Wobec akcji Nicponia (strategia dla Polski - ostateczne rozwiązanie problemu buractwa)





Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Docenta doceńta!

Docencie – nie znając tekstu Nicponia z powodu świadomego wyboru nieczytywania jego tekstów mogę się jedynie domyślać, co mógł napisać. Jest to jednak znacznie utrudnione tym, że ani słowa nie poświęciłeś kolejnej krucjacie niespożytego krzyżowca z fuzją.

Pewnie było o burakach, komuchach, lewakach i siostrze w burdelu…

Albo i nie…


joteszu

tym razem biały człowiek wystąpił z konstruktywną propozycją debaty, nazwijmy ją “Jaka Polska?” i zachęca internetowe towarzystwo od lewa do prawa by publikowało swoje wizje…

biały człowiek odświeża imidż. w końcu cukier robi się nie tylko z buraków :P

ja jednak w swej zapiekłej nienawiści odrzucam słodką rękę Nicponia i będę kąsał!


Wyobrażam sobie...

...cukier z trzciny od Fidela, spożywany przez Nicponia. Byłby jak kurara!


ale patrząc na to co za oknem

to i u nasz kiedyś słodka trawa może wyrośnie :)


Zabrzmiało to, Panie Joteszu,

mniej więcej tak, jakby Rosjanie zaprosili Pana do rozmowy “porozmawiajmy rozsądnie o przyszłości”. Uwierzyłby Pan?


Dzięki Panowie!

I to mi się podoba – dwa krótkie komentarze i wiem wszystko. No może nie wszystko, ale wystarczająco dużo.

“Jaka Polska” – toż to brzmi jak tytuł bestselleru Lisa. Człowiek z Fuzją jednak nie czytuje zwierzyny łownej, jak sądzę. Zwłaszcza lisów farbowanych…


nie zdziwiłbym sie jakby

człowiek (biały) z fuzją czytywał tylko człowieka (białego) z fuzją...


Hm, a ja bym się nie wyśmiewał,

bo a ckcji Nicponia wynikł np. dobry tekst Ezekiela dzisiaj w S24 (który nie wiedzieć czemu, ezekiel, nie tekst, na TXT przestał pisywać).
I w sumie co by nie mówić o A. Nicponiu, to jak dla mnie ta akcja stworzyć może cąłkiem fajny klimat i może powstac trochę fajnych mądrych tekstów i owocnych dyskusji.

A że my odebieramy akcję przez pryzmat poprzednich działańi tekstów Artura, w sumie oczywiste, ale jak dla mnie może tu coś pozytywnego wyniknąć.
Choc jestem jak zwykle sceptyczny, ale…

pzdr


Oj Grzesiu, Grzesiu.

Była kiedyś (tak z rok temu ponad) inicjatywa pn “Rzeczpospolita Poprawiona” z dość kokretnymi założeniami. Wyszło to, co zwykle. Arturek zaczął znowu cos o wizjach. Wizje to się ma zazwyczaj po wódeczce (jeśli w nadmiarze), albo dragach.

Ja nie wiem, co oni zażywają, ale poczytaj sobie dzisiejszy tekst Łażącego Łazarza i komenty pod nim. I już będziesz wszystko wiedział. Ci ludzie żyją chyba w innym wymiarze czasowym i kosmicznym.

Pozdrawiam serdecznie


No ale

nie twierdzę że coś powaznego z tego wyjdzie, tylko się tak przyglądam z dystansem i scpetycznie ale nie totalnie negatywnie.

A że część “inicjatorów” żyje w innym wymiarze, to wiem od dawna.

pzdr


A tak może poza tematem, Grzesiu,

dałbyś Twojemu fryzjerowi zreperować Twoje uzębienie, oczywiście gdyby się coś z nim działo nie tak:-)?

To wszystko znowu odbywa się – niestety w wymiarze ogólnokrajowym (czy tylko my tak to mamy?) – na zasadzie “jak sobie mały Kazio świat wielki wyobraża”.

Oczywiście imię Kazio jest tu zupelnie przypadkowe i nie na miejscu, biorąc pod uwagę naszego znamienitego Komentatora Kazika.

Pozdrawiam Cię serdecznie

PS. Co oczywiście nie oznacza, że nie można mieć wizji. Owszem, na warunkach wymienionych w moim poprzednim komentarzu.


Cześć Panowie,

ja tu widzę całą serię nieporozumień jakby :-)

Przede wszystkim, Docenta nie żre nienawiść, nawet jeśli faktycznie kąsa takich, co ich sobie wybrał, jest niemerytoryczny i niegrzeczny. Docent ma złote serce tak naprawdę, tylko je ukrywa za chamskimi dźwiękami gitary elektrycznej. Stopczyk, tylko mnie nie zabij za ujawnianie tych tajemnic stanu :P

Panowie jotesz i Lorenzo, jako ludzie inteligentni i sceptyczni, zachowują w pełni uzasadniony dystans.

