Szafki odciążą maluchów

Kto nas odciąży od centralnego sterowania? Czy rząd, którego celem jest decentralizacja musi błahe sprawy załatwiać z warszawskiego stołka?

Ministerstwo Edukacji ruszyło z nową akcją, która ma poprawić wizerunek. Pani
Hall ucierpiała na popychaniu reformy wątpliwej jakości jaką jest
obniżenie wieku szkolnego. Wpychając sześciolatki do szkół, które często
są nieprzygotowane do przyjęcia młodszego rocznika MEN napotkał spory
opór ze stron zarówno nauczycieli jak i przede wszystkim rodziców. Stąd
zapewne pomysł, żeby ulżyć dzieciom i powalczyć z ciężkimi plecakami, bo troska o kręgosłup ociepli wizerunek.

Szkoda tylko, że w Ministerstwie wciąż żyje przekonanie, że
centralnym sterowaniem zdoła się rozwiązać wszelkie problemy szkół.
Znowu urzędnik w Warszawie wie jak rozwiązać problem ciężkiego plecaka w
powiecie strzyżowskim. Zadekretuje się obowiązek wstawienia szafek i po
sprawie.

Kto je wstawi i skąd na to wziąć pieniądze? Rozumiem, że korzystając z
wcześniejszych propozycji MEN to rodzice maja zrobić sami tudzież wymóc
na samorządzie, który już teraz bezradnie rozkłada ręce, bo nijak się
nie może odnaleźć w rozbieżnościach finansowych jakie wynikają z tego co
MEN by chciało, a co można zrobić. W Dzienniku napisali, że MEN ma na to przeznaczyć 70 milionów złoty z puli, która ma być przeznaczona na reformę obniżenia wieku szkolnego.

Do tej pory alarmowano, że rząd przeznacza żenująco niskie kwoty na modernizację szkół aby były gotowe na przyjęcie sześciolatków, a tymczasem jeszcze się tą pulę zawęzi poprzez prikaz wstawienia szafek.

Już pal licho, że są szkoły gdzie nie mają miejsca aby te szafka wstawić. Pal sześć, że pozostaje zapytanie co z zadaniami domowymi. Kto zdecyduje się zostawiac książki w szkole gdy trzeba będzie się nauczyć. Czy rodzice będą mieli zakupić teraz drugi komplet książek do domu?

W mojej szkole szafki są od lat. Nie zauważyłem aby uczniowie w nich zostawiali ksiażki. Są niewielkie. Przewidziane jedna na dwóch więc ledwie się mieszczą kurtki i buty zmienne. Za to w nauczaniu zintegrowanym w salach sa duże szafy gdzie maluchy trzymają dodatkowe przybory (bloki, farby, bibuły itp.) Niedawno sprawdzaliśmy dlaczego plecaki są takie ciężkie.

W plecaku komplet książek potrzebnych danego dnia (sztuk dwie), piórnik i zeszyty (sztuk dwie) i… książki z wtorku zupełnie zbędne w środę, trampki na WF, które właściwie powinny być w szkolnej szafce, blok rysunkowy, bo zawsze się może przydać choć od tego jest szafka w klasie, drugie śniadanie, jabłko z brązową skórką i białymi na niej kropeczkami, zeszyt ze zdjęciami wróżek i czarownic, konik pony z różową grzywą oraz półtora litrowa woda smakowa, bo takiej nie ma w szkolnym sklepiku.

Kuratorium podkarpackie zalecało na poczatku roku aby szkoły indywidualnie przyjrzały się problemowi. Rządowi to nie wystarczyło. Zalecenie to za mało. Jak się jest na stołku to władzy należy używać. Dlatego najlepiej centralnie zadekretować instalację szafek. Dla dobra dzieci, of course.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Piotrek

ale chyba nie wierzysz że pani po kursie będzie grzebać w plecaku ucznia, tym bardziej że wiadomo że może natrafić na atrament

Wg. wzrou z tabelki wymiarowo/wagowej ma o 15 kartek za gruby zeszyt
usunąć

pozdraiwam
prezes,traktor,redaktor


max

Od grzebania w plecaka nie jest pani tylko rodzice. Ci co najwięcej maja pretensji o wagę plecaka wyekwipują swoje dziecko jak na jakiś obóz survivalowy, albo zupełnie nie kontrolują co w tym plecaku jest.


Subskrybuj zawartość