To znaczy, można było pokazać zdjęcia roześmianej, atrakcyjnej dziewczyny, którą na pierwszy rzut oka każdy lubi. I dlatego użyto jej do awantury.
Gdyby była schorowaną staruszką nikt by się nie zainteresował, że została odłączona, a i personel by się pewnie nie ociągał przez 17 lat.
Koleżanka z pracy dziś mi powiedziała, że tak postąpiono z jej babcią. Jednego dnia wieczorem wyszli od niej z oddziału, drugiego dnia przyszli — i jej już nie było.
Pytanie co się stało — odłączono ją od aparatury podtrzymującej życie. Przecież była stara.
Tu, u nas, w kraju ogarniętym przez klerofaszyzm, według nomenklatury sojuszników autora.
Mimo, żem katol i powinienem teoretycznie stać z transparentem “mordercy Eulany” czy jakoś tak, mam mieszane uczucia.
Sęk w tym, że postęp medycyny stawia nas wobec wyborów, które dotąd były poza naszym zasięgiem.
Dyskusja czy zygota ma duszę i prawa ludzkie miała zasięg marginalny, póki nie mieliśmy w ręku technologii łatwego usuwania ciąży w każdej fazie. Dyskusja, co i przez ile lat musi w człowieku nie działać, by uznać go za nieżywego, była bez sensu zaledwie kilka dziesięcioleci wstecz.
Życie i śmierć jeszcze niedawno były po prostu poza naszą władzą.
Z tą nową sytuacją trzeba się jakoś uporać.
A sama intuicja — zawodzi. Bo intuicja wykształca się przez stulecia doświadczeń. Tylko że takich doświadczeń dotąd nie było.
Jednego jestem pewien: groteskowa sytuacja, gdy w tej samej klinice ratuje się pięciomiesięcznego wcześniaka oraz wyskrobuje sześciomiesięczny płód — na dłuższą metę grozi katastrofą.
Kościół twierdzi, że nie wolno nam sięgać po władzę nad życiem i śmiercią. Nie wolno orzekać, kto ma prawo żyć, a kto nie ma (poza obroną własną i osób powierzonych). Pięknie. I ja się zgadzam.
Ale czy wolno w nieskończoność przedłużać życie?
Każdymi środkami?
W każdej sytuacji?
Niestety debata na ten temat napędza się wspomnianą już wyżej napierdalanką, a paliwa do niej dostarczają fotki ładnych dziewcząt które miały nieszczęście znaleźć się w śpiączce.
Nieładnymi i tak nikt się nie przejmuje.
Autora niniejszym przepraszam, że psuję wątek niejednoznaczną i zbyt długą wypowiedzią, która obniża temperaturę dyskusji, że w napierdalance nie biorę udziału.
Eulana była ładna
To znaczy, można było pokazać zdjęcia roześmianej, atrakcyjnej dziewczyny, którą na pierwszy rzut oka każdy lubi. I dlatego użyto jej do awantury.
Gdyby była schorowaną staruszką nikt by się nie zainteresował, że została odłączona, a i personel by się pewnie nie ociągał przez 17 lat.
Koleżanka z pracy dziś mi powiedziała, że tak postąpiono z jej babcią. Jednego dnia wieczorem wyszli od niej z oddziału, drugiego dnia przyszli — i jej już nie było.
Pytanie co się stało — odłączono ją od aparatury podtrzymującej życie. Przecież była stara.
Tu, u nas, w kraju ogarniętym przez klerofaszyzm, według nomenklatury sojuszników autora.
Mimo, żem katol i powinienem teoretycznie stać z transparentem “mordercy Eulany” czy jakoś tak, mam mieszane uczucia.
Sęk w tym, że postęp medycyny stawia nas wobec wyborów, które dotąd były poza naszym zasięgiem.
Dyskusja czy zygota ma duszę i prawa ludzkie miała zasięg marginalny, póki nie mieliśmy w ręku technologii łatwego usuwania ciąży w każdej fazie. Dyskusja, co i przez ile lat musi w człowieku nie działać, by uznać go za nieżywego, była bez sensu zaledwie kilka dziesięcioleci wstecz.
Życie i śmierć jeszcze niedawno były po prostu poza naszą władzą.
Z tą nową sytuacją trzeba się jakoś uporać.
A sama intuicja — zawodzi. Bo intuicja wykształca się przez stulecia doświadczeń. Tylko że takich doświadczeń dotąd nie było.
Jednego jestem pewien: groteskowa sytuacja, gdy w tej samej klinice ratuje się pięciomiesięcznego wcześniaka oraz wyskrobuje sześciomiesięczny płód — na dłuższą metę grozi katastrofą.
Kościół twierdzi, że nie wolno nam sięgać po władzę nad życiem i śmiercią. Nie wolno orzekać, kto ma prawo żyć, a kto nie ma (poza obroną własną i osób powierzonych). Pięknie. I ja się zgadzam.
Ale czy wolno w nieskończoność przedłużać życie?
Każdymi środkami?
W każdej sytuacji?
Niestety debata na ten temat napędza się wspomnianą już wyżej napierdalanką, a paliwa do niej dostarczają fotki ładnych dziewcząt które miały nieszczęście znaleźć się w śpiączce.
Nieładnymi i tak nikt się nie przejmuje.
Autora niniejszym przepraszam, że psuję wątek niejednoznaczną i zbyt długą wypowiedzią, która obniża temperaturę dyskusji, że w napierdalance nie biorę udziału.
odys -- 13.02.2009 - 00:34