Sławomir Daszuta się cieszy

Tagi:

 

Jeśli tak ma przebiegać ocenianie historii, to ja dziękuję. Mówi się o tym od dawna, ale do niektórych zdaje się to nie docierać. Stare SBckie kwity są doskonałym obiektem manipulacji, mogą służyć do pomawiania osób w danej chwili niewygodnych. Nikomu przecież nie będzie chciało się zgłębiać kontekstu powstawania starych kwitów. Jak łatwo w tym wypadku odwrócić role katów i ofiar – popatrzmy sami:

Wczorajszy artykuł Cezarego Gmyza (trafia na moją krótką listę), cytuję:

Z dokumentów, które opublikował również portal niezależna. pl, wynika, że Niesiołowski, jeden z przywódców „Ruchu”, zaczął udzielać informacji już podczas pierwszego śledztwa. Wówczas Służba Bezpieczeństwa miała jeszcze bardzo małą wiedzę na temat organizacji.

Jak pan Gmyz definiuje bardzo mała wiedza? Dlaczego nie pada konkret? Czy Gmyzowi nie chciało się odpalić google’a czy też wiki i poszperać pięć minut, czy też nie było takiego polecenia?

Po trzydziestu sekundach lektury na temat “Ruchu” na wikipedii trafiam na następujące zdanie w sekcji “Dekonspiracja…”

Organizacja zdekonspirowana została 10 czerwca 1969 w wyniku donosu uczestnika Duszpasterstwa Akademickiego w Gdańsku Sławomira Daszuty złożonego Służbie Bezpieczeństwa. Daszuta nawiązał współpracę jako Tajny Współpracownik o kryptonimie “Sławek” i podjął próbę rozpracowania całości organizacji. Ponadto 6 czerwca 1970 SB otrzymała komplet “Biuletynów” i deklarację “Mijają lata…” od TW “Wanda” (Anna Rozwadowska-Kucharska) z Warszawy, a 13 czerwca 1970 jeden egzemplarz “Biuletynu” od Stefana Leśniaka z Lublina. 16 maja 1970 dyrektor Departamentu IV MSW zawiadomił o rozpracowywaniu organizacji kierownictwo PZPR i MSW. Dzięki informacjom zebranym od tajnych współpracowników oraz aparaturze podsłuchowej SB ustaliła, że Ruch zamierza przeprowadzić nieokreśloną akcję sabotażową. W związku z tym władze komunistyczne podjęły decyzję o likwidacji organizacji.

Kim jest Sławomir Daszuta? Googluję i mam, na stronie Czumów. Panu Daszucie, oczywiście powodzi się dziś zupełnie dobrze (jak na kapusia przystało). Napewno jest mu bardzo na rękę że nikt nie wymienia jego nazwiska i nie przytacza fragmentów kwitów na niego. Czuje ulgę że żaden z jego podwładnych w pracy nie zdaje sobie sprawy kim jest jego szef, spokojnie może nadal kłaniać się sąsiadom i chodzić co niedzielę do kościoła, do pierwszej ławki. Wieczorem zaś siedzi w fotelu z pilotem w ręku i spokojnie popija piwko mając ubaw z oszalałego z nienawiści Kaczyńskiego.

warto więc może przytoczyc fragmenty z kwitów na niego
... z notki kpt. Chmielewskiego, 10-VI-1969:

W chwili gdy miałem opuszczać mieszkanie wymienionego [S.Daszuty – przyp. H] uważając rozmowę za zakończoną, rozmówca w formie pytania zwrócił się do mnie z następującą ofertą:

- Ile jest warta w sensie finansowym informacja i ile ja mogę dać za przekazanie danych przez w/w o istniejącej w Polsce nielegalnej organizacji, która w perspektywie czasu zamierza obalić ustrój polityczny. (...) Wartość tej informacji ocenia według jego uznania na 10.000 zł, gdyż za pieniądze te pragnąłby wyjechać na zagraniczną wycieczkę. (...)