Inicjatywa Nicponia politycznie oczywiście jest bez sensu kompletnie, a dlaczego – to wyjaśnił pan Lorenzo, choć rzeczywiście, to imię przysłowiowe trochę dla nas brzmi zabawnie. Mojemu Dyrektorowi zresztą też Kazimierz jest.

Jednocześnie inicjatywa Nicponia ma bardzo dużo sensu ludzkiego. To, że ten – wydawało się – kompletnie pusty w środku człowiek, zasłaniający się kolejnymi emblematami (samochody, broń, pieniądze, panny), potrafił się zdobyć na taką autorefleksję i zachęcić do niej innych – odbieram jako przełom gigantyczny.

Więc jak to często bywa, najbliżej prawdy może być nasz dyżurny nihilista, obserwator i sceptyk, czyli Grześ.

Nic nie dzieje się bez sensu.

Pozdrawiam serdecznie


Panie Lorenzo

Ależ bardzo proszę. Nie obrażę się, zapewniam Pana. :)

Poczytałem sobie te teksty wzywające do debaty. W tym, ten nieszczęśliwy całkiem, przywołany przez Pana.
Z zaproszenia nie skorzystam.

Choć przyznam, że kusiło mnie trochę, żeby Dziecku parę faktów związanych z kształceniem ogólnym pokazać. Szczególnie faktów, odnoszących się do fiaska amerykańskiego modelu kształcenia profilowanego w szkołach publicznych (szczątki wiedzy ogólnej, lektury we fragmentach, wąskie specjalizacje, testowe sprawdzanie wiedzy).
Ale się nie skusiłem.
Może Dziecko samo kiedyś odkryje, że staje się ofiarą tak przez siebie wychwalanego systemu kształcenia, który z zapałem implementujemy od kilkunastu lat.
A może nie odkryje? Też dobrze. Braki w wiedzy ogólnej zawsze można zastąpić szczelaniem farbkami albo przyklejaniem “łazarzowych” etykiet: dobry, zły, prawak, lewak.

Zgodzę się z Panem, Panie Lorenzo – to inny wymiar czasowy i kosmiczny. A ja nie mam ochoty żeby się do tego innego wymiaru przebijać. Kija też nie mam, żeby drogę sobie torować.

Pozostanę więc przy komentowaniu w tematach, o których mam jako takie pojęcie.

Pozdrawiam serdecznie.


Pino

tak, gigantyczny… przełom w bulwie ;p


>Pino

z “chamskimi dźwiękami” trafiłaś w 10! :P


Szanowni Państwo,

oczywiście zadanie wykpienia jest bardzo ułatwione, skoro propozycja debaty wychodzi od (nomen omen) Nicponia.

Ale żeby na taką łatwiznę iść?

A co gdyby ten temat zaproponował i pociągnął kto inny? Też by to było takie przezabawne?

Ciekaw jestem dosyć, co w zamian Państwo proponują?

Bo nie wątpię, że coś macie w zanadrzu poza zgryźliwymi docinkami ?

Śmiało :-)


Jak Pan, Panie Sergiuszu,

poważnie, to ja Panu też w tym tonie odpowiem.

Pomińmy wizje z powodów powyżej podanych. Poza tym wizje to się czasami źle kończą, szczególnie gdy je populiści prezentują.

Przyjmijmy, że wyznaczamy (mówię o ludziach poważnych, czyli takich, którzy mają za sobą jakąś konkretną siłę polityczną, albo zdolni są ją stworzyć) zbiór celów, nawet dość doległych czasowo. Wtedy siadamy i rozpracowujemy te cele na strategie -> sposoby realizacji (wie Pan: ocenianie i zbieranie sił i środków i takie tam).

Oczywiście nie robią tego wszyscy jak leci, ale ludzie znający się na wszelkich możliwych sczegółach i ich odcieniach. Roboty w jasną cholerę i ciut więcej. Na dodatek na pełny zegarek. I ponosimy za to odpowiedzialność, jak to w przypadku fachowców bywa. I tak to leci.

Ja Pana, Panie Sergiuszu, bardzo szanuję. Więc jak mi Pan taką propozycję roboty wycinkowej ( w moim kawałku) złoży, to ja się zastanowię, czy rzucić to, co robię w tej chwili w cholerę i zająć się Pańską propozycją. Pozostaje tylko kwestia Pańskiej odpowiedialności za złożoną mi propozycję.

Brutalne to może, co napisałem, ale zrobiłem to na miarę mojej uczciwości wobec Pana i tych, ktorzy będą – być może – z mojej pracy korzystać. Bo na bicie piany to mnie nie stać. Nie stac także tych, którzy by – być może – uznali owo bicie za rzecz poważną.

