Nie szkodzi, że te strachy są w większości atawistyczne i nieracjonalne – działają.
Myliłem się.
Znalazłem, dzięki Gretchen zresztą, następujący artykuł:
-> http://www.przeglad-tygodnik.pl/index.php?site=artykul&id=9740
Dyskutujemy filozoficznie o eutanazji, a tymczasem problem leży zupełnie gdzie indziej.
To jest kwestia zaufania.
A właściwie kryzysu zaufania na linii lekarz<->pacjent.
Czy raczej w tym przypadku lekarz<->rodzina pacjenta.
To tu jest problem!
I to nie przypadek, że w krajach o wysokiej kulturze medycznej (Benelux) problem eutanazji po prostu nie istnieje.
Nie dajmy sobie zrobić wody z mózgu.
Prawne uregulowania eutanazji to problem zastępczy.
Problem prawdziwy leży zupełnie gdzie indziej.
I tego nie da się załatwić jedną gównianą uchwałą, jak to próbują przedstawić politycy.
ODSZCZEKUJĘ!!!
Napisałem:
Nie szkodzi, że te strachy są w większości atawistyczne i nieracjonalne – działają.
Myliłem się.
Znalazłem, dzięki Gretchen zresztą, następujący artykuł:
-> http://www.przeglad-tygodnik.pl/index.php?site=artykul&id=9740
Dyskutujemy filozoficznie o eutanazji, a tymczasem problem leży zupełnie gdzie indziej.
To jest kwestia zaufania.
A właściwie kryzysu zaufania na linii lekarz<->pacjent.
Czy raczej w tym przypadku lekarz<->rodzina pacjenta.
To tu jest problem!
I to nie przypadek, że w krajach o wysokiej kulturze medycznej (Benelux) problem eutanazji po prostu nie istnieje.
Nie dajmy sobie zrobić wody z mózgu.
Radecki -- 14.02.2009 - 22:58Prawne uregulowania eutanazji to problem zastępczy.
Problem prawdziwy leży zupełnie gdzie indziej.
I tego nie da się załatwić jedną gównianą uchwałą, jak to próbują przedstawić politycy.