Nie cierpię sylwestrowej nocy. Jest jakieś 320 nocy w roku w których niejako na przekór wolałbym się wyszaleć siedząc w domu właśnie w tą jedną... Złośliwy jestem i niedobry, trudno. Szczęśliwie, będąc ojcem małego dziecięcia jestem usprawiedliwiony i mogę w 100% zrealizować się olewczo, nie ryzykując że pytanie typu
– gdzie byłeś na Sylwestra ?
zakończy się ostracyzmem towarzyskim i powszechnym uznaniem mnie za dziwaka (choć i tak jestem tak postrzegany).
Kontynuuję sobie spokojnie:
– nigdzie, w domu
– ....?
– mam bobasa na stanie
– Ah, rozumiem, no mówi się trudno, może za rok
i bronię się jakoś.
Żeby do reszty zepsuć czytającym noc pozwolę sobie na brzydką historię mojego, o zgrozo, znajomka. Obraził się na żonę, w sumie nie wiadomo o co. Jego synek-dwulatek zachorował i cóż, c’est la vie. To wziął się, cholera i spił jak stodoła. Bydlę skończone.
Nie dalej jak 2 godziny po tym jak się o tym dowiedziałem, znalazłem stary podręcznik do romantyzmu. Otwieram na chybił-trafił a tu proszę, piękny wiersz, w sam raz do płaczu i szlochu w sylwestrową noc …. W sam raz dla wszystkich czuwających tatusiów …
Goethe, Król Olszyn
Kto jedzie tak późno wśród nocnej zamieci?
To ojciec z dziecięciem jak gdyby wiatr leci.
Chłopczynę na ręku piastując najczulej,
Ogrzewa oddechem, do piersi go tuli.
“Mój synu, dlaczego twarz kryjesz we dłonie?”
“Czy widzisz, mój ojcze? Król olszyn w tej stronie,
Król olszyn w koronie, z ogonem jak żmija!”
“To tylko, mój synu, mgła nocna się zwija”.
“Chodź do mnie, chłopczyno, zapraszam najmilej,
Pięknymi zabawki będziem się bawili,
Chodź na brzeg, tu kwiatki kraśnieją i płoną,
A moja ci mama da suknię złoconą”.
Mój ojcze, mój ojcze! czy widzisz te dziwa?
Król olszyn do siebie zaprasza i wzywa!”
“Nie bój się, mój synu! Skąd tobie te dreszcze?
To tylko wiatr cichy po liściach szeleszcze”.
“Chodź do mnie, chłopczyno, poigrasz z rozkoszą,
Mam córki, co ciebie czekają i proszą,
Czekają na ciebie z biesiady nocnymi,
Zaśpiewasz, potańczysz, zabawisz się z nimi”.
“Mój ojcze, mój ojcze! ach, patrzaj… gdzie ciemno…
Król olszyn ma córki, chcą bawić się ze mną”.
“Nie bój się, mój synu, ja widzę to z dala.
To wierzba swe stare gałęzie rozwala”.
“Chodź do mnie, mój chłopcze, dopóki masz porę.
Gdy chętnie nie przyjdziesz, toć gwałtem zabiorę”.
“Mój ojcze, mój ojcze! ratujcie dziecinę!
Król olszyn mnie dusi… mnie słabo… ja ginę...”
Ojcowi bolesno… on pędzi jak strzała.
Na rękach mu jęczy dziecina omdlała.
Dolata na dworzec… lecz próżna otucha!
Na ręku ojcowskim już dziecię bez ducha.
komentarze
Właściwie...
też tak mam z Sylwestrem od paru lat, że nie bardzo lubię, i że małe dziecko jest akurat więc rozumiem ;)
A wiersz sobie przypomniałem. Piękny i smutny.
Wszystkiego dobrego w Nowym Roku!
RafalB -- 01.01.2009 - 14:53Sir Hamiltonie
Problem siedzenia na dziecku rozwiązaliśmy z panią merlotową dość radykalnie.
Kiedy Merlot II Junior miał rok, urządziliśmy sylwestra u siebie. Na circa 60-70 osób w porywach. Czasy sprzyjały garnięciu się ludzi do siebie, był to bowiem sylwester 1981 roku.
Prawo sprzyjało mniej, obowiązywał ścisły zakaz zgromadzeń.
Sylwester udał się wspaniale. Komplikacje pojawiły się dwa dni później, około 11:00.
Ale to już zupełnie inna historia…
Weselszych życzeń w przyszłym roku życzę,
merlot -- 01.01.2009 - 15:10merlot
to dość dobre rozwiązanie, jak również wzięcie dziecka na prywatkę (o ile np nikt nie pali, wbrew woli rodziców). dziecko chyba jednak powinno być starsze niż 2 latka :)
Pozdraiwam :)
==============
Sir H. -- 01.01.2009 - 19:30po co nasze swary głupie,
wnet i tak zginiemy w zupie…
No, nie...
młody z nami nie balował...Spał smacznie w malutkim, bo malutkim ale osobistym pokoiku, oddzielonym od imprezującej hordy. Wizytowaliśmy go regularnie;-)
merlot -- 01.01.2009 - 19:34Coś czuję
że niezła ekipa, tych co ten tego nie bardzo imprezowi :)
jakby się tak wszyscy z TXT zebrali to była by impreza:)))
prezes,traktor,redaktor
max -- 01.01.2009 - 20:01Hamiltonie
A ile Twój bobas ma, bo mój trochę ponad rok.
Też Sylwestra nielubię.
Od kilku lat staram się go spędzac w jak najbardziej spokojnych warunkach.
Bez imprezy, bez balu, bez huku…
I dobrze mi z tym :-)
Fajnie, że więcej jest takich osób… ;-)
pozdrowienia
I w sumie tak sobie myślę, że taka impreza jak max mówi rzeczywiście mogłaby być całkiem, całkiem :-)
Jacek Ka. -- 01.01.2009 - 21:34hehe
może kiedyś :)
mój ma 2 roki
pozdraiwam!
==============
Sir H. -- 02.01.2009 - 09:14po co nasze swary głupie,
wnet i tak zginiemy w zupie…
No, no,
romantyczne klimaty tu.
W sumie jedna z niewielu rzeczy Gotehego, którą lubię.
grześ -- 28.01.2009 - 16:24G.
zazdroszczem Ci że to umisz w oryginale przeczytać :) tak myślę, nie ?
==============
Sir H. -- 30.01.2009 - 21:13po co nasze swary głupie,
wnet i tak zginiemy w zupie…