I to by było na razie tyle w tym temacie.

Pozdrawiam Pana z należnym szacunkiem


Panie Lorenzo Szanowny,

dziękuję za poważną odpowiedź, bo zaiste, te różne hihi-haha to jak na mój apetyt za mało, by zrobić coś więcej, niż z tego hihi-haha spuścić nieco powietrza.

Sytuację mamy taką, że poważym namysłem i budowaniem spójnej wizji z dołączonym choćby szkicem co i jak, to się zajmują u nas oderwani od politycznego rzemiosła marzyciele, lub tacy ni to marzyciele, ni to publicyści, ni to politycy, jak, powiedzmy, pewien krakus o jakże nicponiowym nazwisku Rokita.

Z drugiej strony mamy Związek Zawodowy Polityków i Dziennikarzy, który w kooperacji ze specami od marketingu zajmuje się sprzedawaniem nam gruszek na wierzbie, dbając zasadniczo o zapewnienie bytu godziwego znajomym sołtysa i nie tylko.

Nie mamy żadnych polskich think-tanków, nie mamy żadnych nie-oderwanych od rzeczywistości lub nie-skurwionych (pardą) elit. Mamy najwyżej dobrze schowanych fachowców od wielu rzeczy.

Nic tylko iść i się napić.

W tej nicponiowej inicjatywie, jak to już wywodziłem na blogu Jacka Jareckiego, nie za bardzo ma znaczenie, co się z niej urodzi i czy w ogóle.

Po mojemu znaczenie ma ona takie, że stanowi zaproszenie do tego, byśmy się rozejrzeli i choć zorientowali, czy naprawdę wszystko, co możemy zrobić to sobie poużywać na blogach i porozmawiać do telewizora, czy też może coś więcej.

Wie Pan, tak się składa, że ja trochę z bliska znam niektóre polityczne kulisy i powiem Panu tyle, że włosy się prostują automatycznie.

Pan ma nawyki porządnej roboty ze świata biznesu, gdzie jak to wiadomo, nie może nie być planu, strategii, taktyki, bilansu itd.

Politycy radzą sobie bez tych “dupereli”. Słyszał Pan kiedy o publikacji czegoś takiego jak, za przeproszeniem, program partii? To tylko hasło wyborcze, a konkretami zajmują się w polityce fachowcy niekoniecznie od ekonomii, socjologii, prawa, psychologii itp. Zdarzy się owszem, że ktoś się z jakimś realnym fachowcem skonsultuje a nawet do zasiadania w jakiejś radzie zaprosi. Zdarzy się nawet, że jakiś realny fachowiec ministrem zostanie. Głównie jednak dla niepoznaki.

Ja oczywiście nie namawiam nikogo do bicia piany. Namawiam za to do robienia konkretnych rzeczy, nie tylko takich małych, drobnych.

TXT jest dla mnie jednym ze sposobów na robienie bardzo konkretnych rzeczy. Bo my tu robimy całkiem sporo, konkretnie. Choć nie jest to takie oczywiste i nie od razu widoczne.

Niech Pan nie będzie zdziwiony, jeśli pewnego pięknego dnia złożę Panu konkretną propozycję. Nawet niczego rzucać nie będzie trzeba.

Pozdrawiam Pana.


A co gdyby ten temat zaproponował i pociągnął kto inny?

to by nie było tematu

Nicpoń elita… to ja już wolę iść się napić


Docencie,

ale co ma piernik do wiatraka?
Ja mówię o temacie, a Ty o swoim ulubionym Nicponiu.
Jesteś uzależniony od Nicponia, hehe :-)


jestem

i nic na to nie poradzę

“Namawiam za to do robienia konkretnych rzeczy, nie tylko takich małych, drobnych.”

ja tam robię mnóstwo konkretnych rzeczy … ale raczej małych w imię zasady myśl globalnie itd … jak na razie wysadzać gmachu na wiejskiej nie zamierzam, a przydałoby się


Docencie,

czasem mała rzecz załatwia dużą rzecz.

Wyobraźmy sobie, że zamiast wysadzać (nomen omen) gmach na Wiejskiej, zmieniamy nazwę tej ulicy na ul. Buraków Cukrowych. Paradoksalnie, to by mogło polityczne buractwo skutecznie zniechęcić, i może by zasiedli tam gdzie ich miejsce, znaczy na tych kombajnach, co je tu na wstępie dałeś.


bardziej adekwatnie byłoby

Buraków Ćwikłowych


He

Mogą napisać tony materiału, a gdy powiem, że UE to piękność, a tolerancja, otwartość i liberalizm to debeściak- prawactwo dostaje piany. To po co te jajca buraczane?

“pomoc renaty”>


Hi hi,

a może wy się, Panowie, przejmujecie rzeczami zbędnymi zupełnie?

