Przeczytałem tez, ze napisali, ze to cos w rodzaju aborcji.
I chocbym staral sie na cztery tysiace sposob ich zrozumiec to nie moge.
Moge dac im tylko jedna rade, ale uczynilem to juz w salonowym wpisie.
Widziałam Twój wpis, nawet miałam ochotę go skomentować. Ale co się odwlecze to nie uciecze, skomentuję tutaj.
Mad, zastanów się, która baba wytrzymałaby z chłopem równie interesującym jak członkowie Episkopatu? No chyba niewiele desperatek by się znalazło.
Zgadzam się.
Tym bardziej, że pani to po polsku napisała, zwykłym , ludzkim językiem.
Nie tak jak Terlikowski, z zadęciem i powoływaniem się na nauczanie z pozycji cywilnego nadbiskupa.
Jako zwolennik każdego niemowlęcia, tyż protestuję i tyż się dziwię.
To jest moim zdaniem efekt pewnego pogubienia się. Taki mi się przypomina paradoks Zenona, ten dotyczący pytania: kiedy człowiek jest łysy?
I dlaczego w tym przypadku? Ja mało kumaty jestem, ale in vitro, chyba nie jest zakazane? Tu chodzi tylko o dostęp refundowany, dla tych niby uboższych?
I w tym miejscu już całkiem nie rozumiem. znaczy mało kumaty jestem.
Jeśli chodzi o niektóre pomysły naszych księży to też jestem mało kumata.
Czasem poważnie się zastanawiam czy w ich mniemaniu oni są dla ludzi czy ludzie dla nich?
Po pierwsze, jak każda instytucja, to ludzie są dla niej, a nie odwrotnie.
Po drugie, jak każda instytucja (wedlug koncepcji sprzed wielu, wieluset lat)rządzić należy przy pomocy zakazów, strachu, zachęcając nagroda, jaka zostanie przyznana w bliżej nieokreślonym czasie, najlepiej w życiu pośmiertnym. I tak nie odpowiadają za jej ewentualne przyznanie, jako że nikt nie jest w stanie tego sprawdzić. Więc mogą przyrzekać, co im do glowy przyjdzie.
Po trzecie – chyba się trochę pogubili, albo szukają byle pretekstu, by spróbować na ile będzie można na ten rząd wplywać. Najlepiej znaleźć jakiś abstrakcyjny temat, by po dlugich dyskusjach i targach go odpuścic, w zamian uzyskując to, o co rzeczywiście chodzi. Oczywiście przedstawiając to jako ustępstwo, a nawet za dowód koncyliacyjnego podejścia tej instytucji do wspólczesnych problemów.
Mam pewne obawy co do postawy, którą nowy rząd przyjmie w stosunku do Kościoła. Co nieco daje do myślenia również debata odnośnie wprowadzenia religii do przedmiotów maturalnych. W ogóle sporo ostatnio pojawia się zagadnień związanych z relacjami państwo-Kościół, więc z pewnością coś jest na rzeczy. Tylko co?
Zazwyczaj tak się dzieje rzy zmianie rządów, szczególnie wtedy, gdy rządy obejmuje ekipa, która do tej pory nie miala tego szczęścia. Wspomniana instytucja zaczyna testowac przeciwnika: co by sie tu jeszcze dalo uzyskać dodatkowo i jaki będziemy mieli na niego wplyw.
Religia na maturze czy metoda in vitro raczej nie padną, choc jesli w grę wejdą jakież nie znane nam elementy z zakresu gospodarki ( cos tam byly jakieś zakusy związane ze Wspólna Komisja Majątkową czy jak sie tam ona nazywa – chyba mija czas jej istnienia, albo cos w tym stylu) i posiadania czy kolejnych odszkodowań. To może być to, o co narawde idzie. Choc jeden z elementóws ideowych raczej pozostanie jako że wspomniana instytucja aż taka szczodrobliwa nie jest, by odpuszczać.
Kartą przetargową może byc także Toruń z o. Rydzykiem. Skoro z przyczyn biologicznych powoli zaczyna tracić na znaczeniu tym bardziej należy go użyć w tej grze.
Otóż w liście biskupów znalazło się następujące sformułowanie :”każde dziecko ma prawo zrodzić się z miłosnego aktu małżeńskiego jego rodziców”.
Zastanawiam się jak ma się owo „prawo” do sytuacji, gdy dziecko zostaje poczęte w wyniku aktu, który z miłością nie ma nic wspólnego, np. w pijackim widzie, w wyniku gwałtu lub też (i to najpospolitszy przypadek) jako efekt rutynowych czynności wykonywanych przez osoby, które, choć złączone małżeńskimi więzami, mają jednak do siebie nawzajem stosunek delikatnie mówiąc obojętny.
Wg mnie mieszasz pojęcia gdyż z prawa dziecka do urodzenia się w naturalny sposób nie wynika, że dziecka poczęta w wyniku gwałtu lub innych okolicznościach tego prawa nie mają.
Stanowisko Rady Episkopatu wydaje się być podszyte niekonsekwencją i hipokryzją.
Niekonsekwencją – gdyż decyzja o zapłodnieniu „in vitro” jest wynikiem miłości, hipokryzją – ponieważ zakłada wartościowanie życia ludzkiego pod kątem warunków poczęcia i w ten sposób stoi w całkowitej sprzeczności w stosunku do reszty nauk Kościoła.
Czy jest wynikiem miłości – to kwestia rozumienia miłości. A napewno in vitro prowadzi do eliminacji innych poczętych istot oraz sprowadza się do hodowli zapłodnionych komórek.
Poza tym nie wiem gdzie widzisz wartościowanie życia ludzkiego. Czy w stwierdzeniu, że człowiek ma prawo do wolności słowa oznacza, że Ci którzy zyją w Białorusi tego prawa nie mają? A to wg mnie taka sama analogia.
Dziecko ma prawo począć się w sposób naturalny a także rozwinąć nie kosztem istnień innych poczętych istot. Poza tym skoro konstytucja chroni życie od momentu poczęcia więc kazde zapłonine komórki jajowe nalezałoby doprowadzać do naturalych narodzin a nie decysować arbiutralnie które są “ludzkie” a “które” w kubeł.
mnie wytłumaczyć, jak dwulatkowi, co to za potwór prawny i/lub semantyczny jest: “dziecko ma prawo do poczęcia”?
Jak jakiś “podmiot” może mieć do czegoś prawo skoro tenże podmiot nie istnieje? Nawet w planach go nie ma. No, nic nie rozumiem proszę Wysokiego Sądu. :(
... niedobrze. Sprzeciw Kościoła wobec in vitro nie opiera się na wartościowaniu życia, ale na sprzeciwie wobec obecnej techniki medycznej i eliminowaniu niektórych zarodków. To kwestia faktów a nie interpretacji. Pozdrawiam z rana,
referent Bulzacki -- 01.01.1970 - 01:00
Nie przesadzajmy z dziewictwem obecnej ekipy rządzącej, gdyż zarówno członkowie PO (pod inną nazwą i w innej konfiguracji) jak i PSL zdążyli już sobie co nieco porządzić po 89 roku. I raczej dość średnio im to wychodziło, również jeśli chodzi o relacje państwo-kościół. Poza tym przyznaję Ci rację, z reguły gdy nie wiadomo o co chodzi, to chodzi właśnie o to co zasugerowałeś.
I mam tylko nadzieję, że nadmierna dbałość o dobre relacje nie będzie dla rządu powodem kolejnych, bezzasadnych ustępstw.
Co do Ciebie byłam pewna, że się z moimi opiniami nie zgodzisz:)
To nie ja mieszam pojęcia, to członkowie Episkopatu wygadują bzdury. Zakładam, że intencje mieli dobre, niestety wyszło to co wyszło. Ci panowie powinni uświadomić sobie, że czasy w których żyjemy nie są epoką kamienia łupanego ani średniowieczem i przestawić co nieco swój sposób myślenia.
Dobrze, dobrze.
Wiem na czym polega sprzeciw Kościoła. I wiem, że nie chodzi tu wcale o wartościowanie życia. Lecz niestety wypowiedź Episkopatu na takie wartościowanie wskazuje. Pomijając już, że z punktu widzenia logiki jest kompletnym absurdem- proszę spojrzeć na wypowiedź Magii.
... fraza: "wiem, że nie chodzi tu wcale o wartościowanie życia. Lecz niestety wypowiedź Episkopatu na takie wartościowanie wskazuje".
Ja się Pani teraz będę czepiał, łapał za słowa - bo jak o coś nie chodzi (wiedza), ale to coś na coś innego wskazuje (wg. Pani interpretacji), to nie mamy do czyniania z poważnym argumentem polemicznym. Proszę wybaczyć...
Przy czym, zastrzegam, że się czepiam i pieniaczę, z uporem godnym lepszej sprawy. Podobnie jak Pani, łapiąc za słowo przedstawiciela Episkopatu (człowieka). Rzecz jest jedna i o nią toczy się spór, reszta to udolne lub nieudolne jej przedstawianie. Moim zdaniem trochę Pani przelicytowała. Pani założenie (hipokryzja Episkopatu) długo nie powisi na tak wątłym kołku. Zaraz się urwie i spadnie. Można zaatakowac Kościół za in vitro, ale z Pani pozycji to jest czepianie się.
Pozostając niezmiennie życzliwym, wbrew wszystkiemu i wszystkim,
referent
:-)
referent Bulzacki -- 01.01.1970 - 01:00
Wzruszonam życzliwością;) Czy się czepiam? Możliwe. Lecz naprawdę trudno się nie czepiać, gdy przedstawiciele instytucji od której oczekuję mądrego i wyważonego podejścia do naprawdę delikatnej sprawy wygadują duby smalone.
Wątłym kołkiem jest własnie pożal się Boże argument episkopatu że “każde dziecko ma prawo…itd”. Zresztą, to nawet nie jest kołek, to jest spróchniały badyl.
gdyby iść Pani tokiem rozumowania, to wyszło by nam, że prawo do życia też jest bez sensu, bo jak kogoś ukatrupią w ciemnej ulicy, to już nie żyje i praw mieć nie może, a jak nie ukatrupią to mu żadne prawo nie potrzebne, bo prawa i tak faktów nie zmienią.
Troszkę poważniej Pomijam już tutaj, potrzebne czasem, odróżnienie lex aeterna, które niekoniecznie tymi samymi się rządzi zasadami, co prawo ludzkie.
Co do meritum, to złośliwie zgadzam się Panem Referentem, aby przykryć moje wczorajsze uszczypliwości.
Prywatnie rozumiem, że episkopat czasami nie ma wyjścia i musi zająć postawę zasadniczą, jednakże uważam, że nawet wtedy, gdy milczeć nie można, to trzeba ważyć słowa.
Obawiam się, że gdybym sam stanął wobec takiego problemu, to nie maiłbym tak łatwo jak biskupi.
Innymi słowy: ponieważ uważam, że naznaczenie nas wolną wolą skutkować powinno samodzielnym dokonywaniem wyborów, cieszę się z planów Platformy w tym zakresie (bo daje szanse wyboru), ale daleki, bardzo daleki jestem od potępiania biskupów za cokolwiek innego, niż nieumiejętny dobór słów (bo jak się dokonuje wyborów, to warto ważyć rozmaite racje).
Kościół to też grzesznicy, głąby i niedojdy (podobno - tylko teoretyzuję, moje grzechy własne nie bardzo mnie uprawniają do takich kategorycznych zdań :-) . Ale Kościół ma 2000 lat i trwał będzie, bo czepianie się nieprecyzyjnych wypowiedzi jego reprezentantów nic mu nie robi. Chętnie posłucham o meritum. Prosze np. napisać, że Kościół nie powienien przeciwstawiać się eliminownaiu zarodków i nie nazywać tego _quasi_ aborcją (to znaczy tak retorycznie napisałem - "proszę napisać", żeby nie było :-)). Słowem - zgłaszam swoje zdanie krytyczne, _votum separatum_...
referent Bulzacki -- 01.01.1970 - 01:00
To nie jest zwykłe czepialstwo, na pańskie nieszczęście.
Weźmy jeszcze raz na warsztat zdanie zapodane przez Delilah:
”każde dziecko ma prawo zrodzić się z miłosnego aktu małżeńskiego jego rodziców”.
Czy ja dobrze rozumiem, że podmiotem tego zdania jest “dziecko” i to na dodatek “każde”?
Jeśli mam rację, to:
1) prawo “do zrodzenia” nakłada obowiązek jego wykonania na rodziców
2) rodziców, nie byle jakich, tylko będących w związku małżeńskim
3) i nie byle jaką metodą, a metodą ściśle określoną – “miłosny akt małżeński”.
No i teraz dalej, na chłopski rozum:
1) w przypadku rodziców “nie-małżonków” realizacja prawa do “zrodzenia” jest wadliwa
2) w przypadku innej metody niż “miłosny akt małżeński” również (wadliwa)
To teraz Pan mi powie, kto jest uprawniony do składania skarg i zażaleń w imieniu “każdego dziecka” zrodzonego z naruszeniem metody poczęcia i statusu rodziców? Czy takie prawo przynależy tylko dziecku? A co z następcami prawnymi, jeśli takowi się kiedyś “zrodzą”?
A kto ma je składać w imieniu dziecka “niezrodzonego”, ba! nawet niepoczętego, jeśli rodzice byli odpowiednio namaszczeni i “bzykali” się jak należało? Czy domniemanie dołożenia należytej staranności wystarczy do oddalenia skargi?
Pozostając w oparach absurdu kłaniam się nisko. :)
reductio ad absurdum - tak fachowo można opisać Pani wywód. To jest nieuczciwy chwyt polemiczny, wspominają o nim w każdym podręczniku logiki lub retoryki.
Powtórzę co napisałem Pani Delilah. Niezręczne lub wręcz głupie wypowiedzi Episkopatu można obśmiać. Nie widzę przeciwwskazań. Nie wynika z nich jednak osłabienie stanowiska Kościoła co do meritum (w sprawie in vitro). Z tym stanowiskiem należy polemizować bezpośrednio, a nie poprzez natrząsanie się z nieporadności językowej jednego czy drugiego biskupa. Między innymi dlatego, żeby nie stracić proporcji. Ale nie tylko dlatego.
referent Bulzacki -- 01.01.1970 - 01:00
gdyby iść Pani tokiem rozumowania, to wyszło by nam, że prawo do życia też jest bez sensu, bo jak kogoś ukatrupią w ciemnej ulicy, to już nie żyje i praw mieć nie może, a jak nie ukatrupią to mu żadne prawo nie potrzebne, bo prawa i tak faktów nie zmienią.
Panie Yayco, przykład podany przez Pana nijak się ma do zdania cytowanego przez Delilah. Prawo do czegoś tam może mieć tylko ktoś istniejący (!), nawet jeśli jest w fazie pierwszego podziału komórkowego, lub taki, który istniał a w wyniku “ukatrupienia” przestał. Jak “bytu” nigdy nie było* i nie ma nawet w planach, to jak można mu nadawać jakiekolwiek prawa? To absurd jest!
A unikania głoszenia absurdów powinni się wystrzegać wszyscy. Dotyczy to także przedstawicieli Episkopatu, jako bytów “zrodzonych”.
... każdy prawnik Pani powie, że nie tylko osoba nienarodzona (taka ma cały worek różnych praw zapisanych w ustawach i konstytucji) ale nawet taka, która jest wyłącznie w dalekich planach może mieć prawa _in spe_. Choćby zapis w testamencie. To jest tak zwana fikcja prawna. Prawo nie opisuje rzeczywistości, ale - mówiąc językiem potocznym - ustala jej konsekwencje (w tym na przyszłość).
Generalizacja jaką się Pani posłużyła nie jest prawidłowa. A omawiane zdanie niezbyt logiczne, to fakt. Przyznaję. Takie bardziej od serca niż z głowy...
referent Bulzacki -- 01.01.1970 - 01:00
podręczniki do retoryki i czegoś tam jeszcze są mi obce. Jeśli się czynu niegodnego dopuściłam, to uniżenie przepraszam.
Nieporadność językowa? – mówi Pan. To przepraszam bardzo jeszcze raz. To od kogo ja się mogę domagać “poradności” językowej? Na Berdyczów mam podania składać?
A poważnie. Tak skonstruowane zdanie świadczy tylko o tym, że nawet gdyby in vitro doszło do takiego staniu zaawansowania technologicznego, że żaden zarodek nie zostałby życia pozbawiony, to KK i tak będzie przeciwny tej metodzie, jako “nienaturalnej”. A tu wchodzimy w obszar filozofii i doktryny katolickiej. Brak rzetelnego przedstawienia właściwych argumentów przez Episkopat to jest dopiero hipokryzja.
nie ma jednolitego poglądu w sprawie dopuszczalności _in vitro_, w warunkach kiedy nie byoby wątpliwości etycznych dotyczących życia ludzkiego (!). Znam wypowiedzi niektórych polskich biskupów, którzy nie zgłaszają zastrzeżeń. Nie ma też wątpliwości, że będą biskupi, którzy pryncypialnie ocenią tę metodę, jako "nienaturalną". Co z tego się utrze - nie wiadomo. Pani też nie może tego wiedzieć. Ja tym bardziej - mam tylko pobieżną wiedzę. :-)
Pozdrawiam,
referent
referent Bulzacki -- 01.01.1970 - 01:00
Pojęcie “prawa”, nie jest i nie może być zastrzeżone do prawa oficjalnego państwowego, chociaż zazwyczaj to prawo mamy na myśli. Ale to tylko uproszczenie. Mam dziwne wrażenie, że biskupi posłużyli się tym terminem w innym sensie, często obecnym w języku Kościoła. Proszę pamiętać, że Dziesięcioro Przykazań stanowiło Prawo. To, że wielu współczesnych ma je za zalecenia etyczne, to całkiem inna historia.
