Wczoraj obejrzałem, raz jeszcze, film „Karol Człowiek, który został papieżem” i nagle mnie oświeciło. Wojtyła otoczony był wielką rzeszą wiernych, którzy słuchali jak mówił im, że nikt nie ma prawa zabronić wam wiary…
W tym czasie otoczony był zewsząd przez liczebne oddziały Milicji Obywatelskiej i niemundurowych funkcjonariuszy SB – ich szpicli i rożnych konfidentów, co w filmie również zostało podniesione.
Mnie jednak bardziej zainteresowało to czego w filmie nie znalazłem, a miało miejsce w życiu Karola Wojtyły od momentu, kiedy SB chciało zamknąć usta Wojtyle aż po moment gdy został papieżem.
„...życie każdego kto miał kontakt z Janem Pawłem II zmieniło się”
W czasie kiedy Karol Wojtyła został wybrany papieżem (18:18, 16 października 1978 roku) w Polsce trwał milicyjny terror, który za trzy lata miał zostać zwieńczony wprowadzeniem stanu wojennego (13 grudnia 1981rok). Przeciw własnemu narodowi gen Jaruzelski wyprowadził własne wojska.
Kontakt ze światem zewnętrznym miała nieliczna grupa uprzywilijownych osób w tamtym okresie. Otrzymanie paszportu często graniczyło z cudem [ja swój otrzymałem 16 lipca 1993r. – po 10 latach starań]. Jednak dziś na ten „cud” patrzę inaczej. Kto w miarę swobodnie poruszał się w tamtym czasie po Europie? Po krajach ówczesnego KDL-u? Pod pozorem wycieczek turystycznych najliczniej „podróżowali” spekulanci.
Udawali się na Węgry gdzie kupowali złoto; Turcję – futra i swetry; Czechosłowację – wyroby czekoladowe; NRD – drobny sprzęt agd. Nabyte, w odwiedzanych krajach – w celach turystycznych, towary następnie przemycali do Polski. Te sprzedawali ludziom majętnym -często różnej maści sekretarzom różnych szczebli – wtedy jedynej i słusznej linii narodu jaką ponoć reprezentowała Polska Zjednoczona Partia Robotnicza, która dla zapewnienia równego udziału robotników w socjalistycznych zdobyczach musiała sięgać po ZOMO, SB i tajne departamenty MSW, aż w końcu po Ludowe Wojsko Polskie!
Z poruszaniem się po innej części naszego kontynentu było jeszcze trudniej, często wręcz zadanie takie było niewykonalne. Jednak ci, którzy zdecydowali się na podróż w jedną stronę np. do NRF, zmuszeni byli zrzec się prawa do majątku na rzecz skarbu państwa. [Kwestia zwrotu majątku ich prawowitym właścicielom lub ich spadkobiercom do dziś nie została rozwiązana. Z tych zasobów, które pozostają pod opieką gmin miejskich (Zarządy Budynków Mieszkalnych) majątek znika jeden po drugim. Mieszkania i kamienice stają się przedmiotem handlu. Tym majątkiem w większości „opiekują” się byli pracownicy SB, którzy obecnie są zatrudnieni na etatach kierowników ZBM].
Stolica Piotrowa, od czasu gdy na jej tronie zasiadł papież Polak, stała się głównym celem pielgrzymek. Dokładnie pamiętam zadowolenie i dumę tych pierwszych pielgrzymów, którzy powracali z Watykanu, z wizyty u Ojca Świętego do Polski.
Dziś na nowo przypominam sobie sylwetki tych radosnych, natchnionych nową wiarą osób. przypominam sobie ich życiorysy i widzę wyraźne rysy. W znakomitej swej większości byli to ludzie z tamtego układu: brygadziści, majstrowie, kierownicy, dyrektorzy i społecznicy, jak nic wszyscy z jednej i tej samej „parafii” – PZPR. Dla nich biura paszportowe były zawsze szeroko otwarte. Mogli, bez najmniejszych przeszkód, w każdej chwili opuścić kraj – w celach turystycznych rzecz jasna. Po powrocie z zagranicy jednymi (np. rodziną bliższą i dalszą lub znajomymi) dzielili się wrażeniami często nie do opisania; z drugimi (swoimi zwierzchnikami) dzielili się dobrami materialnymi, w posiadanie których weszli tak przy okazji, z jeszcze innym dzieli się tylko informacjami…
Dziś wiem jedno, że słowa Papieża Polaka, który mówił głośno i oficjalnie o potrzebie rozliczenia tamtej tragicznej dla naszego narodu historii, to rzecz pierwszorzędna.
Przebaczyć można i należy, ale tylko wtedy, kiedy znane są grzechy i grzesznicy.
Inne czytanie, inna interpretacja słów Jana Pawła II zwłaszcza przez tzw. elyty postkomunistyczne jest li tylko zwyczajnych nadużyciem, próbą kolejnego wzniesienia muru milczenia, na którym wypisują słowa o miłości, jedności przebaczeniu. Jest mową trawą kostniejących dziś ze strachu zdrajców, konfidentów i oprawców na słowa – dekomunizacja i lustracja.
Czy warto przyjrzeć się tym pielgrzymom z tamtego przedwojennego (stan wojenny) okresu?
Starogard Gdański, 2006-04-03