Agenci w Londynie
Podczas zimnej wojny prowadzonej również przy pomocy wywiadów obu stron nie przebierano w środkach dla skompromitowania przeciwnika oraz zdobycia informacji o jego najbardziej skrytych planach. Pomijając całą niezwykle bogatą w wydarzenia historię walk na tym globalnym teatrze cichej wojny, warto przyjrzeć się jej polskim fragmentom, które były w jakiś sposób również charakterystyczne dla obu rywalizujących ze sobą stron. Dla Polaków, kluczowym miejscem w tym starciu był Londyn, gdyż tu mieścił się rząd emigracyjny, choć już przez nikogo na świecie nie uznawany, to jednak pod względem formalnym, legalny i z tego powodu stanowiący zagrożenie dla władz PRL, które zawsze zdawały sobie sprawę, że bez poparcia wschodniego mocarstwa, ich władza nie ma żadnego umocowania prawnego. Stąd likwidacja polskiego rządu w Londynie była cichym zadaniem priorytetowym polskich służb wywiadu. Rząd ten przy każdej nadarzającej się okazji podkreślał, że nie jest emigracyjnym, gdyż nie wyjechał dobrowolnie z kraju, lecz jest rządem na uchodźstwie, ponieważ musiał opuścić kraj w wyniku kolejnych agresji na jego terytorium, najpierw Niemiec, a następnie ZSRR. Za podstawowy cel stawiał sobie powrót do swojego państwa i narodu. Postawa ta była wyśmiewana przez propagandę PRL (Anders na białym koniu), usiłującą zlikwidować wszelkie jego wpływy w polskim społeczeństwie dość powszechnie sympatyzującym z Londynem.
Radio Wolna Europa
Na ośmieszaniu jednak nie poprzestano. Materiały, jakie ostatnio udostępnił w tej sprawie IPN („Aparat bezpieczeństwa wobec emigracji politycznej i Polonii – Warszawa 2005) oraz Instytut Literacki w Paryżu w „Zeszytach Historycznych” (Paryż – 2005), świadczą o bardzo głębokiej penetracji służb wywiadowczych PRL w życie polityczne polskiej emigracji. Symbolem tej penetracji była najmniej akurat ważna pod względem wywiadowczym głośna w końcu lat sześćdziesiątych minionego stulecia sprawa kapitana Andrzeja Czechowicza, który był wtyką bezpieki w Radiu Wolna Europa (RWE). Jego raportom nadano duży rozgłos w propagandzie przede wszystkim z tego powodu, że zdobyte przez niego materiały były po prostu pod względem wywiadowczym całkowicie bezwartościowe. Stąd ich cytowanie i opisywanie, ciągnione aż do całkowitego wyczerpania tematu.
Znacznie poważniejsze szkody RWE i emigracji politycznej wyrządził jeden najlepszych spikerów tej rozgłośni, jakim był Wiktor Trościanko, którego świetne, dowcipne i zjadliwie antykomunistyczne felietony pt. „Druga strona medalu”, słuchane były codziennie przez miliony Polaków w kraju. Choć nigdy nie był on formalnie agentem żadnego wywiadu PRL i w przeciwieństwie do innych tego rodzaju ludzi, nie brał za swoje informacje wynagrodzenia, to jednak jako narodowiec z przekonania, podjął on współpracę z wywiadem wojskowym w celu odsunięcia od wpływów na RWE środowisk liberalnych i syjonistycznych, które zajmowały tam pozycje dominujące i w jego przekonaniu stały na przeszkodzie w odzyskiwaniu niepodległości państwa polskiego. Niektóre z jego pomysłów, podjętych przez bezpiekę okazały się bardzo żywotne i skuteczne. Jednym z nich była akcja skompromitowania jego radiowej koleżanki Aleksandry Stypułkowskiej występującej jako Alina Mieczkowska, równie popularna i doskonała w swoich antykomunistycznych komentarzach politycznych. Co ciekawe to, to że była ona w tym samym obozie politycznym narodowców, co i jej przeciwnik Wiktor Troscianko. Podjęta przeciwko niej prowokacja opierała się na fałszywych informacjach, że była ona kapo w obozie Ravensbrück. Po przeprowadzonym na nią ataku z kraju przez bezkarnego w tej sprawie jej kolegę agenta Czechowicza, rozchorowała się na serce i praktycznie została wyłączona z pracy w RWE. Pomysłem Trościanki było też wysunięcie podobnych zarzutów przeciw dyrektorowi RWE Janowi Nowakowi – Jeziorańskiemu. Według sfabrykowanych dokumentów miał on administrować żydowskim majątkiem skonfiskowanym przez Niemców. Jeszcze dzisiaj, niektóre gazety o orientacji narodowej przedrukowują „wiarygodne” dowody w tej sprawie. To, że zasłużony dla Polonii Amerykańskiej jej nieżyjący już prezes Edward Moskal, uważał prowokację tę za prawdziwą, świadczy tylko o ogromnym rozbiciu politycznym, informacyjnym i organizacyjnym Polonii na świecie.
