę – nic więcej.
************************
poldek34 -- 04.05.2008 - 20:41“Kto pyta nie błądzi…”
odys
Była grzeczniejsza, choćby dlatego, że musiała. Nic do tego nie miały piosenki o Nowej Hucie. Odysie, nie tylko były piosenki po linii.
wiki3 -- 05.05.2008 - 07:44Młodzież czytała mnóstwo książek, a tabliczkę mnożenia też musiała znać.
W wieku 18 lat była już dojrzała, brak było infantylnych ponad dwudziestoletnich bobasów.
Lewactwo nie zdążyło jeszcze wprowadzić bezstresowego wychowania, a i hasło “róbta co chceta” nie było znane.
Oczywiście były przypadki opilstwa wśród młodzieży, lecz niezmiernie rzadkie.
wiki3
Zawsze byli tacy i tacy.
I, przykro mi bardzo, nie uwierzę, że były przypadki opilstwa wśród młodzieży, lecz niezmiernie rzadkie.
Nie uwierzę, bo słyszałem kilka barwnych wspomnień od moich rodziców, teściowej, nie wspominając już o sąsiadach na wsi.
Mam jakąś większą łatwość w nawiązywaniu kontaktów ze starszymi od siebie i lubię słuchać ich opowieści.
Znam też rodziny alkoholików, którzy w ten nałóg wpadli w młodości. Bo, jak sami mówią, nie było co robić, więc się piło. Dziesiąt lat temu. Powiesz, że to margines? Wspomnij, Wiki, jak często było widać pijanych na ulicach. Jakie było statystyczne spożycie alkoholu na osobę. Jaki odsetek polskich rodzin jest przez alkoholizm dotkniętych. Coś szeroki ten margines. I wszyscy byli grzeczni do 18 by rozpić się dopiero rok później?
Wiem, że o wielu kwestiach się nie mówiło.
Choćby: dzieciaki paliły fajki od dziesiątego roku, ale rodzice nie wiedzieli (nie chcieli wiedzieć?).
Niedojrzałych bobasów znam trochę i w wieku średnim. Mieszkanie przez pół życia z rodzicami, którzy zajmowali się też wnukami i prowadzili dom nie koniecznie sprzyja dojrzałości. A tak żyło bardzo, bardzo wielu. Bo mieszkań nie było.
Wierzę, że było więcej respektu — ale i hipokryzji — względem starszych. Młynarskiego “po co babcię denerwować, niech się babcia cieszy” nie wzięło się z powietrza.
Wiki, może w Twoim bezpośrednim otoczeniu, nie wiem — jakiś Klub Inteligencji Katolickiej, czy inni harcerze podziemnego ZHR, było inaczej. Ale świat jest większy. Statystyki są nieubłagane. Większość społeczeństwa żyła na wsi lub pracowała w fabrykach; wielu nie kończyło nawet podstawówki; szkoły średnie kończyli nieliczni, a studiowała elita.
Sorry, ale pamiętam rozmowy z moją babcią. Miała się za przedstawicielkę inteligencji, choć nie miała studiów. Ona rzeczywiście sporo czytała. Pewnie więcej niż ja. Ale kiedyś w jakiejś tam rozmowie wyszło przy okazji, że z chemii zna jedynie C2H5OH, a i tak nie wie co znaczą te symbole i za nic nie chciała mi uwierzyć że w skład alkoholu wchodzi węgiel.
Nie przekonasz mnie, że za Twojej młodości był Złoty Wiek, a potem już wszystko zeszło na psy.
odys -- 05.05.2008 - 16:49Odysie
Każdy pamięta młodość w sposób wyidealizowany. Wiem to po sobie. Im jestem starszy, tym obrazki z młodości są piękniejsze, bardziej kolorowe i coraz natrętniej pojawiają się przed (nawet zamkniętymi) oczami.
I oczywiście, za mojej młodości był Złoty Wiek. Dla mnie. Ty będziesz miał swój, w swoim czasie.
I to chyba jest OK.
merlot -- 05.05.2008 - 18:11Odys, Wiki
sytuacja w szkołach jest złożona i wielowarstwowa.
Młodzież – tutaj moje doświadczenie gdyż uczyłem w szkole – jest cholernie doświadczona przez życie:
- rozbite rodziny(on pracuje za granicą żyje z inną ona w kraju z innym) – rodzice nie interesują się dziećmi, są poza domem nie pilnują często bardzo zdolnych dzieci – nauczyciele którzy odwalą swoje i wracają do domów nie zaszczepiając nic pozytywnego: żadnej pasji życia młodziezy – sama młodziez skołowana gadżetami, łątwo dostępnym seksem, narkotykami – szacunek młodziezy do profesji nauczyciela którym wprost mówi: “ja za te parę groszy w życiu bym się w budzie z młodymi nie męczył.