Tak jak inną jest historią, czy biskupi świadomie nie mieszają różnych porządków normatywnych.
Na poziomie czysto jurydycznym Pan Referent racji chyba za dużo nie ma, bo owe przyszłe prawa (a ściślej – uprawnienia) wynikają zazwyczaj z wcześniejszych czynności konwencjonalnych, mających sens prawny wymierzony na przyszłość (na przykład testament jest oświadczeniem mortis causa).
Co do sfery prawa prywatnego jest przyznanie zdolności prawnej (zdolności do bycia podmiotem praw i obowiązków) od urodzenia do śmierci. Zwykle czyni się (od czasów rzymskich wyjątek dla dzieci poczętych, ale pod warunkiem, że przyjdą na świat żywe. Na rzecz takich dzieci można testować, natomiast, wbrew stanowisku Pana Referenta, na rzecz dzieci “przyszłych i niepewnych” testowanie jest prawnie bezskuteczne.
W sferze prawa publicznego bywa cokolwiek inaczej, ale sądzę, że w tym wypadku biskupi mieli na myśli lex aeterna, a wątek skoncentrował się na lex humana.
PS Proszę o wybaczenie większej niż zwykle ilości błedów, ale w pracy mam klawiaturę, której nie rozumiem. Z wzajemnością
... mieli na mysli prawo naturalne, to tym bardziej dobrze. Pan Yayco słusznie prawi. Jeżeli mówili o prawie państwowym, to - w tym konteście - przestrzelili (moim zdaniem). Jeżeli zaś chodzi o generalia, to będę się upierał, że możliwe jest ukształtowanie np. prawa majątkowego dla osoby, która jeszcze się nie urodziła, ani nawet nie poczęła (z zapisu testamentowego się wycofuję, pisząc to zapomniałem - zgroza - że zapis nie może być pod warunkiem). Przy okazji, każde prawo pozytywne, uchwlone przez organy państwa ma chrakter konwencjonalny, nawet jak realizuje uniwersalne wartości.
Panie Yayco - nie ma co sprzeczać się o didaskalia! Że tak powiem... :-).
(Chociaż jak chodzi o ścisłość to bardziej niż uprawnienia może nawet "prawa podmiotowe" :-). I tak dobrze i tak dobrze).
referent Bulzacki -- 01.01.1970 - 01:00
Prawie się z Panem zgodzę. Jeśli uznać, że Episkopat miał na myśli lex aeterna, to tym bardziej upada argument, że in vitro kiedykolwiek może być uznane za dopuszczalne przez doktrynę KK i to wynika z samej definicji “lex aeterna”. Przynajmniej tej zaprezentowanej przez św. Augustyna.
Jakbym coś poplątała to proszę o korektę, bo z rzeczonym Augustynem to już dawno się nie widziałam.
Może należałoby rozpętać ogólnonarodową debatę pod hasłem “co Episkopat miał na myśli”?
Czy oczekując że wypowiedzi dostojników Kościoła będą jasne, spójne, klarowne i zrozumiałe wymagam zbyt wiele? Takie “argumenty” jakich użyli w swoim liście biskupi są do przyjęcia w przypadku prowincjonalnego proboszcza, jednak od “elity” można chyba spodziewać się czegoś więcej.
Jak się do debaty dopuści to one przez 20 lat będą debatować i nic z tego nie wyniknie. I tylko pan Referent będzie miał dożywotnią robotę zapewnioną, bo to trzeba będzie cały czas protokołować a potem jeszcze aneksy i aneksy do aneksów robić.
Referendum trzeba urządzić albo jakie inne głosowanie. Trzask-prask i już!
No własnie w swoim komentarzu chciałam wykazać absurd takiego sposobu myślenia. Osobiście nie mam najmniejszego zamiaru zaprzątać sobie głowy nad dywagacjami co miał na myśli ktoś kto gadał głupstwa. Ja mogę te głupstwa co najwyżej wytknąć, ale nie widzę powodu dla którego miałabym je tłumaczyć.
Stanowisko Rady Episkopatu wydaje się być podszyte niekonsekwencją i hipokryzją.
Niekonsekwencją – gdyż decyzja o zapłodnieniu „in vitro” jest wynikiem miłości, hipokryzją – ponieważ zakłada wartościowanie życia ludzkiego pod kątem warunków poczęcia i w ten sposób stoi w całkowitej sprzeczności w stosunku do reszty nauk Kościoła.
Błąd. I to podwójny.
1. Kościół potępia również gwałt, współżycie w pijackim widzie, czy też rutynowe czynności seksualne. Seks jest w Kościele – i jest to dziedzictwo judaizmu, ponownie odkrywane po Soborze Watykańskim II – świętością. To akt małżeński właśnie jest sprawowaniem sakramentu małżeństwa. Zjednoczeniem małżonków, ale też ich współuczestnictwem w boskim akcie stworzenia.
Dlatego Kościół zawsze walczył z jakimkolwiek uprzedmiotowieniem seksu. Ponieważ seks dotyka najgłębszych sfer człowieczeństwa, uprzedmiotowienie seksu (np. sprowadzenie go do rozrywki) jest zawsze uprzedmiotowieniem człowieka.
2. Kościół nie wartościuje życia ludzkiego, niezależnie od okolicznosci jego poczęcia, narodzin i dowlnej innej fazy rozwoju. Kościół, choć potępia cudzołóstwo, gwałt – nie potępia (nigdy!) dzieci poczętych w grzesznym akcie. Dlatego też Kościół, potępiając gwałt, apeluje, by nie był on uzasadnieniem aborcji.
W ogóle, zwracam uwagę: Bóg (chrześcijański) brzydzi się grzechem, nie zaś grzesznikiem. Kościół więc nie tylko nie wartościuje życia ludzi zależnie czy zrodzili się w wyniku grzechu ich rodziców; nie wartościuje życia nikogo. Niezależnie od grzechów, które człowiek popełnił.
Twoim zdaniem decyzja o zapłodnienie “in vitro” nie jest przejawem miłości jaką darzy się dwójka ludzi? Czy dziecka urodzonego w wyniku tej metody nie można nazwać dzieckiem miłości? Obawiam się, że gdyby kiedykolwiek istniała możliwość prześwietlenia atmosfery w jakiej poczyna się ludzkie życie, to niewiele osób spełniłoby równie miłosne kryteria jak dzieci z próbówki. I niewiele byłoby tak upragnionych i wyczekiwanych.
W odniesieniu do sprawy aborcji Kościół stoi na stanowisku, że każdy poczęty embrion ma prawo do życia. To stanowisko może budzić sprzeciw, jednak jako zdanie Kościoła jest całkowicie zrozumiałe. Po co dodawać do tego słowa, że : “każde dziecko ma prawo zrodzić się z miłosnego aktu małżeńskiego jego rodziców”? Czemu mają służyć te słowa? Czym rózni się dziecko poczęte “in vitro” od każdego innego? A jeśli niczym sie nie rózni to dlaczego Kościół potępia tę metodę?
Stanowisko Kościoła wobec seksu to sprawa odrębna. Zawsze mnie dziwiło, że księża jako osoby żyjące w celibacie i nie mające zielonego pojęcia o tym jaką rolę pełni w ludzkim życiu seks tak ochoczo wypowiadają się na ten temat.
. Po co dodawać do tego słowa, że : “każde dziecko ma prawo zrodzić się z miłosnego aktu małżeńskiego jego rodziców”? Czemu mają służyć te słowa? Czym rózni się dziecko poczęte “in vitro” od każdego innego? A jeśli niczym sie nie rózni to dlaczego Kościół potępia tę metodę?
Dla Ciebie niczym się nie różni(jeśli dobrze zrozumiałem) a Kościół jasno artykuuje swoje przesłanki na których buduje swój sprzeciw. Dla Ciebie zapłodniona komórka jajowa jest bezosobowa – wiec nigdy nie dojdzie do spotkania się stanowiska Kościoła z Twoim. To jest zasadnicza różnica która może być punktem wyjścia w dyskusji.
Nie przyjmujesz do wiadomości tego, że przy metodzie in vitro zapładnia się wiele komórek jajowych… – dochodzi do poczęćia istot ludzkich nie zwierzęcych lub roślinnych. Masz co do tego wątpliwości jakie istoty zostają poczęte? CHyba nie powiesz, że to nie istoty, gdyż bez tego etapu życia nie ma kolejnego. Ty też przechodzisz ten etap. Dajmy na to, że gdy amputują Ci nogę wskutek jakiegoś wypadku to mozesz się domagać odszkodowania, za to, że ponosisz stratę – nie będziesz pełnosprawna. Podobnie przy eliminowaniu życia zapłodnionych istot – pozbawiasz ich możliwości kontynuowania rozpoczętego życia. Ponieważ nie ma wątpliwości, że to nie są istoty zwierzęce bądź roślinne ale ludzkie więc pozbawienie życia jest adresowane konkretnie do tych a nie innych istot. Na tym polega niegodziwość tej metody.
Kościół mówi tylko tyle, że człowiek nie ma władzy aby decydować które istoty ludzkie mogą zostać uznane do dalszego życia a które nie. Natomiast w tej metodzie uśmierca się zapłodnione komórki jajowe lub …. ???? Szanujemy KAŻDE ŻYCIELUDZKIE albo bawimy się w to co robił Hitler -> segregujemy istoty ludzkie ze względu na kryteria użyteczności… .
Stanowisko Kościoła wobec seksu to sprawa odrębna. Zawsze mnie dziwiło, że księża jako osoby żyjące w celibacie i nie mające zielonego pojęcia o tym jaką rolę pełni w ludzkim życiu seks tak ochoczo wypowiadają się na ten temat.
Idąc Twoim sposobem rozumowania należałoby uważać, że leczyć daną chorobę może tylko lekarz który na nią choruje obecnie bądź na nią chorował.... . A inni aby podejmować się leczenia np. raka powinni czym prędzej się nim zarazić by mieć jakąkolwiek wiedzę o tej dziedzinie…. .
Ciekawa gaduła. referent Bulzacki ścina zakręty i chcąc być grzecznym, tym bardziej, że rozmawia z damami… jest grzeczny :) Nie umniejsza to w żaden sposób wagi tego, co referent pisze i ja bym chętnie wyłożył referentowe pisanie po swojemu, ale nagle i ja postanowiłem być grzeczny, a zatem z mojego wykładania nici :)
W każdym razie istotna jest ta myśl:
“Z tym stanowiskiem należy polemizować bezpośrednio, a nie poprzez natrząsanie się z nieporadności językowej jednego czy drugiego biskupa.”
No chyba, że ktoś lubi pitolenie dla samego pitolenia.
Na koniec tego krótkiego, aczkolwiek wstrząsającego wpisu, trochę relaksu. Otóż Delilah pisze:
“Zawsze mnie dziwiło, że księża jako osoby żyjące w celibacie i nie mające zielonego pojęcia o tym jaką rolę pełni w ludzkim życiu seks tak ochoczo wypowiadają się na ten temat.”
Droga Autorko. Zacyń, co rozumiesz pod pojęciem “celibat”. I powiedz, skąd Ci się wzięło to, że księża “nie mają zielonego pojęcia o tym jaką rolę pełni w ludzkim życiu seks”?
Nic nie poradzę że bardziej przemawia do mnie dramat osób które bardzo chcą mieć dziecko i nie moga tego osiągnąć w sposob naturalny niż problem zniszczenia zapłodnionych komórek jajowych. Poldku, dożylismy czasów, w których człowieka można sztucznie wyhodować z komórek macierzystych innego czlowieka. Postępu nauki nie da się powstrzymać i moim zdaniem wszystkie wysiłki powinny być koncentrowane nie wokól tego żeby osiągnięć nauki zabraniać, lecz aby je dobrze wykorzystywać dla dobra ludzi, nie zaś przeciwko nim.
A co do reszty Twojej wypowiedzi, no cóż...powiem tak: lekarz zajmuje się różnymi przypadkami chorobowymi na co dzień, to jego chleb powszedni. Czy chcesz przez to powiedzieć, że seks jest chlebem powszednim księży? Bo mi się wydaje że nie za bardzo.
A rak nie jest chorobą zakaźną.
Temat seksu jest bardzo rozległy. Często nawet zawodowi seksuolodzy mają problemy z udzielaniem porad w pewnych konkretnych przypadkach, bo przecież i potrzeby i oczekiwania i doświadczenia seksualne każdy z nas ma inne.
OK, temat seksu jest rozległy, a zawodowi seksuolodzy mają problemy z udzielaniem porad. Ale jak to się ma do Twojego twierdzenia, że księża “nie mają zielonego pojęcia o tym jaką rolę pełni w ludzkim życiu seks”?
Ja myślę, że popełniasz błąd, który popełnia mnóstwo ludzi i próbujesz fakt, iż księża zachowują celibat (czyli bezżenność) ustawić w opozycji do tego, że ci sami księża “udzielają porad” na temat seksu. Otóż zadaniem księży nie jest udzielanie porad na temat seksu. Analogicznie: mnóstwo ludzi nie kuma o co chodzi np. ze spowiedzią. A istotą spowiedzi nie jest to, że ksiądz fajnie gada, że jest “taki życiowy”, że penitent zrzuci z siebie winę i lepiej się poczuje. Istotą spowiedzi jest to, że spowiedź jest sakramentem.
Jeszcze raz proponuję, aby dobrze czytać to, co pisze referent Bulzacki :-)
...a ja mam ułatwione zadanie, bo jako typowy rzymsko-katolicki ateista mogę określać to, co mnie odrzuca w wypowiedziach hierarchów, słowami grubymi i niekrzesanymi, i nie odczuwam żadnych wyrzutów sumienia…
Kościól katolicki nie widzi niczego dziwnego w tym, że choćby definicja, od kiedy to płód jest człowiekiem, ewoluowała w naukach kościoła od iluś tygodni do sekund ostatnio, więc wszelkie definicje formułowane przez ludzi w purpurowych, czarnych czy białych sukniach mogą się za jakiś czas zmienić. Maluczkim mówi się o “prawie naturalnym” albo jeszcze lepiej “boskim”. Oczywiście Bóg przekazuje te prawa Wybranym, ci Wybranym Wybranych i tak dalej aż do zwykłego wyznawcy…
Przepraszam, jeśli kogoś uraziłem tym wstępem do moich własnych zmagań z problemem Czy Bóg Istnieje. Na tym zakończę, ale słowa biskupów w kwestii in vitro do mnie nie trafiają. W innych sprawach też.
gdzie znalazłem zadziwiająco łagodne przejście do “porządku dziennego” w definiowaniu blastomerów wykorzystywanych w in vitro jako “życia” w rozumieniu wykształconego embrionu z własnymi narządami i krwią (przynajmniej taki obraz wynika z kontekstu).
Być może Ci, którzy tak stanowczo wypowiadają się o in vitro po prostu opierają się tylko na takich, intencyjnych źródłach.
Krew BTW jest dość ciekawym “składnikiem” życia, czego żaden piszący o in vitro nie poruszył, bowiem wg Pisma Świętego krew to życie ( Kpł.: 17,11).
Jak wspomniałem słuchałem też – słuchałem mojego kolegi. Przyznam że miałem łzy w oczach, jak i on.
Okazuje się, że Ci którzy piszą listy muszą nie wiedzieć, że ich bracia w posłudze nie mają w zwyczaju ułatwiać pochówku poronionych dzieci, KTÓRE MATKAMUSINORMALNIE URODZIĆ, wiedząc wcześnie,j że jest martwe. Cud narodzin zamieniony w tragedię narodzin śmierci. To jest później doprawiane obojętnąścią, niechęcią a czasem wręcz chamstwem sługi Bożego przy staraniach o pochówek.
Technicznie nie będe się rozpisywał, o świątyni, in vitro i podatkach juz było.
Postaram sie zadac Terlikowskiemu kilka pytań – zobaczymy.
Księża a seks
Stanowisko Kościoła to stanowisko Kościoła, nie zaś księży. Księża jedynie w imię Kościoła je głoszą. Ale nie tylko oni. Prawda, że przez ostatnich dziesięć wieków rola celibatariuszy w hierarchii Koscioła jest przytłaczająca, nie zmienia to jednak powyszego faktu. A od ostatniego Soboru i ta sprawa się zmienia.
Podkreślę jeszcze raz, że kwestia seksualności jest w chrześcijaństwie spuścizną po judaizmie. A tam nie ustalali jej ani księża, ani celibatariusze. A nawet nie sami mężczyźni.
Ja, osobiście, wysoko cenie sobie świadectwo małżeństw chrześcijańskich właśnie.
In vitro miłosnym aktem?
Cóż, słyszałem już pomysł, by nie mieszać seksu (sprawy brudnej i przyziemnej) z miłością. Ja mam inne zdanie. Kościół też.
