Politkovskaya?

- No to niech pan odmieni te nazwisko przez przypadki!!
Zasugerowałem całkiem niegłupiemu studentowi. Obraził się. – Jakie przypadki? – O co panu chodzi? Recenzowałem książkę i tak było pisane nazwisko autorki.

No właśnie. Czy jest na sali lekarz?

Kto to jest Shevcenko? Grał w Dinamo Kyjev – dodam dla ułatwienia.
A do Kyiev jedzie się przez Lviv, czy jakoś tak?

Coraz bardziej ogarniające ( przynajmniej mnie ) natręctwo i głupota z anglosaską pisownią tłumaczoną z cyrylicy ( i nie tylko ).
Już za chwilę kolejny produkt dzisiejszych szkół już nie tylko napisze ale i powie, że jedzie na bir do Prahi i Minchena. Bo tak jakiś angielskojęzyczny półgłów napisał w atlasie i przewodniku?
Czy to nie jest przypadkiem ustawowo chronione/zakazane?
Gdzie są profesorowie Bralczyk i Miodek za telewizyjne gwiazdy robiący?
Rada języka polskiego ( coś takiego jest chyba ??)

Czy angielski półanalfabeta nagrywający np filmy dla Discovery ma wychowywać ćwierć inteligentów nad Wisłą?
Wiem co piszę, bo oglądam je często w nocy.
Wtedy gdy opowiadają o rzeczach, sprawach, miejscach dla mnie nieznanych kupuję je tak, jak leci. Jeżeli opisują świat, który znam, to widzę tam przeinaczone fakty, daty, miejsca, nazwy. Dno ale jakie atrakcyjne.
Podobno mamy teraz trzy razy więcej studentów niż za komuny?
I co z tego, jeżeli widzę, że moja matura z tamtych czasów to prawie doktorat.

Wczoraj u mnie w domu wybuchła potężna awantura.
Moja córka przyszła do mnie z pytaniem.

- Tato pomóż mi wybrać półroczną praktykę i tu sięgnęła do uczelnianej oferty ( po angielsku ) – w Riga, w Kaunas i w Olmunc.

O cholera – pomyślałem – no i się zaczęło.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Igło

Co do pisowni angielskiej to mnie już nic nie zadziwi, nasi polscy urzędnicy wydając dokumenty Czeczenom nigdy nie napiszą np. Abdulajew ale Abdulaev, a jak jeszcze nie daj Boże w odwołaniu takiego Czeczena napiszesz – “odwołanie obejmuje także moją żonę Abdulajewą”, to już jest poważny problem, bo czy to na pewno jest pani Abdulaev?


ale, ale

no ale Iwano-Frankowsk czy Stanisławów? Chmielnicki lub Chmelnyćkyj czy może Płoskirów?
I ile osób wie, że Aachen to po polsku Akwizgran?


re: Politkovskaya?

ojciec kiedyś przyniósł do domu tłumaczenie encyklopedii Larousse’a. I przy Czajkowskim był odnośnik, żeby szukać pod Tchaikovsky


Ja bym napisał

Iwano – Frankowsk dawniej St. i Chmielnicki d. Płoskirów.
I zależy w jakim kontekście.
Ale polskimi znakami.
Igła


A stary Rej

o gęsiach pisał.
Ale dlatego pewnie, że stary.

Dobrze zauważone. Trzeba chłostać tego rodzaju snobizmy.


A jest tam odniesienie

Nowy Jork – szukaj Niu York?

Właśnie chodzi mi o takie zapętlenie. I konsekwencje.
Kiedyś wciskano, że Pekin to Bejdżing, czy jakoś tak.
No i co z tej polilt poprawnej, anglosaskiej pisowni zostało?
Igła


Panie Stary

to nie snobizmy. To głupota albo lenistwo


Ni z gruszki, ni z pietruszki - 13 Mar 2006, 11:50...

Tagi: nazwiskarosyjskie
————————————————————————————————————————

...napotkałem ostatnio taką formę: Andrzej Konchalovsky, w recenzji “Króla Leara”.
Jeśli już jest on AndRZejem, to powinien być KonCZAŁOWSKIM, a jeśli przez ch_v_y, to może Andrewem? No bo Andriej stworzyłby kolejny galimatias!
Nie mam pretensji do autora, nie wiem nawet, czy uczył się języka rosyjskiego…
Winą obarczam całą polską prasę i resztę mediów też. Nazwiska sąsiadów ze wschodu anglicyzowane wyglądają dla mnie idiotycznie – przecież większość z nas wie, jak się je wymawia i potrafi ich brzmienie spolszczyć i do tych form zupełnie niepotrzebne jest pośrednictwo języka angielskiego. Używanie języka germańskiego czy romańskiego do transkrypcji nazwisk w językach słowiańskich jest pomyleniem z poplątaniem…

Media gadane mają trudne zadanie, bo na głos wymawiać trzeba nazwiska rosyjskie, angielski, niemieckie i w stu innych językach.
Ostatnio zdumiał mnie nawet mój ulubiony teleekspresowy Orłoś, który Niemca Humboldta wymówił “hambold”.
Jak widać – angielski rulez! Aż do przesady!!!