Ja nie mam szkiełka, gazety czytuję jeszcze czasem, z nawyku pochłaniania słowa, ale mówiąc szczerze “wisi mi, kto wisi na latarni, a kto o nią się opiera”.

Polska nie zginie właśnie dlatego, że pan Lorenzo pracuje w biznesie tajemniczym, którego natury ja na przykład nie rozumiem, Docent nagrywa kawałki niezdatne do słuchania przez spokojnych ludzi, pan Kazik analizuje tabele giełdowe, Dożek dostaje szału widząc, jaki syf robią radni w jego ukochanym mieście, a Dziecko strzela kulkami z farby i wierszyki pisze, naiwne strasznie, ale iskry pewnej nie pozbawione przecież.

Wszyscy coś robimy. Wszystko się składa i sumuje w jakąś całość. Róbmy swoje i nie próbujmy tworzyć ogólnych teorii wszystkiego. To nawet nie to, że są debilne, chociaż są. Są po prostu zbędne.

Pozdrawiam serdecznie


Pan mnie nie straszy, Panie Sergiuszu,

bo za naczelnego strachulca (copyright p. Tarantula) to ja robię w tej restauracji:-)

Uklony należne przesylam


Pani Pino

Nie ma to jak kobiecy głos rozsądku.

Pozdrawiam zgodnie.

p.s. W tabelki giełdowe to tylko zerkam, żeby fale liczyć. :)


Panie Sergiuszu

Napisał Pan:
“Po mojemu znaczenie ma ona [Nicponiowa inicjatywa] takie, że stanowi zaproszenie do tego, byśmy się rozejrzeli i choć zorientowali, czy naprawdę wszystko, co możemy zrobić to sobie poużywać na blogach i porozmawiać do telewizora, czy też może coś więcej.”

Nie, nie chodzi o używanie sobie na blogach. Ale też mając do dyspozycji znikome dane nie stworzymy żadnej “spójnej wizji”.
Mniej więcej czujemy, że aktualna konstytucja jest do d… Napiszemy tu nową?
Nie podoba nam się ordynacja wyborcza. Napiszemy nową ustawę?
Ktoś sobie krzyknie, że ZUS należy zlikwidować. I co? Co w zamian i jak? Znamy prawdziwe liczby?
Nie od dziś wiadomo, że rządy prowadzą zaawansowaną inżynierię finansową, przy której kreatywna księgowość Enronu to zabawa w piaskownicy. Więc co i jak Pan policzy, żeby spójną wizję finansów publicznych przedstawić?

I tak dalej i tak dalej.

Tu, na blogach, możemy jedynie przedstawiać własne interpretacje wycinków rzeczywistości. Zgodnie z naszą najlepszą wiedzą i sumieniem. I, moim zdaniem, da to lepszy efekt niż przedstawianie całościowych “wizji”, za którymi stoją jedynie nasze “chciejstwa”.

Ale jak ktoś chce, to niech pisze.
Mnie nic do tego.

Póki co, jesteśmy tam gdzie promienie słoneczne nie dochodzą. I będziemy, dopóki nie będzie woli politycznej wśród aktualnych “pomazańców”, żeby odświeżyć scenę polityczną. No chyba, że na ulice wyjdziemy. A wyjdziemy?

Pozdrawiam z ziemi.


biały człowiek ma teraz wielkie dni na psychiatryku

sam Sadurski profesor poświącił mu wpis, a ten chciał go wieszać. niewdzięcznik…


Panie Docencie

Zajrzałem niestety. No i co mam Panu powiedzieć?
Że jedyne dopuszczalne “wizje Polski” oparte na “chceniach”, to takie które podobają się Panu Nicponiowi i Jego kolegom?
I z kim tu rozmawiać?
Brunatny ekumenizm, psia jego mać!


Nie będę sie Panu podlizywal, Panie Kaziku,

I z dziubka też nie będe Panu spijal:-)

Za to serdecznie pozdrawiam


>Kazik

burak brunatny? :P

to, że z nim nie warto rozmawiać biłay człowiek udowodnił całym swoim dorobkiem “intelektualnym”.


Panie Kaziku,

ten nasz piękny świat jest tak skonstruowany, że potrzeba w nim i ludzi od tabelek chodzących twardo po ziemi, i wizjonerów, a nawet szaleńców bujających w obłokach.

Ja, jak wiadomo, preferuję widok z mojego żółtego sterowca.

Innym pasuje widok z yellow submarine. I to jest w porządku.

Po mojemu problemy w dogadywaniu się jednych i drugich, a także piątych i dziesiątych wynikają zwykle z tego, że jedni drugich wkurwiają (pardą) swoim przekonaniem, że tylko ich pozycja obserwacyjna jest słuszna.

Robienie mądrej miny lub hihi-hehe, ewentualnie cierpka szydera to może i fajne towarzysko, ale dla mnie jałowe kompletnie.