Podkreślam jeszcze raz:
To, że sacrum skesu jest niszczone na wiele sposobów, w niczym nie usprawiedliwia, by naruszać je także i laobratoryjną produkcją ludzi.
To że godność człowieka, a zwłaszcza dzieci jest naruszana wieloma nikczemnościami – również usprawiedliwia, by naruszać je także i laobratoryjną produkcją ludzi.
Właściwym punktem startu życia ludzkiego jest miłosny, sakramentalny akt małżeński rodziców.
Oczywiście, niechrześcijanie mogą mieć swoje poglądy na ten temat. Ale stanowisko Kościoła jest spójne i logiczne.
Okazuje się, że Ci którzy piszą listy muszą nie wiedzieć, że ich bracia w posłudze nie mają w zwyczaju ułatwiać pochówku poronionych dzieci, KTÓRE MATKAMUSINORMALNIE URODZIĆ, wiedząc wcześnie,j że jest martwe. Cud narodzin zamieniony w tragedię narodzin śmierci. To jest później doprawiane obojętnąścią, niechęcią a czasem wręcz chamstwem sługi Bożego przy staraniach o pochówek.
Mojej mamie, prócz szóstki żywych dzieci, zdarzyło się urodzić martwe. Jest pochowane na parafialnym cmentarzu. Sam byłem wowczas dzieckiem, niewiele pamiętam, ale pogrzeb był normalny. Czyli, jeśli dobrze pamiętam, katolicki.
Nadurzycia księży są liczne, częste. W wielu kwestiach. Ale nie są równoznaczne ze stanowiskiem Kościoła.
No i świetnie. To ja tylko poproszę bez hipokryzji. Zamiast prawić dyrdymały o “niegodziwości” piszemy tzw. list duszpasterski do wiernych w nim przedstawiamy wykładnię doktryny sakramentu małżeństwa ze szczególnym uwzględnieniem in vitro w oparciu o prawo naturalne, a to z kolei w oparciu o prawo wieczne (tu jeszcze pomoc Ducha św. jest konieczna, bo ludzki aparat pojęciowy nie jest zdolny do jego ogarnięcia) i przestajemy ściemniać. ‘OK?
Nic nie poradzę że bardziej przemawia do mnie dramat osób które bardzo chcą mieć dziecko i nie moga tego osiągnąć w sposob naturalny niż problem zniszczenia zapłodnionych komórek jajowych. Poldku, dożylismy czasów, w których człowieka można sztucznie wyhodować z komórek macierzystych innego czlowieka.
Dziecko to nie wynik hodowli.
Postępu nauki nie da się powstrzymać i moim zdaniem wszystkie wysiłki powinny być koncentrowane nie wokól tego żeby osiągnięć nauki zabraniać, lecz aby je dobrze wykorzystywać dla dobra ludzi, nie zaś przeciwko nim.
Co do zasady się zgadzam ale kto ma definiować to DOBRO? Wszak USA na Japonię zrzuciło bombę jądrową też dla dobra…. ??
lekarz zajmuje się różnymi przypadkami chorobowymi na co dzień, to jego chleb powszedni. Czy chcesz przez to powiedzieć, że seks jest chlebem powszednim księży? Bo mi się wydaje że nie za bardzo.
A rak nie jest chorobą zakaźną.
Nie wyjmuj mojej wypowiedzi z kontekstu. Co chciałem powiedzieć na pewno zrozumiałaś – potwierdza to Twoje powyższe zdanie. Czy mam rozumieć, że teraz już uważasz, że tylko leczenie chorób zakaźnych może być prowadzone przez lekarzy którzy je przebyli… . A w wypadku raka dopuszczasz leczenie przez specjalistę który o raku wyczytał z książek… .
Więc Twój argument, że Kościół nie może wypowiadać się o moralnej dopuszczalności “IN VITRO” jak i seksualności człowieka jest chybiony. Tak jak lekarz nigdy nie chorując na raka może go leczyć.. .
Po pierwsze – przy każdej próbie w tej metodzie giną liczne embriony – jest to rodzaj wyrafinowanej aborcji.
Po drugie – każde dziecko ma prawo zrodzić się z miłosnego aktu małżeńskiego jego rodziców. I po trzecie – dziecko nie jest rzeczą i nawet przyszli rodzice nie mogą powiedzieć, że mają do niego prawo, zwłaszcza, że to “prawo” jest zawsze okupione śmiercią jego braci i sióstr.
Zbyt wielki jest człowiek, by można było nie widzieć jego godności od początku jego istnienia, zbyt wielką sprawą jest miłość, z której rodzi się człowiek, by ją można było lekceważyć i zbyt wielką wartością jest osobowa godność człowieka, by można było powiedzieć, że ktoś “ma prawo do dziecka”; można mieć prawo do rzeczy, ale nigdy do człowieka!
Gdzie tu widzisz hipokryzję? KOsciół domaga się konsekencji. Przypominam, że KOnstytucja RP chroni życie ludzkie od momentu poczęcia. Jak to pogodzisz z IN VITRO? Chyba hipokrytą jest kto inny…. .
Po pierwsze – przy każdej próbie w tej metodzie giną liczne embriony – jest to rodzaj wyrafinowanej aborcji. Po drugie – każde dziecko ma prawo zrodzić się z miłosnego aktu małżeńskiego jego rodziców. I po trzecie – dziecko nie jest rzeczą i nawet przyszli rodzice nie mogą powiedzieć, że mają do niego prawo, zwłaszcza, że to “prawo” jest zawsze okupione śmiercią jego braci i sióstr.
Zbyt wielki jest człowiek, by można było nie widzieć jego godności od początku jego istnienia, zbyt wielką sprawą jest miłość, z której rodzi się człowiek, by ją można było lekceważyć i zbyt wielką wartością jest osobowa godność człowieka, by można było powiedzieć, że ktoś “ma prawo do dziecka”; można mieć prawo do rzeczy, ale nigdy do człowieka!
Przypominam też, że KOnstytucja RP chroni życie człowieka od momentu poczęcia. Więc kto tu jest hipokrytą skoro IN VUTRO prowadzi do selekcji zapłodnionych embrionów -> przerwania ich życia a wybierania tego jednego… ???? I tu nawet nie trzeba argumentu religijnego ale prawnego.
Hipokryzją jest pokrętność argumentacji w demagogię wpadająca.
Nie byłoby hipokryzją (dla mnie, żeby była jasność) napisanie, że “każde dziecko ma prawo POCZĄĆ się z miłosnego aktu małżeńskiego jego rodziców”.
Ale jak tu coś takiego napisać, skoro wtedy cała reszta argumentów (za wyjątkiem tego o niszczeniu zarodków) bierze w łeb?
Nadurzycia księży są liczne, częste. W wielu kwestiach. Ale nie są równoznaczne ze stanowiskiem Kościoła.
Zgadza się. Zaznaczyłem, to relacja mojego kolegi. Jednostkowa, choć mówił, że wiele par, z którymi ma kontakt z racji leczenia, miało za sobą takie doświadczenia.
Być może wynika to z wiedzy “sługi Bożego”, że to poronienie i poród przytrafiło się parze starającej sie o dziecko z wykorzystaniem in vitro.
Nie zmienia to jednak faktu, że pisanie o niemoralnych praktykach, w odniesieniu do blastomerów, jest dość mocno “nie teges” w sytuacji
kiedy występowanie takich, jak ww opisane, zjawisk w odniesieniu do w pełni wykształconych płodów, ma miejsce i to ze strony współbraci autorów listu.
Hipokryzją jest pokrętność argumentacji w demagogię wpadająca.
Nie byłoby hipokryzją (dla mnie, żeby była jasność) napisanie, że “każde dziecko ma prawo POCZĄĆ się z miłosnego aktu małżeńskiego jego rodziców”.
Ale jak tu coś takiego napisać, skoro wtedy cała reszta argumentów (za wyjątkiem tego o niszczeniu zarodków) bierze w łeb?
Dlaczego bierze w łeb. Jest to jeden z argumentów. Dlaczego chcesz go uważać jako jedyny.
Nadal nie rozumiem w czym tkwi nieścisłość tej wypowiedzi. Wg mnie trzeba mieć złą wolę aby wyśmiewać ten argument. Czyż motywacja i miejsce poczęcia człowieka nie ma znaczenia w odniesienia do godności osoby ludzkiej?
Dziwi mnie to, że z jednej strony zwolennicy IN ITRO powołują się na rzekomy humanizm przymykając oczy na to, że jest to metoda wiążąca się z brakie poszanowania do poczętej istoty ludzkiej. Metoda która uprzedmiotawia tą istotę i redukuje do “produktu” technologicznego.
Ale zresztą to nie jedyne przesłanki przemawiające za niegodziwością moralną tej metody. I to można uzasadnić na gruncie prawa i KOnstytucki nawet nie odnosząc się do przesłanek religijnych.
Jak zostało wcześniej ukazane, technika sztucznego zapłodnienia “in vitro” pociąga za sobą ogromną śmiertelność embrionów ludzkich. Ci, którzy przeprowadzają zabiegi sztucznego zapłodnienia – chociaż trudno jest mówić w tym miejscu o zabiegu leczniczym, ponieważ bezpłodność nadal pozostaje nie uleczona – powinni być świadomi faktu, że w celu zrealizowania pragnienia posiadania dziecka przez bezpłodnych rodziców, przyczyniają się do uśmiercania istnień ludzkich.
Zgodnie z KOnstytucją prawo do życia przysługuje człowiekowi od momentu poczęcia.
nie wiem czy Cię dobrze zrozumiałem ale wcale nie ma moim znakiem znaku równości pomiędzy poronieniem naturalnym do którego dochodzi w organizmie kobiety a niszczeniem zapłodnionych komórek jajowych przy in vitro.
Gdyby dać znak równości, to jakby powiedzieć, że skoro ludzie giną w wypadkach drogowych to można takie wypadki “drogowe” prowokować w celu likwidacji istnienia ludzkiego. A więc mamy tu do czynienia z premedytacją... .
Gaduła wlazała już na drugą stronę przecież. To chyba dobrze, że tyle jest komentarzy, co? Aczkolwiek Admin ciągle utrzymuje, że komentów jest zero :-)
Pan czytasz i nie chcesz zobaczyć co JA napisałam. Słowo “począć” jest moje a nie biskupów. Jeśli takowe znalazłoby się w liście to nie można wtedy pisać, że rodzice nie mają “prawa do dziecka”, bo ono na tym etapie nie istnieje -> nie zostało poczęte. W tym wypadku zostaje tylko argument niszczenia zarodków, jeśli poczęcie miałoby nastąpić metodą in vitro.
I niechże w końcu Pan zrozumie, że ja ten argument pojmuję i przyjmuję do wiadomości.
W takim kontekście proszę mi też nie przypominać Konstytucji, bo cytowany przez Pana art. odnosi się też do życia już poczętego (zarodki) a nie tego, które ma się począć (“każde dziecko ma prawo począć się”).
Pozdrawiam.
dziękuję za odpowiedź wyklarowanie swojego zarzutu.
ALe przecież KOnstytucja określa prawa ludzi i tych którzy zostali poczęci i tych którzy dopiero zostaną poczęci.
A więc chroni zarówno praw tych którzy są jak i będą. Na mój gust w wypowiedzi Biskupów o prawach człowieka do poczęcia w sposób naturalny chodzi o to samo.
A jeśli już mowa o moralności to odsyłam do źródeł a mianowicie do Jezusa Chrystusa. On o cudzołóstwie mówi, że nie tylko ten kto dopuszcza się fizycznie grzeszy ale ten kto w swoim sercu dopuszcza cudzołóstwo.
A więc moralność to nie tylko czyny fizyczne ale przedewszystkim intencje jakimi się kierujemy. Owszem pragnienie dzieci to piękna sprawa ale nie każdą dostępną metodą. Tak jak pragnienie posiadania samochodu nie usprawiedliwia jego kradzieży… lub okradanie banku aby go kupić.
W metodzie in vitro nie mówi się o dobru dziecka lecz rodziców… – dla szczęścia których ma ono służyć.
Przede wszystkim bardzo Wam dziękuję za komentarze.
Nie przypuszczałam, że dyskusja aż tak bardzo odbiegnie od głównego tematu który poruszyłam i sięgnie całokształtu relacji z Kościołem.
Chciałabym kazdemu z Was udzielić osobnej odpowiedzi lecz poruszyliście tak wiele ważnych wątków, że w tej chwili trochę mnie to przerasta. Pamiętajcie, że jako blogerka stawiam tu pierwsze kroki:) Zastanawiam się nad calkiem odrebnym wpisem, w którym będziemy mogli powrócić do omawianych tematow, może z nieco innej perspektywy.
Choć z drugiej strony, skoro według Adminów mój wpis zebrał zero komentarzy to może nie warto się aż tak poświęcać?
Ach ta Delilah, dopiero przyszła i już stroi fochy ;)
czy istnieje miara miłości dwojga do siebie, ale dla mnie jej dowodem i sprawdzianem, którym jest walka o dziecko, przejście przez kolejne próby zapłodnienia, cała trudna fizycznie i emocjonalnie procedura in vitro, jest stałość związku kobiety i mężczyzny i gorliwa wiara oraz wdzięczność wobec Opatrzności za to, że medycyna zezwala ne ten cud. I jeszcze jedno: LEPIEJ ŻEBY KOŚCIÓŁ NIE UPIERAŁ SIĘ PRZYJEDYNIE SŁUSZNYMSPOSOBIE ZAPŁODNIENIA, BO CO ZROBI Z DOGMATEMDOT. OKOLICZNOŚCI POCZĘCIAJEZUSA.
barabasz – baszka
...przestajemy ściemniać. ‘OK?
Bo to, co jest napisane w liście do parlamentarzystów:
to poziom podstawówki jest. Sorry. :(
Generalnie masz rację.
Ale:
1. Szczegółowa wykładnia stanowiska Kościoła nt. sakramentu małżeństwa, seksualności i metody in-vitro w szczególności jest zapisana w powszechnie dostępnym Katechizmie Kościoła Katolickiego.
2. A poziom parlamentarzystów (ich publicznych wystąpień, “programów” i “projektów”) to nie jest podstawówka? Który dziennik by wyłożył na pierwszej stronie choćby cień wykładu o wyżej wspomnianych sprawach? A tak to fragmenty listu są cytowane powszechnie :/
3. Oczywiscie, jest to działalność prostacka, ale w sferze publicznej zdaje się, idzie o mobilizację pod przesadzonymi hasłami. Wojna to wojna. A polityka to wojna przecież. I taka polityczna mobilizacja jest uzasadniona gdy idzie o stanowienie prawa sprzecznego z nauką kościoła…
4. Obawiam się, że wśród naszych biskupów częste jest niezrozumienie chrześcijaństwa… Nie liczyłbym na głębokie zrozumienie dyskutowanych tu kwestii np. przez Głodzia.
Dzięki Bogu, że Watykan jest przynajmniej…
I że trafił się choćby Wojtyła na Soborze Watykańskim II.
A potem jego “Mężczyzną i Niewiastą stworzył ich”
stanowisko Kościoła to stanowisko broniące praw dziecka. Każdy z nas przechodzil embrionalną fazę życia i gdyby ją przerwać to nie gadalibyśmy sobie tutaj.. .
Więc proszę mi nie mówić o tym, że życie ludzkie w fazie embrionalnej to “roślinka”.
poproszę o cytat ze mnie, w których to słowach mówiłam coś o życiu embrionu jako roślinki!
Powiem więcej, uprzedzając nieścisłość, którą popełnisz – wiem, że te 50 % ciąż= embrionów, które się traci wraz z menstruacją w 1 miesiacu czy drugim itd. to też cudziki, ale jakoś tak natura (Bóg?) chciała, że wraz z MIESIĄCZKĄ odchodzą(CZYT. wyrzuca się je wraz z podpaską do śmieci) . Medycyna – jak wiesz poprawia naturę (pewno choć raz się leczyłeś) i czasem i ona nie wyratuje każdego embrionu. Chwała Bogu za to, że dał człowiekowi rozum i czucie- pozwolił walczyć! I piękne jest to, że walczy się o życie!
Aha, chciałabym, by kościół miał w sobie taką potrzebę dbania o moralność w temacie księży pedofilów, oczywiście biskupów też mam na myśli ;)
Pozdrawiam Świątecznie, ciesząc się z Cudownego Narodzenia Pańskiego!
barabasz – baszka
nie nazwałaś roślinką ale mówisz, że sugerujesz, że konsekwencje moralne wynikające z przerwania życia takiej zapłodnionej komórki jajowej jest taki sam jak przy przydeptaniu nogą roślinki na łące… .
Porównanie naturalnych przypadków gdzie dochodzi do utraty zapłodnionej komórki jajowej w sposób naturalny -> czy z tego można wyprowadzić prawo człowieka do zapładniania komórek jajowych i hodowli ich oraz wybierania które mają żyć dalej a które nie…. ?
Z tego, że dużo ludzi ginie śmiercią naturalną nie da się wyprowadzić prawa do zabijania z powodów humanitarnych np. skracania cierpienia lub przy poczęciu IN Vitro… .
A jaki ma związek pedofilia także dot. księży z dopuszczalnością przerywania życia istnień ludzkich to już w ogóle nie pojmuję.