Pazdrawliaju!
A może “postravlayu”?

ps. Igło – jak widzisz – problem ten zajmuje mnie od dawna. I od dawna śmieszy swą durnotą...


Heh

Ostatnio oglądałem na Discovery albo czymś takim, jak męczył się jakiś idiota konsekwentnie wymawiając nazwisko Icek Kagen – Isajach Kejdżen.

Czy jest granica śmieszności/głupoty?
No i gdzie autorytety?
Nie mam tu na myśli telewizyjnych sprawozdawców sportowych.

Igła


Panie Igło

Rzekłeś:
“Podobno mamy teraz trzy razy więcej studentów niż za komuny.
I co z tego, jeżeli widzę, że moja matura z tamtych czasów to prawie doktorat.”

Toż samo napisałam u Artura. W statystykach Panie, w statystykach dobrze ma wyglądać! To i wygląda. Zazwyczaj idiotyzm, jak w podanych przez Pana przykładach.


Żeby nie wpaść w samozachwyt...

...przypomnę szczere wyznanie peerelowskiego inżyniera: -“jak sobie pomyślę, jakim jestem inżynierem, to strach iść do lekarza!”
:)


Jotesz

Ale miał przynajmniej do siebie dystans, kołek jeden.


> Igła

Wtedy gdy opowiadają o rzeczach, sprawach, miejscach dla mnie nieznanych kupuję je tak, jak leci. Jeżeli opisują świat, który znam, to widzę tam przeinaczone fakty, daty, miejsca, nazwy. Dno ale jakie atrakcyjne.

O to to. Wtedy się zastanawiam, czy warto w ogóle cokolwiek czytać/oglądać.

Osobiście jestem przyzwyczajony do takiej pisowni – tłumaczyłem trochę takich rzeczy, ale za cholerę bym tak nie napisał po polsku. Snobizm do kwadratu.

P.S. To na czym stanęło. Ryga czy Kowno? Kowno ładne, ale trochę dobite komuną.

[ost. Jaśminowa dziewczyna]


Tak na marginesie

Mam znajoma w Lwowie, ktora pokazywala mi kilka swoich oficjalnych dokumentow (paszport, prawo jazdy i cos tam jeszcze) – na kazdym z nich translacja jej nazwiska bylo inna.

—> Igła

“(...)że moja matura z tamtych czasów to prawie doktorat.

Dokladnie!

Jerry


Na Ołomuńcu

Najbardziej przystający do kierunku studiów ( turystyka – gimnastyka rekreacyjna dla “starszaków”, jakoś tak?).
Ja bym wybrał Rygę, piękne miasto i po rusku można się podciągnąć.
Zwycięża praktycyzm, i nie wychodzenie przed szereg.

I o to też szła awantura. Bo tam nikt nie był!!!
Igła


igla -Podobno mamy teraz

igla

-Podobno mamy teraz trzy razy więcej studentów niż za komuny?
I co z tego, jeżeli widzę, że moja matura z tamtych czasów to prawie doktorat.

No kiedy to nie kryzys, to rezultat… Jeżeli odgórne wymaganie jest takie że min. ileś tam
% ludzi ma mieć wyższe wykształcenie, a populacja nie mądrzeje, to jest tylko jedno wyjście:
zaniżać poziom. Co też się dzieje.

Kończyłem liceum później od Ciebie, ale widzę podobny efekt – ludzie przychodzący
na studia nie mają wiedzy, którą nasz matematyk wbił nam do głów w okolicach
2/3 klasy.


No i co tera?

Jakeśmy wszyscy zgodni?
Że zdechły Azorek rządzi a nie rozum!!
Igła


też mnie to wkurza

Rachmaninoff, Tschaikovsky itd.


Jedyny wyjątek...

...Smirnoff!!!
:)


ech...

to chyba Igło tak właśnie jest – poziom coraz niższy, a jak poziom niższy, to i czymś trzeba zaimponować.

A że tak z angielska rzucić Shevcenko(ą) to tak światło i edukowanie brzmi, to też i mamy.

Z innej beczki (choć niezupełnie) – ciekawe jest spostrzeżenie o angielskim półanalfabecie wychowującym ćwierć inteligentów nad Wisłą – podoba mi się ten przelicznik. Czy jest jakies wyliczenie, jak to sie stosuje do innych nacji? :-)

——-
Zapiski z Państwa Środka
www.szymczyk.foxnet.pl


Panie ze Środka

Jeżeli chodzi o Chińczyków, kung -fu i kuchnię, to ten przelicznik jest odwrotny.
;)
Igła


Subskrybuj zawartość