No, to tyle na ten momencik :-)

Pozdrawiam.


Panie Lorenzo Szanowny,

z tego co pamiętam, Pan jesteś słusznej postury prawdziwy mężczyzna, więc na przestraszenie zupełnie nie liczę, no gdzież bym śmiał :-)

Ukłony!


Panie Sergiuszu

Zdaje się, że nic Pan nie zrozumiał z tego, co napisałem. Nie szkodzi. Pan pozwoli, że się wzniosę i pokrzyczę wizjonersko:

Chcę nowej konstytucji z systemem kanclerskim.
Chcę nowej ordynacji wyborczej opartej na JOW.
Chcę likwidacji Senatu.
Chcę likwidacji powiatów i starostw.
Chcę likwidacji urzędów marszałkowskich.
Chcę wypieprzenia z publicznej listy płac gabinetów politycznych wszystkich szczebli.
Chcę likwidacji finansowania partii z budżetu.
Chcę przedstawiania imiennych i kwotowych list partyjnych sponsorów.
Chcę likwidacji wszelkich przywilejów: parlamentarnych, branżowych, korporacyjnych, podatkowych. Wszelkich!
Chcę spójnego i przejrzystego systemu podatkowego.
Chcę, żeby prawo nie tworzyło furtek dla korupcji.
Chcę personalnej i finansowej odpowiedzialności urzędników wszystkich szczebli za swoje decyzje.
Chcę ustawy o wolności gospodarczej przynajmniej na poziomie Wilczkowej.
Chcę likwidacji koncesji, zezwoleń, pozwoleń oprócz tych wymienionych w pierwszym rozporządzeniu (handel bronią, itp.)
Chcę likwidacji stref ekonomicznych.
Chcę równych praw i obowiązków dla wszystkich uczestników obrotu gospodarczego.
Chcę likwidacji wszelkich agencji państwowych; i tych od “rozwoju” i tych od “modernizacji” i tych od “rozwiązywania problemów” i tych od “rynku”.
Chcę rozdziału prokuratury od politycznego ministra sprawiedliwości.
Chcę likwidacji połowy ministerstw: można zacząć od sportu.
Chcę pełnego otwarcia archiwów IPN.
Chcę!
Chcę!
Chcę!

Wystarczy na początek “wizji Polski”?

I co? I gówno (z przeproszeniem).

Niniejszym pozdrawiam.


>s e r g i u s z

“Robienie mądrej miny lub hihi-hehe, ewentualnie cierpka szydera to może i fajne towarzysko, ale dla mnie jałowe kompletnie.”

dokładnie tak samo jałowe jak bicie piany u Nicponia, który na dokładkę jest niefajny towarzysko :)


Panie Kaziku,

cóż, jak widzę, zostałem przez Pana zupełnie nie-zrozumiany.
(w Pana wersji: nic Pan nie zrozumiał)
Ale nic to, zdarza sie w najlepszej rodzinie.
Rozwinę to może w osobnym tekście?

Pozdrawiam :-)


Docencie,

może nie zauważyłeś, ale ja nie jestem, jak Ty, uzależniony od Artura Nicponia.
Więcej nawet: potrafię rozmawiać na temat bez odniesień do jego osoby.

Oczywiście kumam, że tematem Twojego tekstu jest Nicpoń i Twoja miłość do niego, ale prawem komentatora nic sobie z tego nie robię :-)


Panie Sergiuszu

Oczekiwał Pan przedstawiania własnych “wizji Polski”, bo jak Pan patrzy na to, co się wokół Pana dzieje, to się Panu włosy prostują. Czy jakoś tak.

Odpowiedziałem dlaczego uważam to za jałowe. Wyraziłem też swoją opinię o tym, co na blogach możemy robić.

Pan zarzucił mi, że mam klapki na oczach i nie chcę wyleźć z kopalni a nawet wznieść się ponad poziomy.

To się wzniosłem i przedstawiłem swoje “chciejstwa” w maleńkim zakresie. Taką Kazikową, mini wizję Polski.
Znowu źle?

Daruje Pan. :)


Panie Kaziku,

oczywiście, że Panu nie daruję i tekst nawet napiszę.
Taki jestem, kurde, zawzięty :-)

Pozdrawiam


>s e r g i u s z

dobrze to ująłeś miłość jest syjamskim bliźnięciem nienawiści.

pewnie mi to przejdzie, ale na razie muszę z tym, prawda, żyć. z że lubię sobie folgować to sobie folguję...


Jeśli mogę się wtrącić, Panowie Sergiusz i Kazik.

Otóż Panie Kaziku, Pan Sergiusz najwyraźniej myśląc o wizji ma na myśli marzenia, a chyba i to nie do końca.