NIkt nie twierdzi, że pedofilia jest uprawniona wśród Księży. A w wypoadku ochrony zycia od poczęcia do naturalnej śmierci są mędrcy którzy uważają, że dziecko to produkt: który gdy wybrakowany, czy też niepotrzebny można unicestwić -> niepotrzebne embriony.
Co do życzeń – Jezus też był embrionem.. . A gdyby mu przerwać życie jaki byłby efekt = nie Jezus OUT?
Teraz tylko wygadują.
A największy postęp odnotowały te społeczności, które się spod władzy kleru najwcześniej wyzwoliły. I najbardziej są przez obskurantów znienawidzone.
Podzielam Twój pogląd.
a więc:
“nie nazwałaś roślinką ale mówisz, że sugerujesz, że konsekwencje moralne wynikające z przerwania życia takiej zapłodnionej komórki jajowej jest taki sam jak przy przydeptaniu nogą roślinki na łące…” Mówię, że konsekwencje moralne idą w parze z procesami medycznymi, które albo wynikają z tego, że natura coś sobie usuwa, albo z tego że medycyna nie daje szans prztrwania innym komórkom, bo wiadomo, że yte, które przetrwają proces mrożenia najczęściej ratują szczeście kobiet całkowicie bezpłodnych, które moga liczyć na dawczynie .
“Porównanie naturalnych przypadków gdzie dochodzi do utraty zapłodnionej komórki jajowej w sposób naturalny -> czy z tego można wyprowadzić prawo człowieka do zapładniania komórek jajowych i hodowli ich oraz wybierania które mają żyć dalej a które nie…. ?” patrz wyżej
“Z tego, że dużo ludzi ginie śmiercią naturalną nie da się wyprowadzić prawa do zabijania z powodów humanitarnych np. skracania cierpienia lub przy poczęciu IN Vitro… .” Co to za zestwienie sytuacji?? Aberracja empatii i doświadczeń! Dodam też kolejny raz, że metoda in vitro daje życie. Daje ślicznego, kochanego Człowieczka, który staje się sensem życia, którego uczy się miłości do Boga!
“A jaki ma związek pedofilia także dot. księży z dopuszczalnością przerywania życia istnień ludzkich to już w ogóle nie pojmuję.” Już tłumaczę. Kościół lubi objaśnić światu, co jest moralne i co nie. Ta granica jest czytelna, dopóki dotyczy maluczkich. Wszystko się zmienia, gdy chodzi o duchownych. Najlepszym przykładem jest podejście kościoła do tematu bp Paetza.
“NIkt nie twierdzi, że pedofilia jest uprawniona wśród Księży. A w wypoadku ochrony zycia od poczęcia do naturalnej śmierci są mędrcy którzy uważają, że dziecko to produkt: który gdy wybrakowany, czy też niepotrzebny można unicestwić -> niepotrzebne embriony.” Nie skomentuję, bo temat nie dotyczy mojej wypowiedzi.
“Co do życzeń – Jezus też był embrionem.. . A gdyby mu przerwać życie jaki byłby efekt = nie Jezus OUT?” Nie wiem, wiem, że Bóg uczynił cud i ciągle je czyni. Należy Mu za nie dziękować i ufać, że nadal będzi oświecał człowieka w temacie medycyny.
“Ukłony.” Z mojej strony tekże! P.s. nie miałam zabiegu in vitro. Jeśli życie postawi przede mną taką drogę do macierzyństwa, podziękuję Bogu za nią i poproszę o ten dar.
P.S. Dlatego troszkę masz racji, bo w tym, co piszesz jest przekonanie o miłości Boga do człowieka – zgadzam się!
przejdź po szpitalach i powiedz to tym, którzy czekają na dar życia. Aha i pamiętaj to, co tu teraz deklarujesz, kiedy (nie daj Boże!) ktoś z Twoich bliskich będzie zdany tylko na cud medycyny.
I jeszcze jedno – wejdź na strony Naszego Bociana i tak z kilka dni, regularnie poczytaj osoby tam piszące. Poznaj ich życie, dylematy, tragedię i wtedy miej odwagę wypowiadać się o czekaniu na cud.
Ale szczęścia Tobie i Twoim bliskim życzę!
Znam osobę która nie może mieć dzieci – mogę skontaktować Cię abyś sobie porozmawiała.
Jest to świetna dziewczyna – mężatka, która wiele czasu straciła na różne badania, próby. Gdy okazało się, że tylko może wchodzić in vitro zdecudowali się zaadoptować dwóch chłopców pięciolatka i siedmiolatka.
Są szczęśliwi gdyż mając dzieci nie muszą nosić na swoich barkach ciężaru wątpliwości moralnych dotyczących eksperymentu in vitro – która jest bardzokosztowna nie tylko ekonomicznie ale, psychicznie i duchowo.
WIęc nie sugeruj, że in vitro to jedyna metoda na posiadanie dziecka… . A poza tym przecież dziecko nie jest środkiem do szczęścia ale celem samym w sobie – nie kosztem innych ostnień.
Moim zdaniem wywołanie tego tematu przez nową minister zdrowia ma na celu zrobienie biznesu na tej “kuracji” może przez znajomych pani minister…?
Wszak wystarczy, że państwo dofinansuje i klientela ustwi się pod kliniką.... .
No a na kasę to PO łasą jest jak zdążyliśmy się dowiedzieć przy lokalizacji stadionu narodowego gdzie chcieli przenieść jego lokalizację bo … działki zbyt drogie.
Wiesz Poldziu, miły z Ciebie człowiek i lubię Cię, ale często po prostu nie mogę słuchać tego co wygadujesz. Opamiętaj się chłopie.
Gdyby Pan Bóg nie chciał aby ludzie ingerowali w jego boskie dzieło stworzenia zapewne nie obdarzył by ich rozumem. Cały postęp cywilizacyjny dokonał się tylko dzięki temu że człowiek próbował i dalej próbuje jakoś sobie radzić po tym co narozrabiali Adam i Ewa. Gdyby tych prób zaniechac dawno rodzaj ludzki by wyginął. Popatrz jak ogromny rozwój medycyny osiągnęliśmy przez te wszystkie lata. Biocybernetyka, genetyka, transplantologia- czy Twoim zdaniem rozwój tych gałęzi medycyny nie dokonuje się z woli Boga? Czy jeśli poważnie zachorujesz będziesz czekał potulnie na nieuchronną smierć, czy też będzisz szukał pomocy u lekarza, który albo wytnie Ci jakiś chory fragment, albo wstawi jakiś sztuczny aparacik, albo przeszczepi organ pobrany od kogoś innego- cokolwiek by nie zrobił sprowadzi się to do ingerencji w dzieło Boga zwane Poldkiem lub Staszkiem.
Czy jeśli dajmy na to lekarz wytnie Ci jakąś chorą tkankę będziesz to uważał za morderstwo nienarodzodzonego? Bo przecież z komórek tej tkanki dałoby się wyhodować jakiegoś nowego Poldka….
Na szczęście dla wielu normalnie myślących ludzi kilka komórek to jeszcze nie czlowiek, to zaledwie pewna możliwość człowieka.
Gdyby Pan Bóg nie chciał aby ludzie ingerowali w jego boskie dzieło stworzenia zapewne nie obdarzył by ich rozumem. Cały postęp cywilizacyjny dokonał się tylko dzięki temu że człowiek próbował i dalej próbuje jakoś sobie radzić po tym co narozrabiali Adam i Ewa. Gdyby tych prób zaniechac dawno rodzaj ludzki by wyginął.
Delilah,
co do zasady masz rację ale spór nie dotyczy czy nauka ma służyć człwoiekowi czy nie ale tego jak daleko nauka może i w co może ingerować. A w kontekście IN VITRO wcale rodzaj ludzki nie wyginie… .
Popatrz jak ogromny rozwój medycyny osiągnęliśmy przez te wszystkie lata. Biocybernetyka, genetyka, transplantologia- czy Twoim zdaniem rozwój tych gałęzi medycyny nie dokonuje się z woli Boga? Czy jeśli poważnie zachorujesz będziesz czekał potulnie na nieuchronną smierć, czy też będzisz szukał pomocy u lekarza, który albo wytnie Ci jakiś chory fragment, albo wstawi jakiś sztuczny aparacik, albo przeszczepi organ pobrany od kogoś innego- cokolwiek by nie zrobił sprowadzi się to do ingerencji w dzieło Boga zwane Poldkiem lub Staszkiem.
Co do tego nie ma między nami sporu. Gdyż “Pan Bóg dał człowiekowi rozum aby z niego korzystał.”. Więc korzysta, jednak problem z cywilizacją jest taki, że nie wszystkie możliwości jakie otwiera przed człwiekiem nauka są moralnie dopuszczalne i godziwe.
Czy jeśli dajmy na to lekarz wytnie Ci jakąś chorą tkankę będziesz to uważał za morderstwo nienarodzodzonego? Bo przecież z komórek tej tkanki dałoby się wyhodować jakiegoś nowego Poldka….
Powyższym zdaniem właśnie mieszasz pojęcia i relatywizujesz gdyż: – zapłodniona komórka jajowa to nie to samo co nerka, czy inny organ do przeszczepu – nikt nie twierdzi, że przeszczep to morderstwo a już napewno nie Kościół
Na szczęście dla wielu normalnie myślących ludzi kilka komórek to jeszcze nie czlowiek, to zaledwie pewna możliwość człowieka.
A tutaj się czepnę i to na serio:
1. Jakie kryterium stosujesz klasyfkując, że ten kto uważa życie ludzkiego jako ciągły proces istnienia od momentu poczęcia… ??? Czy jakieś opracowanie masz w ręku które arbitralnie stwierdza, że życie ludzkie zaczyna się w innym momencie niż zapłodnienie?
2. Ile komórek wg Ciebie to już człowiek wg “Normalnego myślenia”?
p.s.
Dziękuję za wyrazy serdeczności – staram się być zazwyczaj miły.. – zwłaszcza dla kobiet. Czasem mi widocznie wychodzi – czytając Twoje “zauważenie”, :-))
Spory co do momentu w którym zlepek komórek staje się człowiekiem są toczone od lat i ani ja ani Ty nic nowego do nich nie wniesiemy. Kwestia wiary i indywidualnego podejścia. Świadkowie Jehowy uważają podobno, że przetaczanie krwi jest ciężkim grzechem i napewno znależliby jakieś lepsze lub gorsze argumenty żeby to udowodnić. Do mnie to absolutnie nie przemawia, tak samo zresztą jak argumenty przeciwników in vitro.
Zgodnie z wolą Boską duża część zapłodnionych komórek obumiera już po kiku dniach i całkowicie poza wiedzą i świadomością niedoszłej matki jest razem z podpaską wyrzucana do śmietnika. Zgodnie z Twoim rozumowaniem to skandaliczna profanacja życia ludzkiego? Nie Poldziu, to normalny proces biologiczny i te obumarłe komórki niczym się nie róznią od tych, ktore są eliminowane podczas cyklu in vitro. Nie dostrzegłbyś ich nawet gołym okiem.
Spory co do momentu w którym zlepek komórek staje się człowiekiem są toczone od lat i ani ja ani Ty nic nowego do nich nie wniesiemy. Kwestia wiary i indywidualnego podejścia.
Delilah, mylisz się. Gdyż podchodząc do tej dziedziny zycia nie sposób niezauważyć, że rozwój nauki pomaga skutecznie skłonić się, że uznanie istnienia ludzkiego przesuwa się skutecznie coraz bliżej momentu zapłodnienia – mówię tu o nauce nie o nauce Kościoła gdyż ta jest w tym samym punkcie niezmienna.
A to tylko dlatego dzięki rozwojowi nauki, technik USG – gdzie można na własne oczy zobaczyć co żyje “pod sercem matki”.
Mało tego bardzo szybko po zapłodnieniu wiadomo jakie cechy ma zakodowane nowy poczęty człowiek a wielość komórek i ich namnażanie jest tylko procesem rozpakowywania się tego co na starcie zostało określone. A więc kryterium komorek – biologiczne to wg mnie bardzo miałki argument. ZApłodnienie to warunek konieczny zaistnienia człowieka i nie ma wątpliwości, w którym momencie startuje życie ludzkie które kończy się naturalną śmiercią.. .
Więc nie jest tak, że jest to problem światopoglądowy jak próbujesz sugerować.
Świadkowie Jehowy uważają podobno, że przetaczanie krwi jest ciężkim grzechem i napewno znależliby jakieś lepsze lub gorsze argumenty żeby to udowodnić. Do mnie to absolutnie nie przemawia, tak samo zresztą jak argumenty przeciwników in vitro.
Co do Świadków Jehowy nawet nie mam sił się do nich odnosić gdyż Ci tworzą coś czego nie ma w Piśmie Świętym a ponoć na nim się opierają. Przykład: poraz trzeci zapowiedzieli datę końca świata – a Biblia w osobie Jezusa mówi, że nikt nie zna kiedy to nastanie… .
Świadkowie Jehowi tak uważają – gdyż ponoć literalnie zachowują Biblię. Zapytaj się ich czy są obrzezani i czy składają ofiary ze zwierząt jak w Starym Testamencie to czyniono – podobnie jak z krwią. Gdyż uważano, że krew jest nośnikiem życia i nie należy jej mieszać. Ale my jako chrześcijanie nie wyznajemy religii MOjżeszowej ale Testament Syna Bożego – Jezusa z Nazaretu w którym właśnie prawo MOjżeszowe zostało nie zniesione ale doskonale wypełnione w Miłości po oddanie życia.(ale to już inna historia).
Zgodnie z wolą Boską duża część zapłodnionych komórek obumiera już po kiku dniach i całkowicie poza wiedzą i świadomością niedoszłej matki jest razem z podpaską wyrzucana do śmietnika. Zgodnie z Twoim rozumowaniem to skandaliczna profanacja życia ludzkiego? Nie Poldziu, to normalny proces biologiczny i te obumarłe komórki niczym się nie róznią od tych, ktore są eliminowane podczas cyklu in vitro. Nie dostrzegłbyś ich nawet gołym okiem.
Nie wiem Delilah czy jest to zbyt trudne do zauważenia – gdyż już o tym do Ciebie pisałem – czy zbyt zawile sie wypowiadam.
Nie ma znaku równości pomiędzy naturalną śmiercią a zabójstwem. A Ty chcesz wyprowadzać taki wniosek, że skoro w naturze obumierają komórki jajowe to można je także sztucznie uśmiercać bądź poddawać eksperymentom i naukowym manipulacjom.
Kościół niezmiennie twierdzi, że życie ludzkie jest święte od momentu poczęcia i tam gdzie człowiek ma możliwości aby tę świętość aprobować odpowiada za to moralnie. Tam gdzie nie: naturalna śmierć – takiej odpowiedzialności nie ponosi.
Tego domaga się zdrowy rozsądek i szacunek dla życia ludzkiego ale tutaj muszę tutaj dodać aby nie było wątpliwości: szacunek oraz uznanie odrębności życia konkretnego człowieka który rozpoczął życie a nie jakiegoś abstrakcyjnego życia ludzkiego.
Wiem, że wątek stary, ale gdy po dłuższej niebytności powracam i czytam takie cóś, to mnie trafia.
Sylnorma (Stary)
Dawniej palili na stosach, teraz tylko wygadują.
A największy postęp odnotowały te społeczności, które się spod władzy kleru najwcześniej wyzwoliły. I najbardziej są przez obskurantów znienawidzone.
Już miałem odpowiedzieć, ale proszę o oświecenie: żart to, czy trolling?
komentarze
Delilah
Przeczytałem tez, ze napisali, ze to cos w rodzaju aborcji.
I chocbym staral sie na cztery tysiace sposob ich zrozumiec to nie moge.
Moge dac im tylko jedna rade, ale uczynilem to juz w salonowym wpisie.
It`s good to be a (un)hater!
Mad Dog -- 18.12.2007 - 21:35>Mad
Widziałam Twój wpis, nawet miałam ochotę go skomentować. Ale co się odwlecze to nie uciecze, skomentuję tutaj.
Delilah -- 18.12.2007 - 21:42Mad, zastanów się, która baba wytrzymałaby z chłopem równie interesującym jak członkowie Episkopatu? No chyba niewiele desperatek by się znalazło.
Nooooo
Na przyklad Maryl, albo Venissa…
It`s good to be a (un)hater!
Mad Dog -- 18.12.2007 - 21:48Pani Dellilah
Zgadzam się.
Tym bardziej, że pani to po polsku napisała, zwykłym , ludzkim językiem.
Nie tak jak Terlikowski, z zadęciem i powoływaniem się na nauczanie z pozycji cywilnego nadbiskupa.
Igła – Kozak wolny
Igła -- 18.12.2007 - 21:52Wiesz Mad
Jest tylko jeden problem:) Podejrzewam, że mimo wszystko księża mają dobry gust, więc różne takie kapsztońce mogły by co najwyżej plebanię sprzątać:)
Delilah -- 18.12.2007 - 21:53Delilah
Jako zwolennik każdego niemowlęcia, tyż protestuję i tyż się dziwię.
To jest moim zdaniem efekt pewnego pogubienia się. Taki mi się przypomina paradoks Zenona, ten dotyczący pytania: kiedy człowiek jest łysy?