Wobec powyźszego zająłem następujące stanowisko w tej sprawie a mianowicie:Niech przekaże mnie bliższe dane o tym człowieku, postaramy się sprawdzić niektóre dane interesujące naszą służbę (...) Przed podaniem nazwiska, zastanawiał się dość długo, był bardzo zdenerwowany, drżały mu ręce, palił papierosy, jeden za drugim, zastanawiał się poważnie. Uprzedził mnie na wstępie, że muszę mu zagwarantować całkowitą pewność, źe przebieg rozmowy jak również jego treść nie zostanie ujawniona na zewnątrz i że jego osoba nie będzie ujawniona. (...) Zapewniłem wymienionego, że może mnie zaufać i przyrzekłem, że jego osoba w żadnym wypadku nie zostanie ujawniona. Wobec zapewnień z mojej strony, napisał na kartce imię i nazwisko, adres, miejsce pracy i nr telefonu, osoby o której była mowa. Osobą tą jest ob.Czuma Andrzej, zamieszkały w Warszawie ul.Srebrna nr 10 m 95 telefonu 90-63-47 (...)

I już po sprawie, 9-VII-1970:

(...)
_W osobistych sprawach zwrócił się do mnie o udzieleni pomocy w załatwieniu od października b.r. pracy na terenie Gdańska dla jego żony, najchętniej w biurze konstrukcyjnym oraz dwóch biletów lotniczych z Warszawy do Budapesztu w miesiącu sierpniu.
Przyrzekłem, że w miarę naszych możliwości postaram się udzielić mu jak najdalej idącej pomocy_.

i 18-VII-1970

Uznając decydujący dla ujawnienia i rozpracowania organizacji wkład pracy oraz zaangażowanie tajnego współpracownika ps. “Sławek” wnioskuje o jednorazowe wynagrodzenie go kwotą pieniężną

DYREKTOR DEPARTAMENTU IV MSW
(podpis)
PŁK.STANISŁAW MORAWSKI

Proszę wydać 20.000 zł (20 tyś) jako nagrodę z funduszu oper.
Szlachcic

Nie wiem co takiego Daszuta przekazał SBcji. Można przypuszczać że niemało. Donosił ponad rok, w międzyczasie wynegocjował sporą nagrodę. Dlaczego o tym się nie mówi? Przecież to podstawowy przyczynek do zrozumienia całej sprawy.

Nie mam zamiaru wchodzić w to głębiej. Nie będę wpominał o Kurowskim, PiSowskim działaczu, który po załamaniu się w śledztwie donosił jeszcze długie lata SB. On też jest w pewnym sensie ofiarą. Moim celem było przekazanie tylko jednego smutnego spostrzeżenia: stare SBckie protokoły służą dziś niezbyt odważnemu w przeszłości człowiekowi do manipulacji. Smutne, że to samo robi pan Cezary Gmyz z RzP, a przecież od dziennikarzy trzeba wymagać więcej. Smutne, bo cieszą się z tego ci, którzy najbardziej szkodzili…

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Hamiltonie

przyznaj się kto Ci płaci?

:)

prezes,traktor,redaktor


Jak to kto, Maxie?

Ąby daleko nie szukać i uciąć dyskusję na ten temat w zarodku – ja:-) I mam oczekiwane efekty w postaci np. tego tekstu.

Pozdrawiam serdecznie obu Paanów


krolowa :)

a to po godzinach :) za darmo

==============
po co nasze swary głupie,
wnet i tak zginiemy w zupie…


Hamiltonie

To przecież Rzeczpospolita. Rewers/Awers z Wyborczą. Dziwisz się? Oczekujesz? Spodziewasz?
Dupa Ci sadłem obrosła u Królowej i się odzwyczaiłeś. Tyle Ci powiem. ;-) Posiedziałbyś trochę u nas, to byś się nie dziwił Panu Gmyzowi. Co najwyżej westchnał, że chłop sporo się narobił, by mu Rzepa odpaliła specjalną premię świąteczną. Kryzys jest, na karpia mieć trzeba, a i inne chłopaki wyrywne na “najlepszy tekst konca roku”. Czy może bardziej – “najlepszy opluj roku”...


Subskrybuj zawartość