Panie Sergiuszu: moim zdaniem państwo to taka cholernie duża i skomplikowana dosyć firma. Można wyznaczyć cele rozwoju na lat – dajmy na to – 30. Tylko najpierw trzeba zrobić totalny i bardzo skrupulatny remanent, by wiedziec, jaki jest stan wyjściowy. Samo wykonanie takiego remanentu wymaga miesięcy, doskonalych kontrolerów i metod, a także dobrej woli kierowników poszczególnych jednostek.

Dopiero wiedząc, co mamy, możemy pokusic się o nakreslenie celów, a potem strategii ich realizacji. To też będzie trwalo dluższą chwilę, bo trzeba będzie liczyć i liczyć i liczyć. Glównie pieniądze.

Oczywiście wszystko to będzie nad wyraz niepopularne, jako że wszelkie kwestie związane z rozwojem są – niestety – także związane z likwidacją pewnych urzędów czy instytucji (glównie biurokratycznych) oraz również dzialań majacych na celu racjonalizację dzialań wobec spoleczeństwa (też oszczędności – np. likwidacja emerytur pomostowych, wydlużenie wieku przejścia na emerytury, odebranie przywilejów branżowych etc.).

Te ostatnie dzialania wymagają odpowiedniego nastawienia spoeczeństwa, a także – o zgrozo – wspólpracy ze strony biurokratów, bo ci zawsze sa w stanie udowodnić Panu, że cos się nie da. Jak Pan nie wierzy, prosze zapytać Referenta.

Nie znam żadnej partii w Polsce, która bylaby zdolna do przeprowadzenia, a nawet zapoczątkowania takiego procesu. I chyba dlugo jeszcze czegoś takiego nie będzie, bo takie rzeczy zalatwia się przez pokolenia, a nie zasadzie jednorazowej modlitwy czy wyliczania swoich marzeń.

Ja wiem, że wszyscy chcieliby, żebyśmy byli bogaci, piękni, mądrzy i jeszcze na dodatek mlodzi bez przerwy. No i być arystokratami.

Zawszeć to lepsze od bycia biednym, glupim, chorym, a na dodatek należeć do klasy mięsa armatniego.

O ile wiem, wybory w Polsce odbywaja się raz na cztery lata, z czego przez co najmniej dwa albo trzy lata partie prowadza kampanię wyborczą do nastepnych wyborów. Na dzialania takie, jak opisalem powyżej, nie ma czasu, ani – szczerze mówiąc – przyzwolenia politycznego. Bo każdy z tych – pożal się Boże – polityków chcialby się choć na chwilę dorwać do kasy. O wadzy nie wspominając. A wraz z nimi stada (wcale niemale) ich klientów, czyli rodzin, przyjaciól, znajomych królika oraz tych wyborców, którzy mają jakie takie znajomości.

Socjalizm, czy jak kto woli komunizm, rozlecial się (i musial sie wcześniej czy później) z powodu swej niewydolności. To samo dotyczy każdego innego systemu politycznego, który nie będzie się w stanie reformować. Wlaśnie jestesmy świadkami takiego procesu na świecie, przynajmniej tym zachodnim..

Rekapitulująć: marzenia są bezcenne, ale by je zrealizować potrzebna jest niewyobrażalnie wielka i ciężka praca. A ja nie widzę w Polsce takich możliwości. Na razie udalo się tylko totalnie zaantagonizować spoleczeństwo. Sorry, Panie Sergiuszu.

Pozdrawiam serdecznie i z należnym szacunkiem obu Panów


heja, heja

Panie WSP Lorenzo…

Nie tak, żeśwa się umawiali.
Nieprawdaż?
:)

Bo Polska, pszę pana Lorenzo, to właśnie marzenie jest.


Panie Lorenzo Szanowny,

nie wiem czy Pana zmartwię czy ucieszę, ale się nie zgadzam z Pana oceną perspektyw.

Moja niezgoda jest fundamentalna.

Pozwolę sobie zadedykować Panu fragment mojej rozmowy z Madem, zaczynając od tego miejsca, ze szczególnym uwzględnieniem tego komentarza

No, to tyle na razie i póki co.

Pozdrowienia zasyłam.


Co to znaczy, Panie Iglo,

“nie umawiali”. A kto się umawial na życie w takim świecie, jaki istnieje? On jest taki, czy się to Panu podoba czy nie.

By go zmienić są dwie szkoly jazdy: jedna ewolucyjna, a druga rewolucyjna. Jak się kończa rewolucje, to Pan wie. A ewolucja? Hm, w końcu to ona doprowadzila do tego, źe ten świat jest taki, a nie inny. Z czlowiekiem w roli glównej.

Polska nie jest wyspą, prosze o tym pamiętać.

Chińczycy mawiają, że jak chcesz mieć las, to musisz zasadzić drzewa. Sto lat wcześniej. A jak chcesz mieć naród, do tego świadomy, zacznij 500 lat wcześniej. I oni – ci Chińczycy – sa najlepszym dowodem na to, jak to się przez najbliższe kilkadziesiąt lat poturla.

