bo jeśli uważam, że BOga nie ma, to jest to także wiara. No nie jest! Można mi próbować to wmówić, tylko dlaczego?
No dobrze – ale zadam wam pytanie – nie mam dowodów na NIEISTNIENIE. Ale dlaczego miałbym ich szukać, skoro Boga nikt nigdy nie spotkał, nikt nie wrócił z zaświatów…. stara śpiewka.
Mówicie do mnie w zsadzie jak ksiądz cytujący wypichcone przez stulecia argumenty. A ja jestem jedynie nieszkolonym w filozofii praktykującym niewierzącym.
Szukanie siły sprawczej, nadprzyrodzonej bierze się z tego, że nadal jesteśmy ograniczeni umysłowo… skoro nie ma wytłumaczenia, musi być siła nadprzyrodzona… w chamskim uproszczeniu.
A ja chcę sobie żyć niewierzący, mówiąc, że wam, wierzącym jest łatwiej niż mnie, ale to nie znaczy, że chciałbym wierzyć. Wolę opierać się na zdobyczach paleontologii, geologii, fizyki… co chwila są nowe odkrycia. I kiedyś za 5000 lat albo za 200.000 wyjaśni się jeszcze więcej.
Absolutnie możesz oważać cokolwiek chcesz. Pisząc do Ciebie wskazalem Ci jedynie miękkość przekonania na to, że Boga nie ma. Oczywiście wyboru dokonuje każdy we własnym sercu
Szukanie siły sprawczej, nadprzyrodzonej bierze się z tego, że nadal jesteśmy ograniczeni umysłowo…
To świadczy akurat za tym, że złożoność świata jest argumentem na rozumną, inteligentną jego przyczynę sprawczą.
A ja chcę sobie żyć niewierzący, mówiąc, że wam, wierzącym jest łatwiej niż mnie, ale to nie znaczy, że chciałbym wierzyć. Wolę opierać się na zdobyczach paleontologii, geologii, fizyki… co chwila są nowe odkrycia. I kiedyś za 5000 lat albo za 200.000 wyjaśni się jeszcze więcej.
Mówiąc – powtórzę się – że niby “komuś jest łatwiej” jest tak naprawdę przyznaniem się do własnej klęski. Bo skoro uważasz, że “jest łatwiej” zakładając, że nie istnieje nic po drugiej stronie, twierdzisz tylko tyle, że wierzący żyje w złudzeniach.
A dostarcza szczęścia świadomość życia w prawdzie a nie w złudzeniach.
I kiedyś za 5000 lat albo za 200.000 wyjaśni się jeszcze więcej.
Przecież już Ci napisałem wcześniej, że odkrycia nauki nie mają wpływu na świadomość duchowości oraz przekonania, że Bóg istnieje. A to z prostego powodu. Nie istniałby Bóg, gdyby nie istniał wszechświat. A my przecież metodą od skutku do przyczyny wyjaśniamy, np. przyczyny chorób, szukamy sprawców czynów karalnych, itd.
Tę samą metodą rozum potwierdza, że dzieło uporządkowanego świata, co opisuje nauka, odkrywając prawa i zasady rządzące materią, że jego Twórca musi być rozumny i inteligentny.
Byty niematerialne istnieją, np. inteligencja, mądrość, miłość, przyjaźń. Nie są do uchwycenia przez naukę przyrodniczą. Są bytami matafizycznymi. Właśnie takim bytem(mówiąc językiem metafizyki) jest Bóg.. .
No człowiek może zamknąć oczy nie tylko na Boga. Nawet na słupa na drodze zbliżając się do niego na czołówkę.. . A więc wybór każdy podejmuje sam w sanktuarium własnego “ja”.
@Lagriffe
bo jeśli uważam, że BOga nie ma, to jest to także wiara. No nie jest! Można mi próbować to wmówić, tylko dlaczego?
No dobrze – ale zadam wam pytanie – nie mam dowodów na NIEISTNIENIE. Ale dlaczego miałbym ich szukać, skoro Boga nikt nigdy nie spotkał, nikt nie wrócił z zaświatów…. stara śpiewka.
Mówicie do mnie w zsadzie jak ksiądz cytujący wypichcone przez stulecia argumenty. A ja jestem jedynie nieszkolonym w filozofii praktykującym niewierzącym.
Szukanie siły sprawczej, nadprzyrodzonej bierze się z tego, że nadal jesteśmy ograniczeni umysłowo… skoro nie ma wytłumaczenia, musi być siła nadprzyrodzona… w chamskim uproszczeniu.
A ja chcę sobie żyć niewierzący, mówiąc, że wam, wierzącym jest łatwiej niż mnie, ale to nie znaczy, że chciałbym wierzyć. Wolę opierać się na zdobyczach paleontologii, geologii, fizyki… co chwila są nowe odkrycia. I kiedyś za 5000 lat albo za 200.000 wyjaśni się jeszcze więcej.
Absolutnie możesz oważać cokolwiek chcesz. Pisząc do Ciebie wskazalem Ci jedynie miękkość przekonania na to, że Boga nie ma. Oczywiście wyboru dokonuje każdy we własnym sercu
Szukanie siły sprawczej, nadprzyrodzonej bierze się z tego, że nadal jesteśmy ograniczeni umysłowo…
To świadczy akurat za tym, że złożoność świata jest argumentem na rozumną, inteligentną jego przyczynę sprawczą.
A ja chcę sobie żyć niewierzący, mówiąc, że wam, wierzącym jest łatwiej niż mnie, ale to nie znaczy, że chciałbym wierzyć. Wolę opierać się na zdobyczach paleontologii, geologii, fizyki… co chwila są nowe odkrycia. I kiedyś za 5000 lat albo za 200.000 wyjaśni się jeszcze więcej.
Mówiąc – powtórzę się – że niby “komuś jest łatwiej” jest tak naprawdę przyznaniem się do własnej klęski. Bo skoro uważasz, że “jest łatwiej” zakładając, że nie istnieje nic po drugiej stronie, twierdzisz tylko tyle, że wierzący żyje w złudzeniach.
A dostarcza szczęścia świadomość życia w prawdzie a nie w złudzeniach.
I kiedyś za 5000 lat albo za 200.000 wyjaśni się jeszcze więcej.
Przecież już Ci napisałem wcześniej, że odkrycia nauki nie mają wpływu na świadomość duchowości oraz przekonania, że Bóg istnieje. A to z prostego powodu. Nie istniałby Bóg, gdyby nie istniał wszechświat. A my przecież metodą od skutku do przyczyny wyjaśniamy, np. przyczyny chorób, szukamy sprawców czynów karalnych, itd.
Tę samą metodą rozum potwierdza, że dzieło uporządkowanego świata, co opisuje nauka, odkrywając prawa i zasady rządzące materią, że jego Twórca musi być rozumny i inteligentny.
Byty niematerialne istnieją, np. inteligencja, mądrość, miłość, przyjaźń. Nie są do uchwycenia przez naukę przyrodniczą. Są bytami matafizycznymi. Właśnie takim bytem(mówiąc językiem metafizyki) jest Bóg.. .
No człowiek może zamknąć oczy nie tylko na Boga. Nawet na słupa na drodze zbliżając się do niego na czołówkę.. . A więc wybór każdy podejmuje sam w sanktuarium własnego “ja”.
************************
poldek34 -- 05.06.2012 - 15:23Drążę tunel.. .