I dlaczego w tym przypadku? Ja mało kumaty jestem, ale in vitro, chyba nie jest zakazane? Tu chodzi tylko o dostęp refundowany, dla tych niby uboższych?
I w tym miejscu już całkiem nie rozumiem. znaczy mało kumaty jestem.
Jacek Jarecki
Jacek Jarecki -- 18.12.2007 - 21:53>Igła
Ja się dopiero wprawiam. Pisanie bloga to jednak całkiem “insza inszość” niż komentowanie:)
Delilah -- 18.12.2007 - 21:55>Jacek Jarecki
Jeśli chodzi o niektóre pomysły naszych księży to też jestem mało kumata.
Delilah -- 18.12.2007 - 21:58Czasem poważnie się zastanawiam czy w ich mniemaniu oni są dla ludzi czy ludzie dla nich?
Delilah
Ani tak ani tak.
Tylko, że tu widze, w rękach im się rozpada, a oni zamiast zacząć naprawiać, ściskają dłonie w pięść. Po co i na kogo? Pozdro
Jacek Jarecki
Jacek Jarecki -- 18.12.2007 - 22:04Szanowna Damo Delilah
Po pierwsze, jak każda instytucja, to ludzie są dla niej, a nie odwrotnie.
Po drugie, jak każda instytucja (wedlug koncepcji sprzed wielu, wieluset lat)rządzić należy przy pomocy zakazów, strachu, zachęcając nagroda, jaka zostanie przyznana w bliżej nieokreślonym czasie, najlepiej w życiu pośmiertnym. I tak nie odpowiadają za jej ewentualne przyznanie, jako że nikt nie jest w stanie tego sprawdzić. Więc mogą przyrzekać, co im do glowy przyjdzie.
Po trzecie – chyba się trochę pogubili, albo szukają byle pretekstu, by spróbować na ile będzie można na ten rząd wplywać. Najlepiej znaleźć jakiś abstrakcyjny temat, by po dlugich dyskusjach i targach go odpuścic, w zamian uzyskując to, o co rzeczywiście chodzi. Oczywiście przedstawiając to jako ustępstwo, a nawet za dowód koncyliacyjnego podejścia tej instytucji do wspólczesnych problemów.
Pozdrawiam serdecznie
Lorenzo -- 18.12.2007 - 22:17>Szanowny Lorenzo
Mam pewne obawy co do postawy, którą nowy rząd przyjmie w stosunku do Kościoła. Co nieco daje do myślenia również debata odnośnie wprowadzenia religii do przedmiotów maturalnych. W ogóle sporo ostatnio pojawia się zagadnień związanych z relacjami państwo-Kościół, więc z pewnością coś jest na rzeczy. Tylko co?
Pozdrawiam
Delilah -- 18.12.2007 - 22:26wpadka z tym szczęsciem jak nic
celnie wychywyciłaś
pozdrawiam
galopujący major -- 18.12.2007 - 22:29Szanowna Damo Delilah
Zazwyczaj tak się dzieje rzy zmianie rządów, szczególnie wtedy, gdy rządy obejmuje ekipa, która do tej pory nie miala tego szczęścia. Wspomniana instytucja zaczyna testowac przeciwnika: co by sie tu jeszcze dalo uzyskać dodatkowo i jaki będziemy mieli na niego wplyw.
Religia na maturze czy metoda in vitro raczej nie padną, choc jesli w grę wejdą jakież nie znane nam elementy z zakresu gospodarki ( cos tam byly jakieś zakusy związane ze Wspólna Komisja Majątkową czy jak sie tam ona nazywa – chyba mija czas jej istnienia, albo cos w tym stylu) i posiadania czy kolejnych odszkodowań. To może być to, o co narawde idzie. Choc jeden z elementóws ideowych raczej pozostanie jako że wspomniana instytucja aż taka szczodrobliwa nie jest, by odpuszczać.
Kartą przetargową może byc także Toruń z o. Rydzykiem. Skoro z przyczyn biologicznych powoli zaczyna tracić na znaczeniu tym bardziej należy go użyć w tej grze.
Pozdrawiam
Lorenzo -- 18.12.2007 - 22:43[quote=DelilahOtóż w
Otóż w liście biskupów znalazło się następujące sformułowanie :”każde dziecko ma prawo zrodzić się z miłosnego aktu małżeńskiego jego rodziców”.
Zastanawiam się jak ma się owo „prawo” do sytuacji, gdy dziecko zostaje poczęte w wyniku aktu, który z miłością nie ma nic wspólnego, np. w pijackim widzie, w wyniku gwałtu lub też (i to najpospolitszy przypadek) jako efekt rutynowych czynności wykonywanych przez osoby, które, choć złączone małżeńskimi więzami, mają jednak do siebie nawzajem stosunek delikatnie mówiąc obojętny.
Wg mnie mieszasz pojęcia gdyż z prawa dziecka do urodzenia się w naturalny sposób nie wynika, że dziecka poczęta w wyniku gwałtu lub innych okolicznościach tego prawa nie mają.
Stanowisko Rady Episkopatu wydaje się być podszyte niekonsekwencją i hipokryzją.
Niekonsekwencją – gdyż decyzja o zapłodnieniu „in vitro” jest wynikiem miłości, hipokryzją – ponieważ zakłada wartościowanie życia ludzkiego pod kątem warunków poczęcia i w ten sposób stoi w całkowitej sprzeczności w stosunku do reszty nauk Kościoła.
Czy jest wynikiem miłości – to kwestia rozumienia miłości. A napewno in vitro prowadzi do eliminacji innych poczętych istot oraz sprowadza się do hodowli zapłodnionych komórek.
Poza tym nie wiem gdzie widzisz wartościowanie życia ludzkiego. Czy w stwierdzeniu, że człowiek ma prawo do wolności słowa oznacza, że Ci którzy zyją w Białorusi tego prawa nie mają? A to wg mnie taka sama analogia.
poldek34 -- 18.12.2007 - 23:12Dziecko ma prawo począć się w sposób naturalny a także rozwinąć nie kosztem istnień innych poczętych istot. Poza tym skoro konstytucja chroni życie od momentu poczęcia więc kazde zapłonine komórki jajowe nalezałoby doprowadzać do naturalych narodzin a nie decysować arbiutralnie które są “ludzkie” a “które” w kubeł.
Czy kto mądry może
mnie wytłumaczyć, jak dwulatkowi, co to za potwór prawny i/lub semantyczny jest: “dziecko ma prawo do poczęcia”?
Magia -- 19.12.2007 - 08:03Jak jakiś “podmiot” może mieć do czegoś prawo skoro tenże podmiot nie istnieje? Nawet w planach go nie ma. No, nic nie rozumiem proszę Wysokiego Sądu. :(
Pani Delilah, ...
>Szanowny Lorenzo
Nie przesadzajmy z dziewictwem obecnej ekipy rządzącej, gdyż zarówno członkowie PO (pod inną nazwą i w innej konfiguracji) jak i PSL zdążyli już sobie co nieco porządzić po 89 roku. I raczej dość średnio im to wychodziło, również jeśli chodzi o relacje państwo-kościół. Poza tym przyznaję Ci rację, z reguły gdy nie wiadomo o co chodzi, to chodzi właśnie o to co zasugerowałeś.
Delilah -- 19.12.2007 - 09:30I mam tylko nadzieję, że nadmierna dbałość o dobre relacje nie będzie dla rządu powodem kolejnych, bezzasadnych ustępstw.
>Poldek
Co do Ciebie byłam pewna, że się z moimi opiniami nie zgodzisz:)
To nie ja mieszam pojęcia, to członkowie Episkopatu wygadują bzdury. Zakładam, że intencje mieli dobre, niestety wyszło to co wyszło. Ci panowie powinni uświadomić sobie, że czasy w których żyjemy nie są epoką kamienia łupanego ani średniowieczem i przestawić co nieco swój sposób myślenia.
Delilah -- 19.12.2007 - 09:36>Referencie
Dobrze, dobrze.
Delilah -- 19.12.2007 - 09:40Wiem na czym polega sprzeciw Kościoła. I wiem, że nie chodzi tu wcale o wartościowanie życia. Lecz niestety wypowiedź Episkopatu na takie wartościowanie wskazuje. Pomijając już, że z punktu widzenia logiki jest kompletnym absurdem- proszę spojrzeć na wypowiedź Magii.
Pani Delilah, ...
>Referencie
Wzruszonam życzliwością;) Czy się czepiam? Możliwe. Lecz naprawdę trudno się nie czepiać, gdy przedstawiciele instytucji od której oczekuję mądrego i wyważonego podejścia do naprawdę delikatnej sprawy wygadują duby smalone.
Delilah -- 19.12.2007 - 10:06Wątłym kołkiem jest własnie pożal się Boże argument episkopatu że “każde dziecko ma prawo…itd”. Zresztą, to nawet nie jest kołek, to jest spróchniały badyl.
Pani Magio,
gdyby iść Pani tokiem rozumowania, to wyszło by nam, że prawo do życia też jest bez sensu, bo jak kogoś ukatrupią w ciemnej ulicy, to już nie żyje i praw mieć nie może, a jak nie ukatrupią to mu żadne prawo nie potrzebne, bo prawa i tak faktów nie zmienią.
yayco -- 19.12.2007 - 10:14Troszkę poważniej Pomijam już tutaj, potrzebne czasem, odróżnienie lex aeterna, które niekoniecznie tymi samymi się rządzi zasadami, co prawo ludzkie.
Co do meritum, to złośliwie zgadzam się Panem Referentem, aby przykryć moje wczorajsze uszczypliwości.
Prywatnie rozumiem, że episkopat czasami nie ma wyjścia i musi zająć postawę zasadniczą, jednakże uważam, że nawet wtedy, gdy milczeć nie można, to trzeba ważyć słowa.
Obawiam się, że gdybym sam stanął wobec takiego problemu, to nie maiłbym tak łatwo jak biskupi.
Innymi słowy: ponieważ uważam, że naznaczenie nas wolną wolą skutkować powinno samodzielnym dokonywaniem wyborów, cieszę się z planów Platformy w tym zakresie (bo daje szanse wyboru), ale daleki, bardzo daleki jestem od potępiania biskupów za cokolwiek innego, niż nieumiejętny dobór słów (bo jak się dokonuje wyborów, to warto ważyć rozmaite racje).
re: Hipokryzja Rady Episkopatu
Panie Referencie
To nie jest zwykłe czepialstwo, na pańskie nieszczęście.
Magia -- 19.12.2007 - 10:18Weźmy jeszcze raz na warsztat zdanie zapodane przez Delilah:
”każde dziecko ma prawo zrodzić się z miłosnego aktu małżeńskiego jego rodziców”.
Czy ja dobrze rozumiem, że podmiotem tego zdania jest “dziecko” i to na dodatek “każde”?
Jeśli mam rację, to:
1) prawo “do zrodzenia” nakłada obowiązek jego wykonania na rodziców
2) rodziców, nie byle jakich, tylko będących w związku małżeńskim
3) i nie byle jaką metodą, a metodą ściśle określoną – “miłosny akt małżeński”.
No i teraz dalej, na chłopski rozum:
1) w przypadku rodziców “nie-małżonków” realizacja prawa do “zrodzenia” jest wadliwa
2) w przypadku innej metody niż “miłosny akt małżeński” również (wadliwa)
To teraz Pan mi powie, kto jest uprawniony do składania skarg i zażaleń w imieniu “każdego dziecka” zrodzonego z naruszeniem metody poczęcia i statusu rodziców? Czy takie prawo przynależy tylko dziecku? A co z następcami prawnymi, jeśli takowi się kiedyś “zrodzą”?
A kto ma je składać w imieniu dziecka “niezrodzonego”, ba! nawet niepoczętego, jeśli rodzice byli odpowiednio namaszczeni i “bzykali” się jak należało? Czy domniemanie dołożenia należytej staranności wystarczy do oddalenia skargi?
Pozostając w oparach absurdu kłaniam się nisko. :)
Pani Magio,
Panie Yayco
gdyby iść Pani tokiem rozumowania, to wyszło by nam, że prawo do życia też jest bez sensu, bo jak kogoś ukatrupią w ciemnej ulicy, to już nie żyje i praw mieć nie może, a jak nie ukatrupią to mu żadne prawo nie potrzebne, bo prawa i tak faktów nie zmienią.
Panie Yayco, przykład podany przez Pana nijak się ma do zdania cytowanego przez Delilah. Prawo do czegoś tam może mieć tylko ktoś istniejący (!), nawet jeśli jest w fazie pierwszego podziału komórkowego, lub taki, który istniał a w wyniku “ukatrupienia” przestał. Jak “bytu” nigdy nie było* i nie ma nawet w planach, to jak można mu nadawać jakiekolwiek prawa? To absurd jest!
A unikania głoszenia absurdów powinni się wystrzegać wszyscy. Dotyczy to także przedstawicieli Episkopatu, jako bytów “zrodzonych”.
Pani Magio ...
Panie Referencie
podręczniki do retoryki i czegoś tam jeszcze są mi obce. Jeśli się czynu niegodnego dopuściłam, to uniżenie przepraszam.
Nieporadność językowa? – mówi Pan. To przepraszam bardzo jeszcze raz. To od kogo ja się mogę domagać “poradności” językowej? Na Berdyczów mam podania składać?
A poważnie. Tak skonstruowane zdanie świadczy tylko o tym, że nawet gdyby in vitro doszło do takiego staniu zaawansowania technologicznego, że żaden zarodek nie zostałby życia pozbawiony, to KK i tak będzie przeciwny tej metodzie, jako “nienaturalnej”. A tu wchodzimy w obszar filozofii i doktryny katolickiej. Brak rzetelnego przedstawienia właściwych argumentów przez Episkopat to jest dopiero hipokryzja.
Magia -- 19.12.2007 - 10:42Kościół ...
To teraz trochę poważniej, ale obok tematu
Pojęcie “prawa”, nie jest i nie może być zastrzeżone do prawa oficjalnego państwowego, chociaż zazwyczaj to prawo mamy na myśli. Ale to tylko uproszczenie. Mam dziwne wrażenie, że biskupi posłużyli się tym terminem w innym sensie, często obecnym w języku Kościoła. Proszę pamiętać, że Dziesięcioro Przykazań stanowiło Prawo. To, że wielu współczesnych ma je za zalecenia etyczne, to całkiem inna historia.
Tak jak inną jest historią, czy biskupi świadomie nie mieszają różnych porządków normatywnych.
Na poziomie czysto jurydycznym Pan Referent racji chyba za dużo nie ma, bo owe przyszłe prawa (a ściślej – uprawnienia) wynikają zazwyczaj z wcześniejszych czynności konwencjonalnych, mających sens prawny wymierzony na przyszłość (na przykład testament jest oświadczeniem mortis causa).
Co do sfery prawa prywatnego jest przyznanie zdolności prawnej (zdolności do bycia podmiotem praw i obowiązków) od urodzenia do śmierci. Zwykle czyni się (od czasów rzymskich wyjątek dla dzieci poczętych, ale pod warunkiem, że przyjdą na świat żywe. Na rzecz takich dzieci można testować, natomiast, wbrew stanowisku Pana Referenta, na rzecz dzieci “przyszłych i niepewnych” testowanie jest prawnie bezskuteczne.
W sferze prawa publicznego bywa cokolwiek inaczej, ale sądzę, że w tym wypadku biskupi mieli na myśli lex aeterna, a wątek skoncentrował się na lex humana.
PS Proszę o wybaczenie większej niż zwykle ilości błedów, ale w pracy mam klawiaturę, której nie rozumiem. Z wzajemnością
yayco -- 19.12.2007 - 11:13Jeżeli biskupi ...
Panie Yayco
Prawie się z Panem zgodzę. Jeśli uznać, że Episkopat miał na myśli lex aeterna, to tym bardziej upada argument, że in vitro kiedykolwiek może być uznane za dopuszczalne przez doktrynę KK i to wynika z samej definicji “lex aeterna”. Przynajmniej tej zaprezentowanej przez św. Augustyna.
Magia -- 19.12.2007 - 11:32Jakbym coś poplątała to proszę o korektę, bo z rzeczonym Augustynem to już dawno się nie widziałam.
Pięknie
Może należałoby rozpętać ogólnonarodową debatę pod hasłem “co Episkopat miał na myśli”?
Delilah -- 19.12.2007 - 12:26Czy oczekując że wypowiedzi dostojników Kościoła będą jasne, spójne, klarowne i zrozumiałe wymagam zbyt wiele? Takie “argumenty” jakich użyli w swoim liście biskupi są do przyjęcia w przypadku prowincjonalnego proboszcza, jednak od “elity” można chyba spodziewać się czegoś więcej.
No co Ty, Delilah? :)
Jak się do debaty dopuści to one przez 20 lat będą debatować i nic z tego nie wyniknie. I tylko pan Referent będzie miał dożywotnią robotę zapewnioną, bo to trzeba będzie cały czas protokołować a potem jeszcze aneksy i aneksy do aneksów robić.
Magia -- 19.12.2007 - 12:36Referendum trzeba urządzić albo jakie inne głosowanie. Trzask-prask i już!
>Magio
No własnie w swoim komentarzu chciałam wykazać absurd takiego sposobu myślenia. Osobiście nie mam najmniejszego zamiaru zaprzątać sobie głowy nad dywagacjami co miał na myśli ktoś kto gadał głupstwa. Ja mogę te głupstwa co najwyżej wytknąć, ale nie widzę powodu dla którego miałabym je tłumaczyć.
