Tak na prawdę, to tłumaczyć należy pojęcia, których znakami są słowa. Zatem sens jest istotny, a nie słowa (Czy sens może mieć liczbę mnogą? Czy to ma sens?). Dlatego automatyczni tłumacze są do… maku dziobania.
Przykładem może być angielskie słowo „friend”, które w każdym słowniku jest tłumaczone jako „przyjaciel”. Nie ma większego błędu. Friend to po prostu znajomy inny niż z pracy. (Znajomy z pracy to colleague.) Oni mają wyrażenia określające coś w rodzaju przyjaciela, ale są one dwuwyrazowe i bardzo rzadko używane. Przyjaźń u Anglosasów w zasadzie nie występuje. U nich są tylko wspólne lub zbieżne interesy.
Panie Grzesiu!
Tak na prawdę, to tłumaczyć należy pojęcia, których znakami są słowa. Zatem sens jest istotny, a nie słowa (Czy sens może mieć liczbę mnogą? Czy to ma sens?). Dlatego automatyczni tłumacze są do… maku dziobania.
Przykładem może być angielskie słowo „friend”, które w każdym słowniku jest tłumaczone jako „przyjaciel”. Nie ma większego błędu. Friend to po prostu znajomy inny niż z pracy. (Znajomy z pracy to colleague.) Oni mają wyrażenia określające coś w rodzaju przyjaciela, ale są one dwuwyrazowe i bardzo rzadko używane. Przyjaźń u Anglosasów w zasadzie nie występuje. U nich są tylko wspólne lub zbieżne interesy.
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 07.12.2009 - 10:56