A ze mną, Panie Iglo, to Pan się możesz umawiać. Tylko dobrze będzie, jak się Pan jeszcze z 36 milionami Polaków umówi:-) No i tymi kilkuset milionami w okolicy też.

Pozdrawiam serdecznie


Biorąc pod uwagę moją odpowiedź dla Igly, Panie Sergiuszu,

to specjalnie się nie różnimy, bo cóż znacza te dwa czy trzy pokolenia. A tyle musi uplynąć czasu, by zmienic mentalność spoleczeństwa. Jako że bez takiej zmiany wszystkie inne szlag trafi chocby wskutek strajku wloskiego.

Jasne, że ktoś to musi zacząć, tylko że musi miec do tego odpowiednią silę. A jak w grę wchodzi sila, to i opór się znajdzie. I co wtedy? Rewolucyjnym zapalem poruszymy z posad brylę świata?

Problem w tym, moim zdaniem, że bez calkowicie nowego spojrzenia i koncepcji nic się nie zmieni. A na razie nie widzę nic takiego w okolicy. Bo ciągle będziemy poslugiwać się takimi samymi narzędziami, bo osiągnąć coś, co jest od dawna znane i już równie dlugo niesprawne. To takie gonienie w piętkę, kończące się zazwyczaj upadkiem.

Szacunek


Panie Lorenzo,

Pan, jak widzę, już swoje wyłatał i teraz próbuje tłumaczyć, że czarne jest czarne, a białe jest białe. Że lepiej zrobić drobiazg porządnie, niż udawać, że się umie naprawić wszechświat. Że lepiej coś zrobić, niż ciągle o robieniu gadać.

Nie warto, moim zdaniem.

Przypomniał mi się cytat z jednej książki. Mianowicie ze Złotego cielęcia. To jest niedobra, sowiecka książka i uczuleni niech lepiej przerwą lekturę już tym miejscu. Tłumaczenie może być niedokładne, bo po polsku tego nie czytałem. Ale szło to mniej więcej tak, że Ostap Bender złożył oświadczenie:

Między mną a Związkiem Sowieckim, doszło w ostatnim czasie do poważnych rozbieżności. Mianowicie: Związek Sowiecki chce budować socjalizm. A ja nie chcę.

I tyle Panie Lorenzo. Tu idzie o puste gadanie, a Pan się ze swoim racjonalizmem wpycha. Błąd.

A innym co to czytali i chcą się urazić, a nawet iść do kogoś miłego, żeby się mu wypłakać, że znów jestem niedobry, krnąbrny i nie chcę współpracować, to niech od razu ktoś taki zmieni sobie w tym cytacie socjalizm na Salon. I będzie miał moją opinię.

Jeśli już Salon, to tylko oryginalny, mógłbym powiedzieć, ale akurat nie lubię Salonu. Też.

Pozdrowienia wybiórcze


Panie Lorenzo Szanowny,

ale czemu Pan tak w liczbie mnogiej, że tak powiem?
Ja lubię, gdy ludzie mówią za siebie, na ten przykład.

A konkretnie: skoro Panu się nie chce zacząć, to ja zacznę i już mamy pierwszy krok z głowy, prawda.

Dalej, siła to była potrzebna, proszę Pana, w XX wieku i wcześniej. Obecnie siła jest nie tam, gdzie się ludzie przyzwyczaili, że jest.

Dalej, mnie interesuje wyłącznie nowe spojrzenie i koncepcje, co więcej, nie tylko je widzę, ale posiadam i, o zgrozo, w czyn obracam. Narzędzia też mam nowiutkie. Zawsze lubiłem nowe narzędzia, najlepszych marek, a także narzędzio-gadżety. Zaraziłem się tym 100 lat temu od Tofflera.

Adwokat diabła to zacna fucha wszakże i ja naprawdę potrafię ją docenić, prawda.

Pozdrowienia dla Pana i Smoka zasyłam :-)


Milo Pana czytać, Panie Yayco.

A ja, wie Pan, z tych jestem, co się na blędach nie uczą. Przynajmniej na niektórych. Ale co mi tam, Święta idą:-)

Pozdrawiam serdecznie


WSP Sergiuszu

ja zawsze mówię tylko i wylącznie w moim imieniu. Gdy idzie o moje zobowiązania. Chyba że cuś ironicznie nadmieniam.

Co do zaczynania – szczerze powiedzialem, że już trochę żyje na tym świecie, ale jak mnie Pan będzie dalej straszyl, ba, jeszcze pokaże, to kto wie, może i zmienię zdanie:-)

Sila, Panie Sergiuszu, to zawsze będzie miala znaczenie, taka już jest fizyka na tym świecie: wszędzie gdzie są mechanizmy, dzialają i sily. Choćby taka sila przekonywania. Albo egzekwowania. Czegokolwiek.