Delilah -- 19.12.2007 - 12:44Delilah Stanowisko Rady
Stanowisko Rady Episkopatu wydaje się być podszyte niekonsekwencją i hipokryzją.
Niekonsekwencją – gdyż decyzja o zapłodnieniu „in vitro” jest wynikiem miłości, hipokryzją – ponieważ zakłada wartościowanie życia ludzkiego pod kątem warunków poczęcia i w ten sposób stoi w całkowitej sprzeczności w stosunku do reszty nauk Kościoła.
Błąd. I to podwójny.
1. Kościół potępia również gwałt, współżycie w pijackim widzie, czy też rutynowe czynności seksualne. Seks jest w Kościele – i jest to dziedzictwo judaizmu, ponownie odkrywane po Soborze Watykańskim II – świętością. To akt małżeński właśnie jest sprawowaniem sakramentu małżeństwa. Zjednoczeniem małżonków, ale też ich współuczestnictwem w boskim akcie stworzenia.
Dlatego Kościół zawsze walczył z jakimkolwiek uprzedmiotowieniem seksu. Ponieważ seks dotyka najgłębszych sfer człowieczeństwa, uprzedmiotowienie seksu (np. sprowadzenie go do rozrywki) jest zawsze uprzedmiotowieniem człowieka.
2. Kościół nie wartościuje życia ludzkiego, niezależnie od okolicznosci jego poczęcia, narodzin i dowlnej innej fazy rozwoju. Kościół, choć potępia cudzołóstwo, gwałt – nie potępia (nigdy!) dzieci poczętych w grzesznym akcie. Dlatego też Kościół, potępiając gwałt, apeluje, by nie był on uzasadnieniem aborcji.
W ogóle, zwracam uwagę: Bóg (chrześcijański) brzydzi się grzechem, nie zaś grzesznikiem. Kościół więc nie tylko nie wartościuje życia ludzi zależnie czy zrodzili się w wyniku grzechu ich rodziców; nie wartościuje życia nikogo. Niezależnie od grzechów, które człowiek popełnił.
odys: W drodze
odys -- 19.12.2007 - 12:49>Odys
Twoim zdaniem decyzja o zapłodnienie “in vitro” nie jest przejawem miłości jaką darzy się dwójka ludzi? Czy dziecka urodzonego w wyniku tej metody nie można nazwać dzieckiem miłości? Obawiam się, że gdyby kiedykolwiek istniała możliwość prześwietlenia atmosfery w jakiej poczyna się ludzkie życie, to niewiele osób spełniłoby równie miłosne kryteria jak dzieci z próbówki. I niewiele byłoby tak upragnionych i wyczekiwanych.
W odniesieniu do sprawy aborcji Kościół stoi na stanowisku, że każdy poczęty embrion ma prawo do życia. To stanowisko może budzić sprzeciw, jednak jako zdanie Kościoła jest całkowicie zrozumiałe. Po co dodawać do tego słowa, że : “każde dziecko ma prawo zrodzić się z miłosnego aktu małżeńskiego jego rodziców”? Czemu mają służyć te słowa? Czym rózni się dziecko poczęte “in vitro” od każdego innego? A jeśli niczym sie nie rózni to dlaczego Kościół potępia tę metodę?
Stanowisko Kościoła wobec seksu to sprawa odrębna. Zawsze mnie dziwiło, że księża jako osoby żyjące w celibacie i nie mające zielonego pojęcia o tym jaką rolę pełni w ludzkim życiu seks tak ochoczo wypowiadają się na ten temat.
Delilah -- 19.12.2007 - 13:34DELILAH
. Po co dodawać do tego słowa, że : “każde dziecko ma prawo zrodzić się z miłosnego aktu małżeńskiego jego rodziców”? Czemu mają służyć te słowa? Czym rózni się dziecko poczęte “in vitro” od każdego innego? A jeśli niczym sie nie rózni to dlaczego Kościół potępia tę metodę?
Dla Ciebie niczym się nie różni(jeśli dobrze zrozumiałem) a Kościół jasno artykuuje swoje przesłanki na których buduje swój sprzeciw. Dla Ciebie zapłodniona komórka jajowa jest bezosobowa – wiec nigdy nie dojdzie do spotkania się stanowiska Kościoła z Twoim. To jest zasadnicza różnica która może być punktem wyjścia w dyskusji.
Nie przyjmujesz do wiadomości tego, że przy metodzie in vitro zapładnia się wiele komórek jajowych… – dochodzi do poczęćia istot ludzkich nie zwierzęcych lub roślinnych. Masz co do tego wątpliwości jakie istoty zostają poczęte? CHyba nie powiesz, że to nie istoty, gdyż bez tego etapu życia nie ma kolejnego. Ty też przechodzisz ten etap. Dajmy na to, że gdy amputują Ci nogę wskutek jakiegoś wypadku to mozesz się domagać odszkodowania, za to, że ponosisz stratę – nie będziesz pełnosprawna. Podobnie przy eliminowaniu życia zapłodnionych istot – pozbawiasz ich możliwości kontynuowania rozpoczętego życia. Ponieważ nie ma wątpliwości, że to nie są istoty zwierzęce bądź roślinne ale ludzkie więc pozbawienie życia jest adresowane konkretnie do tych a nie innych istot. Na tym polega niegodziwość tej metody.
Kościół mówi tylko tyle, że człowiek nie ma władzy aby decydować które istoty ludzkie mogą zostać uznane do dalszego życia a które nie. Natomiast w tej metodzie uśmierca się zapłodnione komórki jajowe lub …. ???? Szanujemy KAŻDE ŻYCIE LUDZKIE albo bawimy się w to co robił Hitler -> segregujemy istoty ludzkie ze względu na kryteria użyteczności… .
Stanowisko Kościoła wobec seksu to sprawa odrębna. Zawsze mnie dziwiło, że księża jako osoby żyjące w celibacie i nie mające zielonego pojęcia o tym jaką rolę pełni w ludzkim życiu seks tak ochoczo wypowiadają się na ten temat.
Idąc Twoim sposobem rozumowania należałoby uważać, że leczyć daną chorobę może tylko lekarz który na nią choruje obecnie bądź na nią chorował.... . A inni aby podejmować się leczenia np. raka powinni czym prędzej się nim zarazić by mieć jakąkolwiek wiedzę o tej dziedzinie…. .
poldek34 -- 19.12.2007 - 13:50lajtowo
Ciekawa gaduła. referent Bulzacki ścina zakręty i chcąc być grzecznym, tym bardziej, że rozmawia z damami… jest grzeczny :
) Nie umniejsza to w żaden sposób wagi tego, co referent pisze i ja bym chętnie wyłożył referentowe pisanie po swojemu, ale nagle i ja postanowiłem być grzeczny, a zatem z mojego wykładania nici :)W każdym razie istotna jest ta myśl:
“Z tym stanowiskiem należy polemizować bezpośrednio, a nie poprzez natrząsanie się z nieporadności językowej jednego czy drugiego biskupa.”
No chyba, że ktoś lubi pitolenie dla samego pitolenia.
Na koniec tego krótkiego, aczkolwiek wstrząsającego wpisu, trochę relaksu. Otóż Delilah pisze:
“Zawsze mnie dziwiło, że księża jako osoby żyjące w celibacie i nie mające zielonego pojęcia o tym jaką rolę pełni w ludzkim życiu seks tak ochoczo wypowiadają się na ten temat.”
Droga Autorko. Zacyń, co rozumiesz pod pojęciem “celibat”. I powiedz, skąd Ci się wzięło to, że księża “nie mają zielonego pojęcia o tym jaką rolę pełni w ludzkim życiu seks”?
Pozdro.
wyrus -- 19.12.2007 - 13:59dziwne rzeczy
Nie mam pojęcia, dlaczego jedno moje zdanie zostało przekreślone.
Nie mam też pojęcia, dlaczego na stronie głównej pokazuje, że jest zero komentarzy pod tym tekstem, kiedy komentarzy jest w cholerę i trochę.
Pozdro dla Adminów i liczę na wyjaśnienia.
wyrus -- 19.12.2007 - 14:03>Poldek
Nic nie poradzę że bardziej przemawia do mnie dramat osób które bardzo chcą mieć dziecko i nie moga tego osiągnąć w sposob naturalny niż problem zniszczenia zapłodnionych komórek jajowych. Poldku, dożylismy czasów, w których człowieka można sztucznie wyhodować z komórek macierzystych innego czlowieka. Postępu nauki nie da się powstrzymać i moim zdaniem wszystkie wysiłki powinny być koncentrowane nie wokól tego żeby osiągnięć nauki zabraniać, lecz aby je dobrze wykorzystywać dla dobra ludzi, nie zaś przeciwko nim.
A co do reszty Twojej wypowiedzi, no cóż...powiem tak: lekarz zajmuje się różnymi przypadkami chorobowymi na co dzień, to jego chleb powszedni. Czy chcesz przez to powiedzieć, że seks jest chlebem powszednim księży? Bo mi się wydaje że nie za bardzo.
Delilah -- 19.12.2007 - 14:11A rak nie jest chorobą zakaźną.
>Wyrus
Też mnie to zastanawia. Ja do tych dziwnych rzeczy ręki nie przyłozyłam, zapewniam.
Też pozdrawiam adminów:)
Delilah -- 19.12.2007 - 14:13Wyrus ponownie
Temat seksu jest bardzo rozległy. Często nawet zawodowi seksuolodzy mają problemy z udzielaniem porad w pewnych konkretnych przypadkach, bo przecież i potrzeby i oczekiwania i doświadczenia seksualne każdy z nas ma inne.
Delilah -- 19.12.2007 - 14:31>Autorka
OK, temat seksu jest rozległy, a zawodowi seksuolodzy mają problemy z udzielaniem porad. Ale jak to się ma do Twojego twierdzenia, że księża “nie mają zielonego pojęcia o tym jaką rolę pełni w ludzkim życiu seks”?
Ja myślę, że popełniasz błąd, który popełnia mnóstwo ludzi i próbujesz fakt, iż księża zachowują celibat (czyli bezżenność) ustawić w opozycji do tego, że ci sami księża “udzielają porad” na temat seksu. Otóż zadaniem księży nie jest udzielanie porad na temat seksu. Analogicznie: mnóstwo ludzi nie kuma o co chodzi np. ze spowiedzią. A istotą spowiedzi nie jest to, że ksiądz fajnie gada, że jest “taki życiowy”, że penitent zrzuci z siebie winę i lepiej się poczuje. Istotą spowiedzi jest to, że spowiedź jest sakramentem.
Jeszcze raz proponuję, aby dobrze czytać to, co pisze referent Bulzacki :-)
Co Ty na to?
Pozdro.
wyrus -- 19.12.2007 - 14:50Głupota jest wieczna, mądrość jest przemijająca...
...a ja mam ułatwione zadanie, bo jako typowy rzymsko-katolicki ateista mogę określać to, co mnie odrzuca w wypowiedziach hierarchów, słowami grubymi i niekrzesanymi, i nie odczuwam żadnych wyrzutów sumienia…
Kościól katolicki nie widzi niczego dziwnego w tym, że choćby definicja, od kiedy to płód jest człowiekiem, ewoluowała w naukach kościoła od iluś tygodni do sekund ostatnio, więc wszelkie definicje formułowane przez ludzi w purpurowych, czarnych czy białych sukniach mogą się za jakiś czas zmienić. Maluczkim mówi się o “prawie naturalnym” albo jeszcze lepiej “boskim”. Oczywiście Bóg przekazuje te prawa Wybranym, ci Wybranym Wybranych i tak dalej aż do zwykłego wyznawcy…
Przepraszam, jeśli kogoś uraziłem tym wstępem do moich własnych zmagań z problemem Czy Bóg Istnieje. Na tym zakończę, ale słowa biskupów w kwestii in vitro do mnie nie trafiają. W innych sprawach też.
jotesz -- 19.12.2007 - 14:54Czytam
Zanim odpiszę Panu Terlikowskiemu, bo po programie Janka Pośpieszalskiego muszę, postanowiłem trochę poczytać i posłuchać.
Czytałem m. in. to:
http://www.kosciol.pl/article.php?story=2004050500500514
gdzie znalazłem zadziwiająco łagodne przejście do “porządku dziennego” w definiowaniu blastomerów wykorzystywanych w in vitro jako “życia” w rozumieniu wykształconego embrionu z własnymi narządami i krwią (przynajmniej taki obraz wynika z kontekstu).
Być może Ci, którzy tak stanowczo wypowiadają się o in vitro po prostu opierają się tylko na takich, intencyjnych źródłach.
Krew BTW jest dość ciekawym “składnikiem” życia, czego żaden piszący o in vitro nie poruszył, bowiem wg Pisma Świętego krew to życie ( Kpł.: 17,11).
Jak wspomniałem słuchałem też – słuchałem mojego kolegi. Przyznam że miałem łzy w oczach, jak i on.
Okazuje się, że Ci którzy piszą listy muszą nie wiedzieć, że ich bracia w posłudze nie mają w zwyczaju ułatwiać pochówku poronionych dzieci, KTÓRE MATKA MUSI NORMALNIE URODZIĆ, wiedząc wcześnie,j że jest martwe. Cud narodzin zamieniony w tragedię narodzin śmierci. To jest później doprawiane obojętnąścią, niechęcią a czasem wręcz chamstwem sługi Bożego przy staraniach o pochówek.
Technicznie nie będe się rozpisywał, o świątyni, in vitro i podatkach juz było.
Postaram sie zadac Terlikowskiemu kilka pytań – zobaczymy.
Parakalein
Parakalein -- 19.12.2007 - 14:52autorko
Księża a seks
Stanowisko Kościoła to stanowisko Kościoła, nie zaś księży. Księża jedynie w imię Kościoła je głoszą. Ale nie tylko oni. Prawda, że przez ostatnich dziesięć wieków rola celibatariuszy w hierarchii Koscioła jest przytłaczająca, nie zmienia to jednak powyszego faktu. A od ostatniego Soboru i ta sprawa się zmienia.
Podkreślę jeszcze raz, że kwestia seksualności jest w chrześcijaństwie spuścizną po judaizmie. A tam nie ustalali jej ani księża, ani celibatariusze. A nawet nie sami mężczyźni.
Ja, osobiście, wysoko cenie sobie świadectwo małżeństw chrześcijańskich właśnie.
In vitro miłosnym aktem?
Cóż, słyszałem już pomysł, by nie mieszać seksu (sprawy brudnej i przyziemnej) z miłością. Ja mam inne zdanie. Kościół też.
Podkreślam jeszcze raz:
To, że sacrum skesu jest niszczone na wiele sposobów, w niczym nie usprawiedliwia, by naruszać je także i laobratoryjną produkcją ludzi.
To że godność człowieka, a zwłaszcza dzieci jest naruszana wieloma nikczemnościami – również usprawiedliwia, by naruszać je także i laobratoryjną produkcją ludzi.
Właściwym punktem startu życia ludzkiego jest miłosny, sakramentalny akt małżeński rodziców.
Oczywiście, niechrześcijanie mogą mieć swoje poglądy na ten temat. Ale stanowisko Kościoła jest spójne i logiczne.
odys: W drodze
odys -- 19.12.2007 - 14:59Parakaleinie
Okazuje się, że Ci którzy piszą listy muszą nie wiedzieć, że ich bracia w posłudze nie mają w zwyczaju ułatwiać pochówku poronionych dzieci, KTÓRE MATKA MUSI NORMALNIE URODZIĆ, wiedząc wcześnie,j że jest martwe. Cud narodzin zamieniony w tragedię narodzin śmierci. To jest później doprawiane obojętnąścią, niechęcią a czasem wręcz chamstwem sługi Bożego przy staraniach o pochówek.
Mojej mamie, prócz szóstki żywych dzieci, zdarzyło się urodzić martwe. Jest pochowane na parafialnym cmentarzu. Sam byłem wowczas dzieckiem, niewiele pamiętam, ale pogrzeb był normalny. Czyli, jeśli dobrze pamiętam, katolicki.
Nadurzycia księży są liczne, częste. W wielu kwestiach. Ale nie są równoznaczne ze stanowiskiem Kościoła.
odys: W drodze
odys -- 19.12.2007 - 15:08Panowie Wyrus i Poldek
No i świetnie. To ja tylko poproszę bez hipokryzji. Zamiast prawić dyrdymały o “niegodziwości” piszemy tzw. list duszpasterski do wiernych w nim przedstawiamy wykładnię doktryny sakramentu małżeństwa ze szczególnym uwzględnieniem in vitro w oparciu o prawo naturalne, a to z kolei w oparciu o prawo wieczne (tu jeszcze pomoc Ducha św. jest konieczna, bo ludzki aparat pojęciowy nie jest zdolny do jego ogarnięcia) i przestajemy ściemniać. ‘OK?
Bo to, co jest napisane w liście do parlamentarzystów:
Magia -- 19.12.2007 - 15:10http://ekai.pl/ludzie/?MID=14057
to poziom podstawówki jest. Sorry. :(
Delilah
Nic nie poradzę że bardziej przemawia do mnie dramat osób które bardzo chcą mieć dziecko i nie moga tego osiągnąć w sposob naturalny niż problem zniszczenia zapłodnionych komórek jajowych. Poldku, dożylismy czasów, w których człowieka można sztucznie wyhodować z komórek macierzystych innego czlowieka.
