Po raz pierwszy spojrzałem na nią na stacji kolejowej, czekała na mnie w niebieskim płaszczyku, czekała na moją pomoc, bo był to jej pierwszy pobyt za granicą, bo do tej pory całe 25 lat swojego życia spędziła blisko Syczuanu a potem także w Nankin. Hong mówi świetnie po angielsku, wręcz niewiarygodnie świetnie. Lubię ją bardzo, i ona lubi mnie. Lubię ją za odwagę, brak kompleksów, choć pewno nie jest jej łatwo . Kto wie, być może gdybym nie był ni żonaty, ni dzieciaty, wówczas narodził by się między nami jakiś płomienny polsko-chiński affair. Narodziłby się, oj narodził. Póki co, skrywam głęboko jak się da moje uczucie sympatii do niej, uciekam wzrokiem od jej oczu. Wciąż zagadką pozostaje dla mnie co jej w duszy gra. Tak naprawdę między mną a Nią jest prawdziwy Mur Chiński. Zupełnie inne postrzeganie świata, inny system wartości, cholerne wszystko jest inne. Stoję na tym Murze Chińskim i próbuję ogarnąć wzrokiem cały ich kraj. Tak to wygląda. Niemożliwe.
Hong wyjeżdżając do Europy być może musiała zobowiązać się do jakiejś współpracy ze służbami bezpieczeństwa swojej Ojczyzny. Być może powierzono jej zadanie sprawdzania innych Chińczyków – kto wie. Może kiedyś ją nawet o to zapytam, a on aodpowie ‘oczywiście – to mój obowiązek, ku chwale mojej Komunistycznej Ojczyzny’. To jeszcze bardziej excytujące mogłoby być, taka znajomość z prawdziwą, uroczą agentką. Prawie jak w Jamesie Bondzie.
Wczoraj napisała mi…
You have helped me a lot
And yes, I won’t hesitate to turn to you if I need more.
You are so nice. How lucky your family is
Miłe :)
komentarze
Ciekawy ten kawałek,
ale bardziej ten pierwszy akapit niż te rozważania o agentach:0
To tak pod lustracją naszą chciałeś podpasować?
pzdr
grześ -- 12.10.2008 - 20:04grześ
sorry że tak wyszło,
ale widzisz, czytam polskie strony internetowe, a że tyle o tej lustracji tam wypisują to sprawia że czasem zastanowię się czy dany Chińczyk, Kubańczyk współpracuje…
takie głupie to, przepraszam za ten kawałek … :(
==============
Sir H. -- 12.10.2008 - 21:03po co nasze swary głupie,
wnet i tak zginiemy w zupie…
E czemu gupie?:)
Ja napisałem tylko,że mi się mnie j podoba, bo ten pierwszy fragment taki ciepły był i ciekawszy, może dlatego, bo osobisty bardziej, nie polityczny.
grześ -- 12.10.2008 - 21:07A możliwe, że muszą coś podpisywać, by wyjechać, pewnie mają trudno tam, nie jak my.
Nie wiem, pamiętam jak chopak z Białorusi mi opowiadał 3 lata temu, że o tym, że jest w Niemczech to na uczelni nie wiedzą za bardzo, bo mógł zostać wyrzucony z niej.
A Gretchen spodobało się coś innego
Spodobała mi się ta równoległa rzeczywistość, która nigdy się nie wydarzy, ale mogłaby się wydarzyć gdyby…
I list Hong do Ciebie Hamiltonie.
Delikatny i jakby nic nie mówiący, a jednocześnie mówiący aż tyle, w tak niewielu słowach…
Gretchen -- 12.10.2008 - 21:13Gret
coś takiego istnieje w kobietach, niezależnie od rasy.
równoległa rzeczywistość, to stwierdzenie groźnego faktu, w sytuacji gdy nie wiadomo gdzie jest bifurkacja
z tą agenturą to naprawdę chyba przesadziłem, bo przykuwa się uwagę do nie tego co trzeba. kurczę, ja np nawet nie wiem czy ONI obchodzą urodziny … rozumiesz moje niezrozumienie?
==============
Sir H. -- 13.10.2008 - 01:33po co nasze swary głupie,
wnet i tak zginiemy w zupie…
Hamiltonie
Twoje niezrozumienie jest dla mnie całkiem zrozumiałe…
Wiesz, mnie ten wtręt o agentce trochę rozbawił, ale jakoś nie pasował do historii. Pomyślałam, że Hamilton odwraca chitrze uwagę
No, ale coś takiego istnieje w kobietach, niezależnie od rasy.
:)
Gretchen -- 13.10.2008 - 10:41