Masz Pan takie piękne i blyszczące nowe, a nawet nowiutkie gadżety. A tu zza węgla wyjdzie Józek, który tego nie wie i bęc je klonicą.

A od adwokatów proszę mnie tu nie wyzywać. I to przy wszystkich. Co ja Panu takiego zrobilem?

A co do tej mniej ważnej reszty, to mnie Pan trochę zaciekawil, nie powiem.

Milego wieczoru


Panie Lorenzo Szanowny,

że adwokat to u Smoka wyzwisko, to ja zawsze, kurczę, zapominam, bo mnie się głównie jeszcze sprzed potopu kojarzy z butelką czegoś takiego smacznego i żółtego w środku.

Uwaga, dzieci poniżej lat 18 zamknąć oczy!

Te gadżety nowe to one są kłonico-odporne. Na tym ich nowość polega.

No niech ja Pana tam gdzieś na Kazimierzu nawiedzę a postraszę, niech. To i Maxa koniecznie doprosimy wtenczas.

Miłego również


No, nie tylko Maxa,

przecież straszą tu również z doskonalym skutkiem i Pani Pino, Pan Tarantula. W sam raz czwórka do brydża z jednym rezerwowym do parzenia kawy.

No i Pan Yayco w zwiewnej postaci unoszący się niczym Thalia nad nami.

A te gadżety to jakby takie rakietki typu czlowiek-zwierzoczlowiekoupiór?

Szacunek


Panie Lorenzo

Proszę się wtrącać ile dusza zapragnie.

Tymczasem ja pozwolę sobie się wytrącić. Bo im bardziej czytam, tym mniej rozumiem w czym rzecz.
Miały być wizje, później marzenia (co dla łatwości “chceniem” nazwałem). A nawet się wzniosłem za przyczyną Pana Sergiusza i napisałem co bym sobie “chciał”. Dość chaotyczna litania z tego wyszła. :)
(Nawet chciałem napisać, że najbardziej to chciałbym, żeby wszystko zlikwidować ale się pogryzłem zawczasu. Jednakże niezbyt boleśnie.)

Teraz się dowiaduję, że potrzebne są nowe spojrzenia i koncepcje.
Niby jak? Sam niedowidzę. Koncepcje wszystkiego? Ja się prawie na niczym się nie znam. Nawet na “rzeczniku od równości” się nie znam.
A dali mnie tam…
Ja się na Zbawiciela Wszechświatowego nie nadaję.
Co najwyżej mogę podłubać na znajomym poletku. W sposób ograniczony – przecież obaj pisaliśmy, że tu nawet remamentu nie ma jak zrobić bo magazyn zamknięty.

Eee tam.

To pozdrowię Pana i pójdę. :)


A ja se nogi...

Nogi, pszę WSP Lorenzo, na biurko, ( tak właściwie to stolik jest ), założyłem.
Piwko, se piję.
Pana Kazika & Yacę czytam / bo przecież nie Serga, z którym spisek zawiązałem i w nim pozostaję, bynajmniej zresztą/ i chichram się.
Poniekąd.

A ponieważ pana, poniekąd, nie było w pewnym czasie to:


I to jest, Panie Iglo,

baaardzo wlaściwa postawa. Niestety, cos mi się w komputrze z glosem porobilo (a za leniwy jestem, by udac się na maszynę córki) i nie wiem, co spiewają. Odrobię to jutro.

Niemniej pozdrawiam luzu zazdroszcząc


Luzu, luzu

Pan se yayca robisz….
noooo..
A ja gorę..


Panie sergiuszu

Pan mi to specjalnie robisz, hę?

ak


Panie Arturze,

to nie ja, to Pan Lorenzo się zaczynał.

Ja to mam same dobre wspomnienia z adwokatami. Poważnie.

Nawet raz tak miałem, że prokurator wygłosił na moją rzecz mowę obrończą, tak się chciał (a to wojskowy był) wytłumaczyć, że musi, kurde, wysokiego wyroku zażądać. Ale to za Jaruzela było. Później samych dobrych adwokatów spotykałem, jak słowo honoru. Nic złego nie dam powiedzieć.

A ten w butelce też dobry, no co Pan. Same komplementy!

:-)


no i stało się

szlachetną inicjatywę białego człowieka ukatrupił niewydarzony profesor wypominając biedaczkowi umieszczenie jego nazwiska w kontekście wieszania (notabene ulubionej projekcji białczowa) ... i Nicpoń spadł z konia, który okazał sie dla niego zbyt narowisty. mam nadzieję że upadek był bolesny.

można z tej okazji wypić potężny kielich wina. a co tam, bez kozery wypiję dziś kielich borovicki…


Subskrybuj zawartość