Dziecko to nie wynik hodowli.
Postępu nauki nie da się powstrzymać i moim zdaniem wszystkie wysiłki powinny być koncentrowane nie wokól tego żeby osiągnięć nauki zabraniać, lecz aby je dobrze wykorzystywać dla dobra ludzi, nie zaś przeciwko nim.
Co do zasady się zgadzam ale kto ma definiować to DOBRO? Wszak USA na Japonię zrzuciło bombę jądrową też dla dobra…. ??
lekarz zajmuje się różnymi przypadkami chorobowymi na co dzień, to jego chleb powszedni. Czy chcesz przez to powiedzieć, że seks jest chlebem powszednim księży? Bo mi się wydaje że nie za bardzo.
A rak nie jest chorobą zakaźną.
Nie wyjmuj mojej wypowiedzi z kontekstu. Co chciałem powiedzieć na pewno zrozumiałaś – potwierdza to Twoje powyższe zdanie. Czy mam rozumieć, że teraz już uważasz, że tylko leczenie chorób zakaźnych może być prowadzone przez lekarzy którzy je przebyli… . A w wypadku raka dopuszczasz leczenie przez specjalistę który o raku wyczytał z książek… .
Więc Twój argument, że Kościół nie może wypowiadać się o moralnej dopuszczalności “IN VITRO” jak i seksualności człowieka jest chybiony. Tak jak lekarz nigdy nie chorując na raka może go leczyć.. .
Pozdrawiam
poldek34 -- 19.12.2007 - 15:15Magia
W liście czytamy:
Po pierwsze – przy każdej próbie w tej metodzie giną liczne embriony – jest to rodzaj wyrafinowanej aborcji.
Po drugie – każde dziecko ma prawo zrodzić się z miłosnego aktu małżeńskiego jego rodziców. I po trzecie – dziecko nie jest rzeczą i nawet przyszli rodzice nie mogą powiedzieć, że mają do niego prawo, zwłaszcza, że to “prawo” jest zawsze okupione śmiercią jego braci i sióstr.
Zbyt wielki jest człowiek, by można było nie widzieć jego godności od początku jego istnienia, zbyt wielką sprawą jest miłość, z której rodzi się człowiek, by ją można było lekceważyć i zbyt wielką wartością jest osobowa godność człowieka, by można było powiedzieć, że ktoś “ma prawo do dziecka”; można mieć prawo do rzeczy, ale nigdy do człowieka!
Gdzie tu widzisz hipokryzję? KOsciół domaga się konsekencji. Przypominam, że KOnstytucja RP chroni życie ludzkie od momentu poczęcia. Jak to pogodzisz z IN VITRO? Chyba hipokrytą jest kto inny…. .
Z ukłonami
poldek34 -- 19.12.2007 - 15:15Magia
Czytamy w liście:
Po pierwsze – przy każdej próbie w tej metodzie giną liczne embriony – jest to rodzaj wyrafinowanej aborcji. Po drugie – każde dziecko ma prawo zrodzić się z miłosnego aktu małżeńskiego jego rodziców. I po trzecie – dziecko nie jest rzeczą i nawet przyszli rodzice nie mogą powiedzieć, że mają do niego prawo, zwłaszcza, że to “prawo” jest zawsze okupione śmiercią jego braci i sióstr.
Zbyt wielki jest człowiek, by można było nie widzieć jego godności od początku jego istnienia, zbyt wielką sprawą jest miłość, z której rodzi się człowiek, by ją można było lekceważyć i zbyt wielką wartością jest osobowa godność człowieka, by można było powiedzieć, że ktoś “ma prawo do dziecka”; można mieć prawo do rzeczy, ale nigdy do człowieka!
Przypominam też, że KOnstytucja RP chroni życie człowieka od momentu poczęcia. Więc kto tu jest hipokrytą skoro IN VUTRO prowadzi do selekcji zapłodnionych embrionów -> przerwania ich życia a wybierania tego jednego… ???? I tu nawet nie trzeba argumentu religijnego ale prawnego.
poldek34 -- 19.12.2007 - 15:18>Magia
A jaki ja list duszpasterski napisałem???
Pozdro.
wyrus -- 19.12.2007 - 15:24Panie Poldku,
Hipokryzją jest pokrętność argumentacji w demagogię wpadająca.
Magia -- 19.12.2007 - 15:33Nie byłoby hipokryzją (dla mnie, żeby była jasność) napisanie, że “każde dziecko ma prawo POCZĄĆ się z miłosnego aktu małżeńskiego jego rodziców”.
Ale jak tu coś takiego napisać, skoro wtedy cała reszta argumentów (za wyjątkiem tego o niszczeniu zarodków) bierze w łeb?
poza tematem, technicznie
Na SG widze twoj wpis zero komentarzy.
???
It`s good to be a (un)hater!
Mad Dog -- 19.12.2007 - 15:33Nie wiem czemu nie ukazały się dwie moje notki???
test
poldek34 -- 19.12.2007 - 15:35@ odys
Nadurzycia księży są liczne, częste. W wielu kwestiach. Ale nie są równoznaczne ze stanowiskiem Kościoła.
Zgadza się. Zaznaczyłem, to relacja mojego kolegi. Jednostkowa, choć mówił, że wiele par, z którymi ma kontakt z racji leczenia, miało za sobą takie doświadczenia.
Być może wynika to z wiedzy “sługi Bożego”, że to poronienie i poród przytrafiło się parze starającej sie o dziecko z wykorzystaniem in vitro.
Nie zmienia to jednak faktu, że pisanie o niemoralnych praktykach, w odniesieniu do blastomerów, jest dość mocno “nie teges” w sytuacji
kiedy występowanie takich, jak ww opisane, zjawisk w odniesieniu do w pełni wykształconych płodów, ma miejsce i to ze strony współbraci autorów listu.
Parakalein
Parakalein -- 19.12.2007 - 15:39Magia
Hipokryzją jest pokrętność argumentacji w demagogię wpadająca.
Nie byłoby hipokryzją (dla mnie, żeby była jasność) napisanie, że “każde dziecko ma prawo POCZĄĆ się z miłosnego aktu małżeńskiego jego rodziców”.
Ale jak tu coś takiego napisać, skoro wtedy cała reszta argumentów (za wyjątkiem tego o niszczeniu zarodków) bierze w łeb?
Dlaczego bierze w łeb. Jest to jeden z argumentów. Dlaczego chcesz go uważać jako jedyny.
Nadal nie rozumiem w czym tkwi nieścisłość tej wypowiedzi. Wg mnie trzeba mieć złą wolę aby wyśmiewać ten argument. Czyż motywacja i miejsce poczęcia człowieka nie ma znaczenia w odniesienia do godności osoby ludzkiej?
Dziwi mnie to, że z jednej strony zwolennicy IN ITRO powołują się na rzekomy humanizm przymykając oczy na to, że jest to metoda wiążąca się z brakie poszanowania do poczętej istoty ludzkiej. Metoda która uprzedmiotawia tą istotę i redukuje do “produktu” technologicznego.
Ale zresztą to nie jedyne przesłanki przemawiające za niegodziwością moralną tej metody. I to można uzasadnić na gruncie prawa i KOnstytucki nawet nie odnosząc się do przesłanek religijnych.
Jak zostało wcześniej ukazane, technika sztucznego zapłodnienia “in vitro” pociąga za sobą ogromną śmiertelność embrionów ludzkich. Ci, którzy przeprowadzają zabiegi sztucznego zapłodnienia – chociaż trudno jest mówić w tym miejscu o zabiegu leczniczym, ponieważ bezpłodność nadal pozostaje nie uleczona – powinni być świadomi faktu, że w celu zrealizowania pragnienia posiadania dziecka przez bezpłodnych rodziców, przyczyniają się do uśmiercania istnień ludzkich.
Zgodnie z KOnstytucją prawo do życia przysługuje człowiekowi od momentu poczęcia.
Reszta tu: http://www.kosciol.pl/article.php?story=2004050500500514
poldek34 -- 19.12.2007 - 15:47Para
nie wiem czy Cię dobrze zrozumiałem ale wcale nie ma moim znakiem znaku równości pomiędzy poronieniem naturalnym do którego dochodzi w organizmie kobiety a niszczeniem zapłodnionych komórek jajowych przy in vitro.
Gdyby dać znak równości, to jakby powiedzieć, że skoro ludzie giną w wypadkach drogowych to można takie wypadki “drogowe” prowokować w celu likwidacji istnienia ludzkiego. A więc mamy tu do czynienia z premedytacją... .
poldek34 -- 19.12.2007 - 15:58Dlaczego ten tekścior spadł z pierwszej strony?
Gaduła wlazała już na drugą stronę przecież. To chyba dobrze, że tyle jest komentarzy, co? Aczkolwiek Admin ciągle utrzymuje, że komentów jest zero :-)
wyrus -- 19.12.2007 - 16:26Panie Poldku,
Pan czytasz i nie chcesz zobaczyć co JA napisałam. Słowo “począć” jest moje a nie biskupów. Jeśli takowe znalazłoby się w liście to nie można wtedy pisać, że rodzice nie mają “prawa do dziecka”, bo ono na tym etapie nie istnieje -> nie zostało poczęte. W tym wypadku zostaje tylko argument niszczenia zarodków, jeśli poczęcie miałoby nastąpić metodą in vitro.
Magia -- 19.12.2007 - 16:46I niechże w końcu Pan zrozumie, że ja ten argument pojmuję i przyjmuję do wiadomości.
W takim kontekście proszę mi też nie przypominać Konstytucji, bo cytowany przez Pana art. odnosi się też do życia już poczętego (zarodki) a nie tego, które ma się począć (“każde dziecko ma prawo począć się”).
Pozdrawiam.
Magia
dziękuję za odpowiedź wyklarowanie swojego zarzutu.
ALe przecież KOnstytucja określa prawa ludzi i tych którzy zostali poczęci i tych którzy dopiero zostaną poczęci.
A więc chroni zarówno praw tych którzy są jak i będą. Na mój gust w wypowiedzi Biskupów o prawach człowieka do poczęcia w sposób naturalny chodzi o to samo.
A jeśli już mowa o moralności to odsyłam do źródeł a mianowicie do Jezusa Chrystusa. On o cudzołóstwie mówi, że nie tylko ten kto dopuszcza się fizycznie grzeszy ale ten kto w swoim sercu dopuszcza cudzołóstwo.
A więc moralność to nie tylko czyny fizyczne ale przedewszystkim intencje jakimi się kierujemy. Owszem pragnienie dzieci to piękna sprawa ale nie każdą dostępną metodą. Tak jak pragnienie posiadania samochodu nie usprawiedliwia jego kradzieży… lub okradanie banku aby go kupić.
W metodzie in vitro nie mówi się o dobru dziecka lecz rodziców… – dla szczęścia których ma ono służyć.
Pozdrawiam!
poldek34 -- 19.12.2007 - 17:29@ Poldek
Prosze nie stosuj tych metod.
To bardzo nieładne porównanie.
a jak zdefiniujesz embrion to możemy dalej się spierać – rozmawiać.
bo embrion to dość pojemne określenie.
Parakalein
Parakalein -- 19.12.2007 - 17:49Do wszystkich biorących udział w dyskusji
Przede wszystkim bardzo Wam dziękuję za komentarze.
Nie przypuszczałam, że dyskusja aż tak bardzo odbiegnie od głównego tematu który poruszyłam i sięgnie całokształtu relacji z Kościołem.
Chciałabym kazdemu z Was udzielić osobnej odpowiedzi lecz poruszyliście tak wiele ważnych wątków, że w tej chwili trochę mnie to przerasta. Pamiętajcie, że jako blogerka stawiam tu pierwsze kroki:) Zastanawiam się nad calkiem odrebnym wpisem, w którym będziemy mogli powrócić do omawianych tematow, może z nieco innej perspektywy.
Choć z drugiej strony, skoro według Adminów mój wpis zebrał zero komentarzy to może nie warto się aż tak poświęcać?
Ach ta Delilah, dopiero przyszła i już stroi fochy ;)
Pozdrawiam wszystkich
Delilah -- 19.12.2007 - 18:44Nie wiem,
czy istnieje miara miłości dwojga do siebie, ale dla mnie jej dowodem i sprawdzianem, którym jest walka o dziecko, przejście przez kolejne próby zapłodnienia, cała trudna fizycznie i emocjonalnie procedura in vitro, jest stałość związku kobiety i mężczyzny i gorliwa wiara oraz wdzięczność wobec Opatrzności za to, że medycyna zezwala ne ten cud. I jeszcze jedno: LEPIEJ ŻEBY KOŚCIÓŁ NIE UPIERAŁ SIĘ PRZY JEDYNIE SŁUSZNYM SPOSOBIE ZAPŁODNIENIA, BO CO ZROBI Z DOGMATEM DOT. OKOLICZNOŚCI POCZĘCIA JEZUSA.
barabasz - baszka -- 19.12.2007 - 23:01barabasz – baszka
Magio
...przestajemy ściemniać. ‘OK?
Bo to, co jest napisane w liście do parlamentarzystów:
to poziom podstawówki jest. Sorry. :(
Generalnie masz rację.
Ale:
1. Szczegółowa wykładnia stanowiska Kościoła nt. sakramentu małżeństwa, seksualności i metody in-vitro w szczególności jest zapisana w powszechnie dostępnym Katechizmie Kościoła Katolickiego.
2. A poziom parlamentarzystów (ich publicznych wystąpień, “programów” i “projektów”) to nie jest podstawówka? Który dziennik by wyłożył na pierwszej stronie choćby cień wykładu o wyżej wspomnianych sprawach? A tak to fragmenty listu są cytowane powszechnie :/
3. Oczywiscie, jest to działalność prostacka, ale w sferze publicznej zdaje się, idzie o mobilizację pod przesadzonymi hasłami. Wojna to wojna. A polityka to wojna przecież. I taka polityczna mobilizacja jest uzasadniona gdy idzie o stanowienie prawa sprzecznego z nauką kościoła…
4. Obawiam się, że wśród naszych biskupów częste jest niezrozumienie chrześcijaństwa… Nie liczyłbym na głębokie zrozumienie dyskutowanych tu kwestii np. przez Głodzia.
Dzięki Bogu, że Watykan jest przynajmniej…
I że trafił się choćby Wojtyła na Soborze Watykańskim II.
A potem jego “Mężczyzną i Niewiastą stworzył ich”
odys: W drodze
odys -- 20.12.2007 - 00:03PArakalein, Baszka, Delilah
stanowisko Kościoła to stanowisko broniące praw dziecka. Każdy z nas przechodzil embrionalną fazę życia i gdyby ją przerwać to nie gadalibyśmy sobie tutaj.. .
Więc proszę mi nie mówić o tym, że życie ludzkie w fazie embrionalnej to “roślinka”.
Pozdrawiam Świątecznie.
p.s. Jezus też “był embrionem”... .
poldek34 -- 25.12.2007 - 22:28Poldek,
poproszę o cytat ze mnie, w których to słowach mówiłam coś o życiu embrionu jako roślinki!
barabasz - baszka -- 26.12.2007 - 14:38Powiem więcej, uprzedzając nieścisłość, którą popełnisz – wiem, że te 50 % ciąż= embrionów, które się traci wraz z menstruacją w 1 miesiacu czy drugim itd. to też cudziki, ale jakoś tak natura (Bóg?) chciała, że wraz z MIESIĄCZKĄ odchodzą(CZYT. wyrzuca się je wraz z podpaską do śmieci) . Medycyna – jak wiesz poprawia naturę (pewno choć raz się leczyłeś) i czasem i ona nie wyratuje każdego embrionu. Chwała Bogu za to, że dał człowiekowi rozum i czucie- pozwolił walczyć! I piękne jest to, że walczy się o życie!
Aha, chciałabym, by kościół miał w sobie taką potrzebę dbania o moralność w temacie księży pedofilów, oczywiście biskupów też mam na myśli ;)
Pozdrawiam Świątecznie, ciesząc się z Cudownego Narodzenia Pańskiego!
barabasz – baszka
Baszka
nie nazwałaś roślinką ale mówisz, że sugerujesz, że konsekwencje moralne wynikające z przerwania życia takiej zapłodnionej komórki jajowej jest taki sam jak przy przydeptaniu nogą roślinki na łące… .
Porównanie naturalnych przypadków gdzie dochodzi do utraty zapłodnionej komórki jajowej w sposób naturalny -> czy z tego można wyprowadzić prawo człowieka do zapładniania komórek jajowych i hodowli ich oraz wybierania które mają żyć dalej a które nie…. ?
Z tego, że dużo ludzi ginie śmiercią naturalną nie da się wyprowadzić prawa do zabijania z powodów humanitarnych np. skracania cierpienia lub przy poczęciu IN Vitro… .
A jaki ma związek pedofilia także dot. księży z dopuszczalnością przerywania życia istnień ludzkich to już w ogóle nie pojmuję.
NIkt nie twierdzi, że pedofilia jest uprawniona wśród Księży. A w wypoadku ochrony zycia od poczęcia do naturalnej śmierci są mędrcy którzy uważają, że dziecko to produkt: który gdy wybrakowany, czy też niepotrzebny można unicestwić -> niepotrzebne embriony.
