Pan Zbigniew Religa nie żyje.
Postrzegałem go jako Judyma, który wszedł do polityki.
I jako kolejny Judym poległ w zderzeniu z rzeczywistością.
Wybitny lekarz, niósł chorym zdrowie.
Naiwnym nadzieję, jako społecznik.
Żal & pamięć.
Za Rzepą
W 2004 roku prof. Religa zebrał ponad 120 tys. podpisów pod obywatelskim projektem ustawy o ochronie zdrowia, przygotowanym przez jego grupę ekspercką. Projekt ten zakładał m.in. utworzenie sześciu niezależnych funduszy zdrowotnych zamiast NFZ oraz wprowadzenie dodatkowych ubezpieczeń zdrowotnych. Prof. Religa proponował projekt, ponieważ uważał, że wprowadza on “rzeczywistą reformę systemu ochrony zdrowia”.
komentarze
niestety nie dał rady
wielki szacunek
dzięki jego pracy mój ojciec dostał parę lat życia więcej…
Docent Stopczyk -- 08.03.2009 - 18:22Fakt,
ale nie do końca się zgodzę, że Judym, Judym to raczej przegrywał chyba, jeśli dobrze pamiętam.
I takiej postawy symbolem jest.
Religa wygrywał, ratując ludzi.
Dokonał w medycynie dużo.
Że w polityce nie?
Widocznie nie było mu to pisane…
Mi imponuje jeszcze jego konsekwencja, nawet w błędach choćby w paleniu.
Albo jego konsekwentna niewiara, o której prosto, pięknie i szczerze opowiadał. (u siebie zalinkowałem)
Albo odwaga, choćby pójście jako minister do rządu PiS, co pewnie trochę pod prąd było. Choćby dlatego że przecież wczesniej poparł Donalda Tuska.
grześ -- 08.03.2009 - 18:39Ale zależało mu, by realizować swoją politykę i swoją wizjęw ministerstwie, nieważna w rządzie jakiej partii.
re: Pan Religa nie żyje
...............................
Mad Dog -- 08.03.2009 - 18:46Wiedział że to już jego czas
Był gotowy na swój własny sposób…
cześć jego pamięci
prezes,traktor,redaktor
max -- 08.03.2009 - 19:30(...)
Mój największy sukces? Właściwie trudno nazwać to sukcesem. To przeświadczenie, że nikomu nie zrobiłem krzywdy.
prof. Religa, Człowiek
Magia -- 08.03.2009 - 20:19...
Tacy ludzie nie umierają.
Gretchen -- 08.03.2009 - 20:30Gretchen
Umierają.
Igła -- 08.03.2009 - 20:35Właśnie umarł.
A razem z nim umierają nadzieje.
Nadzieje, że ktoś spoza zaklętego kręgu łobuzów, znający się na rzeczy, może cokolwiek znaczyć w polityce.
Że może jej nadać wymiar ludzki, praktyczny, społeczny a przez to i państwowy.
Igło
Nie. Nie umierają.
On żyje w tych ludziach, których życie uratował.
Żyje w nadziejach że ktoś spoza zaklętego kręgu łobuzów, znający się na rzeczy, może cokolwiek znaczyć w polityce.
Bo jeśli On mógł, to wyznaczył ścieżkę. Nie tylko w polityce.
Wyznaczył ją w medycynie, w służbie człowiekowi, w postawie wobec chorego. W determinacji. W działaniu wbrew warunkom i przeciwnościom.
Tacy ludzie nie umierają, bo zapalają światło, które pozostaje.
Gretchen -- 08.03.2009 - 20:47Pozostań
przy nadziei.
Igła -- 08.03.2009 - 20:56Jeżeli Gretchen masz racje
to może będzie tak.
Niech zagrają Panu Relidze..
Igła -- 08.03.2009 - 21:04Igło
Ja widzę ile gówna jest na świecie. Ile zła. Naprawdę.
Tylko upieram się, że dobre jest silniejsze. Nie mam nadzieję, upieram się.
Dobre zostawia głębszy i trwalszy ślad. Choćby jednostkowe.
Nikomu też nie zabraniam śmiania się z tego, przy czym się upieram.
Gretchen -- 08.03.2009 - 21:11Papieroski...
Papieroski nie włoski – na cipce nie rosną, zwykł mawiać mój kolega Włodzik.
Takie epitafium powinno się prof. Relidze napisać na pomniku. Wątpię, żeby się obraził. Wszak więcej od Religi palił chyba tylko Yul Brynner i ten przeczeż skończył tak samo…
Nic tam – panu profesorowi należy się szacunek za badania nad sercem, lecz jego romans z partią braci Kaczyńskich nigdy nie był przeze mnie zrozumiany.
Tak więc nie jestem wcale pewny, czy profesor oprócz tygo, że zapilił światło, które nam świeci (w medycynie) nie zapalił także papierosa, który wciąż dymi (w polityce zdrowotnej).
Pozdrawiam,
Zbigniew P. Szczęsny -- 08.03.2009 - 21:15ZS
Panie Igło
Może zostanie uznane to za faux pas, mój kolejny kretynizm, włażenie w gumowcach na salony, czy cokolwiek innego. Ale tak sobie myślę, że może niekoniecznie, bo prof. Religa zawsze był lojalny wobec pacjenta. On pacjentom służył i dla nich był.
Pan zresztą sam dopisał te parę zdań za Rzepą.
Parę dni temu najlepsza polska spółka prywatna świadcząca usługi medyczne została przejęta przez ponadnarodową korporację. Dyrektora, teraz już byłego, nie wpuszczono do jego gabinetu. Lekarze dostali nowe wytyczne: zamiast 20-30 minut na wizytę i dokładne przebadanie pacjenta dostali 10-15 minut i… pigułki, do zapisywania. Zamiast rzetelnej diagnostyki i leczenia. Wiadomo – pacjent wyleczony nie wraca. A jak nie wraca, to nie płaci.
I tak to wygląda. Niby jedno i drugie prywatne. A tak różne.
Dobrze żeby miejscowi apologeci “wolnego” rynku to też zobaczyli.
Prof. Religa to widział.
Ech…
Magia -- 08.03.2009 - 21:49