Ostatnimi dni mało czasu na pisanie, pochłonięty jestem pracą która daje mimo wysiku satysfakcję... – finansową także. Są wzloty i upadki pewne napięcie gdyż jestem na swoim i jakby sam jestem stabilizacją dla siebie i rodziny.
Jednak zauważyłem, że przeplatanie się wzajemne właśnie sukcesów i “min”, czy stresów i obaw, pełnią szczególną rolę w życiu duchowym. Ten “ruch” powoduje, że poszukuję równowagi i także obecności Boga który jest skałą i jest ponad wszystkim.
Zatem gdy mam gorszy okres, mocniej szukam Go i trzymam się Jego obecności gdyż z Nim, moje porażki mają inny, dobry smak, zaś bez Niego są jak fura przygniatającego piachu…. .
Gdy zaś mam sukces jakby mniej wysiłku z mojej strony aby być w świadomej obecności.
Więc jak wdech i wydech potrzebny do życia, tak u mnie w życiu duchowym potrzebne są porażki i sukcesy. To daje pewną równowagę i chroni przed zbytnim zadufaniem w sobie a uczy pokory jak i dystansu do sukcesów mając na uwadze przyjaźń z Tym, Który jest Panem zarówno moich sukcesów jak i porażek.
W tym sensie Panem, że mogącym wszystko a także w swojej opatrzności wychowując mnie, prowadzi mnie przez życie.
komentarze
Poszukiwanie
równowagi w ogóle jest pracą, którą człowiek bezustannie wykonuje przez całe życie. Porażki i sukcesy, jeśli są przeżywane świadomie, wzbogacają nas i umacniają, bez względu na naszą wiarę. Tak sobie myślę.
Pozdrawiam,
anu -- 14.12.2008 - 18:17Anu
równowagi w ogóle jest pracą, którą człowiek bezustannie wykonuje przez całe życie. Porażki i sukcesy, jeśli są przeżywane świadomie, wzbogacają nas i umacniają, bez względu na naszą wiarę. Tak sobie myślę.
Pozdrawiam,
Na pewno tak. Niezależnie od wiary. Ale jak kto ją ma, to przezywa je w duchu wiary właśnie. Więc można powiedzieć, że codzienność świadoma wzboaca i umacnia lub osłabia wiarę. Zwłaszcza porażka może osłabiać ale także umacniać.
A niepowodzenia chyba tak naprawdę oczyszczają nasze intencje, motywacje, skłaniają do refleksji czy aby “tak dalej warto”.. . W sumie porażka i sposób w jaki się zachowujemy w zetknięciu z nią wiele o nas mówi… . Ale chyba sukcesy także – tzn. sposób w jaki nas zmieniają a czasem “usypiają”.
p.s.
Witam na blogu – chyba poraz pierwszy się wpisałeś/aś więc mi miło. :-)
Pozdrawiam!
************************
poldek34 -- 14.12.2008 - 21:33polecam: http://prowincjalka.salon24.pl/56865,index.html
Porażka
z pewnością skłania do weryfikacji tego, co warto, a czego nie warto i jeśli mimo tej porażki uznajemy że warto, to o to przekonanie jesteśmy mocniejsi.
Życzę spokoju :)
P.S. Jestem kobietą i jestem na tekstowisku od ok. dwóch tygodni. Mnie również miło :)
anu -- 15.12.2008 - 00:10WItaj Anu
w moim przypadku – zp[erspektywy czasuy zwsze “porażki” są początkiem sukcesu.. . To “co boli” staje się bólem rodzenia… . Ale “swoje” – jednak – trzeba odcierpieć, :-)))
Pozdrawiam.
************************
poldek34 -- 15.12.2008 - 21:09polecam: http://prowincjalka.salon24.pl/56865,index.html