Co do życzeń – Jezus też był embrionem.. . A gdyby mu przerwać życie jaki byłby efekt = nie Jezus OUT?
Ukłony.
poldek34 -- 27.12.2007 - 15:16Dawniej palili na stosach
Teraz tylko wygadują.
Stary -- 27.12.2007 - 16:30A największy postęp odnotowały te społeczności, które się spod władzy kleru najwcześniej wyzwoliły. I najbardziej są przez obskurantów znienawidzone.
Podzielam Twój pogląd.
Stary
ano wygadują – taka rola Kościoła. Wszak jego załozyciel sam o nim powiedział:
“znak przeciw któremu sprzeciwiać się będą..”
Kto powiedział, że moralne życie to ma być “słodzio-miodzio”... ?
Wysiłek Panie Stary i nie tylko w tej dziedzinie – posiadania dzieci ale chociażby wierności małżeńskiej czy przestrzegania prawa moralnego.
poldek34 -- 27.12.2007 - 16:42Poldek, troszkę masz racji
a więc:
“nie nazwałaś roślinką ale mówisz, że sugerujesz, że konsekwencje moralne wynikające z przerwania życia takiej zapłodnionej komórki jajowej jest taki sam jak przy przydeptaniu nogą roślinki na łące…” Mówię, że konsekwencje moralne idą w parze z procesami medycznymi, które albo wynikają z tego, że natura coś sobie usuwa, albo z tego że medycyna nie daje szans prztrwania innym komórkom, bo wiadomo, że yte, które przetrwają proces mrożenia najczęściej ratują szczeście kobiet całkowicie bezpłodnych, które moga liczyć na dawczynie .
“Porównanie naturalnych przypadków gdzie dochodzi do utraty zapłodnionej komórki jajowej w sposób naturalny -> czy z tego można wyprowadzić prawo człowieka do zapładniania komórek jajowych i hodowli ich oraz wybierania które mają żyć dalej a które nie…. ?” patrz wyżej
“Z tego, że dużo ludzi ginie śmiercią naturalną nie da się wyprowadzić prawa do zabijania z powodów humanitarnych np. skracania cierpienia lub przy poczęciu IN Vitro… .” Co to za zestwienie sytuacji?? Aberracja empatii i doświadczeń! Dodam też kolejny raz, że metoda in vitro daje życie. Daje ślicznego, kochanego Człowieczka, który staje się sensem życia, którego uczy się miłości do Boga!
“A jaki ma związek pedofilia także dot. księży z dopuszczalnością przerywania życia istnień ludzkich to już w ogóle nie pojmuję.” Już tłumaczę. Kościół lubi objaśnić światu, co jest moralne i co nie. Ta granica jest czytelna, dopóki dotyczy maluczkich. Wszystko się zmienia, gdy chodzi o duchownych. Najlepszym przykładem jest podejście kościoła do tematu bp Paetza.
“NIkt nie twierdzi, że pedofilia jest uprawniona wśród Księży. A w wypoadku ochrony zycia od poczęcia do naturalnej śmierci są mędrcy którzy uważają, że dziecko to produkt: który gdy wybrakowany, czy też niepotrzebny można unicestwić -> niepotrzebne embriony.” Nie skomentuję, bo temat nie dotyczy mojej wypowiedzi.
“Co do życzeń – Jezus też był embrionem.. . A gdyby mu przerwać życie jaki byłby efekt = nie Jezus OUT?” Nie wiem, wiem, że Bóg uczynił cud i ciągle je czyni. Należy Mu za nie dziękować i ufać, że nadal będzi oświecał człowieka w temacie medycyny.
“Ukłony.” Z mojej strony tekże! P.s. nie miałam zabiegu in vitro. Jeśli życie postawi przede mną taką drogę do macierzyństwa, podziękuję Bogu za nią i poproszę o ten dar.
P.S. Dlatego troszkę masz racji, bo w tym, co piszesz jest przekonanie o miłości Boga do człowieka – zgadzam się!
barabasz - baszka -- 27.12.2007 - 23:45Baszka
“nie miałam zabiegu in vitro. Jeśli życie postawi przede mną taką drogę do macierzyństwa, podziękuję Bogu za nią i poproszę o ten dar.”
NIe wiem czy o tym samym Bogu mówisz co ja…. skoro za metodę która właśnie zaprzecza Ewangelii chcesz dziękować temu który w Ewangelii mówi…. .
Na jakiej podstawie uważasz, że in vitro to Boża metoda… ? Nauka to nie Bóg.. .
poldek34 -- 28.12.2007 - 00:41Poldek,
przejdź po szpitalach i powiedz to tym, którzy czekają na dar życia. Aha i pamiętaj to, co tu teraz deklarujesz, kiedy (nie daj Boże!) ktoś z Twoich bliskich będzie zdany tylko na cud medycyny.
barabasz - baszka -- 28.12.2007 - 01:33I jeszcze jedno – wejdź na strony Naszego Bociana i tak z kilka dni, regularnie poczytaj osoby tam piszące. Poznaj ich życie, dylematy, tragedię i wtedy miej odwagę wypowiadać się o czekaniu na cud.
Ale szczęścia Tobie i Twoim bliskim życzę!
Baszka
Znam osobę która nie może mieć dzieci – mogę skontaktować Cię abyś sobie porozmawiała.
Jest to świetna dziewczyna – mężatka, która wiele czasu straciła na różne badania, próby. Gdy okazało się, że tylko może wchodzić in vitro zdecudowali się zaadoptować dwóch chłopców pięciolatka i siedmiolatka.
Są szczęśliwi gdyż mając dzieci nie muszą nosić na swoich barkach ciężaru wątpliwości moralnych dotyczących eksperymentu in vitro – która jest bardzokosztowna nie tylko ekonomicznie ale, psychicznie i duchowo.
WIęc nie sugeruj, że in vitro to jedyna metoda na posiadanie dziecka… . A poza tym przecież dziecko nie jest środkiem do szczęścia ale celem samym w sobie – nie kosztem innych ostnień.
Moim zdaniem wywołanie tego tematu przez nową minister zdrowia ma na celu zrobienie biznesu na tej “kuracji” może przez znajomych pani minister…?
Wszak wystarczy, że państwo dofinansuje i klientela ustwi się pod kliniką.... .
No a na kasę to PO łasą jest jak zdążyliśmy się dowiedzieć przy lokalizacji stadionu narodowego gdzie chcieli przenieść jego lokalizację bo … działki zbyt drogie.
poldek34 -- 28.12.2007 - 11:23>Poldek
Wiesz Poldziu, miły z Ciebie człowiek i lubię Cię, ale często po prostu nie mogę słuchać tego co wygadujesz. Opamiętaj się chłopie.
Gdyby Pan Bóg nie chciał aby ludzie ingerowali w jego boskie dzieło stworzenia zapewne nie obdarzył by ich rozumem. Cały postęp cywilizacyjny dokonał się tylko dzięki temu że człowiek próbował i dalej próbuje jakoś sobie radzić po tym co narozrabiali Adam i Ewa. Gdyby tych prób zaniechac dawno rodzaj ludzki by wyginął. Popatrz jak ogromny rozwój medycyny osiągnęliśmy przez te wszystkie lata. Biocybernetyka, genetyka, transplantologia- czy Twoim zdaniem rozwój tych gałęzi medycyny nie dokonuje się z woli Boga? Czy jeśli poważnie zachorujesz będziesz czekał potulnie na nieuchronną smierć, czy też będzisz szukał pomocy u lekarza, który albo wytnie Ci jakiś chory fragment, albo wstawi jakiś sztuczny aparacik, albo przeszczepi organ pobrany od kogoś innego- cokolwiek by nie zrobił sprowadzi się to do ingerencji w dzieło Boga zwane Poldkiem lub Staszkiem.
Czy jeśli dajmy na to lekarz wytnie Ci jakąś chorą tkankę będziesz to uważał za morderstwo nienarodzodzonego? Bo przecież z komórek tej tkanki dałoby się wyhodować jakiegoś nowego Poldka….
Delilah -- 28.12.2007 - 11:57Na szczęście dla wielu normalnie myślących ludzi kilka komórek to jeszcze nie czlowiek, to zaledwie pewna możliwość człowieka.
DELILAH
Gdyby Pan Bóg nie chciał aby ludzie ingerowali w jego boskie dzieło stworzenia zapewne nie obdarzył by ich rozumem. Cały postęp cywilizacyjny dokonał się tylko dzięki temu że człowiek próbował i dalej próbuje jakoś sobie radzić po tym co narozrabiali Adam i Ewa. Gdyby tych prób zaniechac dawno rodzaj ludzki by wyginął.
Delilah,
co do zasady masz rację ale spór nie dotyczy czy nauka ma służyć człwoiekowi czy nie ale tego jak daleko nauka może i w co może ingerować. A w kontekście IN VITRO wcale rodzaj ludzki nie wyginie… .
Popatrz jak ogromny rozwój medycyny osiągnęliśmy przez te wszystkie lata. Biocybernetyka, genetyka, transplantologia- czy Twoim zdaniem rozwój tych gałęzi medycyny nie dokonuje się z woli Boga? Czy jeśli poważnie zachorujesz będziesz czekał potulnie na nieuchronną smierć, czy też będzisz szukał pomocy u lekarza, który albo wytnie Ci jakiś chory fragment, albo wstawi jakiś sztuczny aparacik, albo przeszczepi organ pobrany od kogoś innego- cokolwiek by nie zrobił sprowadzi się to do ingerencji w dzieło Boga zwane Poldkiem lub Staszkiem.
Co do tego nie ma między nami sporu. Gdyż “Pan Bóg dał człowiekowi rozum aby z niego korzystał.”. Więc korzysta, jednak problem z cywilizacją jest taki, że nie wszystkie możliwości jakie otwiera przed człwiekiem nauka są moralnie dopuszczalne i godziwe.
Czy jeśli dajmy na to lekarz wytnie Ci jakąś chorą tkankę będziesz to uważał za morderstwo nienarodzodzonego? Bo przecież z komórek tej tkanki dałoby się wyhodować jakiegoś nowego Poldka….
Powyższym zdaniem właśnie mieszasz pojęcia i relatywizujesz gdyż: – zapłodniona komórka jajowa to nie to samo co nerka, czy inny organ do przeszczepu – nikt nie twierdzi, że przeszczep to morderstwo a już napewno nie Kościół
Na szczęście dla wielu normalnie myślących ludzi kilka komórek to jeszcze nie czlowiek, to zaledwie pewna możliwość człowieka.
A tutaj się czepnę i to na serio:
1. Jakie kryterium stosujesz klasyfkując, że ten kto uważa życie ludzkiego jako ciągły proces istnienia od momentu poczęcia… ??? Czy jakieś opracowanie masz w ręku które arbitralnie stwierdza, że życie ludzkie zaczyna się w innym momencie niż zapłodnienie?
2. Ile komórek wg Ciebie to już człowiek wg “Normalnego myślenia”?
p.s.
Dziękuję za wyrazy serdeczności – staram się być zazwyczaj miły.. – zwłaszcza dla kobiet. Czasem mi widocznie wychodzi – czytając Twoje “zauważenie”, :-))
Pozdr.
poldek34 -- 28.12.2007 - 12:36>Poldek
Spory co do momentu w którym zlepek komórek staje się człowiekiem są toczone od lat i ani ja ani Ty nic nowego do nich nie wniesiemy. Kwestia wiary i indywidualnego podejścia. Świadkowie Jehowy uważają podobno, że przetaczanie krwi jest ciężkim grzechem i napewno znależliby jakieś lepsze lub gorsze argumenty żeby to udowodnić. Do mnie to absolutnie nie przemawia, tak samo zresztą jak argumenty przeciwników in vitro.
Zgodnie z wolą Boską duża część zapłodnionych komórek obumiera już po kiku dniach i całkowicie poza wiedzą i świadomością niedoszłej matki jest razem z podpaską wyrzucana do śmietnika. Zgodnie z Twoim rozumowaniem to skandaliczna profanacja życia ludzkiego? Nie Poldziu, to normalny proces biologiczny i te obumarłe komórki niczym się nie róznią od tych, ktore są eliminowane podczas cyklu in vitro. Nie dostrzegłbyś ich nawet gołym okiem.
Delilah -- 28.12.2007 - 12:56DELILAH
Spory co do momentu w którym zlepek komórek staje się człowiekiem są toczone od lat i ani ja ani Ty nic nowego do nich nie wniesiemy. Kwestia wiary i indywidualnego podejścia.
Delilah, mylisz się. Gdyż podchodząc do tej dziedziny zycia nie sposób niezauważyć, że rozwój nauki pomaga skutecznie skłonić się, że uznanie istnienia ludzkiego przesuwa się skutecznie coraz bliżej momentu zapłodnienia – mówię tu o nauce nie o nauce Kościoła gdyż ta jest w tym samym punkcie niezmienna.
A to tylko dlatego dzięki rozwojowi nauki, technik USG – gdzie można na własne oczy zobaczyć co żyje “pod sercem matki”.
Mało tego bardzo szybko po zapłodnieniu wiadomo jakie cechy ma zakodowane nowy poczęty człowiek a wielość komórek i ich namnażanie jest tylko procesem rozpakowywania się tego co na starcie zostało określone. A więc kryterium komorek – biologiczne to wg mnie bardzo miałki argument. ZApłodnienie to warunek konieczny zaistnienia człowieka i nie ma wątpliwości, w którym momencie startuje życie ludzkie które kończy się naturalną śmiercią.. .
Więc nie jest tak, że jest to problem światopoglądowy jak próbujesz sugerować.
Świadkowie Jehowy uważają podobno, że przetaczanie krwi jest ciężkim grzechem i napewno znależliby jakieś lepsze lub gorsze argumenty żeby to udowodnić. Do mnie to absolutnie nie przemawia, tak samo zresztą jak argumenty przeciwników in vitro.
Co do Świadków Jehowy nawet nie mam sił się do nich odnosić gdyż Ci tworzą coś czego nie ma w Piśmie Świętym a ponoć na nim się opierają. Przykład: poraz trzeci zapowiedzieli datę końca świata – a Biblia w osobie Jezusa mówi, że nikt nie zna kiedy to nastanie… .
Świadkowie Jehowi tak uważają – gdyż ponoć literalnie zachowują Biblię. Zapytaj się ich czy są obrzezani i czy składają ofiary ze zwierząt jak w Starym Testamencie to czyniono – podobnie jak z krwią. Gdyż uważano, że krew jest nośnikiem życia i nie należy jej mieszać. Ale my jako chrześcijanie nie wyznajemy religii MOjżeszowej ale Testament Syna Bożego – Jezusa z Nazaretu w którym właśnie prawo MOjżeszowe zostało nie zniesione ale doskonale wypełnione w Miłości po oddanie życia.(ale to już inna historia).
Zgodnie z wolą Boską duża część zapłodnionych komórek obumiera już po kiku dniach i całkowicie poza wiedzą i świadomością niedoszłej matki jest razem z podpaską wyrzucana do śmietnika. Zgodnie z Twoim rozumowaniem to skandaliczna profanacja życia ludzkiego? Nie Poldziu, to normalny proces biologiczny i te obumarłe komórki niczym się nie róznią od tych, ktore są eliminowane podczas cyklu in vitro. Nie dostrzegłbyś ich nawet gołym okiem.
Nie wiem Delilah czy jest to zbyt trudne do zauważenia – gdyż już o tym do Ciebie pisałem – czy zbyt zawile sie wypowiadam.
Nie ma znaku równości pomiędzy naturalną śmiercią a zabójstwem. A Ty chcesz wyprowadzać taki wniosek, że skoro w naturze obumierają komórki jajowe to można je także sztucznie uśmiercać bądź poddawać eksperymentom i naukowym manipulacjom.
Kościół niezmiennie twierdzi, że życie ludzkie jest święte od momentu poczęcia i tam gdzie człowiek ma możliwości aby tę świętość aprobować odpowiada za to moralnie. Tam gdzie nie: naturalna śmierć – takiej odpowiedzialności nie ponosi.
Tego domaga się zdrowy rozsądek i szacunek dla życia ludzkiego ale tutaj muszę tutaj dodać aby nie było wątpliwości: szacunek oraz uznanie odrębności życia konkretnego człowieka który rozpoczął życie a nie jakiegoś abstrakcyjnego życia ludzkiego.
Pozdrawiam
poldek34 -- 28.12.2007 - 13:27No nie mogę
Wiem, że wątek stary, ale gdy po dłuższej niebytności powracam i czytam takie cóś, to mnie trafia.
Dawniej palili na stosach, teraz tylko wygadują.
A największy postęp odnotowały te społeczności, które się spod władzy kleru najwcześniej wyzwoliły. I najbardziej są przez obskurantów znienawidzone.
Już miałem odpowiedzieć, ale proszę o oświecenie: żart to, czy trolling?
odys: W drodze
odys -- 02.01.2008 - 16:10Panie Odysie,
Pan Stary ma w oczywisty sposób na uwadze sukces Meksyku.
Czy Pan nie dostrzega ogromnego postępu, jaki uczynili Meksykanie?
I powszechnej wobec nich niechęci?
yayco -- 02.01.2008 - 17:15