Premier – agent
Niezwykłym wprost osiągnięciem wywiadu PRL było pozyskanie działacza „prozamkowego” Stronnictwa Pracy i jego prezesa w jednej osobie Hugo – Hankego, który sam w 1952 roku zgłosił się do ataszatu wojskowego w Londynie, proponując swoje usługi wywiadowcze w zamian za wynagrodzenie. Za pierwsze tajne dokumenty rządu w Londynie dostarczone wywiadowi wojskowemu otrzymał aż 20 funtów!! O tym jak ważne dokumenty przekazywał agent „Woliński” i „Ważny” pod którymi ukryty był Hugon Hanke można tylko sobie wyobrazić. Były to wszystkie dokumenty jakie sporządzano w biurach tego rządu. O skali szkód jakie wyrządził on sprawie polskiej świadczy fakt, że samo wymienienie tylko tematyki tych donosów przekroczyłoby objętość tego artykułu. Po trzech latach ścisłej współpracy z wywiadem PRL, prezydent August Zaleski powołał go na premiera tego rządu! Miesiąc później premier niespodziewanie pojawił się w Warszawie. Premier – agent zrywając z emigracją wykonał kolejne polecenie swoich szefów z wywiadu PRL. Można rozważać, jak daleko musiała być posunięta inwigilacja tego rządu przez służby specjalne, kiedy nawet jej najwyższy urzędnik premier był agentem wrogiego im wywiadu. Pozycję Hankego wzmacniała prowadzona szeroka akcja sprowadzania do kraju wybitnych osobistości życia publicznego na emigracji, która pomimo całego rozmachu i nie żałowania sił i środków przyniosła bardzo skromne rezultaty. Z emigracji powrócili m.in. Melchior Wańkowicz, Cat – Mackiewicz ( też były premier rządu londyńskiego), Maria Kuncewiczowa i Zofia Kossak.
Porażka
Nie zawsze jednak odnoszono tak spektakularne sukcesy. Porażką zakończyła się próba zwerbowania bliskiego współpracownika gen. W.Andresa, płk. Wincentego Bąkiewicza. Brak efektu w tym wypadku był szczególnie bolesny, gdyż pułkownik odpowiedzialny był za pracę wywiadu i kontrwywiadu ugrupowania Andersa. Jak w każdej sprawie wywiadowczej liczą się szczegóły, bardzo bliscy krewni, ludzie zaufani, przez których dociera się do zainteresowanej osoby. Wiele działań operacyjnych w tej sprawie jeszcze nie zostało do końca ujawnionych. Wiadomo jednak, że pułkownik podczas wojny w 1941 roku podpisał zobowiązanie współpracy z NKWD, co było jednym z elementów założonego szantażu. Po siedemnastu latach prób i nawet już bezpośrednich rozmów z pułkownikiem na temat jego werbunku, ostatecznie uchylił się on od dalszych kontaktów ze służbami specjalnymi PRL i więcej już nie podjął dalszych rozmów w tej sprawie. Jak się okazało, pułkownik dokładnie o wszystkim na bieżąco informował gen. Andersa i to oni bardziej uzyskiwali wiadomości o wywiadzie swoich przeciwników, niż ci ostatni, tak jak to sobie na początku założyli.
Spadek znaczenia
Polska emigracja polityczna skupiona wokół rządu londyńskiego wraz z upływem czasu wyczerpywała swoje możliwości oddziaływania na kraj. Składało się na to też działanie agentury PRL, która za pieniądze często docierała do najwyższych stanowisk. Emigracja coraz trudniej ponosiła koszta finansowe, organizacyjne i reprezentacyjne konieczne choćby tylko dla formalnego utrzymania tego rządu. Powracającego triumfalnie do kraju 22 grudnia 1990 roku ostatniego prezydenta rządu w Londynie Ryszarda Kaczorowskiego bardzo skromnie powitano na lotnisku Okęcie. Na drugi dzień przekazano insygnia i tak skończyła się walka rządu w Londynie o wolną Polskę. To, że „niezłomnych” londyńczyków nie dopuszczono, do żadnych władz w odradzającym się państwie polskim, które nawiązywało do ich tradycji oporu przeciwko wszelkiemu bezprawiu jest symptomatyczne. Wiąże się to nie tylko z emerytalnym wiekiem wielu polityków tamtejszego środowiska, ale nawet dla dużo młodszych od nich nie znaleziono nawet symbolicznych stanowisk i urzędów. Łatwość z jaką uzyskano z Londynu wszystko co było potrzebne nowym władzom w Warszawie spowodowała, że je zlekceważono. Na ile wpływ miała na to inwigilacja tego rządu przez służby specjalne PRL, czas i kolejno ujawniane dokumenty jeszcze pokażą, prawdopodobnie już w niedalekiej przyszłości.
Adam Maksymowicz
komentarze
Działania
służb to było jedno a zmieniająca się sytuacja geopolityczna drugie.
Londyńczycy tkwili, mam takie wrażenie, w świecie który umarł we wrześniu ’39r.
Zakonserwowali się, a ich wpływ na sprawy krajowe był żaden.
I tu trochę nie na temat. Agentura sowiecko/aliancko/być może niemiecka była w rządzie tym prawdziwym, wojennym.
Igła -- 13.01.2008 - 13:51To ona zmordowała Sikorskiego, jako symbol wolnej Polski. Potem już nie było nic. W sensie osobowości.
Igła
I tak, i nie
Po części tak to było, jak wskazuja na to inne materiały w polskim Londynie pilnie obserwowano, co się dzieje w Polsce. Niemniej stare przyzwyczajenia, styl polityki itp. to rzeczywiście nie te czasy, co jednoczesnie bardzo ułatwiało agenturze jego penetrację. Sikorski to nie tylko symbol, lecz przez wiedzę i tajne materiały jakie zebrał na temat aliantów miał realne szanse na odegranie jakiejś roli politycznej w zmieniającym się świecie. Nie mogła to być żadna rola w stylu Wielkiej Trójki, ale chocby taka, aby ta Trójka musiała się z nim liczyć. Miedzy innymi z tego powodu został zamordowany, aby ta Trójka miała wolną rekę w polskich sprawach. Napiszę o tym w następnym tekście.
Podróżny -- 13.01.2008 - 14:16Pozdrawiam