To jest fotografia średniaka. Nie da się jednoznaczxnie powiedzieć dlaczego jest tak jak jest ale:
a. etos nauczyciela upadł: szacunek pracodawcy do niego jest żaden. W szkole której pracowałem nie było kasy na papier toaletowy i czasem na kredę. Pensja dla nauczyciela stażtsty ledwo na opłacenie wynajmu mieszkania i rachunek za komórkę + jedzenie.
b. kwalifikacje zawodowe nauczycieli. Nauczyciel dziś musi być: psychologiem, pedagogiem i zastępczym rodzicem i to z wyższej półki ze względu na trudną przeważnie młodzież.
c. współpracę nauczycieli pomiędzy sobą. W mojej szkole nauczyciele byli podzieleni na młodych i starzych. Młodzi zyskujący sympatię uczniów spotykali się z podkopywaniem ich autorytetu przez zazdrosnych starych. Uczniowie to wykorzystywali.
d. Ja pracowałem 3 lata – lubiłem Katechezę ze względu na dyskusje które się udawało mi wzniecać. Celem moim było nauczyć myśleć i zadawać sobie pytania oraz szukanie odpowiedzi.
Po 3 latach przeprowadziłem się do innego miasta więc zmieniłem pracę.
Po tym doświadczeniu jak sobie przypomnę zastanawiam się czy nie wysłać moich synów do szkół Katolickich lub prywatnych. Di publicznych jak ta w której pracowałem(Liceum Techniczne) raczej nie chciałbym.
To jest rzeczywistość. Nauczycieli nalezy szanować gratyfikacją finansową aby zostawali tam ambitni a nie ambiytni idą szukać lepszej pracy by utrzymać rodzinę a Ci mniej ambiytni albo rzeczywiście pragnący się poświęcić dla uczniów zostają. Tych ostatnich jest 10 % w szkole. Tych mniej ambitnych i przeciętnych większość.
Jak sprawić by w szkole uczyli fachowcy? Poprawić pensum nauczyciela dać więcej uprawnień nauczycielowi. Za Girertycha za zniewagę nauczyciela miały być sankcje – bardzo dobry pomysł. Nie wiem czy jeszcze aktualny.
Sam sposób awansowania nauczycieli – kpina. Zbieranie ton papierków zamiast prawdziwa praca nad podnoszeniem kwalifikacji.
To co robi Hall to zabawa w przestawianie tych samych klocków. Zabieranie się za “budowę domu” od dobierania koloru tapet a nie od fundamentów.
Giertych chciał zwiększyć bezpieczeństwo uczniów jak i nauczyciela w szkole i to dobry początek – tworzenie jakiejś bazy do dalszych reform. PO mundurki uwaliła na starcie zachowuje się tak jakby w szkole było zielono i miło bawiąc się “w lekcje historii”. Nie tędy droga.
Czarno widzę.. .
Pozdrawiam.
************************
poldek34 -- 05.05.2008 - 18:46“Kto pyta nie błądzi…”
Poldku
Pensja dla nauczyciela stażtsty ledwo na opłacenie wynajmu mieszkania i rachunek za komórkę + jedzenie.
To i tak rewelacyjnie.
W stolicy wynajem byle kawalerki w granicach administracyjnych miasta grubo przekroczył 1000zł miesięcznie + opłaty. Sam czynsz za prywatne mieszkanie w Warszawie to zazwyczaj ok 500zł. Plus opłaty i rata kredytu przez 30 lat. (Temat na osobną notkę).
Co oznacza, że za typową pensję pracownika budżetówki nie da się nawet mieszkać.
Po jedzenie trza się zgłosić do dobrych ludzi.
Jak sprawić by w szkole uczyli fachowcy?
Poprawić pensum nauczyciela dać więcej uprawnień nauczycielowi.
Oraz zmniejszyć przywileje korporacyjne — wywalić lub ograniczyć Kartę Nauczyciela!
Nie ma szans na przekonanie do podwyższania kwalifikacji zawodowych pracownika, który jest nieusuwalny!
Ambitniejsi odejdą, zostają ci, którym wszystko zwisa, byle te tysiąc złotych do emerytury dostawać.
Wprowadzenie zewnętrznych egzaminów (matury) jest bardzo dobrą decyzją. Dotąd nauczyciel oceniał swoją pracę sam. Gdy nie przerobił materiału do matury, po prostu lżej oceniał niewiedzę swoich uczniów.
Działania Giertycha mam za pozoranckie. Mundurkami i trójkami klasowymi problemu się nijak nie rozwiąże. A hałas wokół tego szkole tylko szkodził.
PS. Synów do szkół katolickich może i jest sens wysłać, ale bardzo, bardzo zniechęcam do wysyłania córek do Nazaretanek. Na wszelki wypadek do innych żeńskich szkół prowadzonych przez zakony też.
Czarno widzę...
Ja też nie różowo, acz z nadzieją patrzę na każde niemal działanie, bo już gorzej być nie może.
odys -- 06.05.2008 - 10:47